Szłam korytarzem próbując uporządkować myśli i zrozumieć czemu Jared zachowuje się wobec mnie w ten sposób. Co chce osiągnąć? Sprawdza mnie? Bawi się? Próbuje coś ukryć pod maską pewnego siebie i zuchwałego mężczyzny? Przypomniałam sobie podsłuchaną rozmowę jego i Shannona w Finlandii. Może po prostu realizuje swój plan?
Zatrzymałam się na chwilę. Czułam, że muszę działać, nim nieświadomie zostanę wplątana w jego zabawę. Muszę działać, nim sama nie daj Boże zechce wziąć udział w tej zabawie. Właśnie. Gdzie w tym wszystkim jestem ja? Jaka jestem? Co czuję? Podoba mi się to? Nie. Drażniła mnie jego pewność siebie i niepokoiły zaczepki, ale niewątpliwie zaczynało to też na mnie w pewien sposób działać. Mocniej bijące serce mówiło samo za siebie. Uspokój się. Ostatnią rzeczą, na jaką możesz sobie pozwolić to cokolwiek poczuć – powiedziałam do siebie podchodząc do windy – Nie dasz mu się.
W tym momencie zrozumiałam, że jestem tu zupełnie sama. W obcym kraju, z obcymi ludźmi. Nawet jeśli dobrze czułam się w towarzystwie, w którym przebywałam, nie miałam tu nikogo bliskiego, z kim mogłabym szczerze porozmawiać. Wszyscy byli w porządku, nawet Shannon zaczął przemawiać ludzkim głosem, ale nie był to etap, na którym do kogokolwiek mogłam pójść na zwierzenia. Z Emmą, jedyną kobietą w trasie, nie zdążyłam jeszcze nawiązać wystarczająco dobrego kontaktu. Braxton wydawał się najbardziej odpowiednią osobą. Prostolinijną, bezpośrednią, dobrze się z nim czułam, ale znałam go zbyt krótko, by uzewnętrzniać przed nim swoje wątpliwości i rozterki. Szczególnie, że związane one były z jego dobrym kolegą. Nikomu nie ufałam na tyle, by się otwierać.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Natalii. Nie rozmawiałam z nią od kilku dni. Nasz kontakt ograniczył się do kilku wysłanych wiadomości. Ona będzie wiedziała co zrobić. Spojrzałam na wyświetlacz, dochodziła 17. No raczej już nie śpi – pomyślałam słuchając kolejnych sygnałów. Nie odbierała. Świetnie... Potrzebowałam rozmowy z kimś, kto choć przynajmniej trochę mnie nakieruje, cokolwiek podpowie, doradzi. Weź się w garść, jesteś dorosła, najwyższy czas nauczyć się liczyć tylko na siebie. Jakkolwiek to liczenie na siebie się dla Ciebie skończy. Zatrzymałam nogą zamykające się drzwi windy i przez chwilę stałam w jej progu. Spojrzałam w lustro, analizując swoje odbicie. A gdyby role się odwróciły panie Leto? – uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam głęboki oddech. Odgarnęłam włosy i próbowałam zebrać w sobie wszystkie siły, by zrobić coś, czego na pewno się nie spodziewa i co mogło przerwać tę grę. Serce biło mi mocno. Oby tylko tego nie zauważył. I oby wszystko poszło po mojej myśli. Wyszłam z windy i pewnym krokiem pokonałam korytarz. Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie, mój drogi. Chcesz grać w tę grę? To zrobimy to według moich reguł – pomyślałam stojąc przed wejściem do jego pokoju - Do dzieła.
Zdecydowanym ruchem otworzyłam drzwi. Jared siedział na brzegu łóżka i rozmawiał przez telefon. Podniósł oczy i lekko zmarszczył brwi zaskoczony moim powrotem. Podniósł rękę w geście, który miał chyba oznaczać, abym poczekała. Zatrzasnęłam mocno drzwi, aż podskoczył. Odłożyłam torebkę, prezenty i shake’a na komodę. Wyobraź sobie, że to rola. Zwykłe zadanie do wykonania. Pomyśl, że jesteś na scenie. Wcielasz się w kogoś, kim tak naprawdę nie jesteś – przekonywał jeden głos we mnie. Jasne, tylko na scenie wszyscy znają scenariusz. Tutaj może się zdarzyć coś nieprzewidzianego – zniechęcał drugi. Dobra, nie ma odwrotu, ryzykujemy!
Podeszłam do niego i wyjmując mu telefon z dłoni wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Do widzenia. Koniec rozmowy! – powiedziałam i rzuciłam telefon za niego.
- Co Ty... – spojrzał zdezorientowany.
- To od czego mam zacząć? – przerwałam mu, podwinęłam rękawy swetra i oparłam dłonie na swoich biodrach.
- Słucham? – odchylił lekko głowę do tyłu i ponownie zmarszczył brwi dając mi do zrozumienia, że nie wie o co chodzi.
- Od czego mam zacząć rozbieranie Ciebie. Chyba tego chciałeś kilka minut temu? – wyjaśniłam.
- Bardzo śmieszne – rzucił odwracając się i próbując sięgnąć po telefon. Zdecydowanym ruchem chwyciłam jego rękę uniemożliwiając mu odzyskanie Blackberry i klęknęłam na łóżku nad nim.
- E... – wydukał otwierając usta i obejmując wzrokiem moje ciało, które znajdowało się teraz naprzeciwko niego. Spoglądałam na niego z góry, dzięki swojej pozycji znajdowałam się nieco wyżej niż on.
- A podobno to ja potrzebuję edukacji w relacjach damsko-męskich – powiedziałam dotykając jego włosów – W porządku, zaczniemy od koszulki – chwyciłam to, co miał na sobie. Dzięki Ci Boże, że przynajmniej ręce mi się nie trzęsą. Tak szybko jak tylko było to możliwe zdjęłam ją z niego i rzuciłam za siebie – To mamy już z głowy. Nie pytam co dalej, bo w sumie niewiele pozostało – skierowałam rozbawiony wzrok na spodnie.
- To żart? Wkręcasz mnie, tak? - zapytał, na co ja nie zareagowałam - Laura nie poznaję Cię... – próbował się uśmiechnąć, ale widać było, że czuje się zmieszany.
- To w końcu masz okazję. Chciałeś dziś przy obiedzie bym coś o sobie powiedziała. To mówię, tylko w trochę niekonwencjonalny sposób – pchnęłam go palcem, na tyle jednak zdecydowanie, że opadł na łóżko.
Przyglądał mi się czekając na kolejny mój ruch. Nie wiedziałam czy jest bardziej przerażony czy podekscytowany. Nic nie mówił. Usiadłam na nim i zaraz tego pożałowałam. Tak Lauro, zakładanie sukienki to był iście genialny pomysł na tę okazję. Jedyne co nas dzieliło to jego spodnie i moja bielizna. Zdecydowanie za mało. Czułam go pod sobą i z każdą sekundą traciłam pewność siebie. Nie mogłam się jednak wycofać. Powiedziałaś A, powiesz B. A on nie może wyczuć, że choć trochę się wahasz. Dobrze Ci idzie – dopingowałam siebie w myślach.
Nachylając się nad nim zbliżyłam swoją twarz w niebezpiecznie bliskiej odległości. Moje długie włosy swobodnie opadły wokół jego głowy, tworząc pewnego rodzaju zasłonę z wyczuwalną kwiatową wonią. Na chwilę świat zamknął się w tej niewielkiej przestrzeni, którą wypełniały nasze oddechy i spojrzenia.
- Mówiłeś wprawdzie, że lepiej wyglądałbyś tylko na mnie, ale myślę, że odwrotna konfiguracja też nie jest najgorsza – szepnęłam mu do ucha. Pokonując tę drogę moje kosmyki drażniły jego szyję i okolice obojczyków. Powolnym ruchem dotykając delikatnie swoim policzkiem jego, przekręciłam głowę tak, by go widzieć. Cholera, to wcale nie jest takie proste. Walcz Laura. Wykorzystaj swoje umiejętności aktorskie. Kiedyś na pewno je miałaś. I swój urok osobisty. Ten też na pewno gdzieś w Tobie tkwi.
- I co teraz? – zapytał.
- Wiesz... – spoglądając na jego usta, a następnie nawiązując kontakt wzrokowy odpowiedziałam w identyczny sposób, w jaki on odpowiedział mi kilkadziesiąt minut wcześniej. Naprawdę wiele kosztowało mnie spotkanie z parą tych jego niewyobrażalnie przenikliwych w tym momencie oczu. Uśmiechnął się. Poprawka, jego oczy się uśmiechnęły. To był jedyny element jego twarzy, na którego widzenie pozwalała mi dzieląca nas odległość. Lekko się odsunęłam, spojrzałam na jego usta i zbliżałam do nich swoje, jakbym przygotowywała się do pocałunku, którego w rzeczywistości nie miałam zamiaru złożyć. Zmieszanie Jareda sprzed chwili przerodziło się chyba w zadowolenie. Podjął grę. Poczułam jak wplata w moje włosy swoją dłoń i próbuje zbliżyć moja twarz do swojej jeszcze bardziej. Laura, zachowaj zimną krew. Jeszcze tylko chwila.
- Proszę proszę, może jednak nie trzeba będzie Cię edukować – roześmiałam się, choć w środku już wcale nie było mi do śmiechu.
- Uwierz mi. Nie potrzebuję edukacji. I zaraz się o tym przekonasz – powiedział cicho i poczułam jego rękę na swoim udzie próbującą powoli wedrzeć się pod moją sukienkę.
Czas kończyć tę zabawę – oprzytomniałam - Za daleko to poszło. Wystarczy Ci, Leto.
- Chciałbyś – powiedziałam potrząsając głową i pozbywając się tym sposobem jego dłoni zaplątanej pomiędzy moje włosy. Wstałam z łóżka i poprawiłam sukienkę. Wsparł się na łokciach, otworzył usta i chciał coś powiedzieć.
- Taki jesteś pewny siebie? Nie jesteś. Nie byłeś wtedy, gdy wparował tu Twój brat i teraz, gdy pokazałam, że ja też mogę mieć coś do powiedzenia. Nie igraj ze mną więcej. Wtedy i ja nie będę igrała z Tobą – powiedziałam podnosząc jego koszulkę z podłogi – I ubierz się.
- Laura, co to miało być? – zapytał siadając na łóżku.
- Co takiego? – powiedziałam zdziwiona jak gdyby nigdy nic się wydarzyło - Wybacz, że przerwałam Twoją rozmowę telefoniczną, ale zapomniałam aparatu – wskazałam na mój sprzęt, który w rzeczy samej leżał na łóżku. Mój wybawca! – Przyszłam go zabrać, już nie przeszkadzam – rzuciłam i wychodząc z pokoju zatrzymałam się na chwilę przy drzwiach.
- Posłuchaj, już Ci to mówiłam w Finlandii. Nie przyjechałam tu by kogokolwiek zabawiać i by być czyjąkolwiek zabawką – skierowałam głowę w jego stronę - Lubię Cię. Nie psuj tego, proszę. Nie polubię Cię bardziej, jeśli będziesz ze mną pogrywał – odwróciłam się i wyszłam.
Podejrzewam, ze gdybym miała umiejętność patrzenia przez ściany ujrzałabym siedzącego Leto w bezruchu z tą samą zdezorientowaną miną, z którą pożegnałam go wychodząc. Choć serce biło mi jak oszalałe, byłam z siebie dumna. Chciałam mu pokazać, że nie może mnie mieć i wydawało mi się, że się udało. Kuligowska jesteś nienormalna. I jeśli zaraz nie wybiegnie za Tobą i nie wyceluje w Ciebie wiatrówką, to można powiedzieć, że osiągnęłaś swój cel. Miejmy nadzieje, że tego nie pożałujesz.
Pokonałam schodami kilka pięter i wbiegłam do holu, w którym wszyscy już czekali. Wyszliśmy przed hotel, gdzie czekał już bus.
- Wejście smoka – roześmiał się Braxton.
- Uważaj, co mówisz, bo zacznę zionąć ogniem – puściłam mu oko i oparłam ręce o uda próbując ustabilizować oddech. Trzeba było jechać windą, mądralo.
- Już miałem po Was iść – pokręcił z dezaprobatą Shannon, a ja z trudem opanowałam śmiech wyobrażając sobie jego reakcję, gdyby naprawdę tam przyszedł i zastał nas w takiej sytuacji. Z moich fantazji wyrwał mnie dźwięk telefonu, który znajdował się w kieszeni swetra. Natalia. Się zorientowała w porę... Odeszłam kilka kroków dalej, choć raczej mało prawdopodobne było, by którykolwiek z nich zrozumiał naszą rozmowę.
- Cześć, dzwoniłaś, nie? Co tam słychać? – zapytała radośnie.
- W porządku. Chciałam się Ciebie poradzić, ale już po sprawie – odpowiedziałam.
- Co tam, życie z panem Lato daje Ci w kość? – roześmiała się.
- Z kim?
- No tym z Merkurego czy Marsa - wybełkotała ledwo zrozumiale. Była prawdopodobnie w trakcie posiłku, jak się domyślałam późnego śniadania, w porywach wczesnego obiadu.
- Leto... – przewróciłam oczami poprawiając jej błąd - Powiedzmy, że z Marsa.
- No właśnie właśnie, mówię.
- Przystawia się, tak sądzę... Ogólnie kręci.
- To źle? – zdziwiła się.
- Błagam Cię! Nie potrzebuję tego! Irytuje mnie. Czuję się kompletnie skołowana przez te jego aluzje, głupie uśmiechy i komentarze. A dzisiaj to już przegiął, jak wpakował się na mnie na łóżku – mówiłam szybko i emocjonalnie – I zgadnij Natalia, co ja zrobiłam? – po drugiej stronie usłyszałam ciszę, więc kontynuowałam - Pamiętasz moją ostatnią rolę? – zapytałam, sama przywołując w myślach czasy teatru.
- Poczekaj... – zastanowiła się – Ta wariatka, famme fatale?
- Dokładnie! Przed chwilą zrobiłam coś podobnego Jaredowi, ale zrozum, musiałam! Musiałam zareagować, nim by było za późno – próbowałam tłumaczyć.
- Zaraz zaraz – wyczułam niepokój w jej głosie – O ile mnie pamięć nie myli, to Ty w tej sztuce na sam koniec zabijałaś nożem kuchennym swojego kochanka...
- Dobre! – roześmiałam się – Tego akurat mu oszczędziłam. Chodziło mi o postawę i zachowanie bohaterki wobec mężczyzn. To uwodzenie i porzucanie. Rozbudzanie nadziei i zmysłów, a potem zostawianie z niczym. Właśnie to odegrałam.
- Ponieważ? – próbowała dociekać.
- Ponieważ się przystawiał! Mówię przecież. Obracanie tego w żart chyba jeszcze bardziej go nakręcało. A ignorowanie jego zbliżeń i aluzji... – zawahałam się – Wcale nie było takie łatwe.
- Nie mów, że zaczęłaś ulegać jego urokowi? Może wcale nie chciałaś tego ignorować, hm? – roześmiała się.
- Natalia, nie dobijaj mnie. Nie uległam jego urokowi czy czemukolwiek innemu, ale bałam się, bo nie dam sobie ręki uciąć, że zawsze będę na tyle silna, by nie ulec. I chciałam to przerwać, nim sprawy potoczą się za daleko – wyjaśniłam – Poza tym, nie chcę by myślał, że może mnie mieć. Więc mu pokazałam, że nie może.
- Odważnie...
- Trochę mnie to kosztowało. Wiesz sama jaka jestem. A tu nagle wpadam do pokoju obcego mężczyzny i prawie się na niego rzucam – aż wzdrygnęłam na wspomnienie swojego przedstawienia z Jaredem – Rozumiesz? Po czym kompletnie niewzruszona, wstaję i wychodzę.
- Jestem z Ciebie dumna! Może jeszcze będą z Ciebie ludzie? – roześmiała się – Może nawet nie skończysz jako zdewociała stara panna, której jedyną rozrywką jest bujanie się na fotelu z kotem na kolanach.
- Skończę jako stara panna, ale będę przesiadywała całymi dniami u Ciebie na poddaszu i upijała się winem lamentując nad swym marnym losem.
- Uważaj, bo Ci na to pozwolę! – ostrzegła mnie, po czym dodała – Jak Cie znam, to przez najbliższe 24 godziny będziesz walczyła z wyrzutami sumienia o to, co zrobiłaś. Więc już teraz Ci mówię, zrobiłaś dobrze.
Cała Natalia. Kochałam ją i chwilami równie mocno nienawidziłam za to, jak potrafiła mnie przejrzeć.
- Właśnie. Powiedz, czy to nie było nie w porządku? Co innego jednak rola, co innego prawdziwe życie... – zapytałam z wątpliwością w głosie.
- Moja droga, wolisz, żeby on zabawił się Tobą? Chyba już raz przez to przechodziłaś i Ci wystarczy, tak? – uniosła się - Więc skończ z tymi bzdurami, Matko Tereso.
- Może masz rację, prawie jak zawsze – odpowiadając kątem oka zobaczyłam wychodzącą z hotelu Emmę, która machała na mnie ręką. Szybko pożegnałam się z Natalią, dziękując jej za telefon. Ta rozmowa wiele dla mnie znaczyła. I nie chodziło tylko o to, że rozwiała moje wątpliwości i przekonała o słuszności zachowania wobec Jareda. Poczułam się bezpieczniej słysząc kogoś mi bliskiego, co do kogo miałam pewność, że jest po mojej stronie i kogo reakcji nie musiałam się obawiać.
Podeszłam do blondynki, która wręczyła mi dyktafon. Ach! Przecież dzisiaj zaczynam swoją misję pod nazwą Echelon. Zespół nadal stał przed hotelem, czekając już tylko na jedną osobę.
- Nosisz triadę? – Braxton złapał moją zawieszkę.
- A tak, do Jareda dostałam – uśmiechnęłam się niepewnie i nagle oprzytomniałam. Cholera! Moja koszulka! I dres! I torebka! O shake’u nie wspomnę. Wszystko zostało. Niech to szlag.
– A jak tam włosy Jareda? – Tomo skinął na mnie głową.
- W porządku. Nie narzekał...
- Nawet bardziej niż w porządku - powiedział wychylając się za mnie. Domyślać się tylko mogłam, że w naszą stronę zmierzał wokalista.
- Pożycz! – powiedziałam do Braxtona i szybkim ruchem zdjęłam z jego głowy przeciwsłoneczne kolorowe okulary, zakładając je sobie na nos. Jakoś musiałam ukryć wstyd, który niewątpliwie pojawiłby by się na mojej twarzy przy pierwszym kontakcie wzrokowym z Jaredem.
- Zapomniałaś – powiedział stając przede mną i przewieszając mi torebkę – Resztę odbierzesz sobie później – dodał - Ładnie się komponują z kolorem sukienki – pstryknął palcami w moje okulary – Cwaniaro...
Mówił to głosem wyjątkowo beznamiętnym. Jednak odchodząc posłał mi szeroki uśmiech. Nie mogłam wiedzieć na ile było to szczere, na ile udawane. Jego oczy również schowane były za ciemnymi szkłami.
Przyzwyczajenie czy też próbujesz coś ukryć?
***
To macie za sobą rozdział, którego... miało nie być. Spontanicznie wczoraj wpadł mi do głowy ten pomysł i postanowiłam go zrealizować. Jak tak dalej będę zmieniała to, co wcześniej zaplanowałam, to nie wiem kiedy skończę to opowiadanie ;D
Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna – tym, którzy zaglądają tu czasami i tym, którzy są ze mną przy okazji każdego wpisu.
Wiecie, że byliście tu ponad 20 000 razy? Kosmos. Za nami już dwadzieścia pięć rozdziałów! Mam nadzieje, że tym nikogo nie odstraszyłam. Przyznam, że obawiam się Waszych reakcji, bo tak jak mówiłam, ten rozdział to ‘wypadek przy pracy’ i pewnego rodzaju eksperyment ;)
Tak czy inaczej, Ci najwytrwalsi – do następnego :D
Pozdrawiam i dziękuję za Waszą obecność!
PS To, że komentuję rzadziej lub wcale, nie znaczy, że nie czytam. Staram się jak mogę, czasami czytam na raty i komentuję z opóźnieniem. Jestem teraz w tak niewyobrażalnie intensywnym okresie, dzisiaj czuję się jakby mnie przeżuto, strawiono, wypluto i przejechano walcem, więc tylko dodałam i uciekam. Nie martwcie się, nadrobię wszystko wkrótce!
Uf...
ale akcja, tego się nie spodziewałam. :O i bardzo dobrze, że tak zrobiła, jestem z niej dumna, jednak coś mi się wydaje, że Jared się odegra. bo cóż to byłby za J. gdyby tego nie zrobił? ;)
OdpowiedzUsuń20 000 razy? Mars! :P
a ten "wypadek przy pracy" mi się strasznie spodobał, hyhy. i będę tą wytrwałą! :)
Och jak ja dawno śladu tu po sobie nie zostawiłam, ale czytam namiętnie i zawsze!!!!!
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że możesz mieć więcej takich "wypadków przy pracy".
Wytrwała do końca, przesyłająca buziaki ewa.
kurczę! Nie wiem jak inni, ale dla mnie to był totalny szok o.O ostatnie czego się spodziewałam ;D ale nie zmienia to faktu, że to było świetne posunięcie. Laura pokazała mu, że bawić to on się może samochodzikami, co najwyżej lalkami xD tak, Laura jest geniuszem! A ten 'wypadek przy pracy' to chyba nie wypadek xD to było wręcz Epickie! Chciałabym zobaczyć minę Leto jak Laura wychodziła z pokoju ;D i całe szczęście Braxton miał ze sobą patrzałki ;D
OdpowiedzUsuńdo następnego:*
inna^^
Ewa, faktycznie wieki Cię tu nie było ;)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny! Kamień z serca ;D
Jeszcze nie przeczytałam rozdziału, ale chciałam napisać, że ja nie mam tyle talentu pisarskiego co Ty Lauro :) aby pisać bloga. Za to uwielbiam czytać.
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło że mi odpisujesz, po prostu :).
Kasia
Laura jest moim guru, bohaterka i autorka. Czuję się zmieciona z powierzchni ziemi tym rozdziałem. Mistrzostwo świata, kurczę, czy są możliwe korepetycje z czegoś takiego, co potrafi Laura?! No nie mogę się otrząsnąć, dlatego wybacz taki bezmyślny komentarz. Lepiej zakończę mój bezsensowny wywód i podsumuję jednym stwierdzeniem: Kocham Cię Lauro!!!
OdpowiedzUsuń;-)
Pozdrawiam, Stronger
Też się tak czuję, ale to z powodu choroby...
OdpowiedzUsuńCo do notki, to jest jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam! Poza tym pomysł też zajebisty. ^^ Ale Laura się na nim odegrała. W sumie całkiem niezły sposób, jeśli sie umie grać i ukrywać emocje.:P To go musiało nieźle zaboleć. No i wydaje mi się, że nie przyniósł jej wszystkiego, właśnie po to, żeby musiała do niego po te rzeczy wrócić. Oboje się dobrali, cwaniaki!^^ No i świetnie to wszystko opisałaś. Czasem jak coś czytam, to wyobrażam sobie jak ja bym taką sytuację opisała i wierz mi, nawet w połowie nie tak doskonale jak Ty!:P W ogóle chyba bym całą tą atmosferę, to napięcie zniszczyła:D Więc juz może skończę się z Tobą porównywać, bo dostanę kompleksów i nie będę miała ochoty już nic więcej pisać:P Tak, wiem. Powiesz, że każdy pisze inaczej, na swój wlasny sposób, i że najczęściej właśnie najkrytyczniej ocenia się swoje twory. Ale co ja poradzę na to, że kocham Twoje opowiadanie, Twój świat, i Twoich bohaterów? I bardzo mi ciężko sie rozstawać z nimi. Chyba poczekam aż wydasz książkę;D nigdy niekończącą się opowieść, tak dla mnie:P Proszę!:D
Kocham:*
jak dla mnie to ty możesz pisac i pisac bo kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńjejjjjj to jest ŚWIETNEEEEEE :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Laura, przez ciebie przestanę pisać. Jesteś taka świetna, że sama nawet nie wiem, po co taka marna pisarka jak ja publikuje swoje wypociny. Argh. Napisałabym, że cię za to nienawidzę, ale już trzykrotnie wyznałam ci miłość. :P
OdpowiedzUsuńHohohohohohoooo ! Pierwszy raz czytałam o takim 'wyrolowaniu kogoś' i powiem Ci,że imponująco się zapowiada.Najbardziej z całego odcinka wpadło mi do głowie zdanie dotyczące okularów.I,że Jared też je założył...Ciekawe,ciekawe.
OdpowiedzUsuńMoże Pan Lato teraz się uspokoi i będzie unikał Laurę ? A może jeszcze bardziej zacznie na nią naciskać ? Nie wiem co o tym myśleć.
Czekam na nowy odcinek i akcję pt. ECHELON :)
Pozdrawiam !
PS u mnie prawdopodobnie dzisiaj nowy post.
Ten rozdział nie wygląda mi na "wypadek przy pracy". Jest genialny! ;)
OdpowiedzUsuńLaura dobrze zrobiła, ale na jej miejscu bałabym się ewentualnej zemsty. ;P
LadyBird
Kocham Laurę, nie ma co ;d. Zachowała się pięknie ! Ciekawe jakie teraz będzie miała relacje z Jay'em, bo on na pewno nie jest zadowolony ;p.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, normalny kosmos! On, a ona.. oni.. wiesz ja na samym początki nie ogarniałam planów Laury, a teraz... jak to przeczytałam! dałaś czadu! ; p nie będzu tu jakiś tam sobie Leto poigrywał z Kuligowską. To nie te czasy.; d scena kiedy wbiega do pokoju i trzaska drzwiami...;d dawaj szybko nowy!
OdpowiedzUsuńHurricane; **
kurde, aż mi się gorąco zrobiło... niby dobrze to rozegrała, ale jednak wciąż czekam na gorący romans, noo! :D
OdpowiedzUsuńeksperymenty dobra rzecz, życzę więcej pomysłów, byś dłuugo, dłuugo jeszcze tu pisała :)
właśnie... już myślałam, że o mnie zapomniałaś... :< ale faktycznie, zdarzają się momenty, gdy nie ma czasu na nic, więc wybaczam xD
real-chance
chora--wyobraznia
pomysły Laury zaczynają mnie przerażać ^.^
OdpowiedzUsuńprzynajmniej coś nowego się dowiadujemy oprócz tego, że była z Marcelem, i że jest z Trójmiasta no i dobra, nie chce mi się wszystkiego wymieniać... ;)
cóż, pozostaje czekać na akcję "ECHELON" ^^
moim blogiem się nie przejmuj, czytając Twoje rozdziały wymiękam i się sama dziwię sobie, że te moje cosie publikuję ;)
*_______*. oby takich wypadków przy pracy miałaś jak najwięcej!.
OdpowiedzUsuń1. gdy czytałam TEN moment, myślałam, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej, seryjnie.
2. uwielbiam Laurę, jej charakter... och... ale to już pisałam, wiem. :P.
3. ha! Laura pokazała nam również, że nie wszystkie dziewczyny wymiękają przy facetach i tez mogą udowodnić swoje racje lub pokazać, aby z nimi nie pogrywać.
4. jestem ciekawa, co potem pomyślał sobie Jared. i czy może jakoś... jest zły na nią? nie wiem...
5. dobrze, że do pokoju nie wparował Shannon. ale jesli mówisz, że się jeszcze pokłócą... oby tylko nie było bójki xD.
6. uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam to opowiadanie!
7. powtórzę jeszcze raz: oby więcej takich zaje.bistych 'wypadków'!.
podziwiam Twój talent, pomysłowość... i ogólnie :D.
pozdrawiam ; *.
Wreszcie miałam chwilę dla siebie, żeby się zatopić w świat Laury.
OdpowiedzUsuńJeżeli to jest wypadek przy pracy to jak będą wyglądać dalej rozdziały przemyślane i zaplanowane??? Rozkręcasz się dziewczyno.
Jedno mogę powiedzieć "wow" i to że bardzo utożsamiam się z bohaterką w kwestiach oczywiście damsko-męskich
this is a story of my life :)
Kasia
Zapraszam na 13 :]
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-our-fate.blogspot.com/
No to żeś mnie zaskoczyła :D Laura fakt jest twardą dziewczyną ale że AŻ tak śmiałą no no :] jeśli zawsze masz mieć takie nagłe natchnienia to ja poproszę tego jak najwięcej :P całuje
Brawo dla Laury za takową postawę. Kto powiedział, że tego typu gierki są tylko dla Leto? A niech ma, niech poczuje jak to jest. Tylko kurczę, co by jemu to się nie zaczynało podobać. Bądź co bądź, oby Laura nie traciła cierpliwości, Leto łatwo doprowadza do szewskiej pasji. Mam jednak nadzieję, że ta "gra" będzie trwałą pomiędzy nimi dłużej. Mam przeczucie, że jeszcze będzie gorąco. :D
OdpowiedzUsuńNatalia, Natalia, Natalia! Kocham tę dziewczynę. Przypomina mi moją prawdziwą Natalkę i powala swoimi tekstami. Lato z Merkurego, zapamiętam to sobie. :D
Wybacz, że tak krótko, ale po 12h snu wciąż jestem niewyspana, a na dodatek wypiłam parzoną przez 10 minut zielona herbatę i jeden wielki flak ze mnie teraz. Także ma nadzieję, że mi to wybaczysz, przy następnym rozdziale się zreflektuję. :)
A to wymyśliła. Świetnie to wszystko opisałaś : DD Gratuluję jej odwagi, bo to trochę faktycznie nienormalne atakować kogoś w jego pokoju xd.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział, bo to było cudoooowne!
szósty rozdział na www.mystery-song.blog.onet.pl (:
OdpowiedzUsuńA! Wścieknę się, taki długi komentarz dla Was mi zeżarło! ;( To raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńDziękuję anonimowym (niepodpisującym się ;D) i nieblogowym.
Lady Bird - rozdział genialny mówisz? Przekaże to mojej wenie, która stworzyła tę historię pewnej nocy, gdzieś pomiędzy 2 a 3 godziną ;D Może jeszcze zechce zaszczepić we mnie inny szalony pomysł ;D Chociaż praktycznie reszta rozdziałów jest już gotowa, to kto wie, może przyjdzie mi tu zamieścić jeszcze inny 'wypadek przy pracy' ;)
Kasiu - piszesz, że się rozkręcam a przecież za chwilę będę musiała się 'skręcić' ;) Duża część opowiadania za nami i ja już się zastanawiam jak przyjmiecie końcówkę, która od dawna jest gotowa.
To miłe, że odnajdujesz w Laurze coś z siebie i swojego świata. Też tak mam, gdy czytam opowiadania i książki :) Mam jednak nadzieje, że nie z wszystkimi poczynaniami i doświadczeniami Laury będziesz mogła się utożsamić. Jak wiadomo, ona jest trochę pokręcona, a w jej życiu naprawdę różnie bywało.
To pierwsze opowiadanie o tej tematyce, które mnie tak poważnie zainteresowało, bo Jared wcale nie rzuca się na główną bohaterkę w pierwszym rozdziale z dzikim okrzykiem "moja ci ona", a do tego ta ironia, którą tak zręcznie operujesz... Właśnie przyznałam Ci Nobla za ten tekst, hihi. Chociaż możnaby go jeszcze dopracować, i tak jest nieźle. Powiadamiasz o nowych postach na gg? Jeśli tak, mój nr - 7650249. Pozdrawiam, Ariane.
OdpowiedzUsuńraaar. można by pisze się osobno. My bad. Pozdr raz jeszcze, Ariane.
OdpowiedzUsuńPowiadamiam przez gadu, już zapisałam :) Dzięki za wizytę u mnie i za Nobla (trochę na wyrost, ale okey ;D). Opowiadanie zdecydowanie wymaga dopracowania. Dochodzę do takiego wniosku za każdym razem, gdy czytam opublikowane rozdziały, ale gdybym miała je ciągle poprawiać, to pewnie byłby tu tylko prolog ;) Na pocieszenie albo swoją obronę mogę dodać, że po jego zakończeniu mam zamiar je dopracować, poprawić i uzupełnić o wątki, które pominęłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cześć! Zapraszam na nowy rozdział: dangerous-attraction.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *.
trafiłaś w sedno :D.
OdpowiedzUsuńtak, będzie trochę rozczulających momentów, aczkolwiek na początku tak słodko nie będzie.
i dalej się zastanawiam, co będzie między relacjami Jared-Shie. a nóż widelec do mojej głowy zapuka jakiś nowy (niekoniecznie dobry) pomysł. a co do odczuć bohaterki itd., to oczywiście będą one w następnych rozdziałach. ii... no, okej. nie będę się rozpisywała ;).
pozdrawiam ; D.
CO do urodzin-za 21 dni będziesz mogła mi owe zyczenia złożyć :D
OdpowiedzUsuńAle dziękuje również za te,ponieważ zawsze jakoś na duchu podnoszą.Tobie również wiele usmiechu przy wstawaniu rano z łózka.
Jestem zadziwiona,że to spostrzegłaś.Idealnie wyłapałaś 'osoby' ,o których piszę.Punkt dla ciebie. Tak,jak kiedyś ktoś powiedział: Było wielu i mówiło dużo,ale pozostali ci,którzy mówili najlepiej.Rozumiesz?
Przez zmianę ciśnienia strasznie boli mnie głowa,więc moja nieścisłość w uformowaniu zdania lub jakiekolwiek błędy..-Z GÓRY PRZEPRASZAM !
Oj tam,nie ma czego wybaczać :)
Wow,może jesteś mną w przyszłości ? ;>
OdpowiedzUsuńCiekawe...
Oj,nie bój się.Powiem Ci,że ja się najlepiej czuję w towarzystiwe ludzi starszych.Mam jedną młodszą koleżankę,ale tak to wszyscy o kilkanaście lat starsi :)
napisałam kolejną notkę na mask-everyday.blog.onet.pl.
OdpowiedzUsuńPozwól, że na komentarz odpowiem jutro, bo właśnie wzięłam mnie gorączka, i mam zamiar położyć się już spać.:*
Dziękuję za obfity w treść komentarz! ;-)
OdpowiedzUsuńTymczasem u mnie nowy, 26 rozdział na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
Pozdrawiam, Stronger
Laura, jesteś niezastąpiona! DZIĘKUJĘ z całego serca za Twoje wsparcie.:)
OdpowiedzUsuńod dwóch dni zabieram się za napisanie tego komentarza i ciągle zapomniałam . :D
OdpowiedzUsuńLaura mi zaimponowała . ;D jej pomysły są naprawdę genialne ale zarazem szalone . z każdej sytuacji zawsze wyjdzie z twarzą i za to ją podziwiam . :D
*zapominałam . ;D
OdpowiedzUsuńCo do odcinków-spójrz na 'rozciągnięte archiwum' na dole bloga-powinnaś mieć od 1 newsa.
OdpowiedzUsuńLauro ,[no i znowu nie pamiętam czy tylko postać ma tak na imię,czy również Ty]absolutnie nie chodziło mi o takie porównanie ! :D Bardziej o osoby dojrzalsze psychicznie.
A widzisz,może spowodowałam,że przemyślisz parę spraw dotyczących ciebie samej :)
No kurczaki ! No jasne,że na gg również fajnie się rozmawia,więc z wielką chęcią się do Ciebie odezwę,gdy zostawisz mi swój numer :)
OdpowiedzUsuńZa moją sprawą? O kurde,ale mi miło.Czyli działam na kogoś tym,co piszę.
osobiście wolałabym , żeby Laura jednak posunęła się zdecydowanie dalej . ;D zwłaszcza , że Jared zaczynał się w to wkręcać , więc wiesz gdzieś tam w przyszłości możesz to pociągnąć . ;D
OdpowiedzUsuńJa mam po prostu sklerozę w tak młodym wieku, a nie że nie czytam.Bo wiesz ,gdybym mogła to wszystko bym sobie wydrukowała i nosiła przy sobie ! :D
OdpowiedzUsuńhttp://thirty-seconds-to-mars-the-stories.blog.onet.pl/ pierwszy rozdział apropos fajny blog :D
OdpowiedzUsuńhttp://this-hurricane.blog.onet.pl/ 36 rozdział . ! :)
OdpowiedzUsuńsiódemka na www.mystery-song.blog.onet.pl (:
OdpowiedzUsuń27 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger
Zapraszam na 14 :)
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-our-fate.blogspot.com/
Nie wątpię! ja rozumiem i spokojnie nie musisz mi się tłumaczyć ;) kiedy najdzie ochota i będzie czas siadaj i czytaj nie ma co robić tyle "hałasu" ponieważ ja nie mam żadnych pretensji i powtarzam nie wątpię :P a i jeszcze jedno nie ma za co dziękować ^^ pozdrawiam :]
Oj przestań, nie mówiłam o książce z opowiadaniem o Marsach! Miałam raczej na myśli jakąś inną, o dowolnej tematyce, ale żebyś pisała ją Ty, bo na prawdę, piszesz w taki sposób, że jak czytam, to 'ginę'. :P Zapominam o bożym świecie, a to mi się rzadko zdarza, zważając na to, ile mam na głowie:P I wcale nie mówie o burzy włosów:P
OdpowiedzUsuńCzekam na nową notkę ze zniecierpliwieniem, no i sama coś tam tworzę, także niedługo coś POWINNO u mnie być, ale nic nie obiecuję:P No ale się staram^^
Pozdrawiam:* no i Kocham:P
od razu mówię: kocham Laurę, ale to nie ma związku z czymś niedorzecznym. :D uwielbiam Jej charakter, pewność siebie i sposób bycia. jest genialna!
OdpowiedzUsuńniesamowita robota, Ciebie też uwielbiam, jesteś moim numerem jeden!
{ o matko, ile pochwał. ale zasłużyłaś. }
i nie martw się, to minie razem z zakończeniem roku szkolnego. mam identycznie. :)
pozdrawiam! :*
U mnie nowa notka, Słońce!:*
OdpowiedzUsuńw końcu . ;o myślałam , że już nigdy blog spot się nie odblokuje . ;D
OdpowiedzUsuńhttp://this-hurricane.blog.onet.pl/ 37 . ;>
17. na Dangerous-Attraction.
OdpowiedzUsuńZapraszam i pozdrawiam ; * .
ps.
sry, ale muszę to napisać xD.: jestem spragniona nowego rozdziału tutaj. x]]
28 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger:)
u mnie 10. we-will-fight.blog.onet.pl ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj nowy. ;D theattack.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHurricane; *
nowy rozdział na when-rain-comes-down :)
OdpowiedzUsuńUdało się mogę komentowac ^^
Zapraszam na nowy :]
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-our-fate.blogspot.com/
Przeczytałam praktycznie na raz i bardzo mi się spodobało. Masz luźny i miły w odbiorze styl, a do tego wymyśliłaś ciekawą fabułę. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję,że pojawią się już niedługo. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
OniSia
nowy rozdział na www.mystery-song.blog.onet.pl (:
OdpowiedzUsuńO ! Dzisiaj ma być nowy rozdział,już czekam :D
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego musicalu...ale może można go gdzieś pobrać,to obejrzę z chęcią.
WSPANIAŁY CYTAT,zapamieam go na długi czas.
Dodawaj, dodawaj ;)) Siedzę i obgryzam paznokcie z zniecierpliwienia xD
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj, obstawiam, że między 21-22, coś nie mogę go dokończyć :D
może po 22? ;D
OdpowiedzUsuńa najlepiej to zajrzeć tu jutro, wtedy na pewno będzie ;D podejrzewam, że wrzucę dziś, ale już nie chce obiecywać, o której godzinie, bo sama tego nie wiem ;P
OdpowiedzUsuń