[Tło muzyczne]
- Tomo złap mnie – wymamrotałam opierając się ramieniem o ścianę.
- Co?
- Złap mnie! – krzyknęłam, gdy moja dłoń w ostatniej chwili ścisnęła koszulkę Chorwata. Nie do końca wiedziałam, co się ze mną dzieje, ale na pewno działo się źle.
- Przestań się wygłupiać, nie wymusisz na mnie tego, bym Cię niósł, leniu jeden! – roześmiał się.
- Uwierz mi, jeszcze chwila i zamiast mnie nieść, będziesz mnie zbierał z podłogi – wymamrotałam i wciąż mocno się go trzymając, schyliłam się opierając dłonią o udo.
- Dobra, do mojego pokoju – powiedział zdecydowanie, po kilkusekundowej ciszy, podczas której chyba analizował i sprawdzał na ile mówię poważnie. Uczepiona Tomo i po chwili także przez niego lekko podtrzymywana, niemrawo sunęłam przez korytarz, choć jedyne co widziałam to spowitą plamami podłogę – Na łóżko! – krzyknął.
- Do łazienki chcę – podniosłam się i powolnymi krokami próbowałam znaleźć się w pomieszczeniu obok. Dzięki Bogu, że wszystkie te pokoje wyglądają identycznie.
- Będziesz wymiotowała? – Milicevic zrobił przerażone oczy, na co ja tylko się skrzywiłam – Zlituj się! Przerabiałem to nad ranem z Shannonem, nie zniosę tego kolejny raz! – w jego głosie wyczułam uśmiech, nie byłam jednak w stanie odpowiedzieć mu tym samym. W końcu stanął centralnie nade mną - Co Ty robisz?
- Zabijam potwora... – wymamrotałam rozkładając się na wznak płytkach i zamykając oczy.
- Że kogo?
- Potwora, który siedzi teraz w mojej głowie i wali tam na oślep młotkiem... – miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi głowę – Słabo mi Tomo, poważnie – przesunęłam się po podłodze, podniosłam nogi i oparłam je o ścianę – Tak będzie lepiej. Tak się robi, podobno... Słyszałam kiedyś, że jak się człowiek źle czuje, to trzeba się właśnie położyć całym ciałem na zimnym, wtedy stabilizuje się ciśnienie. Albo coś innego... Coś na pewno się stabilizuje. O nogach do góry było coś na kursie z pierwszej pomocy. Poza tym i tak bym nie ustała, więc wolę się położyć niż rąbnąć bezwładnie o ziemię... – wyjaśniłam ledwo składając słowa w zdania.
- Wodę Ci dać? Zadzwonić po kogoś? Bierzesz może leki? Coś Ci przynieść? – podniosłam głowę i kątem oka widziałam skaczącego wokół mnie Tomo, wyglądającego jakby użądliła go osa.
- Po nikogo nie dzwoń. Nic nie chcę, leków nie biorę, nic nie przynoś. Siadaj, zaraz mi przejdzie – wycedziłam przez zęby walcząc z bólem – Może ręcznik mi zmocz wodą, zrobię sobie okład.
- Tylko pamiętaj, nie idź w stronę światła! Żadnych tuneli, żadnego światła! - w mgnieniu oka poderwał się i wykonał moje polecenie. Po chwili materiał wylądował na mojej głowie.
- Tomo, masz fajki? – usłyszeliśmy oboje w tle – Moje się skończyły, a nie chce mi się biec do sklepu – głos stawał się wyraźniejszy. Wiedziałam już, że to Tim.
- Jesteśmy w łazience! – krzyknął Chorwat nie ruszając się z miejsca.
- Jacy my? – nie otwierając oczu usłyszałam kroki i wiedziałam, że Tim przekroczył próg – Co tu robicie?
- Tomo siedzi, a ja leżę – powiedziałam zsuwając ręcznik z oczu i lekko się uśmiechając.
- To widzę. Coś się stało? – Tim oparł się o umywalkę spoglądał raz na mnie, raz na Tomo.
- Laura tu zaraz zejdzie, nie wytrzymała naszego tempa życia – roześmiał się Milicevic.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz! Zaraz będę jak nowonarodzona! – wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym skierowałam się do Tima – Głowa mnie rozbolała tak, że prawie odfrunęłam.
- Za dużo imprezujesz – Tim puścił mi oko.
- Raczej za mało sypiam i jem, a za dużo...
- ...a za dużo się kłócisz i wymądrzasz! – Tomo mi przerwał, za co oberwał ręcznikiem.
- Twój organizm powinien się już raczej przyzwyczaić. Chcesz coś na ból głowy? – Tim zaczął przeszukiwać kieszenie spodni, po czym wyjął niewielkie pudełeczko – Bardzo Cię boli? To są silne leki.
- Daj, raz się żyje… - wyciągnęłam dłoń, na której wylądowała tabletka.
- Tomo, masz fajki? – usłyszałam kolejny głos w tle.
Co jest? Mam deja vu?
- Czy ja wyglądam jak producent wyrobów tytoniowych? – Tomo przewrócił oczami i wstał.
- Pogrzało Was? Co tu robicie? – do łazienki wkroczył Shannon.
- Niech to ktoś wyjaśni – westchnęłam. Tomo w skrócie powiedział co się wydarzyło. Shannon stał oparty o framugę trzymając w dłoni porcelanowy kubek.
- Mogę? – wyciągnęłam rękę licząc, że podzieli się tym, co sączył. Pokiwał głową i podał mi napój. Uniosłam lekko tułów i popiłam tabletkę kawą znajdującą się w środku.
- Brałaś coś? – Shannon zmierzył mnie wzrokiem.
- Co? – uniosłam brwi zdziwiona, przez chwilę nie rozumiejąc co ma na myśli – Zwariowałeś? - W łazience zapadła cisza i wszyscy skierowali swój wzrok na mnie oczekując odpowiedzi – Chyba żartujecie! Jak Ci to w ogóle mogło przyjść do głowy? Od kilkudziesięciu godzin jestem na nogach i uwierz mi, brak snu i wydarzenia ostatniej doby wystarczają bym czuła się jak na haju.
- Wyluzuj, po prostu pytam – rzucił – To jak, masz te fajki? – skierował się do Tomo.
- Leto, Ty to jesteś bez serca – Tomo wyjął paczkę z kieszeni i rzucił nią w perkusistę – Nasza pani fotograf walczy o życie, a Ty tylko o sobie myślisz.
- Myślę, że ma jej się na życie – Shannon uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem, po czym dodał – Sam potrzebuję uzdrowiciela, mam kaca jak stąd do Chin. Nie tylko Laura ma za sobą ciężką noc.
- Prawda – zgodziłam się widząc zmordowane miny chłopaków i zaczęłam powoli się podnosić – Mnie już lepiej. Koniec przedstawienia! Rozejść się – usiadłam pod ścianą i sączyłam kawę Shannona. Powoli kołowrotek się uspokajał, plamy zniknęły, pozostał tylko ból głowy.
- Balkon – Leto szturchnął Tima i skierowali się do wyjścia. Tomo oparty o ścianę przyglądał mi się w milczeniu.
- Dochodzę do siebie – powiedziałam wstając i kierując się do pokoju obok – Dobra jeszcze minutka i zmykam – widząc łóżko nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że do mnie przemawia. Padłam wtulając głowę w miękką pościel – Chyba potrzebuję czasu, by przywyknąć do Waszego trybu życia, do tego wszystkiego – wymamrotałam z twarzą wgniecioną w materiał.
- Tego czasu to akurat masz coraz mniej, więc spiesz się – powiedział Tomo rzucając się obok mnie. Głośno ziewnął i przeciągnął wydając przy tym odgłosy niczym dzikie zwierzę. Zmierzyłam go wzrokiem, na co on tylko wyszczerzył zęby i przymknął oczy.
- Lepiej? – do pokoju wszedł Tim z Shannonem, a za nimi opary jak z zakładowej palarni, wyjątkowo drażniące moje nozdrza.
- Chyba tak... Dziękuję – odpowiedziałam obserwując ich ruchy. Tim usiadł na fotelu stojącym obok łóżka, Shannon natomiast zakrył palec ustami, po czym z impetem rzucił się na leżącego Milicevica.
- Na głowę upadłeś? Chcesz mnie połamać? – Tomo aż podskoczył – To ciało jest warte miliony, lepiej uważaj!
- Już nie bądź taki delikatny - Shannon zsunął się z gitarzysty i rozłożył obok.
[Tło muzyczne]
- Tomo widziałeś Laurę? Gdzieś mi zwiała... – usłyszeliśmy głos z korytarza, a tuż po nim nad łóżkiem stanął Jared – Co Wy tu robicie?
- Jak Ci zwiała, to najwidoczniej miała ku temu powód. Ten powód nazywa się boskie ciało Milicevica! – Tomo wyprężył pierś.
- Widzisz Jared, podejrzewałeś mnie o romans z Olitą i moim rodzonym bratem, a o swoim rozwiązłym gitarzyście nie pomyślałeś – roześmiałam się unosząc wskazujący palec do góry. Leto stał zdezorientowany – Przecież żartuję! – przewróciłam oczami i usiadłam na łóżku po turecku.
- Ja Ci to wyjaśnię! Otóż Laura przyszła do mnie, położyła się i powiedziała, że jest cała dla mnie. Stwierdziłem, że sam nie dam jej rady, więc zawołałem Tima. Potem przyszedł jeszcze Shannon, trochę kręcił nosem, ale ostatecznie stwierdził, że zostanie. Teraz siedzimy i zastanawiamy się jak się do niej zabrać. Także dobrze, że jesteś, może chcesz się przyłączyć? – popatrzyłam na Tomo spod byka - Wprawdzie nie wygląda zbyt zachęcająco, ale jak się nie ma co się lubi... – zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, za co oderwał w ramię. Jared zrzucił bluzę i usiadł na brzegu łóżka – A tak poważnie to ominęła Cię akcja reanimacyjna tejże oto niewiasty.
- Jaka akcja reanimacyjna? – zmarszczył brwi.
- Żadna akcja reanimacyjna, źle się poczułam, Tomo był obok, zaciągnął mnie tu, nic takiego, po prostu głowa mnie rozbolała, taka głupota – powiedziałam spokojnie nie chcąc roztrząsać sprawy.
- Głupota? Nic takiego? Nie chcę mówić, kto jeszcze chwilę temu słaniał się na nogach, bredził coś o potworze walącym młotkiem, a potem położył się na środku łazienki. Naprawdę nie chcę mówić... – Tomo teatralnie palcami wskazującymi obu dłoni wycelował w moją twarz.
- Tak to ja! – przyłożyłam rękę do klatki piersiowej – Jak widać żyję i mam się dobrze. Zaraz mi przejdzie zupełnie.
- W takim razie masz dziś wolne – Jared powiedział to w sposób taki, jakby było to zupełnie oczywiste.
- Chyba w Twoich snach. Zrobię sobie drzemkę, wezmę prysznic, wypiję kawę i będę jak nowa!
- Nie w moich snach, tylko będzie tak jak mówię. Zmęczona, niewyspana, z bólem głowy i omdlewaniem, do niczego nam się nie przydasz... Najwidoczniej potrzebujesz odpoczynku.
- Jestem za Laurą! – Tomo podniósł rękę. Wdzięcznie wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, chyba nieco za wcześnie – Prysznic zdecydowanie jej się przyda!
- Ty złośliwy niedźwiedziu! – szturchnęłam go próbując zepchnąć z łóżka – Spójrz na siebie!
- Ej, chciałem tylko nieśmiało przypomnieć, że to moje łóżko… - wgramolił się z powrotem – Nie spinaj się tak, żartuję. I tak naprawdę jestem na Jaredem. Prawie zeszłaś w tej łazience. Jak szef mówi, że masz odpocząć, to masz odpocząć.
- Przestańcie się wiercić, niektórzy próbują spać! – warknął Shannon przekręcając się na bok.
- Wczoraj jak błagałam o wolne, to wszyscy mówili, że nie ma takiej opcji, a dziś tak po prostu mogę zostać, obijać się i nikomu to nie przeszkadza? – zapytałam podejrzliwie.
- Chodzi o Twoje zdrowie, to trochę inna bajka niż chęć uniknięcia Marcela… - odpowiedział z pewnością siebie w głosie – Poza tym dziś jedziemy tylko na wywiady, możesz to sobie odpuścić. Nic się nie stanie.
- Uniknięcia Marcela? – Tomo wyraźnie się zainteresował – Czyżby ten wyrostek, z którym byłem gotowy walczyć, złamał twe serce?
- Nieważne! I nigdzie nie zostaję! Wszystko już okey! – zrobiłam minę rozkapryszonego dziecka.
- Opowiedz, opowiedz! Brakuje nam tu pikantnych opowiastek! – Tomo jak rozemocjonowana nastolatka trzepotał rękami – W kółko tylko koncerty, wywiady, jedzenie, koncerty, wywiady, jedzenie. Czasem spanie. Żadnych romansów, żadnych ekscesów, żadnych awantur...
- Ja miałem wczoraj eksces. I dochodzę do siebie do teraz – wymamrotał Shannon.
- Proszę Cię daj spokój, Tomo... – spojrzałam na niego zrezygnowana, po czym dodałam – Jestem Ci naprawdę wdzięczna za wczoraj. Nie miałam okazji wcześniej podziękować, więc robię to teraz. To wszystko w ogóle nie powinno było się wydarzyć…, ale cóż czasu nie cofnę.
- Moja droga, w takich sprawach jestem zawsze zwarty i gotowy – roześmiał się rozkładając ramiona i demonstracyjnie napinając mięśnie – To jako wyraz wdzięczności opowiedz o co chodziło!
- Nie! – powiedziałam zdecydowanie – Wymyśl coś innego. Przepraszam Was wszystkich, że musieliście uczestniczyć w tej szopce w klubie i dziękuję za gotowość pomocy.
- Jesteś teraz jedną z nas. A swoich trzeba pilnować i bronić – Milicevic klepnął mnie w ramię, a ja czułam jak czerwienię się na jego słowa.
- Dokładnie! I w związku z tym zarządzam Ci dziś dzień wolny, w ramach obrony... Twojego zdrowia! – Leto klasnął w dłonie. Ten znowu swoje.
- Nie ma takiego zarządzania! Siłą mnie w pokoju nie zamkniesz!
- Jak będę musiał to zamknę – uśmiechnął się – I słuchaj starszych. Dobrze na tym wyjdziesz! Wszystko robisz po swojemu i sama widzisz co z tego wynika.
- Niby co? – podniosłam ton.
- Spięcia, sprzeczki, kłótnie, ciche dni, głośne dni, spotkania z przeszłością i nawalanie zdrowia – wyliczał.
- Acha i to wszystko moja wina? Świetnie.
- Po części...
- To może powinnam wyjechać? – poirytowałam się.
- A może nam zaufać? Zamiast zwiewać, to nabrać dystansu, otworzyć się, przestać podejrzewać o nie wiadomo co, słuchać rad. Nikt tu nie jest przeciwko Tobie! Siedzimy w tym dłużej od Ciebie. Mamy być zgraną drużyną. Jak się z kimś przebywa 24 godziny na dobę to inaczej nie można. Takie życie rządzi się swoimi prawami!
- Na przykład takimi, że wszyscy wszystko o sobie wiedzą – do rozmowy wtrącił się Tomo.
- I wchodzą bez pukania do Twojego pokoju – dodałam.
- Czasami bekają albo chrapią – Tim wskazał na Shannona, który w międzyczasie odpłynął w tylko jemu znane rejony. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Wiem, ja to wszystko wiem... – powiedziałam cicho. Zrobiło mi się głupio, poczułam nagle, jakbym była przyczyną całego zła – Może chwilami zachowuję się dziwnie, ale po prostu próbuję… chronić siebie.
- A co my chcemy Cię zabić? – Jared się roześmiał.
- Głowa do góry! Będzie tylko lepiej! – Tomo poczochrał mnie po włosach.
- Tylko musisz przestać być taka uparta, zawzięta i skryta – Nawet Tim przeciwko mnie, koniec świata! Cóż, nie ulegało wątpliwości, że mieli rację. Po części na pewno ją mieli.
- Rozumiemy, że próbujesz chronić swoją prywatność. Chyba nikt tak dobrze jak my tego nie rozumie. Wszystko będzie prostsze, jeśli będziesz nieco bardziej otwarta i szczera – westchnął nieco smutno. Spojrzałam mu w oczy odpowiadając tym samym. Czułam się bezradna. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, które zostało przerwane przez ciche pukanie do drzwi, w których pojawiła się Emma.
- Wszędzie Was szukam. Doszliście już do siebie? Za godzinę się zbieramy i jedziemy. Mamy przed wylotem do nagrania kilka wywiadów – mówiła wstukując coś w telefon.
- Można to przesunąć? – Jared splótł dłonie i założył je na kark. Wszyscy zwróciliśmy się w jego stronę zdziwieni.
- Jak przesunąć? Coś nie gra? – Emma oderwała wzrok od telefonu.
- Wyglądamy jak milion nieszczęść, to nie gra. Ja nie spałem od wczoraj, Laura zresztą też, chłopaki ledwo dogorywają po tym przyjęciu, Shannon sama widzisz. To nie ma sensu... – wyjaśniał.
- Nie śpię! Próbuję zapanować nad kołowrotkiem w mojej czaszce! – perkusista nagle się przebudził i na dowód trzeźwości swego umysłu otworzył szeroko oczy.
- Dacie radę, weźcie szybki prysznic, zjedzcie śniadanie. Prześpicie się w samolocie. Nie pierwszy i nie ostatni raz tak jest! – odpowiedziała zdecydowanie, na co większość zajęknęła z niezadowoleniem.
- A już miałem nadzieje... – westchnął Tomo podnosząc się z łóżka.
- Emma przełóż to. Na popołudnie. Nie będziemy odwalać fuszerki. Samolot mamy wieczorem, tak? – zapytał Jared, na co Emma pokiwała głową – Zdążymy ze wszystkim. Wszystko ustalone, a teraz wszyscy do siebie.
- Ustalone to będzie jak wykonam piętnaście telefonów i będę się musiała tłumaczyć ludziom. Zapowiada się miłe popołudnie... – pokręciła z niezadowoleniem głową Emma. Przeczesała dłonią włosy i dodała – 14 może być? Wyrobicie się?
- Tak jest! – Tomo zasalutował po czym znowu opadł na łóżko przytulając się do poduszki – Niech mnie ktoś obudzi pół godziny przed wyjściem. A Ty się klocku posuń jak masz zamiar tu spać! – szturchnął Shannona, który stękając wstał i najwidoczniej zdecydował odpocząć u siebie.
- Tomo, dzięki raz jeszcze za wszystko. Za wczoraj i dziś… – nachyliłam się i delikatnie cmoknęłam go w czoło.
- No proszę Cię, tak to ja mogę pomagać codziennie – wyszczerzył zęby. Widać było, że zaraz odpłynie do krainy snu. Mając w głowie jego obraz szalejącego na scenie, uśmiechnęłam się na widok gitarzysty opatulającego się kocem jak dziecko.
Ruszyłam w stronę wyjścia, odwracając się i spoglądając na siedzącego tam nadal Jareda.
- Tobie też... – powiedziałam cicho i udałam się korytarzem do swojego pokoju.
[Tło muzyczne]
Mój cykl dobowy został zaburzony na dobre. Czułam się jakby ktoś przejechał kilkukrotnie po mnie walcem. Zbyt wiele jak na jeden dzień...Jedną noc. Zbyt wiele jak na te kilkadziesiąt godzin. Marcel na festiwalu, potem w klubie, kłótnia z Jaredem, zupełnie niepotrzebna, potem ten spacer, całkiem miły, ale emocjonalnie nienajłatwiejszy i tak czy inaczej męczący, rozmowa z Marcelem pod hotelem, potem ten obrzydliwy ból głowy i piękne podsumowanie mojej osoby przez chłopaków. Tyle zdarzeń w kilkadziesiąt godzin. Spokojnie można by to rozłożyć na tydzień. Tu czas płynie zupełnie inaczej – pomyślałam szukając klucza w kieszeni bluzy, po czym otwierając drzwi powiedziałam do siebie wzdychając – Tu wszystko jest inne.
- Ty też jesteś tu inna… - usłyszałam za sobą i niemalże podskoczyłam.
- Chcesz, żebym dostała zawału? – z przerażeniem spojrzałam na wokalistę spokojnie stojącego za moimi plecami – Nie skradaj się tak... – przekręciłam klucz i porozumiewawczo spojrzałam na Jareda pytając czy chce wejść. Bez zastanowienia przekroczył próg. Okey, to już sobie odpoczęłam. Rzuciłam klucz na komodę i skierowałam się prosto do łazienki. Leto kroczył za mną – W tym wydaniu to na pewno jestem inna – powiedziałam przemywając twarz wodą i analizując swoje zmęczone odbicie w lustrze – Marne pocieszenie, ale na szczęście Ty nie wyglądasz lepiej – uśmiechnęłam się do Leto, który oparty o ścianę w milczeniu gapił się w sufit. Przepłukałam usta płynem i skierowałam się w stronę łóżka. Nie wiem jak Ty Leto, ale ja idę spać. Chcesz to sobie tu stój. Nie miałam ani siły, ani możliwości by się przebrać, więc jak stałam, w dresie i bluzie, tak padłam na łóżko. Rozplotłam związane włosy i przytuliłam się do poduszki. Po kilku sekundach poczułam jak łóżko się załamuje i rozchylając lekko oczy zobaczyłam siadającego tam Jareda.
- Inna to znaczy jaka? – zapytałam – To znaczy pomijając fakt, że na co dzień nie wyglądam raczej jak trup, a dziś spokojnie można by mnie żywcem zapakować do trumny i nikt by się nie zorientował, że oddycham.
Jared w zamyśleniu stukał palcami w narzutę łóżka.
- Brakuje mi trochę... – zaczął niepewnie - ...brakuje mi trochę Laury z Pragi. Takiej pewnej siebie, zdecydowanej, odważnej, zabawnej, nie przejmującej się niczym, chwilami może nawet obojętnej. Takiej bez ograniczeń, bez lęków, bez... Sam nie wiem... – uciął.
- Nie ma tamtej Laury. Tak samo jak nie ma Laury sprzed trzech lat i nie ma Laury sprzed pięciu lat. Ani tej sprzed piętnastu... – odpowiedziałam poprawiając poduszkę i układając głowę tak, by lepiej go widzieć.
- Nie chcę tej sprzed piętnastu, chcę tę sprzed kilku tygodni... – założył i zapiął bluzę, po czym przekręcił się i położył na brzuchu w bezpiecznej odległości obok. Co to w ogóle znaczy ‘chcę’? Kolego, przystopuj.
- Wiesz, że on ma żonę? – zapytałam po chwili.
- Kto? – zmarszczył brwi.
- Marcel. Ma żonę. Nie jestem w stanie ocenić czy się zmienił czy nie, być może – zagryzłam wargę – Na pewno ułożył sobie życie. Układa sobie, na nowo.
- Jest Ci z tego powodu przykro?
- Sama nie wiem. To znaczy, na pewno nie w takim sensie, że chciałabym być na jej miejscu. Nie, nie chciałabym. Po prostu to takie dziwne uczucie spotkać kogoś po latach i wiedzieć, że poszedł na przód. Że nie stoi w miejscu. Ja mam czasami wrażenie, że stoję. Niby ciągle się coś w moim życiu zmienia, dzieje, może nawet za dużo przez te ostatnie lata... Tylko tak sobie dzisiaj pomyślałam po spotkaniu z nim, że u niego wszystko zmieniło się na lepsze, tak wnioskuję. A u mnie, nic już chyba nie będzie tak dobre, jak było kiedyś... Boże, gadam od rzeczy, przepraszam – przetarłam czoło dłonią i zamknęłam oczy.
- Wiesz, tylko od Ciebie zależy czy będziesz stała w miejscu, cofała się czy kroczyła na przód. Od Ciebie zależy czy będziesz rozpamiętywała przeszłość i pozwalała na to, by ona zdominowała Twoją teraźniejszość i niszczyła przyszłość. Zobacz, tak naprawdę tego, co było, tego co się wydarzyło kiedyś, już nie ma, nie masz wpływu na tamte wydarzenia. Jesteś Ty tu i teraz. I to tu i teraz zależy właśnie od Ciebie. Jesteś panią swojego losu, możesz nią być, powinnaś nią być. Masz ku temu wszelkie predyspozycje. Pamiętaj, liczy się tylko dziś. To dziś, które kształtuje jutro… - wciąż z zamkniętymi oczami słyszałam jak cicho się roześmiał – Teraz to ja gadam od rzeczy. Może gdybym więcej o Tobie wiedział, mógłbym się do tego odnieść, a tak moje słowa mogą być tylko pustymi frazesami, które odbierasz i myślisz ‘O czym ten idiota mówi?’.
- Nie myślę tak – otworzyłam oczy – Masz rację. I ja to wszystko wiem. Tylko tutaj jakoś tak się pogubiłam i trochę straciłam pewność siebie... – przyglądał mi się uważnie - ...ale chyba jestem na dobrej drodze by się odnaleźć, po tym wszystkim, co zdążyło się tu wydarzyć. Może jak nie będziesz mi tak działał na nerwy, to jest szansa na Laurę z Pragi – uśmiechnęłam się szeroko.
- I kto to mówi!
- Tak, wiem, jestem tu przyczyną wszystkiego co złe.
- Dobrze wiesz, że nie jesteś…
- Nie jestem? To już nie jestem niezrównoważona, histeryczna, zamknięta, uparta, kłótliwa, skomplikowana, hipokrytyczna... – zaczęłam wymieniać, aż zakrył mi usta dłonią.
- Już daj spokój, znowu się nakręcasz, a ja już nie mam siły Ci tego tłumaczyć. Tym bardziej, że wszystko doskonale rozumiesz, tylko nie chcesz tego przyjąć. A poza tym nie ma takiego słowa jak hipokrytyczna! – roześmiał się.
- Wiem, ale potrzebowałam przymiotnika, hipokrytyczna, taki laurowy neologizm – wyjaśniłam. Czułam, że jestem już na granicy snu, moje powieki stawały się coraz cięższe, miałam wrażenie, że moje ciało wbija się w miękkie łóżko – Jared?
- Hm?
- Dziękuję za dziś. To pod hotelem. Mogłeś zrobić w tym czasie setkę innych rzeczy, ale zostałeś. Doceniam to.
- Musiałem zostać, inaczej byś stamtąd zwiała – przekręcił się i usiadł opierając się o ścianę. Teraz widziałam tylko jego wyciągnięte nogi. Mało przekonujący argument. Zastanawiałam się czemu tak naprawdę to zrobił, ale nie chciałam już kontynuować tego wątku. Ostatnie przebłyski świadomości oraz zaistniała sytuacja skłoniły mnie jednak by zapytać o coś zupełnie innego.
- Naprawdę żałujesz, że zabrałeś mnie w tę trasę? Wiesz, to zawsze można odkręcić, u mnie w redakcji ustawiłaby się kolejka chętnych na moje miejsce... – głos mi zadrżał. Pomimo wszystkich kłótni, spięć i niełatwych dla mnie momentów, perspektywa powrotu wcale nie poprawiała mojego samopoczucia.
- A powiedziałem tak?
- Powiedziałeś, wczoraj w nocy, w moim pokoju. Że zabrałeś w trasę kogoś obcego i że zaczynasz tego żałować...
- To było wczoraj... – znowu zaczął się wiercić i tym razem znalazł się naprzeciwko mnie ułożony na boku – A jak wiesz wczoraj już nie ma.
- Nie ma, ale te słowa wciąż są w mojej głowie...
- A więc trochę się przestraszyłaś? – uśmiechnął się – Sama wiesz jakie były ostatnie dni. Trudne dla nas obojga. Myślę, że co nieco sobie wyjaśniliśmy i jak powiedział Tomo teraz będzie już tylko lepiej. Oczywiście pod warunkiem, że posłuchasz naszych rad i przestaniesz być takim dzikusem! Poza tym mówiąc, że żałuję, trochę chciałem Cię sprowokować – poruszył kilkukrotnie brwiami zadowolony z siebie – Także nie myślę tak. Tak samo jak Ty nie myślisz, że jestem rozpieszczoną gwiazdą, która miała swoje widzimisię Cię tu zabrać!
- A skąd ta pewność? – udawałam oburzenie.
- Chyba nie dałem Ci powodu, byś tak myślała? Jestem pewien, że powiedziałaś to w przypływie złości.
- Jestem pewien, jestem pewien – zaczęłam go przedrzeźniać – Wkurzasz mnie tą swoją wszechwiedzą! I do tego kręcisz się jakbyś miał owsiki! Ułóż się wreszcie i chodźmy spać! – powiedziałam zdecydowanie, na co Jared wyszczerzył się w uśmiechu tak szerokim, że prawie rozerwało mu twarz – Nie mam serca Cię stąd wyganiać. Już się tak nie ekscytuj, będziemy tylko obok siebie leżeli.
- Małymi krokami... Wiesz nie od razu Rzym zbudowano! Od czegoś trzeba zacząć!
- Weź Ty Leto już nic lepiej nie mów, zamknij oczy i śpij. Zachowując tę odległość, co teraz, ani milimetra bliżej! – pogroziłam mu palcem i wsunęłam się pod narzutę.
- Tak, pamiętam, mam się nie zbliżać. Nuda! – zawył nienaturalnie przedłużając ostatnie słowo. Nie miałam już siły odpowiadać, tym bardziej, że zawinięta i przytulona do poduszki marzyłam o zaśnięciu – Laura?
- Mhm?
- A moglibyśmy przestać mówić sobie rzeczy, których tak naprawdę o sobie nie myślimy? – powiedział niemalże szeptem.
- Moglibyśmy... – odpowiedziałam wzdychając i nasuwając narzutę na głowę, próbując tym samym uchronić się przed słońcem zza okna. Przestać mówić sobie rzeczy, których tak naprawdę o sobie nie myślimy? Moglibyśmy. Nie jestem pewna czy wyjdzie nam to na dobre, ale czemu by nie spróbować?
***
Wymęczony, ale jest. Samopoczucie Laury chyba mocno mi się udzieliło, bo nie mam siły napisać nic więcej. Co do rozdziału mam takie przemyślenia, że lepiej się nimi nie dzielić. Jak zawsze pozostawiam do oceny Wam. I przepraszam za brak powiadomień, ale same widzicie, która jest godzina ;)
Dziękuję wszystkim, którzy „zameldowali się” i którzy zechcieli się wypowiedzieć pod ostatnim rozdziałem. Cieszę się, że mimo tak długiej przerwy, wiele z Was wciąż ze mną jest.
Dobrej nocy. A raczej dobrego dnia ;)
Uwielbiam poranki z kawką i Twoim opowiadaniem - dzień wtedy nabiera całkiem innych jaśniejszych barw.
OdpowiedzUsuńRozdział jak dla mnie bardzo dobry. Tomo i jego teksty powalają i sprawiają, że uśmiech z twarzy pewnie cały dzień nie będzie mi schodził. Myślę, że Laura weźmie sobie do serca rady chłopaków i przestanie być "dzikuską". W końcu trzeba komuś w życiu ufać - a chłopaki wydają się odpowiedni aby udzielić im kredyt zaufania.
Jared i Laura - bardzo podoba mi się ta ich przyjaźń i ich rozmowy - uwielbiam.
Buziaków moc - wierna czytelniczka ewa przesyła.
Ewa widzę, że w bardzo podobny sposób zaczynamy dzień - bez kawy ani rusz ;)
OdpowiedzUsuńKochana, widzę, że się rozkręcasz. Te 4 miesiące przerwy dobrze Ci zrobiły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam
Kasia
Kawa - to mój nałóg który kocham ponad życie.
OdpowiedzUsuńRanek bez kawy - niewyobrażam sobie czegoś takiego!!!!
Poza kawą jest jeszcze muzyka, niestey papierosy no i (tym razem stety) Twoje opowiadanie - to moje nałogi!!!!!
ewa
Kasia, sama nie wiem czy mi ta przerwa dobrze zrobiłam, czuję, że trochę wypadłam z wprawy ;) Wcześniej jakoś lżej mi szło pisanie, ale może to też kwestia wielu spraw na głowie. Tak naprawdę kompletnie teraz nie mam czasu na pisanie, ale jestem strzępkiem nerwów, bo mam dziś rozmowę o pracę (z której i tak nic nie będzie, ale muszę iść się pokazać), także potrzebowałam się odstresować i zrobiłam to pisemnie ;)
OdpowiedzUsuńEwa, myślę, że mogłybyśmy się dogadać, niestety albo stety dzielę z Tobą wszystkie wymienione nałogi ;P Także jakby nam kiedyś przyszło spędzić razem poranek (ha, ale to zabrzmiało ;D) to na pewno miałybyśmy na niego podobny pomysł ;)
No to kochana Lauro trzymam kciuki i kopa w tyłek daję, aby mimo twego pesymizmu rozmowa o pracę przebiegła pomyślnie!!!!!!
OdpowiedzUsuńA co do spędzenia razem poranka (niech brzmi jak chce) sądzę jak Ty, że bez problemu byśmy się dogadały.
Kto wie co przyszłość przyniesie i gdzie się nam może kiedys przyjdzie spotkać.
Buźka duża i kciuki zaciśnięte!
ewa
Trzymam kciuki, będzie dobrze a jak będziesz chciała się wypłakać to masz nas i w ostateczności numer do mnie :)
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze, wiem to.
Kasia
Aaaa przepraszam, że dopiero teraz daje znać! Nie wierzę że się doczekałam. Jak zobaczyłam, że jest nowy zaczęłam skakać jak głupek po pokoju.
OdpowiedzUsuńStęskniłam się za Laurą strasznie !
Cieszę się, że między nimi w porządku ale mam jednak nadzieję że Laura nie zrobi się taka... hmm... 'ciapowata?"
Czekam z niecierpliwością.
Wierna i oddana fanka !
Angie
O matko, z przyzywczajenia weszłam na bloga, żeby sprawdzić, czy nie ma nowej notki. W sumie na to nie liczyłam, ale robie to codziennie po kilka razy i to już od dłuższego czasu. Więc kiedy zobaczyłam, że jest nowy wpis zaczęłam skakać z radości. Od razu weszłam w kometarze, gdzie znalazłam prawie identyczny wpis tuz nad moim;p W sumie to go jeszcze nie przeczytalam, także zabieram się do lektury <3
OdpowiedzUsuńWidzisz, taka radośc, bo kiedyś trzeba było czekać na wpis kilka miesięcy;p
Asia
o, widzę, że nie tylko mnie dopadła listopadowa chandra. mam humor kropka w kropkę jak nasza Laura. i jeszcze na dodatek mi zapodałaś na koniec taką zamulającą piosenkę - nie dość, że ostatnio się katuję najbardziej zamulającymi kawałkami Radiohead, HIM i Korn, to jeszcze teraz Norah Jones. pff. i znowu nie pójdę na wykłady, bo pod kołdrą będzie cieplej. ;/
OdpowiedzUsuńale suma sumarum rozdział bardzo mi się spodobał. lubię taką przytulną, niemal rodzinną atmosferę. i śmiesznie było, jak zwykle. Tomo mnie jak zwykle rozbawił, mamy berbeć. Olita nie lepszy zresztą. :D ale, ale! za mało Shannimala, proszę pani, to niewybaczalne! ja się bardzo cieszę, że nowy rozdział tak szybko, ale składam zamówienie, by w kolejnym Zwierzak grał nieco większą rolę. że pozytywną, to chyba nie muszę wspominać. ;)
dobrze, że wkładasz w Laurę swoje odczucia, humory. jest przez to realniejsza, nam - czytelnikom - wydaje się być postacią z krwi i kości. Jared złagodniał trochę (odnoszę takie wrażenie) i chociaż normalnie (jak juz wspominałam) nie lubię pana Leto, to dla Twojej kreacji zrobię wyjątek.
pisz, pisz, prędko kolejny. tylko błagam - mniej zamulastych piosenek. tę norah własnie sobie ściągam, zaraz dołączy do mojej tracklisty. jeszcze trochę i powinnam ją opatrzyć naklejką z napisem 'uwaga, powoduje depresję'.
trzymaj się, sweetheart.
do następnego. :*
Ewa&Laura, witam w klubie. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kwejk.pl/obrazek/646727/coffee,makes,me,happy.html
A mnie się tam podoba i to bardzo:)) dający to myślenia i taki spokojny, dobra odskocznia po ostatnim w którym było mnóstwo emocji.
OdpowiedzUsuńFantastyczne rozmowy Laury i Jareda, sama czasami chciałbym móc z kimś tak pogadać. Ciekawi mnie tylko jak będą wyglądać ich kolejne konwersacje, skoro mają mówić to co naprawdę o sobie myślą. Pewnie teraz dużo się wyjaśni, mam taką cichą nadzieję.
Trzymaj tak dalej, a ja czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Agata:)
Lauro, Twój komentarz pod rozdziałem jest zdecydowanie niepotrzebny i bezpodstawny. Moim zdaniem dzisiejszy kawałek jest cudowny. W wielu momentach śmiałam się tak, że zapewne usłyszeli mnie wszyscy sąsiedzi. Zgadzam się z opinią Agaty: Fantastyczne rozmowy Laury i Jareda, sama czasami chciałbym móc z kimś tak pogadać.". - Mam dokładnie to samo:)
OdpowiedzUsuńKurcze, muszę przyznać, że przyszłam do domu w okropnym humorze, ale twoje opowiadanie zupełnie to zmieniło. Jestem Ci z tego powodu bardzo wdzięczna.
Błagam o nowy rozdział:) Mam nadzieje, że pojawi się jak naszybciej(np. jutro. za wczesnie?;p).
Asia
Rozdział genialny! Podoba mi się to, że oni w końcu normalnie prowadzą rozmowy ;D
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście czekam na więcej ;**
I jeszcze dzisiaj może się pojawić rozdział na moim i Nicole blogu jeśli czytasz :)
http://a-photograph-of-you-and-i.blog.onet.pl/
Zgodzę się, że długa przerwa zrobiła ci na dobre. Może i pisało Ci się trudniej, ale.. mi za to czytało bardzo fajnie. ^^ Czuć było, że Laura czuje się tak samo jak autorka. ;P Pozdrawiam, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńah, moje uzależnienie bardzo szybko przebudziło się z odrętwienia. lubię ten rozdział, zwłaszcza końcówkę, która wpasowała się w mój leniwy nastrój + jak zawsze, wielbię rozmowy laury z jaredem. już chcę więcej! weny i miłego wieczoru :*
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz Lauro, że za każdym razem gdy tutaj wchodzę i czytam Twoje opowiadanie czuje się po prostu... lepiej! Mimo tych wszystkich problemów, które napotykam w moim życiu jest jednak coś co mnie uspokaja, relaksuje... Może to dziwne ale nie jeden raz to tutaj pisałam, że ten blog, ta historia to pewna odskocznia od szarej rzeczywistości!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zwykle świetne! Laura przeżywa trudny okres... ale myślę, że już dość tych kłótni z Jerardem ;P i będzie coraz lepiej. No i oczywiście każdy rozdział zakańczasz w najbardziej ciekawym momencie ;PPP ojjj Ty niedobra;) ojjjjj....
Pozdrawiam Cię gorąco i życzę niezapomnianych chwil w życiu (oczywiście tych dobrych);P
ps.
Kocham rozmowy tych dwojga wariatów ;)
Hej kochana jestem i już komentuję:D
OdpowiedzUsuńMimo pomarsowej depresji rozdział nie jest taki zły i ja nie wiem czym Ty się tak przejmujesz. Notka jest bardzo dobra i ma charakter oczyszczający atmosferę w opowiadaniu:D No więc zaczynam mój szczegółowy komentarz:D
Ein: Tomo hero of the day
Tomo to taki pozytywnie zakręcony człowiek. Ubóstwiam go w tym opowiadaniu mimo, iż przeważnie starasz się skupić na Laurze i Jaredzie Tomofo jest strasznie wyrazistą postacią. Wiecznie zakręcony, pomocny i taki śmieszny w tym swoim "roztrzepaniu". Tekst o potworze jest rewelacyjny, ale najbardziej uśmiałam się ze zdania: "Tylko pamiętaj, nie idź w stronę światła! Żadnych tuneli, żadnego światła!"- rewelacja:DD Boskie ciało Milicevica też wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Zwei: Laura i jej złe samopoczucie.
Mimo, iż nie daje się poznać, broni swojej prywatności jak lwica wszyscy są w stosunku do niej tak życzliwi. Czasami mam wrażenie, że ta bezinteresowność i chęć opieki nad Laurą wynika z tego, że wszyscy traktują ją jak młodszą siostrę(jedyne co do Jareda mam mieszane uczucia). Słowa: "Jesteś teraz jedną z nas. A swoich trzeba pilnować i bronić" sprawiają, że od nowa zaczynam wierzyć w taki ludzki odruch jak bezinteresowność... wspaniała postawa.
Drei: złote marsowe myśli
Nie wyobrażałam sobie, że w tak prosty sposób potrafisz wyrazić ideę przyświecającą wielkiej marsowej i dysfunkcyjnej rodzinie. To otwieranie głównej bohaterki na innych ludzi i przekonywanie jej, że nie każdy człowiek jest zły jest bardzo dobre. Wydaje mi się, że to tak jakby ludzie, z którymi Laura obcuje podczas trasy pomagali wyrwać się jej z letargu, w którym tkwiła ładnych parę lat. To tak jakby zrzucała z siebie jakieś pęta i zaczynała życie od nowa. Nie wiem dlaczego, ale z tą sytuacją skojarzył mi się motyl wychodzący z kokonu. Do pani fotograf zaczynają dochodzić pewne kwestie związane z relacjami międzyludzkimi: z zaufaniem, szczerością, otwartością. Musi uświadomić sobie, że nie wszyscy ludzie chcą ją skrzywdzić. Powinna brać przykład z przedszkolaków, które podczas poznawania swoich rówieśników są takie beztroskie, pełne empatii i ufne.
Vier: Inna Laura
Od dawna zastanawiam się nad główną bohaterką i muszę przyznać Jaredowi rację. Co stało się z Laurą z Pragi? Staram się zrozumieć, że człowiek musi dostosować się do sytuacji, w której się znajduję, ale nie może, aż tak bardzo siebie zmienić. Nie wiem czego główna bohaterka się obawia, ale coraz mniej "podoba" mi się jej zatracanie siebie. To tak jakby zgubiła siebie i nie mogła się odnaleźć. Najbardziej kontrowersyjną sprawą w tym opowiadaniu jest to jak kreujesz bohaterkę. Laura ma tyle twarzy, tyle różnych mask, że trudno ją do końca rozgryźć... może to dlatego obok twojego opowiadania nie można przejść obojętnie. Widać jak bardzo poruszyła ją historia Marcela, jak bardzo chce iść do przodu, ale nie może może.Czasami myślę, że Laura ma nadzieję za efekt odbitego blasku, czyli jak wszyscy wokół będą szczęśliwi to ona też, ale zapomniała, że nie na tym polega życie... jeżeli znajdzie równowagę w swoim życiu i zacznie dostrzegać to co ma - każdy dzień jako nową szansę, nowy rozdział odnajdzie swoje wewnętrzne ying i yang będzie szczęśliwa. Powinna zastosować zasadę Shannona: "Never look back on something bad, yesterday is gone, today is now, tomorrow doesn't exist".
No i skończyłam pisać ten komentarz. Mam nadzieję, że połapiesz się w moim pokręconym toku myślenia:d Czekam z niecierpliwością na nową notkę :D:D:D:D:D:D
Kocham rozmowy Laury i Jareda ; ]
OdpowiedzUsuńFajnie, że dodałaś nowy ; ]
Pozdrawiam ; ]
Jakie miłe rozpoczęcie popołudnia po pracy :)))
OdpowiedzUsuńW tym momencie będę mało oryginalna, ale po prostu uwielbiam to opowiadanie!!! Wszystko jest takie realne, naturalne i płynnie przechodzi dalej, zagłębiając nas jeszcze mocniej w przeżycia bohaterów. Niby odskocznia od rzeczywistości, ale czytając to opowiadanie, mam wrażenie, jakbym podglądała czyjeś życie :) Przestawać jednak nie mam zamiaru, bo relacje między Laurą chłopakami są tak zbudowane, że po prostu nie ma opcji, żeby się nimi nie zainteresować. Może to dziwne albo głupie (jak kto woli), ale aż sama chciałabym na jeden dzień znaleźć się w skórze Laury i przeżyć tyle skrajnych emocji. Mimo iż nie zawsze są one pozytywne, to na pewno coś cennego w niej zostawią.
Już to pisałam, ale powtórzę jeszcze raz: Mistrzostwo świata! (i do tego wciąga jak narkotyk!) Dlatego już z niecierpliwością wyczekuję na kolejną notkę :)))
PS. Jak rozmowa? :)
właśnie, jak rozmowa? mam nadzieję, że się udało! trzymałam za Ciebie kciuki :P
OdpowiedzUsuńCzy byłaby możliwość powiadamiania na moim blogu? Nigdy nie wiem kiedy trafi cię wena a z kolei nie mam czasu by codziennie tu zaglądać ;) jakby co, to adres mojego badziewia: http://ruda-na-marsie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń(:
Okey, to teraz czas na odpowiedzi ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw kilka spraw czysto blogowych - staram się na bieżąco uzupełniać linki osób, które chcą być powiadamiane i mam nadzieje, że już tym razem nikogo nie pominęłam. Jeśli tak proszę upomnijcie się. Z boku są linki do Waszych blogów, te z gwiazdami oznaczają osoby chcące być powiadamiane.
Możecie też podawać numery gadu (dla mnie osobiście jest to znacznie wygodniejsze ;P).
Rozmowa przebiegła bardzo pomyślnie - dziękuję wszystkim trzymającym kciuki, odczytałam Wasze wiadomości dopiero wieczorem, ale Wasze dobre myśli były chyba przy mnie, bo a) pojechałam tam, b) nie uciekłam stamtąd, c) nie dostałam zawału, d) nie odpytywano mnie z wiedzy, nie badano żadnymi testami i ogólnie było bardzo przyjemnie.
W skrócie chcą mnie i póki co mam spore szanse, by tę pracę dostać, decyzję pozostawiono mnie, a miejsce zwalnia się od lutego, także jeszcze wiele do tego czasu może się wydarzyć (np. mogą znaleźć lepszego kandydata). Jak się uda to na pewno o tym napiszę, bo podejrzewam, że będę wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie ;) Jak się nie uda, to Kasia będę dzwoniła i płakała do słuchawki ;)
Dziewczyny, padam na twarz, jutro odpowiem na wszystkie komentarze... Ściskam i do napisania, dzięki, że dziś tu byłyście ;)
OdpowiedzUsuńLauro no to w lutym impreza będzie!!!!!! haha.
OdpowiedzUsuńUda się uda - tego jestem pewna!
Bardzo się cieszę, że wymarzona praca jest już w zasięgu Twojej ręki.
Buźka ewa
Ewa, ja póki co chodzę i się uśmiecham do siebie tylko z tego powodu, że o mnie pomyślano i mnie zaproszona na tę rozmowę, trochę to wszystko dla mnie niewiarygodne. Co do pracy raczej póki jej nie dostanę to nie uwierzę ;) Już tak mam, że wolę się nie nakręcać i potem pozytywnie zaskoczyć niż zawieść.
OdpowiedzUsuńAngie, cieszę się, że i Ty jesteś z nami :) Zdefiniuj mi tylko słowo 'ciapowata' ;) Wiecie, że po Laurze wszystkiego można się spodziewać ;P
Asia, nawet nie wiesz jak się cieszę, gdy ktoś pisze, że to opowiadanie dobrze wpłynęło na jego nastrój. To chyba dla mnie najlepsza rekomendacja i powód do tego by spiąć tyłek i pisać dalej... Rozmowy Jareda i Laury - faktycznie brzmią czasem jak te, w których sami chcielibyśmy uczestniczyć, mam jednak nadzieje, że nie wydają się przez to nierzeczywiste albo wybujałe. A co do rozdziału, dziś to chyba nie dam rady, ale naprawdę będę się starała, żebyście długo nie czekały.
Zagubiona, w tej chwili niestety nie czytam praktycznie nic. Nie mam na to zupełnie czasu ;( Mam ogromne zaległości w blogach, staram się to nadrabiać, ale idzie mi powoli. Mam nadzieje, że w końcu nadejdzie taki czas, że na spokojnie sobie wszystko poczytam.
Ramona, dzięki! Cieszę się, że dobrze się czytało, coś co mnie szczerze mówiąc pisało się ciężko. Już to mówiłam Dominice (Drama Quenn), że kiedyś pisało mi się bardzo lekko, siadałam i rozdział po prostu powstawał, teraz mam sama nieco większy bałagan w głowie, dużo spraw przez co ciężko mi się skupić i stworzyć coś sensownego. Dodałam Cię do linków i będę powiadamiała, żebyś nie musiała zaglądać codziennie :)
karolinaem, z całego rozdziału też najbardziej podoba mi się końcówka, najgorzej szło mi właśnie przebrnięcie przez początek i środek, a końcówka już jakoś tak lżej poszła :)
wrona, jak już pisałam wyżej, uśmiech sam mi się pojawia na twarzy, gdy czytam, że opowiadanie poprawia mu humor, także cieszę się, że i w przypadku tego rozdziału tak się stało. czy będzie między nimi lepiej? no chyba w końcu powinno być, ale bez obaw zbyt słodko nie będzie ;)
Gabi, pozdrawiam także ;)
Madzik, staram sie, by opowiadanie było jak najbardziej realne, kiedyś lepiej szło mi opisywanie rzeczywistości, tego co dzieje sie wokół bohaterów, ale wciąż przykładam do tego wagę. żeby każdy właśnie mógł poczuć się jakby był obok nich i obserwował to wszystko z boku.
Anee, gdybyś widziała mnie jak zobaczyłam tego kwejka, taka niby głupota, ale roześmiałam się w głos ;) co do rozdziału postaram się o mniej zamulastych piosenek, ale po pierwsze one są na stałe wpisane w mój żywot, a po drugiej pasowały do atmosfery panującej u bohaterów ;) to miło, że mimo braku sympatii do Leto, ten z mojego opowiadania wzbudza w Tobie pozytywne odczucia. a Laura ma być z krwi i kości, wszyscy mają być. pomyślę nad rozbudowaniem postaci Shannona, choć jest to dla mnie najtrudniejsza chyba postać. tylko czy będzie to pozytywne przedstawienie jego osoby, tego obiecać nie mogę ;) a Olity w tym rozdziale nie było wcale! :D
OdpowiedzUsuńAgata, faktycznie ostatnio dużo się działo u bohaterów, emocjonalnie trochę ich wymęczyłam i już aż prosiło się, by trochę dać im odpocząć ;) z tego mówienia sobie prawdy i tego co naprawdę się myśli, może wyjść coś dobrego, ale jest to też pewne ryzyko. wiadomo, jak w życiu ;)
Cześć! W końcu mam czas na naskrobanie tutaj coś dłuższego, aczkolwiek nic nie obiecuję. Mam ostatnio dziwną sklerozę, czytam opowiadania, mówię sobie: wieczorem skomentuję i du.pa blada, zapominam O.o. Ale to może tez przez ten koncert, tydzień przed i po chodziłam jakbym była na granicy rzeczywistości a... czegoś takiego... marsowego, o! Ale już jest lepiej, o wiele...
OdpowiedzUsuńNo, ale teraz nie o tym :).
Ach, nawet nie wiesz jak się cieszę, że póki co brak spięć między Jaredem a Laurą. Wymęczyłaś ich ty, oj taaak :P. No! Ale kurcze... KOCHAM TOMO! I tego koncertowego z 08.11 (Jezz... człowiek ma zrytą banie, mój guru normalnie :D) i tego tutaj Twojego. Kocham takich pozytywnych ludzi! (Coś czuję, że to mega chaotyczna wypowiedź, przepraszam). Shann... Nie wiem czemu, ale też rozwaliło mnie to, jak rzucił się na Tomasza, a potem próbował zasnąć... Coś mi się wydaje, że już tak przekonał się do Laury :D. No i dobrze! O! I Tim był! A to nie często zdarza się w opowiadaniach, a miło o kimś takim, kto jest przy Marsiakach, poczytać! :)). No i końcówka... Jay w łóżku z Laurą. I ten jeszcze jej zakaz zbliżania się. Też mnie to rozbawiło, nie wiem czemu... (Chyba mnie tak wszystko cieszy, bo jutro już piątek. WYBAWIENIE). Ymm... Ach! Ja tam w niektórych zdaniach Jareda doszukałam się drugiego dna. Albo coś ze mną nie tak, albo... No nie wiem :P.
Ogólnie cieszę się, że znów moge czytać Twe wypociny. Brakowało mi ich :)).
Buźki! :*
Awrr kocham te rozowy między Jared i Laurą... Cieszę się, że znowu jest między nimi w miarę dobrze.
OdpowiedzUsuńAj jaka z tym Marsiaków opiekuncza rodzinka troszczą się o Laurę i w ogole tacy mili, a Jared już w szczególności. Jestem ciekawe, kiedy dowiemy się jakie ona ma ku temu powody. Wiadomo,ze ją lubi, ale czasami tak się zachowuje - o np. z tym łózkiem jakby chciał czegoś więcej. Niby mówi to w żartach, ale nie wiadomo jak to z nim jest...
Fakt Laura się trochę zmieniła, ale może te wszystkie sytuacje " przypominajki" jakich doświadczyła podczas pobytu z chłopakami w trasie się do tego przyczyniły i już nie będzie taka jak w Pradze. Awrr też masz wrażenie, ze to było tak dawno temu? Wejściówka za kulisy, Braxton i cukierki, sytuacja w bramie?
Dużo jest w niej emocji i fakt skrajności sa, ale juz dało się do tego przyzwyczaic ;P
oj tam oj tam, dajesz Tima bez nazwiska, to mi się wszystko chrzani. :D
OdpowiedzUsuńRozmowy są cudowne, czuję się jakbym tam była. Mi osobiście muzyka w tym rozdziale bardzo się podobała, szczególnie Norah Jones. Idealnie pasowała to danej sytuacji.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dobrze Ci poszło na rozmowie:)
Nie wiem czy widziałaś:
http://www.youtube.com/watch?v=I7RMH9nKXwk
i
http://www.youtube.com/watch?v=f2uMokaDC1w
ale (oprócz nudnych pytań dziennikarza) ja uśmiałam się niesamowicie;)
to na górze^ napisała Asia ;P
OdpowiedzUsuńLingerer, super, że jesteś! Tak sie zastanawiałam właśnie czy się pojawisz ;) Tez uwielbiam Tomo, tego rzeczywistego i chyba dlatego w taki sposób przedstawiam go w opowiadaniu. Pojęcia nie mam taki to jest człowiek, ale mam w sobie taką sympatię do niego, że nie potrafiłabym go przedstawić inaczej. Tak samo bardzo lubię Tima i Braxtona, choć wiedza moja o nich jest prawie zerowa, ale chciałam ich jednak wprowadzić do opowiadania. Shannon jak już gdzieś pisałam, jest dla mnie najtrudniejszą postacią chyba i niektórzy mają pewnie niedosyt, że jest go mało, a jak już jest to nie zawsze w pozytywnym kontekście.
OdpowiedzUsuńMalwa, masz absolutną rację w tym z czego wynika zmiana Laury i mam nadzieje, że te jej humory i dziwne nastroje nie wydają się abstrakcyjne, wynikają przecież z tego, z czym musi się zmierzyć w nowym otoczeniu (i nie tylko).
I tez mam takie poczucie, że cała ta Praga było tak dawno! Jak mi o tym przypomniałaś o wejściówce i rozdawaniu cukierków z Braxtonem to aż mi się tak miło zrobiło na wspomnienie tego :)
Anee, w porządku ;) Tim rzadko generalnie pojawia się w opowiadaniach i w rzeczywistości też raczej jest z boku, dlatego każdemu może się pomylić :)
Asia, widziałam te filmiki, ale dobrze, że je wrzuciłaś obejrze jeszcze raz. Prawie popłakałam się ze śmiechu jak je oglądałam, od razu człowiekowi lepiej jak widzi chłopaków w takich nastrojach. Tak mi się fajnie zrobiło jak sobie pomyślałam, że tak im było w Polsce, ze tak się czuli przed koncertem w Łodzi :) A dziennikarz faktycznie biedny... Nie dość, że oklepane pytania, to jeszcze jakoś tak nie do końca potrafił się wyluzować i podłapać jazdy chłopaków, ale można w sumie zrozumieć, łatwiej się mówi jak się to ogląda, a nie siedzi tam obok nich ;)
Ciapowata hmm... w sensie że taka no wiesz, nudnawa.
OdpowiedzUsuńDo tej pory (łącznie z tą częścią) jej charakter był niesamowity.
Po prostu żeby nadal taka była :) bo innej Laury sobie nie wyobrażam !
No i znowu nie mogę się doczekać.
Angie
Lauro! Jak ja się stęskniłam za Twoim opowiadaniem! Wchodziłam w miarę często, a tu nic, pustka... Kurczaki. Aż pewnego popołudnia weszłam do siebie w komentarze, zobaczyłam powiadomienie od Ciebie i pojawił się szok.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam od razu, ale dopiero teraz (mimo grzejnika w głowie, uwielbiam wręcz moją podatność na infekcje przy zmianach pogody...) komentuję.
Więc. Jared i Laura.
Ta dwójka rozbija mnie do cna. Wprost siedzą w swoich umysłach.
Sama Laura... Racja z tą "inną" Laurą. Chyba ktoś o tym już pisał, ja również uważam, że to przez te wydarzenia. Starcie z rzeczywistością boli. Ona jest bardzo autentyczna... Uwielbiam takie postacie jak ona, chociaż, mogłaby być mniej uparta. Tyle, że z biegiem czasu, pewnie coś znów się w niej zmieni. Kobieta zmienną jest, ona to idealnie potwierdza (ja również, lecz skupmy się na opowiadaniu).
Marcel. Żonaty Marcel. Nie powiem, że nie byłam zaskoczona, bo bym skłamała. Zupełnie tego się nie spodziewałam.
Uśmiałam się czytając o Tomo i "chcicy" na papierosy Tima i Shannona. To było genialne! Poprawiają humor.
Teraz coś, co zasiedliło się w moich myślach i powoduje refleksje, co tak naprawdę dalej?
"A moglibyśmy przestać mówić sobie rzeczy, których tak naprawdę o sobie nie myślimy?"
Pozdrawiam!
PS Współczuję zaległości i mam nadzieję, że z tą pracą wszystko pójdzie pomyślnie :)
Ja mam nadzieje, że nigdy nie doprowadzę do takiej sytuacji, by ona wydała sie nudna ;) Wprawdzie jak każdy z nas, będzie miewała lepsze, gorsze dni, te ciekawsze i te w których nic się nie dzieje, to ogólny jej wyraz powinien być pozytywny. Poza tym tak myślę, że tak pokręciłam tę postać, że trudno myśleć o niej jako o kimś nudnym, choćby nawet miała przez kolejne dni leżeć i gapić się w sufit ;)
OdpowiedzUsuńAngie, już niedługo ;)
To powyższe było w całości do Angie :D
OdpowiedzUsuńGrrrey, a raczej powinnam napisać Greeeeeeeey! :D Jak dobrze i Ciebie tu widzieć. Wszystko o czym piszesz mnie cieszy, równie mocno jak fakt, że wróciłaś w laurowe progi ;) Bardzo dobrze, że czytając było trochę i refleksji, i śmiechu, i zaskoczenia - o to chodziło! Z Jaredem i Laurą oraz samą Laurą i jej zmianami masz absolutną rację.
Dzięki, że wpadłaś i życzę dużo zdrowia!
Grrey, a odnośnie Twojej refleksji o tym co będzie dalej... - będzie można się przekonać już wkrótce. Wprawdzie może nie od razu pojawi się mówienie sobie prawdy i realizacja tego postanowienia, bo będą też inne wątki poboczne po drodze.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, już niedługo.
jak nie lubię Leto, to ten wywiad mnie powalił. :D
OdpowiedzUsuńAh ! Nowiutki rozdział ! (Szczerze mówiąc aż się zdziwiłam że tak szybko x])
OdpowiedzUsuńOpisałaś to wszystko w taki sposób , że aż sama poczułam się senna + tło muzyczne. Akurat od paru miesięcy mam problemy ze snem , także spadłaś mi z nieba z tym 'leniwym rozdziałem' . Nie zrozum mnie źle ! Nie mam na myśli że rozdział jest nudny ,tylko wszystko jest takie wyciszone . Czuje zmęczenie chłopaków i Laury . Sama wiem jak to jest nie spać np. 2 dni .
Heh wychodzi na to że nadawałbym się do współpracy z nimi . Byłabym chyba ostatnia osobą która chodzi spać .
Miło zaskakuje mnie sposób w jaki przedstawiasz Jareda , chłopaków , sama Laurę . Wydają się być tacy autentyczni . Ah w ogolę , czytając laurowe przygody , czuje się jakbyś zabierała mnie do świata marzeń ...po części moich ...O matko , teraz ja zaczynam pleść jakieś głupoty. Kłopoty z zaśnięciem i późna pora chyba robi swoje.
Jak zwykle życzę weny ! :)
Jen