ten million miles, her way was close, to her inside, can't you see her life is broken
turn back, believe, nothing is over

19 czerwca 2011

Rozdział dwudziesty dziewiąty

Wszystkich, którzy nie pamiętają kim jest Marcel i co go łączyło z Laurą, odsyłam do rozdziału 15.
Znacznie to ułatwi zrozumienie tej i kolejnej części opowiadania.

Tło muzyczne - TUTAJ

Stałam zupełnie sparaliżowana. Jedyne, co czułam to przepełniające mnie gorąco i coraz mocniej bijące serce. Powolnym ruchem trzęsących się dłoni chwyciłam nadgarstki osoby stojącej za mną, odchyliłam je i otworzyłam oczy. Dostrzegłam, że Jared stał wciąż w oddali. Zmarszczył brwi. Miałam ochotę krzyknąć by mnie stamtąd zabrał. Potrzebowałam jego ratunku, choć było to ostatnią rzeczą, o jaką w tamtej chwili bym go poprosiła. Sekundy przeciągały się boleśnie. Przez chwilę wymieniliśmy spojrzenia – jego pytające, moje przerażone. Gdzieś głęboko w sobie miałam chyba jeszcze nadzieje, że może się mylę. Może zwyczajnie wariuję. Miliardy ludzi używają takich perfum. Jestem daleko od niego, to po prostu zwyczajnie niemożliwe. Na pewno, na pewno, na pewno.
- Zgadnij kto - moje nadzieje rozwiał doskonale znany mi niski głos. Nie miałam już absolutnie żadnych wątpliwości, że to Marcel. Wzdrygnęłam, odrzuciłam jego dłonie i nie odwracając się zaczęłam szybkim krokiem iść przed siebie. Szybkim ruchem ręki zatrzymał mnie i pociągnął tak, że mimowolnie odwróciłam się i go zobaczyłam. Zamurowało mnie. Coś do mnie mówił o tym, że słyszał pod hotelem mój śmiech, ale wydało mu się to zbyt niedorzeczne. Stałam naprzeciwko i kompletnie nieobecna patrzyłam na jego poruszające się usta, z których wypływały słowa. Niewiele się zmienił. Jego ciemne włosy były może nieco dłuższe a twarz bardziej zmęczona, choć uśmiechnięta. Nadal nosił czarne koszule, których rękawy podwijał do długości łokcia. Miał w oczach jakby nieco mniej smutku.
- Nie zbliżaj się do mnie – wypowiedziałam ledwo słyszalnie, wyszarpałam się z uścisku i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Po drodze minęłam zdezorientowanego Leto.
- Kto to był? – zapytał idąc za mną.
- Nikt. Pomyłka – odpowiedziałam nie zatrzymując się.
- Laura! – usłyszałam krzyk Marcela z oddali.
- Ciekawa pomyłka, skoro zna Twoje imię – rzucił kąśliwie Jared. Nie zareagowałam. Szłam jak w amoku mijając rozproszonych ludzi. Szłam nie do końca wiedząc gdzie i po co. Najdalej od niego. Najdalej od Marcela. Najdalej od Jareda. Najdalej od nich wszystkich.
Pięć cholernych lat robiłam wszystko, by nie mieć z nim nic do czynienia. Zmiana numeru telefonu. Wyjazdy z miasta i odmawianie zleceń na jego koncertach. Pięć lat trudu, zapominania o jego istnieniu i wszystkim, co o nim wiedziałam. Po to, by pewnego dnia pojawił się nagle i o sobie przypomniał. W najbardziej niespodziewanym miejscu i najmniej odpowiednim czasie.
- Laura? – Jared zatrzymał mnie w ten sam sposób, co chwilę wcześniej Marcel. Spojrzałam na jego dłoń zaciśniętą na moim nadgarstku – Okey, puszczam...
- Zostaw mnie – powiedziałam cicho poprawiając nerwowo włosy i szukając wzrokiem Marcela. Nie było go. Dzięki Bogu.
- Co się dzieje? – zapytał.
- Proszę Cię – zaśmiałam się ironicznie – Co się dzieje? Może Ty mi powiedz? Jeszcze minutę temu byłeś specjalistą od moich uczuć i myśli. Jesteś taki mądry, to sam sobie odpowiedz na to pytanie. Wiesz przecież lepiej ode mnie samej – powiedziałam spoglądając na niego. Słuchał moich słów uważnie. Stał przede mną próbując zrozumieć. Widziałam to. I w tych próbach był kompletnie bezradny. Przykro mi Leto, nie pomogę Ci w tym – A teraz daj mi spokój. Przepraszam.
Wyminęłam go i znowu ruszyłam przed siebie. Chciałam znaleźć się w miejscu, w którym byłabym bezpieczna. W miejscu, które nie istniało. Czułam się osaczona, jakby z każdej strony czyhało na mnie niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo w postaci Marcela i niebezpieczeństwo w postaci Jareda. Co za ironia losu. Czułam się zaszczuta przez własną przeszłość i własną teraźniejszość. I ani z jednym, ani z drugim nie umiałam sobie poradzić. Co się ze mną dzieje? Jestem ofiarą samej siebie. A od samej siebie uciec nie mogę.
- Kurwa... – usiadłam na trawie w namiocie przeznaczonym dla naszej ekipy. Na szczęście nie było tam nikogo poza dźwiękowcami. Odłożyłam aparat na bok i przeczesałam dłonią włosy – Kurwa, kurwa, kurwa! – powtarzałam do siebie gapiąc się w ziemię.
- Po pierwsze wiesz, że znam to słowo, więc nie mów tak brzydko, a po drugie znowu go zgubisz – usłyszałam wesoły głos Braxtona, który kucnął obok mnie i podał mi aparat. Próbowałam się uśmiechnąć, ale w tamtej chwili wydawało się to czynnością nadzwyczaj trudną. Westchnęłam smutno.
- Coś nie tak? – zapytał nieśmiało, gdy podniosłam oczy i na niego spojrzałam.
- Wszystko jest nie tak – odpowiedziałam cicho i oparłam głowę na zgiętych kolanach.
- Ej, ej! Dziś miał być dzień okazywania radości, tak? – powiedział poważnym tonem – A Ty co wyprawiasz?
- Braxton, cieszenie się z tego, że tu jestem, to ostatnie uczucie jakie w tym momencie byłoby w stanie we mnie zaistnieć – odpowiedziałam zrezygnowana i podniosłam głowę opierając ją o materiałową ścianę namiotu. Kątem oka zobaczyłam wchodzącego do środka Jareda z Emmą.
- Gdzie byłaś? Tomo z Shannonem od pół godziny okupują stanowisko z Guitar Hero, możesz do nich skoczyć i uwiecznić ich wygłupy – uśmiechnęła się.
- Właśnie w tym celu po Ciebie przyszedłem. Wstawaj i przestań się mazać już! – Braxton złapał mnie za rękę i pociągnął do góry.
- Fotografowałam tłum... A potem... – zaczęłam się nieskładnie tłumaczyć. Nie będę jej przecież opowiadała o kłótni z młodszym Leto i fantastycznym spotkaniu z przeszłością.
- A potem spotkałaś nieznajomego, który chyba nie jest aż tak bardzo nieznajomy – rzucił Jared chwytając ze stolika butelkę z wodą. Odkręcił ją i upił kilka łyków – Tak swoją drogą, jeśli dobrze widziałem, to chyba właśnie szykuje się do swojego koncertu – dokończył.
- Poczekaj – powiedziałam do Braxtona i podeszłam do Emmy – Słuchaj, mam taki zapis w umowie o wolnym dniu prawda? – zapytałam, na co ona pokiwała lekko głową – Właśnie chciałabym z niego skorzystać.
- Coś się stało? – zaniepokoiła się. Ja pierdolę, czy wszyscy się dziś uwzięli z tym ‘Coś się stało’, ‘Co się dzieje’ i ‘O co chodzi?’ – Nie wyglądasz najlepiej – dodała. O tak i to, jak się czuję i jak wyglądam, też wszyscy dziś wiedzą lepiej ode mnie.
- Czuję się tak jak wyglądam – rzuciłam. Musiało to zabrzmieć nieco niegrzecznie, biorąc pod uwagę minę, jaką zrobiła Emma – Przepraszam. Tak, czuję się dziś dosyć słabo. Chciałabym pójść do hotelu – poprawiłam się, próbując przybrać możliwie spokojny i neutralny ton, choć w środku miałam ochotę rozwalić wszystko wokół siebie.
- Laura... Zostało półtorej godziny do naszego koncertu. Są idealne warunki do zdjęć. Masz dobrą przestrzeń pod sceną i na niej. Do tego chłopaki chyba coś dziś przypalili, bo kompletnie im odbija. Biegają po miasteczku festiwalowym i jak nie ujeżdżają byka, to skaczą na dmuchanych zjeżdżalniach – roześmiała się, po czym spoważniała – Naprawdę nie dasz rady?
Westchnęłam i przetarłam twarz dłonią. Chciałam dać radę. Chciałam być ponad to wszystko. Ile razy udawało mi się zostawiać swoje prywatne sprawy za sobą i skupiać się na pracy?
- Da radę, już ja się o to postaram. Zaraz doprowadzimy ją do porządku – Olita zaczął poprawiać moje włosy i wygładzać ubranie, na co się skrzywiłam.
- Świetnie, zabieraj ją stąd i znajdźcie resztę – Emma się uśmiechnęła i odeszła do Jareda. Braxton pociągnął mnie za rękę i znaleźliśmy się poza namiotem.
- Czy Wy wszyscy macie jakąś obsesję z tym? – wyszarpałam swoją rękę.
- Jacy my? Wydaje się, że Ty masz z tym problem...
- Błagam Cię Braxton, tylko nie Ty i tylko nie dziś. Żadnych analiz. To naprawdę nie jest mój dzień. Dawaj te okulary i idziemy – próbowałam się uśmiechnąć zdejmując jego własność i zakładając ją sobie na nos. Tak, jak małe dziecko chciałam wierzyć, że choć trochę pozwolą mi się ukryć.
- Oddawaj! – przechwycił okulary i dodał - Skoro to nie Twój dzień, to zróbmy coś, by choć trochę nim się stał. Zobacz, jak tu jest pięknie! – rozłożył ręce wskazując na niebo i teren wokół nas. Faktycznie, wszystko wokół żyło przepełnione radością. Grupki muzyków czekających na swój występ albo mających go już za sobą stały rozmawiając, śmiejąc się i pijąc. Nad nami było niewiele chmur, które tylko od czasu do czasu przysłaniały delikatne słońce. Było znacznie mniej drażniące niż poprzedniego dnia. Przemierzaliśmy backstage w poszukiwaniu Shannona i Tomo. Nie było to łatwe biorąc pod uwagę liczbę znajdujących się tam ludzi – techników, dźwiękowców, oświetleniowców, organizatorów, samych muzyków i grupek fanów, którzy dostali się tam w nieznany mi sposób.
- Możemy na chwilę podejść bliżej sceny? – zapytałam słysząc znajome dźwięki. Braxton skinął głową. Weszliśmy po schodkach na platformę, co pozwoliło nam znaleźć się tuż za występującym właśnie zespołem. Jared miał rację. Moim oczom ukazał się znajomy widok. Ile koncertów spędziłam w taki właśnie sposób? Stojąc na backstege’u i obserwując Marcela. Nigdy chyba jednak nie było to tak trudne. Czas się z tym zmierzyć, Lauro. Niezbyt pewnym krokiem podeszłam na bezpieczną odległość. Bałam się tego, jak mogę zareagować na coś, co znałam tak dobrze. Coś, z czym wiązało się mnóstwo wspomnień. Ku mojemu zdziwieniu, nie zabolało tak bardzo. Myślałam, że doskonale znane mi melodie przeszyją mnie na wskroś, powodując miliony ran. Tak się jednak nie stało. Poczułam ścisk w żołądku, a w mojej głowie pojawiły się obrazy z tamtego czasu, ale nie stało się nic ponad to. To, czego tak bardzo się bałam, okazało się nie takim strasznym koszmarem. Poczułam ulgę i pewnego rodzaju lekkość. Czyżby czas leczył rany? Zlustrowałam wzrokiem zespół poczynając od perkusisty, przez basistę, wokalistę, po gitarzystów. Nagle zaczęły uchodzić ze mnie wszystkie negatywne emocje. Głęboko westchnęłam i uśmiechnęłam się przypominając sobie jak każdy z nich marzył o tym, by móc wyjechać poza granice kraju i pokazać się szerszej publiczności. Teraz mieli tę szansę i widziałam jak bardzo się cieszą, że mogą ją wykorzystać. Mateusz, ich basista, w pewnym momencie odwrócił się i widząc mnie, najpierw podniósł brwi w zdziwieniu, po czym się uśmiechnął. Onieśmielona starałam się odwzajemnić uśmiech.
- Znasz ich? – Olita spojrzał na mnie.
- Ja? Dlaczego? – zmieszałam się.
- Są chyba od Ciebie. Widziałem na rozpisce, że ma być zespół z Polski.
- A tak, faktycznie, to oni. Trochę znam, byłam na kilku koncertach – odpowiedziałam próbując uniknąć konkretnej odpowiedzi. Przynajmniej nie skłamałam – Możemy iść, słyszałam już te piosenki.
Zeszliśmy ze sceny i obchodząc ją z tyłu natknęliśmy się w końcu na Shannona, Tima i Tomo.
- Zobaczcie co znaleźliśmy! – Shannon uniósł do góry wielką watę cukrową, po czym wbił w nią swoje zęby.
- Do twarzy Ci w różu – roześmiał się Braxton.
- Teraz Tobie też – starszy Leto wetknął w twarz Olity watę i zaczął się zanosić śmiechem.
- Lauro, kto jest najzajebistszym gitarzystą świata? – wyszczerzył się Milicevic.
- Zapomnij! – walnął go w bok Tim.
- Rozumiem, że Ty? – uśmiechnęłam się.
- Wybacz stary, ale w Guitar Hero zostałeś przeze mnie zmiażdżony – powiedział do Tima.
- Delikatnie mówiąc – wtrącił Shannon.
- Tak Tomo, jesteś najzajebistszym gitarzystą świata! – powiedziałam patrząc na paczkę papierosów w jego dłoni, szczerząc się przy tym niemiłosiernie i robiąc błagalne oczy.
- Chcesz? – wyciągnął papierosy w moją stronę – A coś się stało? Ostatnio paliłaś chyba w Finlandii, gdy miałaś ochotę rozszarpać nas wszystkich na kawałki.
- Zasada na dziś: nie pytać Laury czy coś się stało i w żaden sposób nie komentować jej zachowania – szepnął mu do ucha Olita.
- Dzięki Braxton – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam papierosa – Tak, chcę. To ewidentnie nie jest mój dzień. Nie dość, że pokłóciłam się z Jaredem, to jeszcze miałam spotkanie trzeciego stopnia z... własną przeszłością – wyjaśniłam obracając papierosa w dłoni.
- U, Laura i jej mroczna przeszłość – zaśmiał Tomo robiąc wielkie przerażone oczy – Mam nadzieje, że nie okaże się wkrótce, że jesteś morderczynią poszukiwaną listem gończym.
- Aż tak mroczna to ona nie jest – powiedziałam i zamachałam papierosem przed jego twarzą w oczekiwaniu na to, że poda mi zapalniczkę.
- A z Jaredem o co poszło tym razem? – zapytał Shannon, na co jedynie wzruszyłam ramionami robiąc obojętną minę i odpalając papierosa. Na to chyba tego dnia już nie miałam siły. Mierzenie się z Marcelem wystarczająco mnie wymęczyło.
- O wilku mowa. Dawaj to – Tomo skinął głową za mnie i wyjął mi papierosa z dłoni.
- Ej! – skrzywiłam się.
- Zaufaj mi – powiedział cicho nachylając się w moją stronę. Odwróciłam się i zobaczyłam zmierzającego w naszą stronę wokalistę. Cóż, raczej mało możliwe jest bym przed nim uciekła, biorąc pod uwagę, że jestem na niego skazana praktycznie 24 godziny na dobę.
-
Czy Ty musisz ciągle jarać? Wiesz, że tego nienawidzę – powiedział Jared stając obok nas.
- Czasami muszę, daj spokój stary - Tomo szeroko się uśmiechnął i spojrzał na mnie znacząco. W duchu dziękowałam mu za to, co zrobił. Nie wiedzieć czemu, nie chciałam pogarszać swoich, i tak wyjątkowo kiepskich, relacji z Jaredem.
- Ile mamy czasu? – zapytał Tim.
- Emma mówiła, że jak zejdzie ten zespół, wejdzie ktoś z Danii i potem my, czyli trochę ponad godzinę – odpowiedział Leto.
- Idziemy posłuchać? – Tomo wskazał na scenę – Brzmi całkiem nieźle.
- My z Braxtonem już byliśmy... – odpowiedziałam mając nadzieje, że jednak znajdziemy sobie inną rozrywkę i będę miała okazję zrobienia zdjęć, o które prosiła Emma.
- Byliście? I jak się spisał Twój... znajomy? – Jared spojrzał na mnie szyderczo.
- Całkiem nieźle – odpowiedziałam patrząc mu ze złością w oczy, na co on tylko pokręcił głową westchnął – Jak chcecie to idźcie.
- Mam lepszy pomysł, chodźmy się napić! Wyczuwam tu niebezpieczne napięcie, musimy je bardzo szybko rozładować – krzyknął Tomo i obejmując nas pociągnął za sobą. Wszyscy poddali się jego sugestii. Siedzieliśmy w namiocie gastronomicznym, gdzie dołączyło do nas kilku znajomych muzyków. Chłopaki pili i rozmawiali. Jared robił dobrą minę do złej gry. Był w tym naprawdę dobry. A może po prostu wszystko po nim spływało. Dla mnie jednak była to istna męka. Świadomość mogącego w każdej chwili się pojawić Marcela i siedzący naprzeciwko mnie wokalista, którego wzroku starałam się unikać jak ognia.
- Możesz przestać? – powiedziałam nachylając się w jego stronę.
- Przestać co? – uśmiechnął się.
- Przestać się gapić – wstałam od stołu i zaczęłam zbierać swoje rzeczy wyjścia. W dupie mam to wszystko, zrobiłam zdjęcia, nie muszę z nimi siedzieć. Wygramoliłam się zza stolika i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Dobrze, że jesteś – w drodze wpadła na mnie Emma – Trzeba zawołać chłopaków – spojrzała za mnie – Powaliło Was? Ruszać tyłki, za pół godziny wychodzicie – krzyknęła do nich - Napijecie się na afterze.
- Afterze? Mamy dziś after? – spojrzałam na nią zdziwiona. Do tej pory nie zdarzało się raczej, by po koncertach działo się cokolwiek ponad to, że wszyscy szli do pokoi i zajmowali się swoimi sprawami albo kładli się spać. Wyjątkami byli Shannon z Milicevicem, którzy wyskakiwali od czasu do czasu do klubów.
- Tak, pofestiwalowy spęd gwiazd, które jak znam życie uchleją się do nieprzytomności – uśmiechnęła się. Bosko. Dokładnie tego mi do szczęścia potrzeba! Skrzywiłam się na jej słowa nic nie odpowiadając.
- Laura, nie wymigasz się – powiedziała widząc moją reakcję - Jak źle się czujesz, to wpadniesz na godzinę, dwie i ulotnisz się, gdy zrobione przez Ciebie zdjęcia mogłyby tylko zaszkodzić wizerunkowi zespołu – puściła mi oko.
Pokiwałam niechętnie głową i udałam się w okolice sceny, by ponownie wybadać teren. Miałam serdecznie dość. Byłam wściekła i chciałam, żeby ten dzień jak najszybciej się skończył. Wiedziałam, że Marcel i cała jego ekipa na pewno pojawią się na afterze. Oczywistym było, że będzie tam także Jared. A ostatnią rzeczą, której tego dnia potrzebowałam, było wpadnięcie na siebie tej dwójki.

***

Obietnica chyba spełniona ;) Miało być przed końcem tygodnia i jest. Zupełnie inaczej niż planowałam, bo sporą część dalszej akcji musiałam wyciąć.

Dziękuję wszystkim za wsparcie i zrozumienie.
Jeszcze troszkę i wrócę na dobre tutaj i do Waszych opowiadań. Mam nadzieję, że w końcu w pełni sił i możliwości twórczych.
Musicie mi po prostu wybaczyć ten rozdział. Poprawię się wkrótce...

42 komentarze:

  1. Biegnę, lecę, pędzę czyta:PPPP

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej i w końcu sie do czekałam!!! :D Kurcze ja chce wiedzieć co Laurze zrobił ten Marcel... co mi sie nasuwa na myśl pierwsze to to że ją zgwałcił... ale w tedy nie gadał by z nią tak o ... chyba... albo on jest taki sadystyczny xD nie no nie wiem ale no zobaczymy co wymyślisz w następnym rozdziale ;D już sie nie moge doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma czego wybaczać.
    Na początek piosenka "F*ck you" . Znałam ją jedynie w wykonaniu Placebo i rozczulałam nad jej zaje.. zaczepistością, a teraz Archive. Świetnie przypasowała do treści rozdziału.
    Też mam takie dni jak Laura. Mogę niszczyć wszystko, mówić żeby się odwalili, a jak już się posłuchają, to wyjdzie jakaś kolejna przeszkoda.
    Ach, to życie...
    Mówisz, że wycięłaś sporą część dalszej akcji. Szkoda. Ja się spodziewałam jakiejś kolejnej kłótni, tym razem z Marcelem, a tu buu.
    W ogóle, niby coś wiem, o Marcelu, ale i tak to niezbyt dużo, tak jak o Laurze.
    Jared pokazuje swoje umiejętności aktorskie, ot tyle o nim, dobry jest w tym.
    Chciałabym zobaczyć tych czubów(czyt. Tomo, Shannon, Tim) grających w Guitar Hero i te ich zabawy w miasteczku festiwalowym... rzeczywiście, jakby byli zjarani ^^
    Wydaje mi się, że spotkanie Jareda i Marcela, jeżeli by znali swój wpływ na L. byłoby jak Bitwa o Słońce (tak placebowo, a jakże inaczej^^)
    Jestem dumna z siebie, że mimo tej pory napisałam wyczerpujący, jak na mnie komentarz, w końcu!
    Bloga nie będę usuwać, bo będzie potrzebny, do zrozumienia zachowania Jareda w drugim opowiadaniu, które już zaczęłam (opublikowany jedynie prolog pierwszej części,a Marsy będą w drugiej i trzeciej, czyli za... trochę rozdziałów, ale to nic!:D)
    pozdrwiam Cię serdecznie i gorącooo ;> ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. aaach! jak możesz? kończyć w takim momencie? to tak, jakbyś pozbawiała mnie wisienki na torcie.
    wiesz, coś jest ze mną niedobrze. ta dziwna radość i podniecenie, które sie pojawiło razem z wiadomością od blogspota, że opublikowałaś nowy rozdział, to cechy, które dość rzadko odczuwam w blogowym świecie. myślę, że tylko parę internetowych opowiadań może się tym poszczycić. przecież to taka radość, jak gdybym dostała w ręce świeżutkie dzieło któregoś z moich ulubionych pisarzy/muzyków. niedobrze sweetheart, masz na mnie haka, nie powiem.(;

    spotkanie trzeciego stopnia z mroczną przeszłością, to coś, co tygryski lubią najbardziej. nutka napięcia i to ciągłe poddenerwowanie poprzerywane chwilami śmiechu, to sekret dobrego warsztatu. dodajmy do tego jeszcze Twoje wspaniałe analizy psychologiczne i idealnie zarysowane portrety charakterów postaci i voila! cudo, nie rozdział. zdecydowanie najlepszym momentem były słodkie oczy do Tomo po papierosy. no i uwielbiam Braxtona! całego! :)
    cóż, słodzę Ci i słodzę, bo zasłużyłaś.
    no i jeszcze przed chwilą dowiedziałam się, że moje ukochane Buena Vista Social Club Orchestra będzie w Polsce, co nieco również wpływa na mój nastrój, ale tam. :D

    na psychologię do Łodzi sie wybieram, w końcu tu mieszkam.(;
    aczkolwiek nie poskarżyłabym się gdzie indziej, ale cóż. jest jak jest.(:

    pozdrawiam serdecznie i liczę, żde nowy rozdział pojawi sie jeszcze przed 23.06, gdyż wtedy wyjeżdżam i będę bez netu.(;
    ciao.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest, jest, jest... nie ma to jak pozytywnie zakończyć niedzielę kolejnym odcinkiem przygód Panny Laury :DDDD
    Hmmm.... i pojawił się Marcel, który przyprowadził za sobą demony przeszłości. Relacja Marcel - Laura jest specyficzna to widać już od samego początku. U głównej bohaterki można wyczuć mieszaninę negatywnych emocji: ból, strach, przerażenie, żal. Zastanawiam się jak Laura przez pięć lat mogła normalnie funkcjonować w takim stanie psychicznym? - to jest nierealne, aby borykać się z takim ładunkiem emocjonalnym przez taki okres czasu. Wydaję się być zaszczuta swoją przeszłością... jest jak przerażone zwierzątko, które gdy nadchodzi czas konfrontacji miota się niczym zamknięte w klatce. Ktoś kiedyś powiedział, że "gdy rozum śpi budzą się demony" - wydaję się, iż Laurka cały czas z nimi obcuje i tylko dzięki jako takim zdolnościom, nie wiem, może aktorskim a może ma opanowaną do perfekcji sztukę wypierania złych wydarzeń z pamięci , potrafi normalnie funkcjonować. Złożoność jej osobowości nie pozwala jasno ocenić co tak na prawdę tkwi w "środku głównej bohaterki"... w sumie boi się się konfrontacji z Marcelem - kieruje się emocjami oraz to uczucie, które odczuwa stojąc na backstage'u są tak sprzeczne, że trudno zdefiniować co Pani fotograf czuję i myśli. Odnoszę wrażenie, że u niej strach ma wielkie oczy. Kolejną sprawą jest obecność Braxtona . Jest osobą, która motywuję Laurę do działania, jest jej oparciem - mam wrażenie, że czuję się przy nim bezpiecznie. Jared vs. Marcel... hmmm.... może być ciekawie. Czasami odnoszę wrażenie, że Laura zatacza w swoim życiu koło: Marcel(przeszłość) - stagnacja - Jared(i kolejny powrót do przeszłości)- to tak jak koło Samsary w hinduizmie. Nie wiem co Laura jeszcze ukrywa, ale już nie mogę doczekać się następnego odcinka. No to chyba na tyle rozważań na temat tej notki.
    P.S.Życzę wszystkim czytelnikom udanych wakacji, gratuluję studentom, którzy są już po sesji a Echelonowi jak i sobie życzę udanego koncertu w Pradze - mam nadzieję, że z poniektórymi spotkam się w stolicy Czech:P

    OdpowiedzUsuń
  6. czarnyświat - co Marcel zrobił Laurze, można było przeczytać w jednym z początkowych rozdziałów, wtedy gdy wróciła do Gdańska, tuż przed decyzją o wyjeździe w trasę z Marsami, wspomina to przy okazji rozmowy z Natalią :) jak znajdę ten rozdział, to dam Ci znać, żebyś mogła sobie przeczytać :)

    dziewczyny (wszystkie powyżej) jesteście niesamowite, wstawiałam ten rozdział z takim niesmakiem i niezadowoleniem, będąc gotową na lincz, a tu tyle miłych słów. eh... aż nie wiem co napisać.

    grey-eyed - a ja nie znam F*ck you w wykonaniu Placebo, będę musiała się doszkolić ;) jeśli chodzi o kłótnię, na którą liczyłaś. może jeszcze jest szansa, że taką będziesz mogła przeczytać ;) jeśli chodzi o informacje dotyczące Marcela, faktycznie było ich niewiele, jego postać została przedstawiona na początku trochę.
    doceniam, że wytrwałaś do późna i zostawiłaś tak długi komentarz, dzięki :)

    Anee - to niezwykle miłe, że jestem w stanie swoim opowiadaniem wzbudzić takie uczucia. nie byłoby dla mnie chyba nic gorszego jak obojętność czy brak jakichkolwiek odczuć. cieszę się, że zauważasz i doceniasz to, co staram się tu przemycić (wiem, że czasami nieudolnie) - napięcie, zmiany nastrojów, emocjonalne huśtawki, psychologiczne analizy.
    Łódź... mam mieszane uczucia co do tego miasta, ale muszę przyznać, że darzę je sentymentem i ma dla mnie dosyć... specyficzne znaczenie. mimo mieszanych uczuć uwielbiam tam bywać.
    mam nadzieję, że uda się z tą psychologią! daj znać jak będziesz już coś wiedziała! :)

    Drama Queen - na początku to chcę powiedzieć, że nawet sobie nie wyobrażasz jak strasznie się zdołowałam, gdy napisałaś o Pradze ;( miałam tam być, ale tydzień temu sprzedałam bilet. trochę mi się plany pozmieniały. oczywiście żal mi koncertu, ale jak napisałaś, że jedziesz, to zrobiło mi się przykro podwójnie, bo byłaby to okazja do spotkania ;(
    co do opowiadania, masz rację, dużo w Laurze sprzeczności. raz się boi i ucieka, innym razem jest silna i stara się skonfrontować z przeszłością. jakby sama do końca nie wiedziała, czego chce i na co ją stać. myślę, że zdecydowała się spojrzeć tej przeszłości w oczy, w momencie w którym zrozumiała, że to nieuniknione. i tak już spotkała tego Marcela, nie mogła stamtąd uciec, znalazła się w pewnego rodzaju pułapce, a mając obok siebie Braxtona, jak słusznie zauważyłaś, poczuła się bezpiecznie.
    ta konfrontacja z przeszłością i Marcelem będzie miała oczywiście swój ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.

    też życzę wszystkim udanych wakacji, oby były możliwie jak najbardziej słoneczne i koncertowe! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piosenką, którą dopasowałaś jestem oczarowana.
    Ja również musiałam nie zwrócić uwagi na Marcela, bo zupełnie nie wiem, co jej zrobił. Ale wstyd. :P
    Na początku było napięcie, potęgowała je muzyka. ;) Czekam na następny i jestem strasznie ciekawa, co się wydarzy na afterze. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. oj dziewczyny... mówiłam 'czytać od początku i uważnie' ;) żartuję, już pędzę z pomocą:
    wzmianka o Marcelu i zarys historii z nim związanej znajduje się w rozdziale 15 :) mniej więcej w połowie rozdziału
    dla wszystkich, które nie pamiętają ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, dziękuje. Teraz już wiem co i jak. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. a proszę bardzo ;) następnym razem będę się starała wcześniej informować o takich kwestiach. opowiadanie jest poplątane i wątki się pojawiają, znikają i powracają, także zrozumiałe jest, że można zapomnieć albo się pogubić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta Laura to jest bardzo zagubiona w sobie, z początkowych rozdziałów wydawała się być jednak silniejsza i pewniejsza na czym stoi a jednak... i tutaj już nie chodzi o to że raz jest silna a raz słaba ponieważ to w sumie normalne tylko o to jak różnie odczuwa swoje emocje, raz niezwykle silnie (spotkanie z Marcelem) a za chwile łagodnie (jak stała na scenie) tak jakby sama nie wiedziała co jest dla niej tak naprawdę znaczące, to nawet ujawniło się przy tej kłótni z Jaredem, na początku pewna swojego działa ale po jakimś czasie jednak ją to gryzie, Laura zachowuje się trochę tak jakby nie widziała co jest dla niej tak naprawdę ważne. No dobra to koniec tego mojego gdyba bo jestem w tym słaba :P bardzo lubię twojego Olitkę jest niezwykle przyjazny normalnie niczym taki anioł a do tego mimo że tak często przy niej bywa i pomaga to nie jest jakiś nachalny w tym. Ciekawi mnie co wykombinujesz na tym afterze, pojedynek Lura-Marcel, Laura-Jared czy może całe trio, a może nic z tych rzeczy? no ciekawe ^^ a i czy ten dzień wolnego to był właśnie ten warunek Laury który dała przy zgodzeniu się na prace z nimi? czy to jeszcze nie to jeszcze musimy poczekać na to :P i teraz parę słów ode mnie do ciebie: jak jeszcze raz zobaczę jakieś narzekanie z twojej strony to cie znajdę i nogi powykręcam, niech no dotrze do ciebie że tworzysz dobrze oraz niezwykle naturalnie a więc bez stękania mi tu ! :P całuję ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. już miałam nadzieję, że Laura wszystko opowie Jayowi, a gdy ten spotka Marcela na afterze, to mu wpierniczy. potem happy end i wesele, huhu! dobra, jestem jakaś pokręcona. :D coraz głębiej zakochuję się w Twoim opowiadaniu. jest MISTRZOWSKIE. pozdrawiam ciepło. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz nową fankę. Kocham Twoje opowiadanie. Najlepsze jakie do tej pory czytałam. Dzisiaj przeczytałam całe od 1 rozdziału i jestem zachwycona. Może dlatego że uwielbiam takie gierki i nie cierpie jak jest zbyt słodko.

    NIE mogę się doczekać kolejnej części !

    Angie ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze mówiąc, spodziewałam się jakiejś drastyczniejszej akcji, ale tak też jest nieźle :) Pewnie Laura będzie miała jeszcze nie jedno starcie z Marcelem jak i Jared'em. Coraz bardziej intryguje mnie to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  15. cześć!
    hm.. w sumie na początku myślałam, że Marcel zacznie coś mówić do Laury i nią szarpać, a super-hero Jared przybiegnie z pomocą i walnie mu parę razy. ale to byłoby chyba zbyt banalne, mało oryginalne i przewidywalne. hmm... jakby to napisać... coś ostatnio Laura się zmienia. z pewnej osoby staje się taką lekko... zagubioną? i chyba trochę przesadziła z tym omijaniem Marcela i ogólnie. chociaż każdy z nam jest inny i inaczej zachowuje się w danym momencie, więc też w sumie rozumiem podejście Lany. jestem ciekawa, czy będzie jeszcze jakaś akcja z Marcelem. o! albo M. + J. och, ciekawe byłoby połączenie... :D.
    ach! i lubię Braxtona. i jego podejście do życia, wesoły z niego człowiek. Tomo i Shannon też niczego sobie. lubię takich pozytywnie szurniętych ludzi ^^.
    no i nasz Jared... teraz to będzie pewnie mieć zagadkę, kim jest ów mężczyzna, którego Laura (nie)zna.
    jestem ciekawa dalszej akcji. pozdrawiam ; *.

    OdpowiedzUsuń
  16. ach, bym zapomniała... zakochałam się w piosence z podkładu ! :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana dziękuje Ci za dodanie tego rozdziału! Przyznam, że powoli "więdłam" bez Twojego opowiadania ;) Wiesz...jest to dla mnie pewnego rodzaju odskocznia od mojej codzienności, obowiązków, problemów itd., taka moja mała "rozrywka", z której zawsze się cieszę jak mały Jasio;P - tak to cała ja ;)

    Nie powinnaś być zaskoczona, że aż tyle ludzi Ci schlebia i prawi komplementy ;) oczywiście znajdą się(że to tak określę) i "neutralne" komentarze ale... "co Cie nie zabije to Cie wzmocni".Popatrz sama ile osób wchodzi na Twój blog - to o czym świadczy!!!

    Wracając do rozdziału. Do czytelników - jestem tego świadoma naprawdę świadoma, że najciekawiej czyta się tekst jeśli rozgrywa się jakaś akcja bo sama czasami czuje niedosyt (nawet bardzo), ale również...nawet KONIECZNE jest wprowadzenie do akacji. Jeżeli wszystko było by podane nam na tacy... co byśmy z tego mieli... chwilową satysfakcję??? A tak jesteśmy wgłębiani w fabułę i naprawdę miło się czyta taką historię a podniecenie nas trzyma aż do następnego rozdziału itd. ;)

    Zmieniając temat... ja też miała jechać do Pragi ;( ale nie wiem dlaczego zawsze wyjdzie coś ponad to! Są to czasami ważne rzeczy jak i błahostki ale są. Żałuję, będę żałowała! Pozostanie mi tylko dodanie na mojego bloga zdjęcia i wideo z tego koncertu oraz wzdychanie jaka to ja głupa ;). Mam taką głęboką nadzieję, że będzie MNÓSTWO Polaków i pokażą Marsom jak społeczeństwo potrafi się bawić ;D

    ...ok mogłabym jeszcze pisać ahhhhyyy, ohhhyyy i ihhhyyyy ale co za dużo to niezdrowo ;P

    Pozdrawiam Cię GORĄCOOO Lauro i życzę samych sukcesów w życiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny sposób na odstresowanie się przed obroną, która w tej chwili wydaje mi się koszmarem, nie ma jak dowiedzieć się, że przewodniczącą komisji jest postrach uczelni... dwa dni przed obroną... Dlatego doskonale wczuwam się w nastrój Laury. Ciekawa jestem tego afterparty, coś czuję, że Marcel i Leto będą mieli spotkanie pierwszego stopnia. Rozdział wydaje się byc przejściówką, więc czekam na rozwinięcie akcji w nastepnym :)
    pozdrawiam serdecznie!
    -Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  19. ostatni rozdział - we-will-fight.blog.onet.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. jejku, aż nie wiem od czego zacząć ;)

    wiecie, że chyba najbardziej mnie cieszy to, że spodobało Wam się tło muzyczne. taką już mam schizę, że uwielbiam się dzielić muzyką :) myślałam, że nikt tego tła muzycznego nigdy nie słucha, a tu proszę! cieszy mnie to przeogromnie!

    Pablin, ja się szczerze Ciebie przestraszyłam :D postaram się już nie narzekać, naprawdę, nie chcę stracić żadnych kończyn ;) tak już mam, że rzadko jestem z siebie zadowolona, musisz mi to wybaczyć!

    Charlotte, kto wie, może Twoje nadzieje jeszcze się spełnią, ten wątek jeszcze się przecież nie zakończył ;P

    Angie, Angie Angie Angie! nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś. 29 rozdziałów w jeden dzień? jesteś szalona! bardzo to doceniam, niesamowite. dzięki za miłe słowa :)

    Katy, może jeszcze jest szansa na drastyczną akcję ;) jeśli nie teraz to kiedyś ;P

    Lingerer, przede wszystkim cieszę się, że piosenka się spodobała. faktem jest, że Laura trochę się w tym wszystkim pogubiła i z tej pewnej siebie dziewczyny, którą starała się być na początku niewiele pozostało. nic jednak nie dzieje się bez powodu. poza tym jak się prześledzi jej 'losy' podczas tej trasy, wszystko co się działo do tej pory, można trochę zwariować ;P

    wrona, widzę że opowiadania traktujesz podobnie jak ja - też są dla mnie odskocznią, ucieczką od codzienności :) fajnie, że moje spełnia podobną funkcję w Twoim życiu. i masz absolutnie rację, wiele osób oczekuje akcji za akcją, dramatu za dramatem, ale chyba nie takie jest nasze życie, prawda? czasami jest zwyczajnie nudne, czasami zwyczajne, czasami potrzebna jest cisza przed burzą ;) a czasami zwykła przejściówka albo wprowadzenie do czegoś większego.
    co do Pragi, planowałam tam być z wielką flagą Polski, wskoczyć na scenę i nią machać ;) mam nadzieje, że ktoś to zrobi za mnie. 23 czerwca będziemy się łączyć w bólu, że nas tam nie ma...
    dzięki Ci za tyle cudownych słów i za to, że naprawdę czuję się doceniona, to jest niezwykłe :)

    Sylwia, obrona brrr... na samo to słowo robi mi się... źle ;) życzę powodzenia!
    co do rozdziału, miał być dłuższy i zawierać w sobie dosyć ważną scenę, ale wyszedł by wtedy nienaturalnie długi, więc ucięłam. także może przejściówka to nie jest, ale pewnego rodzaju wprowadzenie do ciągu dalszego na pewno :)

    uff, udało mi się odpisać wszystkich chyba. zaszalałam.
    dzięki wszystkim raz jeszcze za tyle cierpliwości i tyle zaangażowania w to opowiadanie! jesteście najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  21. powiem tak właśnie przeczytałam twoje całe opowiadanie. Bardzo szybko się czytało i o dziwo nie zrezygnowałam z połowie jak w przypadku większości opowiadań o 30STM przerażona pomysłami i stylem. U ciebie było inaczej. Wydaje mi się, że powinnaś pozwolić Laurze zwierzyć się trochę Jaredowi.Tzn. chodzi mi o to, że Laura powinna szczerze porozmawiać z Jay'em i wyjaśnić co nieco.Ale to moje zdanie to twój blog i zrobisz jak chcesz ( i dobrze ! xD)
    Ogólnie mimo, że w niektórych momentach są skoki czasowe i czasem można się zgubić( szczególnie na początku) to I like it !! :)
    Bardzo podoba mi się wykreowanie postaci albo powinnam napisać totalnie brak jakichkolwiek na początku informacji. Sami możemy wydać opinie na temat głównych bohaterów i pierwszy raz się z takim czymś spotykam ale jest to jeden z lepszych pomysłów. Sarkazm Laury w pierwszych notkach boski ! nie do przebicia. Nie zapominaj tylko, że Shannon to ten starszy i nie wiem czy to zwykła pomyłka ale kilka razy nazwałaś Shannona "młodszy Leto"

    OdpowiedzUsuń
  22. vivianna, tak na początek to witam! :) kolejna osoba, którą podziwiam za chęć przebrnięcie przez opowiadanie, które od paru miesięcy wisi w necie :)
    jeśli chodzi o zwierzenia... nic nie powiem ;) wszystko w swoim czasie :)
    czasami właśnie boję się, że czytelnik się pogubi, bo nie dość, że mącę, kręcę, nie zdradzam wszystkiego od razu, to jeszcze te skoki czasowe. dobrze, że się odnalazłaś :) jak będzie zbyt poplątane, to proszę o informację, będę poprawiać albo wyjaśniać.
    faktycznie, już ktoś mi zwrócił uwagę na te pomyłki z młodszym i starszym Leto, oczywiście wiem który jest który, chyba po prostu z rozpędu tak piszę i choć potem wiele razy sprawdzam tekst, to najwyraźniej mi to umyka :( będę starała się być bardziej czujna :)
    i dziękuję za 'docenienie' sposobu kreacji bohaterów. to było stanowcze założenie od początku, żeby ich nie przedstawiać. bardzo chciałam (pisałam to w pierwszym wpisie), aby każdy mógł 'wyrobić' sobie zdanie o Laurze, sam ją stworzyć w swojej głowie, tak samo zresztą jak innych bohaterów. nie chciałam nic podawać na tacy, mówić że są tacy czy inni.
    sarkazm Laury w początkowych rozdziałach był totalnie spontaniczny, w ogóle tego miało nie być, a wyszło samo z siebie ;) teraz jest go znacznie mniej, bo bohaterka ma trochę inny nastrój, ale kto wie, może jeszcze wróci jej tamten humor :)
    pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie i dzięki, że tu zajrzałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Czesc :)
    chciałam tylko napisać, że jak nie piszę to nie znaczy że nie czytam.
    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  24. no normalnie wreszcie! Twa haniebna nieobecność wreszcie się skończyła :D
    wkrótce, niedługo, SOON -,- nie motywuje mnie to, jednak silna ja dam radę i będę czekała na rozdziały wciąż i wciąż. obym za długo nie musiała czekać, bo tego nie lubię xD
    a co do tego odcinka. inny niż wszystkie. inny nastrój, humory. no, może tylko humor Laury, ale jednak ;)
    gdzieś tu przemknął Marcel. liczę na to, że ładnie tą sytuację rozwiniesz, jakaś konfrontacja? coś wymyślisz, a raczej wymyśliłaś xD
    i oczywiście dalej czekam na mega scenkę, która już napisana, jak mówiłaś *_*
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Zastanawiam się czy dojdzie do konfrontacji Marcela z Jaredem, nie mówie tutaj o jakieś bijatyce, o której Laura myśli, ale o jakieś hm... dziwnej rozmowie pomiędzy tą dwójką.
    Z pewnościa Laura jeszcze go spotka coś czuje i to nie będzie miłe spotkanie. Dobrze, że to zetknięcie się z przeszłościa wcale nie było takie straszne jak myślała.
    Mam nadzieje, że jej stosunki z Leto ulęgną poprawie i to szybko.

    OdpowiedzUsuń
  26. Oczywiście żeby było jasne z każdą notką piszesz coraz lepiej i tylko na początku "można było się zgubić" teraz już, że tak powiem nie da się. Chociaż jest możliwość, że ja po prostu za szybko czytałam, a to mi się zdarza jak coś mnie wciągnie. a co do pomyłek nie żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało tak w sumie nie wiem po co napisałam xD Teraz tylko wyjdzie, ze się czepiam :D A tak w ogóle co czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  27. Cześć Kasia :) Miło, że dałaś o sobie znać ;)

    Honest, jedno Ci w głowie! ;) A tak poważnie - cierpliwa bądź, wszystko w swoim czasie... ;> Jeśli chodzi o to, że rozdział jest inny, to podejrzewam, że wpływ na to może mieć też mój nastrój i moje przemęczenie. Niestety.

    Malwa, do czegoś na pewno dojdzie ;) I dobrze, że nie oczekujesz bijatyki, bo na coś takiego raczej się nie porwę ;)

    Vivianna, spokojnie spokojnie, bardzo dobrze, że napisałaś! I w ogóle nie odebrałam tego jako czepiania się. To dla mnie cenna uwaga, na co powinnam zwrócić uwagę pisząc. Okey, piszę dla siebie, ale przecież skoro to publikuję, to chcę by ktoś poza mną się w tym połapał ;) Także, jeśli kiedykolwiek będziesz miała swoje spostrzeżenia, to wal śmiało, może ja jakaś dziwna jestem, ale cieszy mnie też krytyka, bo to napędza mnie do tego, by nie odpuszczać i starać się bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja prawie nigdy nie komentuje blogów ale tak uwielbiam twoje opowiadanie ze musiałam :P Na serio przez ciebie rozwinęła się u mnie jakaś niezdrowa obsesja pierwsza rzecz jaka robię kiedy usiądę do laptopa to sprawdzam czy jest nowy rozdział. Wiec proszę żebyś długo nie kazała czekać i dała znać jak już napiszesz własną książek :D Świetnie piszesz i naprawdę uwielbiam Laurę bo zwykle się zachowuje podobnie do twojej głównej bohaterki może dlatego się tak wciągnęłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. anna_z15, dziękuję - przede wszystkim za to, że zechciałaś się 'ujawnić' ;) nie wiem czy to dobrze, że moje opowiadanie jest powodem obsesji, ale póki nie zaburza to normalnego funkcjonowania, to nie ma się co martwić ;)
    cóż, książkę powiadasz? ;) eh... podejrzewam, że na tym opowiadaniu się wypalę, ale kto wie... ;) może natchnie mnie na coś nowego :)

    PS postaram się nie przeciągać z kolejnym rozdziałem tak długo, sama mam nadzieje, że pojawi się szybciej niż poprzedni :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam na nowy :)
    http://lost-in-our-fate.blogspot.com/

    Nie nie wybaczę i masz się mnie bać :P

    OdpowiedzUsuń
  31. Uff, sesja is over i mogę skomentować kolejny rozdział jednego z moich najulubieńszych opowiadań. Podoba mi się to, że Laura traci grunt pod nogami, wszystko co dotychczas miało swoje określone miejsce zupełnie się zmieniło. Powrót do przeszłości - uwielbiam odkrywać tajemnice, powoli podczas czytania, nie cierpię kiedy wszystko jest podane od razu na tacy. Nie musisz przepraszać za ten rozdział bo jest bardzo dobry. Co z tego, że wycięłaś połowę scen? To nie ma zupełnie znaczenia w tym wypadku. Jestem cholernie ciekawa co się wydarzy, czy Laura w końcu się otworzy i opowie J. kim jest, kim był dla niej Marcel. Czy w końcu przestaną się gryźć o mniej ważne szczegóły a zauważą, że wiele ich łączy. Ja rozumiem, że nie jest to odpowiednia chwila, może za krótko się znają ale ukrywanie rzeczy, które mają cholerny wpływ na zachowanie i współpracę w otoczeniu (całkowita dezorientacja Laury, a w efekcie próba ucieczki) jest problematyczne. Laura jest dość skomplikowaną postacią ale ja to uwielbiam.
    Uszczypliwości Jareda odrobinę mnie irytują, mógłby okazać odrobinę zrozumienia i użyczyć pomocnej dłoni Laurze. Reszta "gromady" rozśmieszyła mnie do łez. Czekam na nowy!:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  32. Lauro...tak, to już dzisiaj [23.06.2011] ;(

    Łączmy się w bólu i cierpieniu oraz w nadziei aby już więcej to nas nie spotkało!!!

    "tak blisko a jednak tak daleko"

    Będziemy razem z nimi...tylko duchowo!

    Pozdrawiam wszystkich, którzy nie mogli z przyczyn oczywistych przybyć do Pragi (tak jak ja)!

    Pozdrawiam ;))))

    OdpowiedzUsuń
  33. Przydałaby się jeszcze muzyczka z Gwiezdnych Wojen i mogę robić swoje super (nie)efektowne wejście. TA-DAM! Nie zapomniałam o Tobie i twoim opowiadaniu, nigdy w życiu. Ale to wina tego okropnego, wakacyjnego lenia, który mnie dopadł już jakiś miesiąc temu. Zabijam dziada, ale ten na nowo się mnie uczepia. Eh, dobra. Koniec nudzenia, przechodzę do rzeczy, czyli do rozdziału.
    Kochanie, z każdą częścią utwierdzasz mnie w co raz to głębszym przekonaniu, że umiesz pisać (jejku, jak to banalnie zabrzmiało). No cholera, to wszystko czyta się tak przyjemnie, tak lekko.. no aż Ci zazdroszczę. :D
    Konkrety. Laura zaczyna się co raz bardziej hubić. Z jednej strony Jared, z drugiej Marcel, o którym wiemy tylko tyle, że łączy go z główną bohaterką wspólna przeszłość, jak mniemam związek, który nie zakończył się kolorowo. Podejrzewam, że dojdzie do ichniej konfrontacji.
    To zachowanie młodszego Leto zaczyna być.. hmm.. przyjemnie irytujące. Wtf, co to za porównanie? No nic, takie pierwsze wrażenie. On jest taki uszczypliwy, specjalnie podsyca ogień, gra na nerwach laury, ale bardzo to w nim lubię. Strasznie fascynuje mnie ta jego postać. :>
    Nie wiem co mogę jeszcze dopisać, rozdział czytałam tuż po jego publikacji,a komentuję dopiero teraz i mało co już pamiętam ze swoich wrażeń. jednakże bardzo mi się podobał ten rozdział, naprawdę udany! Życzę Ci dużo weny i żebyś już wkrótce znalazła czas i spokój, by móc dalej i częściej tak cudownie pisać. :*

    OdpowiedzUsuń
  34. czwórka na fortification.blog.onet.pl
    zapraszam ; )

    OdpowiedzUsuń
  35. 29 w jeden dzień tak nie ma co się dziwić :) Wciąga cholernie !!

    Zaglądam tu codziennie bo nie mogę się nowego doczekać :D Tak, wariuje !

    Angie.

    OdpowiedzUsuń
  36. 37 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam, Stronger:)

    I dziękuję za tak miłe słowa. Trzymam kciuki za absolutorium. Na pewno będzie fantastycznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Powiem, tyle. Albo najpierw się przedstawię. ; ) Nie jestem nowa, wręcz przeciwnie. ; p byłam cichą wielbicielką, która kocha twoje opowiadanie. Więc wracając napiszę trochę o tym rozdziale, właściwie... dobra bez tłumaczenia.
    Marcel... no co za kretyn! Skąd on się wytrzasną? Jakim cudem się tam znalazł? A Jared? Jego to nie ogarniam. Jego zmienne humorki... no gorzej niż kobieta w ciąży. Serio! Ale Laura dała radę, mniej więcej. Myślałam, że kiedy to czytałam (sam początek) że dziewczyna się rozpłacze, albo rzuci się na niego i wydrapie mu oczy, a następnie dumnie będzie je nosiła jako kolczyki. (moja wyobraźnia, pff) Ale tak ogólnie to ciekawi mnie co zdarzy się dalej. ; ))
    `Aclin

    OdpowiedzUsuń
  38. W końcu! Trochę czasu dla siebie:))
    Przepraszam, że nie komentowałam, ale nie bój się, czytałam :) Po prostu nawet jak już znajdywałam czas, żeby zostawić komentarz, to jakoś brakowało mi na to siły. Nie chce mi się ostatnio myśleć, ani, ani. Czuje się jakby mi ktoś założył blokadę na myślenie:P całkiem możliwe, że tak xD
    Notka bardzo mi się podobało, zresztą jak Ci tu napisać coś innego? Każda jest przeboska, i bardzo często zaglądam- mimo iż wiem, że mnie powiadamiasz- żeby zobaczyć, czy już coś napisałaś. :) Ja jakoś zaczynam u mnie i skończyć nie mogę...bo jak przeczytam to mi sie nie podoba i kasuję, i zaczynam od nowa... wiem jaki mam plan na następną notkę, ale jakoś nie umiem tego ubrać w słowa. ;/

    Laura to się ma z tymi chłopakami. Pojawił się jeden niechciany, a drugi strzela fochy i udaje znawce kobiet. Ja nie wiem, też bym się na jej miejscu zaczęła gubić :P Pewnie wszystko bym rzuciła w diabły i kazała im się wypchać:P A oni nie dali jej wolnego dnia, mimo iż ma do niego prawo...ech, bidula. Mam nadzieję, że nic nie 'odwali' później, i nie pożałują, że nie dali jej wolnego xD Ale znając Ciebie, to wiem, że mogę sie spodziewać wszystkiego. I dlatego nie mogę sie doczekać nowej notki:P

    PS. U mnie na mask-everyday nowa notka.:) Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  39. www.jared--leto.blog.onet.pl RELACJA Z KONCERTU W PRADZE, ZAPRASZAM !!

    OdpowiedzUsuń
  40. nn na chora--wyobraznia.blog.onet.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Aclin - witam i dzięki za komentarz :) Jak już pisałam wyżej bardzo mnie cieszą nowe osoby, które chcą po tak długim czasie czytania się wypowiedzieć :) Tak samo zresztą jak stali czytelnicy, którzy są tu od początku i wytrwale komentują za każdym razem :D To jest niezwykle miłe!
    Laura oczu raczej nikomu póki co nie wydrapie ;) Ale na pewno zrobi coś innego ;)

    Jak wszystko dobrze pójdzie to będzie to wiadomo już dzisiaj wieczorem. Pisze rozdział kolejny już dzień i brak czasu nie pozwala mi na jego dokończenie, ale mam nadzieje, że dzisiaj dam radę :)

    Bones, Ty mnie za nic nie przepraszaj, doskonale wszystko rozumiem. A blokadę na myślenie też posiadam od pewnego czasu. Liczę na to, że w końcu się jej pozbędę :/ U mnie wciąż istny meksyk, od półtora tygodnia nie przeczytałam żadnego opowiadania i po prostu już wariuję. Niech sie skończy ten czerwiec.

    OdpowiedzUsuń