ten million miles, her way was close, to her inside, can't you see her life is broken
turn back, believe, nothing is over

19 listopada 2011

Rozdział trzydziesty czwarty

[Tło muzyczne]
Z głębokiego snu wyrwał mnie dźwięk alarmu telefonu. Nie przypominam sobie bym go ustawiała, ale okey. Dzwoni. Tylko dlaczego w sposób, który byłby w stanie przywrócić do życia martwego? W sumie jakby się chwilę zastanowić to całkiem adekwatnie do sytuacji. Oślepiona jasnym światłem wpadającym do pokoju, zamknęłam oczy tak szybko jak je otworzyłam, lekko rozchyliłam powiekę i pozostając w pozycji leżącej nerwowo zaczęłam dotykać powierzchni narzuty w poszukiwaniu winnego mojego przebudzenia. Bezskutecznie. Poderwałam się i zaczęłam rozglądać dokoła. Dźwięk dobiegał z łazienki. Bardzo śmieszne. Wiele się tej nocy i tego poranka wydarzyło, ale bez przesady! Co niby robi tam mój telefon? Przeczołgałam się po łóżku i prawie potykając się o własne nogi dotarłam do miejsca wypełnionego drażniącym dźwiękiem. Wyłączyłam leżącego obok umywalki potwora, odczytując przy okazji wiadomość od Emmy, że o 14 wszyscy mamy się stawić przy recepcji. Miałam godzinę. Usiadłam na toalecie opierając głowę o ścianę. Pewnie zasnęłabym tam z powrotem, gdyby nie nietypowy wygląd lustra przykuwający mój wzrok.
Dzięki za upojną noc ;) PS Mówisz przez sen i chrapiesz! JL
Oto mamy sprawcę tajemniczego przemieszczenia się mojego telefonu i budzika mordercy. A także wymazania do połowy rzadko używanej, ale jednak lubianej, mojej czerwonej szminki. Głupek! Pomyślałam z uśmiechem i szybko zdejmując ubrania wskoczyłam do kabiny. Prawie zawyłam odkręcając zimną wodę. Nie to, żebym lubiła wystawiać swój organizm na takie próby, ale to jedyny sposób na przebudzenie i szybki powrót do rzeczywistości. Wysuszona i owinięta ręcznikiem stanęłam przed zapisanym nieco niezdarnym pismem lustrem. Musiałam spać jak zabita, skoro Jared zdołał wstać, znaleźć mój telefon, zostawić wiadomość w łazience i wyjść w iście angielskim stylu. Swoją drogą musiałam być naprawdę na skraju wyczerpania, skoro pozwoliłam mu zostać u mnie. A może właściwie nie został? Może wyszedł, gdy tylko zasnęłam? Z powolnie przepływających przez moją głowę myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi w rytm nieznanej mi melodii. To nie może być nikt z zespołu. Normalnie jak gdyby nigdy nic, już stałby obok mnie. Szybko zamieniłam ręcznik na szlafrok, roztrzepałam mokre włosy i pobiegłam otworzyć. Przyklejony do drzwi Braxton prawie na mnie wpadł, gdy tylko nacisnęłam klamkę.
- Ostatni dobrze wychowany – powiedziałam, dziękując w duchu, że jednak nie wpadł na pomysł, by wparować do łazienki bez ostrzeżenia.
- W przeciwieństwie do Was wszystkich! – zrobił groźną minę rzucając się na łóżko. Z takim grymasem wyglądał wyjątkowo nienaturalne i komicznie zarazem – Jako jedyny nie wiedziałem o Twoim zasłabnięciu!
- Zasłabnięciu? – wybuchłam śmiechem – Wy tu chyba naprawdę macie za mało rozrywki, skoro taka bzdura urasta do miana wydarzenia dnia. Nic mi nie jest jak widzisz! – obróciłam się dokoła i wykonałam ukłon w stylu baletnicy – Cała, zdrowa, gotowa do pracy!
- Tak masz zamiar do tej pracy iść? – zmierzył mnie wzrokiem unosząc jedną brew.
- Obawiam się, że wzbudziłabym na ulicy większe zainteresowanie niż cała Wasza piątka, a tego przecież nie mogę Wam zrobić – puściłam mu oko – Właśnie, muszę się szybko ogarnąć. Wybierzesz mi coś? – wskazałam na stojącą pod łóżkiem walizkę, na co on zareagował szybkim skokiem z łóżka – Ja zrobię coś z włosami i twarzą. A raczej obecnym jej brakiem... – skrzywiłam się wędrując do łazienki. Słyszałam tylko jak Olita komentuje pod nosem moją garderobę.
- Nie wybrzydzaj, nie mamy na to czasu! – krzyknęłam włączając suszarkę.
- To mi się bardzo podoba! – stanął w progu trzymając w obu dłoniach moją koronkowa bieliznę.
- Naprawdę, idealny strój na dzisiejsze wywiady chłopaków – podeszłam, wyrwałam mu z dłoni to, co przyniósł i rzuciłam w kierunku łóżka – Idź tam i przynieś coś normalnego!
- Normalnego, normalnego... – mruczał pod nosem – Nic takiego tam nie ma.
- Nie denerwuj mnie. Miałeś mi pomóc! – przewróciłam oczami. Ostatnie pociągnięcia suszarki. Włosy gotowe. Jeszcze tylko makijaż. Wyjęłam kosmetyczkę i wysypałam całą jej zawartość na blat – I naszykuj mi aparat, proszę!
- Uśmiech! – krzyknął celując we mnie swoim telefonem.
- To nie jest mój aparat...
- Nie, ale ja też dokumentuję trasę – powiedział do siebie sprawdzając na wyświetlaczu zdjęcie.
- To błagam Cię dokumentuj ją, kiedy nie wyglądam jak kostucha!
- A co to? – Olita podszedł i stanął obok mnie przyglądając się lustrze, po czym zdziwiony spojrzał na mnie – Wytłumaczysz?
- Poczucie humoru pana Leto – odpowiedziałam ścierając z trudem napis płynem do demakijażu, Braxton wciąż patrzył na mnie jak na kosmitę – Nie patrz tak na mnie, nic nie było! Znalazłeś mi te ubrania?
- Oczywiście, leżą na łóżku – odpowiedział opuszczając łazienkę w podskokach. Nakładając podkład słyszałam jak nuci coś pod nosem.
- Laura, ale nie jesteś jedną z tych, które mdleją na jego widok i dostają spazmów, gdy na nie spojrzy? – usłyszałam.
- Czyj widok? – zapytałam pociągając kości policzkowe różem. A, Jareda! – Gdybym była, to chyba zdążyłbyś się zorientować przez ten czas. Nie, nie jestem. Ani tą, która mdleje, ani tą która dostaje spazmów. I nie będę tą, którą zaczaruje, złamie serce i zostawi, żeby je sobie potem sama poskładała.
- A, coś jest na rzeczy! – wpadł znowu do łazienki – Próbował czarować a Ty boisz się, że ulegniesz jego urokowi? – spojrzałam na niego z politowaniem – Co? Drzecie ze sobą koty od samego początku, a jak to mówią, kto się czubi ten się lubi!
- Wiesz co, on mnie chwilami doprowadza do szału. Głupie komentarze, przystawianie się, prowokowanie mnie. Była taka sytuacja niedawno. Wściekłam się. Oczywiście powiedział, że to żarty, że nie mam dystansu, najeżam się niepotrzebnie i tak dalej. Może jego to bawi, ale mnie nie – powiedziałam zdecydowanie – Myśli sobie, że jest Bogiem, wszystko mu wolno, wszystko mu się należy. Nie ze mną. Powiedziałam mu, żeby ze mną nie pogrywał. Nie znoszę takich akcji. Właściwie teraz już nie ma o czym mówić, bo wszystko zostało wyjaśnione, chyba... – odwróciłam się i oparłam tyłem o umywalkę. Zmywając lakier z paznokci kontynuowałam – Wydaje się, że zrozumiał, jakby przystopował, złagodniał, ale szczerze Ci powiem, że zupełnie nie wiem czego się po nim spodziewać. Co chwila to inne jego oblicze – westchnęłam – Tylko Braxton, nikomu ani słowa o tej rozmowie, bo Cię zabiję! – wycelowałam w niego palcem.
- A gdybym ja się tak zachował? – zapytał.
- Jak? – uniosłam wzrok na zbliżającego się powolnymi krokami Olity.
- Tak, wiesz... – stanął ze mną twarzą w twarz, dzieliły nas centymetry – Powiedział Ci coś... takiego wiesz... – wyjął z mojej dłoni nasączony zmywaczem płatek i odłożył go na bok, chwytając moje dłonie i opierając je o blat – Zaczął prowokować... – przywarł do mnie całym ciałem i szepnął przysuwając usta do mojego ucha – Rzucił na łóżko, zdarł z Ciebie ten szlafrok.
- Na głowę upadłeś? – roześmiałam się odpychając go – Nie wygłupiaj się tak!
- A widzisz, widzisz! – krzyknął tryumfalnie – Bawi Cię to!
- Oczywiście, że mnie bawi. Zobacz jak to w ogóle komicznie wygląda! Braxton, gdzie ty i ja, ogarnij to! Ty jesteś Olita, od zadań specjalnych! Pomijam już fakt, że chyba bardziej kręci Cię to brzdąkanie na gitarze niż obracanie płci przeciwnej. Albo jakiejkolwiek.
- Proszę Cię. Jeśli już to tylko przeciwnej! – obruszył się.
- A Ty wiesz, że Leto podejrzewał nas o to, że ze sobą sypiamy? – roześmiałam się po chwili, odwracając się do lustra i starannie pociągając rzęsy tuszem – Czujesz to?
- My? – widziałam w lustrze jego skrzywiony wyraz twarzy – Wiesz co, o różne rzeczy można mnie podejrzewać, ale żeby kazirodcze zapędy? – wzdrygnął się z obrzydzeniem, po czym znowu szeroko się uśmiechnął – Co nie zmienia faktu, że... uwaga! Na mnie się nie zdenerwowałaś, a na niego tak! Ja Ci nie działam na nerwy takimi zachowaniem, a on tak! Do mnie masz dystans, a do niego nie! W moim przypadku potrafiłaś to obrócić w żart, a w jego...
- Dobrze, a w jego nie! – dokończyłam poirytowana – Już nie bądź taki psychoanalityk. Ograniczmy Twoją rolę do stylisty, doradcy, kompana na spacery i zakupy. Mądralo... – powrzucałam wszystkie kosmetyki i odwróciłam się do niego – Gotowa! Jeszcze tylko ubranie! – ruszyłam w stronę pokoju, zatrzymując się obok Braxtona – Kazirodcze zapędy powiedziałeś? To znaczy, że jestem dla Ciebie jak…
- Jak młodsza, uparta i irytująca siostra, którą czasami ma się ochotę utłuc, ale tak naprawdę, kiedy nie jest uparta i irytująca, bardzo się ją lubi! – rozłożył szeroko ramiona.
- O ile się nie mylę, to różnica wieku między nami jest znikoma – pokazałam mu język – Co nie zmienia faktu, że to urocze co powiedziałeś – wytarmosiłam go za policzki – Normalnie bym Cię przytuliła, ale znowu włączy Ci się tryb molestowania – roześmiałam się głośno. Złapałam z łóżka przygotowane przez niego granatowe rurki, biały t-shirt z żeglarskim motywem i długi ciemnoniebieski wiązany w pasie sweter – Brakuje mi tylko w jednej dłoni kotwicy, a w drugiej koła ratunkowego i możemy ruszać w rejs – roześmiałam się – A tak poważnie, to bardzo dobry wybór! – Wróciłam do łazienki wykopując stamtąd Olitę i przymknęłam drzwi.
- Puścić Ci coś? – zapytał stojąc prawdopodobnie tuż przy wejściu, bo słyszałam jego głos bardzo wyraźnie.
[Tło muzyczne]
- Dajesz! – odpowiedziałam wciskając się w spodnie i już po chwili zobaczyłam rękę Braxtona wsuwającą się przez szparę drzwi. Trzymał w niej urządzenie, z którego stopniowo zaczęły wypływać dźwięki. Najpierw perkusji i chyba instrumentów klawiszowych, potem głos Olity i oczywiście pomiędzy tym wszystkim gitary.
- Trochę wyjesz... - próbowałam go sprowokować – Nierytmiczne to takie, smętne i trochę bez wyrazu – tłumiłam pod nosem śmiech. Zarzuciłam sweter i z zaskoczenia wyskoczyłam z łazienki – How would you feeeeeel? Waaant something mooore! – śpiewałam fragmenty biegając po pokoju w poszukiwaniu butów – Znam to! I bardzo to lubię! Poważnie!
- Znasz to? – zdziwił się.
- Tak. Trudno tego nie znać, jeśli słyszy się to kilkanaście razy dziennie – uśmiechnął się na moje słowa. Wyjęłam spod łóżka kolorowe kraciaste tenisówki i wsunęłam w nie stopy. Zegarek w telefonie wskazywał 13.45 Co za ulga, jeszcze chwila na oddech. Złapałam aparat, zebrałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wrzuciłam je do niewielkiej brązowej torebki. Przewiesiłam ją przez ramię i opadłam na łóżko. Za chwilę tuż obok mnie znalazł się Olita, z którym wspólnie dośpiewaliśmy piosenkę do końca.
- Dzięki za pomoc, a teraz lecimy! – klepnęłam go w udo i energicznie wstałam – Może jeszcze załapię się na kawę w okolicy.
Na dole okazało się, że większość ekipy jest już na miejscu i nie ma czasu na bieganie po kawiarniach. Bracia Leto wraz z Milicevicem siedzieli zakapturzeni i uzbrojeni w okulary na sofach. Widać było, że jeszcze nie wszyscy doszli do siebie. Shannon co chwila stękał wyklinając wszystko wokoło i deklarując trzymanie się z dala od alkoholu przez najbliższe pół wieku. Jared wpatrzony w swój telefon i wystukujący w nim coś w kosmicznym tempie, nawet nie zauważył, że zeszliśmy.
- Przyszłam ze swoim kochankiem – próbując zwrócić jego uwagę stuknęłam go lekko w stopę, obejmując jednocześnie stojącego obok zdezorientowanego Olitę – Niestety poprzedni zmył się tak szybko, że nie zdążyłam mu nawet powiedzieć do widzenia.
- Najwidoczniej nie sprostałaś jego oczekiwaniom – uśmiechnął się zaczepnie wsuwając telefon do kieszeni bluzy. Tomo chyba jeszcze oscylował na granicy jawy i snu, bo nawet nie zareagował na naszą obecność.
- One bez zająknięcia ustawiłyby się w kolejce, by im sprostać – wskazałam palcem na piszczące przed hotelem grupki nastoletnich dziewczynek. Skąd one do cholery zawsze wiedzą, gdzie nocujemy? Rano nie było żadnej, teraz przepychały się łokciami, by być jak najbliżej drzwi. Wśród nich kilka osób spokojnie stojących z płytami i plakatami, wychylających się w oczekiwaniu na pojawienie się chłopaków. Braxton pomachał im ręką, na co tłum spotęgował swoje krzyki kilkukrotnie.
- Litości ludzie... – perkusista zajęknął odwróciwszy się na chwilę w stronę tłumu, po czym krzywiąc się oparł głowę o swoje kolana.
- Mieliście się doprowadzić do porządku, a nie do obrazu nędzy i rozpaczy. Zrobię Wam szlaban na oficjalne wyjścia jak mi będziecie wracać w takim stanie – Emma energicznym krokiem zbliżyła się do nas wymachując papierową torbą trzymaną w dłoniach.
- Zawsze pozostają jeszcze te nieoficjalne – Tomo nagle się przebudził i przeciągając się szeroko się uśmiechnął, na co Emma pokręciła tylko głową.
- Macie tu kawę, nie mamy czasu na obiad, zjecie go po powrocie, na miejscu postaram się załatwić coś do przegryzienia – wyjmowała z torby kubki i rozdawała nam po kolei – Wychodzimy tyłem, bus czeka, jak nam zostanie czas przed wylotem to wyjdziecie do nich – wskazała palcem na tłum, który widząc jak chłopaki oddalają się w przeciwnym kierunku niż drzwi, zaczął krzyczeć i buczeć.
- A Ty gdzie? – skierowałam się do Olity, który zaczął iść w stronę windy.
- Do siebie – odrzekł.
- Chłopaki zostają, nie będą tam potrzebni – rzucił Jared w ramach wyjaśnienia.
- Komu nie będą potrzebni? Tobie nie będą potrzebni? – spojrzałam na Jareda z wyrzutem – A mnie będą. Nie zrobię zdjęć jednocześnie Wam w rozgłośni i im w hotelu. Wybacz, jeszcze nie posiadłam umiejętności przebywania w kilku miejscach na raz.
- Ale przecież nie musisz... – zaczął, na co wbiłam w niego wzrok nie przyjmujący sprzeciwu - Jak chcesz... – wzruszył ramionami.
- Tak chcę! – uśmiechnęłam się zadowolona z siebie – Kiedy Wy będziecie się wdzięczyć przed kamerami, ja sobie skoczę z chłopakami na spacerek.
- Fotografowanie tego jak wdzięczymy się przed kamerami czy czymkolwiek innym, to chyba Twoja praca, nie? – rzucił Shannon.
- Owszem, ale poza Wami, są także oni – objęłam Braxtona ramieniem – To znaczy on, Tima zaraz tu ściągniemy – poprawiłam się – I w mojej relacji z tej trasy tych dwóch na pewno nie zabraknie – powiedziałam zdecydowanie patrząc na zmieszanego całą sytuacją Olitę. Emma uśmiechnęła się tylko pod nosem i zagoniła wszystkich w pośpiechu do samochodu.
[Tło muzyczne]
Kilkanaście minut później wysiedliśmy wszyscy pod wysokim budynkiem, w którym mieściła się siedziba między innym NRJ Energy Radio oraz The Voice Radio. Poza wywiadami na ich antenie zespół miał się spotkać z kilkunastoma dziennikarzami z miejscowych mediów. Oczywiście nie zabrakło tłumów, które skutecznie utrudniały chłopakom dostanie się do środka. Przecisnąwszy się przez gąszcz fanów, wjechaliśmy na dziesiąte piętro, gdzie wszyscy poza Emmą rozsiedli się w fotelach w oczekiwaniu na wejście. Ona sama biegała i ustalała coś z pracownikami stacji, rozmawiała przez telefon i prawdopodobnie zachodziła w głowę, jak wyczarować młodszemu Leto mleko i musli, na które nabrał ochoty w drodze.
- Dobrze, że nie poprosiłeś o takie prosto od krowy, bo biedna zaginęłaby pewnie w okolicznych wsiach w poszukiwaniu łaciatej specjalnie dla Ciebie – powiedziałam.
- Akurat takiego nie pijam – odpowiedział przeglądając się w dużym lustrze w korytarzu.
- Nawet się nie ogoliłeś! Jak Ty do ludzi wychodzisz... – zmierzyłam wzrokiem jego odbicie.
- Nie było na to czasu... – ziewnął.
- Faktycznie, byłeś zajęty eksploatowaniem szminki na hotelowym lustrze. Warto dodać, nie swojej szminki i na nie swoim lustrze...
- Podobała Ci się wiadomość? – uśmiechnął się odwracając głowę w moją stronę.
- Bardzo. Szczególnie próby jej zmycia. Poszukiwanie wściekłego budzika też było całkiem interesującym przeżyciem – pokiwałam głową wyciągając jednocześnie aparat i uwieczniając oblicze wokalisty z kompletnym nieładem na głowie, a zaraz po tym przysypiającego Shannona na ramieniu Tomo – Co oni mu wczoraj zrobili, że nie może dojść do siebie?
- Pojęcia nie mam, pewna wariatka porwała mnie nad ranem do parku – puścił mi oko. Czas wejścia na antenę wciąż nie nadchodził, przebiegająca korytarzem Emma zdążyła tylko rzucić, że mają około 15 minut – Chodź, pomożesz – Jared pociągnął mnie znienacka za rękę. Zdążyłam tylko posłać zdziwione spojrzenie pozostałej czwórce, która poderwała się z foteli i wykorzystując wolny czas prawdopodobnie wybrała się na papierosa – Zrobisz coś z tym? – wskazał na swoje włosy, gdy stanęliśmy w męskiej toalecie – Ostatnio całkiem dobrze Ci poszło.
- Ściąć? – uśmiechnęłam się – Co mogę zrobić? Ostatnio miałam do tego te Twoje specyfiki, teraz z niczym cudów nie zdziałam!
- Woda? – skrzywił się odkręcając kran.
- Sam tego chciałeś – zmoczyłam ręce i starannymi powolnymi ruchami próbowałam nadać kształt jego powykręcanym we wszystkie strony kosmykom – Naprawdę chrapię? – skierowałam wzrok z włosów na niego.
- Nie – roześmiał się – Ale przez sen mówisz.
- I co mówiłam? – zapytałam z lekką obawą.
- Krzyczałaś: Jared, Jared, weź mnie, tak bardzo Cię chcę! – zaczął piskliwym głosem mnie udawać machając przy tym rękami, po czym się roześmiał.
- Tak? – przeciągnęłam słowo patrząc mu prosto w oczy.
- Tak! I że mnie pragniesz, ale nie chcesz się do tego przyznać... – pokiwał głową próbując zrobić poważną minę.
- Jesteś pewien, że to mówiłam?
- Absolutnie, słuch mam przecież dobry! – odparł z przekonaniem – Było tak, jak mówię.
- A to masz! – zniszczyłam cały efekt misternie układanej fryzury czochrając mu włosy we wszystkie strony. Wyglądał teraz jak gremlin – Ty mały kłamco!
- Wracaj tu i to napraw! – krzyknął wybiegając za mną z łazienki.
- Co Wy robicie? – Emma zmierzyła nas wzrokiem z rezygnacją – Do studia raz, Tomo z Shannonem już tam są.
- Idź, no idź, pokaż im swoje nowe oblicze – wyszczerzyłam zęby zadowolona z siebie próbując się oddalić by mnie nie dorwał.
- Ty też! – Emma wskazała na mnie palcem, po czym skierowała się do Leto – Masz to swoje mleko i płatki... – podała mu miseczkę.
- Chodź! – ruszyłam przodem raz jeszcze przejeżdżając dłonią po jego głowie.
– Jeszcze Ci się za to oberwie! – krzyknął za mną.
[Tło wizualne]
Wpadliśmy do studia wywołując konsternację pozostałej dwójki i zaskoczenie u pani prowadzącej. Shannon z Tomo skrywali twarze pod okularami sącząc co chwila kawę i bazgrając coś na ukrytej pod stołem kartce. Jared zasiadł tuż obok nich racząc się pomiędzy odpowiedziami swoim śniadaniem. Zrobiłam im trochę zdjęć, przysłuchiwałam się rozmowie i żeby nie przeszkadzać, po kilku minutach wyszłam na zewnątrz. Niestety na korytarzu nie było śladu po chłopakach. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie pogrążając się w myślach. Wreszcie chwila spokoju. W odbiciu lustra znajdującego naprzeciwko dostrzegłam swój uśmiech. W perspektywie wszechobecnej ostatnio złości, był on zdecydowanie czymś, co zaskoczyło mnie samą. Może oni wszyscy mają rację, może powinnam nabrać dystansu? Przestać traktować wszystko poważnie? Nie doszukiwać się siódmego dna? Przypomniała mi się rozmowa z Olitą w hotelu. Dlaczego na zaczepki Jareda zareagowałam tak ostro, a te Braxtona nie wywarły to na mnie żadnego wrażenia? Dlaczego w przypadku tego pierwszego z góry założyłam, że ma złe intencje i odpowiedziałam atakiem, a w przypadku tego drugiego, potrafiłam obrócić to w żart i wiedziałam, że jestem bezpieczna? Pytanie goniło pytanie. I wszystkie pozostawały bez odpowiedzi. Jedno było pewne, w dużej mierze problem był po mojej stronie. I to ja musiałam w sobie coś zmienić. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Natalii.
- Daj coś mądrego! – powiedziałam, gdy tylko odebrała telefon.
- Że co? – usłyszałam zdziwiony głos.
- Coś motywującego. Napędzającego do działania. Masz dar do takich rzeczy. Jakąś myśl mi zapodaj. Jak Sofokles na przykład...
- Siedzę na toaletos i robię sikos, to powiedziała Natalios – prychnęła śmiechem.
- Weź, nie mam czasu na żarty, potrzebuję na szybko Twojego wsparcia! Zaraz musze wracać do pracy.
- Jak ja naprawdę jestem teraz w łazience i sikam!
- Święty Jezu, to po co Ci telefon?
- Właśnie po to, by go odebrać, kiedy zadzwonisz. Co tam? – zapytała, a ja opowiedziałam jej o wszystkim co wydarzyło się ostatniej nocy, o festiwalu, o Marcelu, kłótniach i rozmowach z Jaredem, o wszystkich swoich wątpliwościach, obawach, zmiennych nastrojach. Słuchała przytakując co chwila, aż w końcu przemówiła – Wariujesz. I jest na złota rada!
- Dajesz – poprawiłam się w fotelu licząc, że powie coś, co pozwoli mi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
- Znajdź sobie kogoś! – krzyknęła do słuchawki zadowolona z siebie.
- Dziękuję bardzo za takie rady!
- Dobra, odłóżmy to na razie na bok. I tak nie docierają do Ciebie żadne argumenty i wciąż upierasz się przy tym, by umrzeć jako samotna zgorzkniała dewotka. Skupmy się na Twoim życiu, tam z nimi i w ogóle.
- Już lepiej – odetchnęłam – Pomijając tę dewotkę oczywiście. Nie będę samotna, bo będę przesiadywała u Ciebie całymi dniami pijąc jedno wino za drugim.
[Tło muzyczne]
- Tak, tak… - wymamrotała – Posłuchaj, Ty cholerny uparciuchu! Nic nowego Ci nie powiem, ale skoro nalegasz..., to proszę. To, ile chcemy wycisnąć z życia zależy tylko od nas. Tylko od nas! – powtórzyła głośniej i wolniej - Oczywiście możesz żyć statecznie i spokojnie, w swoim pseudopoukładanym świecie, trzymając wszystkich na dystans i pozwalając im do siebie dotrzeć tylko na wyznaczoną przez Ciebie odległość. Rozumiem, boisz się kolejnego zawodu, doskonale to rozumiem. I oczywiście możesz żyć w taki bezpieczny sposób, nie zawodząc nikogo i nie będąc zawodzoną, ale powiedz mi, co to za życie? Do cholery, masz je tylko jedno! – krzyknęła, a ja mimowolnie na jej słowa przypomniałam sobie fragment wiersza Szymborskiej, który nad ranem cytowałam Jaredowi: nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy – Chcesz je spędzić na rozpamiętywaniu przeszłości, skupianiu się na porażkach, na analizowaniu tego co było, na doszukiwaniu się w innych złych intencji? Chcesz to swoje wyjątkowe życie spędzić odpychaniu potencjalnego szczęścia, które może jest gdzieś obok? – pytała nie oczekując odpowiedzi – A potem bujać się w wiklinowym fotelu i myśleć o tym, ilu rzeczy sobie w życiu odmówiłaś? Powodzenia! Spójrz na to co Cię spotkało. To, że tam jesteś. Szansa, o której marzy mnóstwo ludzi. Tak moja droga, jesteś szczęściarą, a co rusz na własne życzenie robisz z siebie królową dramatu. Przecież Ty nigdy nie bałaś się podejmowania ryzyka i wyzwań, zawsze chciałaś pokonywać trudności, przekraczać granice własnej wytrzymałości. I powiem Ci coś: tę szansę, którą teraz masz i ten czas, który teraz masz, a które nigdy, powtarzam nigdy się nie powtórzą, bardzo łatwo jest zmarnować. I jesteś na najlepszej drodze ku temu, jeśli się nie otrząśniesz. Spieprzenie tego to banał. A Ty nigdy nie oscylowałaś nawet na granicy banału. Laura, ja rozumiem, że ta trasa, Ci ludzi i to, co Cię tam spotyka, nie zawsze jest bajkowe, ale miej litość dla siebie i dla mnie! Dostajesz cytrynę, to dorzuć trochę cukru i zrób z niej lemoniadę! – roześmiałam się cicho na jej ostatnie zdanie – Przestań się śmiać! Czytałaś Gnój Kuczoka? – wiedziała, że czytałam, nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo mówiła dalej – Pamiętasz tę historię o piekle? Piekło to miejsce, w którym na powitanie pokazują Ci wszystkie twoje niewykorzystane szanse, pokazują, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś we właściwym czasie wybrała właściwe wyjście. Potem pokazują Ci wszystkie te chwile szczęścia, które straciłaś śpiąc i co mogłabyś w życiu osiągnąć, gdybyś budziła się w porę. A jak już to wszystko Ci pokażą, zostawiają Cię z wyrzutami sumienia… Dlatego ja Cię błagam: obudź się! – niemalże jęknęła, po czym głośno i głęboko westchnęła – Jesteś tam?
- Jestem, jestem... – powiedziałam cicho. Z jednej strony bawił mnie sposób, w jaki Natalia krzyczała do mnie do słuchawki, oczami wyobraźni widziałam ja chodzącą po łazience, wymachującą ręką, z podskakującymi rudymi lokami na głowie, a z drugiej strony wszystko co mówiła, przepływało przez moje uszy, docierało do szarych komórek, układu nerwowego i boleśnie rozprzestrzeniało się po całym ciele.
- Zrozumiałaś wszystko?
- Tak... zrozumiałam, ale…
- Żadnego ale! Rusz tyłek i do roboty. Cześć!
- Natalia, poczekaj! – próbowałam ją zatrzymać, ale usłyszałam tylko przerywany dźwięk mówiący o tym, że połączenie zostało zakończone. Wyświetlacz telefonu wskazywał czas rozmowy: 5 minut 45 sekund. Głęboko westchnęłam rozglądając się dokoła, wciąż pusto. Po chwili przyszła wiadomość: Nie dzwoń dopóki się nie ogarniesz! Kocham Cię i trzymam kciuki! Miałam wrażenie, że jej słowa echem odbijają się w mojej głowie, co chwila słyszałam fragmenty tego, co mówiła. I trwałoby to pewnie dalej, gdyby nie sylwetka Emmy, która wyrosła przede mną jak spod ziemi. Zapytana powiedziała, że Tim z Braxtonem siedzą na tarasie.
- Laura... – zatrzymała mnie niepewnie - Nie mam żadnych zastrzeżeń do Twojej pracy, naprawdę... – Oho, coś się święci...! – Nie mam żadnych zastrzeżeń ani do Twojej pracy, ani do Twojej osoby, ale... – spuściła na chwilę wzrok - Byłabym Ci wdzięczna, gdybyś robiła wokół siebie trochę mniej zamieszania.
- Zamieszania? – zdziwiłam się.
- Nie zrozum mnie źle, wolałabym po prostu by wszyscy tu obecni z Tobą na czele, skupiali się na swojej pracy, a nie na... Tobie – skrzywiła się jakby żałowała swoich słów tuż po ich wypowiedzeniu. Widziałam, że wcale nie było to dla niej łatwe. I normalnie mimo tego, prawdopodobnie gotowa bym była do obrony i ataku, ale tym razem postanowiłam ugryźć się w język. Tym bardziej, że w trakcie wypowiedzi Emmy w drzwiach studia pojawiły się sylwetki chłopaków.
- W porządku, rozumiem – wymusiłam uśmiech i zdobyłam się nawet na delikatne dotknięcie jej ramienia – Masz rację. Ostatnio trochę się działo rzeczy, które niekoniecznie miały dobry wpływ na nas wszystkich. Postaram się nad tym popracować... – powiedziałam próbując ukryć moje zmieszanie i zachować twarz. Szczególnie przy zaskoczonych minach chłopaków – Już po? To gdzie teraz? – zwróciłam się do nich z udawanym uśmiechem. Emma odwróciła się i zalała rumieńcem na widok wrytej trójki.
- Tam... – wydukała wskazując drzwi po przeciwnej stronie. W milczeniu ruszyliśmy do pomieszczenia, w którym kilkunastu dziennikarzy czekało na wywiady z chłopakami. Na usta cisnęły mi się niezbyt eleganckie zwroty pod adresem panny Ludbrook, ale walczyłam ze sobą, by pozostały tylko na etapie myśli.
Ciekawie... Przedpołudniowe rozmowy z zespołem, popołudniowe mądrości Braxtona, wykład Natalii, upomnienie Emmy... Nie zdziwiłabym się ujrzawszy za chwilę chłopaków z transparentem ‘Laura musi odejść’. Czyżby cały świat przeciwko mnie? A może ja przeciwko całemu światu? Spójrzmy prawdzie w oczy.
Po tym wszystkim z trudem przyszło mi skupienie się na pracy. Zbyt wiele rzeczy miałam w głowie, które aż prosiły się o przetrawienie. Nie miało najmniejszego sensu towarzyszenie chłopakom podczas wszystkich rozmów. Szczególnie, że przy piątej z nich, mnie samej zbierało się na mdłości słysząc zadawany w kółko zgrany już zestaw pytań. Wyszłam i zdecydowanym, szybkim krokiem mijałam szereg drzwi, za którym rzekomo miał się znajdować taras widokowy, a na nim Tim z Braxtonem. Rozsunęłam szklane drzwi i stanęłam oniemiała. Ogromna przestrzeń częściowo zagospodarowana na restaurację, z barem i z eleganckimi stolikami, częściowo pokryta piękną, zieloną trawą, na której rozłożone były miękkie siedliska, koce i leżaki. Jestem w raju!
[Tło muzyczne]
- Laura! – usłyszałam znajomy głos. Wśród grupki ludzi dojrzałam machającego Braxtona. Podeszłam bliżej i usiadłam na trawie obok – Jesteśmy Ci bardzo wdzięczni, że przyczyniłaś się do naszej obecności tutaj, to znacznie lepsze niż hotelowy pokój – uśmiechnął się wyciągając ramiona.
- Ja sobie też... – wydukałam wciąż oczarowana miejscem. Potwierdziły się słowa sprzedawcy spotkanego nad ranem w zatoce. Duńczycy jak nikt inny chyba potrafią docenić słoneczny dzień. Trudno było o wolne miejsca. Miałam wrażenie, ze wszyscy pracownicy biurowca zbiegli się by korzystać z ciepła napływającego z nieba. Położyłam się obok chłopaków, podkładając pod głowę zwinięty w rulon koc. Tkwiliśmy w milczeniu chłonąc wyjątkowo przyjemne powietrze. Jakby wszystko inne przestało istnieć. Kompletnie zawieszenie i odcięcie od rzeczywistości.
- Słuchajcie, na ile dziwne jest to, że w jednej chwili przepełnia mnie złość i mam ochotę kogoś zatłuc, a w drugiej o tej złości zupełnie zapominam? – przerwałam ciszę myśląc o moich zmiennych relacjach z młodszym Leto. Wyciągnęłam przy okazji aparat i uwieczniłam rozleniwionych muzyków i towarzystwo wokół nas.
- Nie jest to ani trochę dziwne. Jesteś kobietą, w związku z czym jest to zupełnie naturalne! – roześmiał się Braxton.
- Pytasz tak generalnie czy w odniesieniu do pobytu tutaj? – zapytał Tim.
- Raczej w odniesieniu do pobytu tutaj. Na co dzień raczej nie mam w zwyczaju by na kogokolwiek się złościć – wyjaśniłam.
- W takim razie świadczy to tylko o tym, że jesteś na dobrej drodze – odpowiedział tajemniczo, a widząc moje niezrozumienie kontynuował – Tu nie ma czasu na żale i pretensje. To znaczy oczywiście jest czas na to, by je wypowiedzieć, bez tego już dawno byśmy się pozabijali, ale nikt sobie nie zaprząta nimi specjalnie głowy. Pewnego rodzaju sekretem zgrania grupy jest chociażby to, że wszelkiego rodzaju problemy wyjaśniamy sobie od razu, ale też szybko zostawiamy je za sobą. Tu czas inaczej płynie, dużo się dzieje i od nagromadzania konfliktów i urazów, jest wiele ciekawszych i ważniejszych rzeczy. Jeśli zaczynasz to rozumieć, a co ważniejsze zaczynasz to wcielać w życie, to znaczy, że powoli zaczynasz chwytać filozofię takiego życia.
- Coś w tym jest... – uśmiechnęłam się zamykając ponownie oczy i wystawiając twarz do nieba. Przechwytywania energii słonecznej ciąg dalszy.
- Nie za dobrze Wam, pasożyty? – nasze głowy pokrył cień sylwetki Shannona, która po kilkudziesięciu minutach znienacka pojawiła się nad nami. Poderwałam się i usiadłam na trawie leniwie się przeciągając – Ruszać tyłki, zostajemy tu na obiedzie – wskazał na stolik w rogu, przy którym siedziała reszta ekipy przeglądając menu.
Dołączyliśmy do nich, dostawiając z trudem kilka krzeseł. Pogoda i wyjątkowo pozytywnie nastrajająca aura tego miejsca sprawiła, że obiad minął nam bardzo przyjemnie. Przez chwilę poczułam się jak na zjeździe rodzinnym. Mimo wielu rzeczy, które miałam gdzieś z tyłu głowy do przemyślenia, dzięki moim kompanom skutecznie o nich zapomniałam.
- Laura, Ty wspominałaś ostatnio o swojej przygodzie z teatrem... – zaczął Tim, gdy wszyscy zajęci byli jedzeniem – Może nam coś zarecytujesz?
- Chyba śnisz – roześmiałam się – Poza tym to nie do końca tak wyglądało.
- Oj weź! Dawaj tu scenę z Romeo i Julii! – roześmiał się Milicevic.
- Nie ma mowy! – powiedziałam zdecydowanie upijając sok.
- Proszę proszę! Pomogę Ci! – wstał i dotykając dłonią klatki piersiowej kontynuował cienkim głosem – Romeo, czemuż Ty jesteś Romeo? – spojrzał błagalnie na Shannona.
- Weź zboczeńcu! – szturchnął go starszy Leto – Znajdź sobie inną ofiarę.
- Czemuż Ty jesteś Romeo? Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę! – kontynuował Tomo głaszcząc po twarzy perkusistę, który z obrzydzeniem odganiał jego rękę - Lub… Lub… Lub…? Co tam do cholery jest dalej?
- Lub jeśli tego nie możesz uczynić, to przysiąż wiernym być mojej miłości – dokończyłam zanosząc się śmiechem razem ze wszystkimi na widok rozanielonego i wczuwającego się w swą rolę Milicevica – Skąd to znasz?
- Moja siostra uczyła się kiedyś tej roli. Chodziła po domu przez tydzień w kółko powtarzając te kwestie – wyjaśnił, siadając z powrotem na swoim miejscu – No dobra, to teraz Ty – powiedział do mnie.
- Nie! – wlepiłam w niego wzrok – Nie ma mowy! Tobie idzie to wręcz wyśmienicie, nie śmiałabym nawet podejmować próby dorównaniu Twemu kunsztowi aktorskiemu! - puściłam do niego oko – Może innym razem... – powiedziałam niepewnie, na co Jared zareagował tajemniczym uśmiechem – Tym bardziej, że zaraz się zbieramy.
- Zgadza się, w hotelu najszybciej jak się da pakujecie i znosicie bagaże, za półtorej godziny mamy samolot – Ludbrook podeszła do nas po uregulowaniu rachunku.
- Zostańmy tu! – zajęknął gitarzysta wyciągając ręce.
- Julio, miej trochę klasy i nie rób scen! – klepnęłam Milicevica podnosząc się z miejsca.
- Paryż czeka! – zakomunikował Braxton.
- Jak mogłem o tym zapomnieć! – Leto aż rozpromieniał na samo wspomnienie o stolicy Francji, po czym jakby do siebie dodał – Paryż..., właśnie! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem...?

Dania okazała się dla mnie miejscem jednocześnie przeklętym i błogosławionym. Zmusiła mnie do zmierzenia się z tym, czego za wszelką cenę próbowałam uniknąć. Kazała spojrzeć na siebie i pozostałych z zupełnie innej strony. W gonitwie spraw i emocjonalnej bijatyce doprowadziła do granic wytrzymałości. Z czegoś jednak mnie oczyściła i coś we mnie zmieniła. I choć wyjeżdżając postrzegałam ją jako przełom na mojej drodze, to prawdziwy przełom miał dopiero nadejść. I gdybym ten przełom miała określić najkrócej jak potrafię, określiłabym go słowem: Paryż.

***
Rozdział w gatunku przejściówka ;) Wybaczcie, takie też muszą być! Może nie wnoszący zbyt wiele, ale przynajmniej dosyć obszerny.
[Tło wizualne], które pojawiło się w tym rozdziale, to nic innego jak moje wyobrażenie o bohaterach w danym momencie.

Co do kolejnych – nie mam pojęcia, kiedy mogą się pojawić. Muszę obecnie ostro zabrać się do kilku naglących spraw, co znacząco może stanąć na przeszkodzie w kontynuacji losów Laury.

Dziękuję wszystkim za obecność i aktywność ;) Wciąż mnie zadziwiacie!

PS1 Czy jest tu ktoś zza granicy? Nurtują mnie statystyki blogspotu ;)
PS2 Jeszcze odnośnie statystyk: opowiadanie przekroczyło w Wordzie magiczną liczbę 300 stron, a Wasze wejścia jeszcze bardziej magiczną liczbę 75 000 wejść. Gratuluję zatem sobie i Wam przede wszystkim!

76 komentarzy:

  1. no, kochanie, naprawdę lubię takie pozytywne niespodzianki. ;> zaglądam sobie spokojnie na bloggera, a tu mi wyskakuje nowy rozdział u Ciebie! pięknie, pięknie.
    wspominałam, że uwielbiam Olitę? i Tomo? i... cóż, w sumie wszyscy tworzą cudowną, roześmianą rodzinkę. a raczej Emma udaje samotną matkę wychowującą parę niegrzecznych bachorków.
    nawiasem, co do Emmy. świetne zagranie, moja droga. jakby ktoś miałby Ci do zarzucenia, że jest nienaturalne, że zespół tak skupia się na Laurze - tadaam. co prawda, do tej pory nie zwracałam sobie zbytnio z tego sprawy, ale dobrze, dobrze.
    czekam na Zwierzaka, ale ale! co Ty mi tu wypisujesz za 'pogróżki'? że nie możesz obiecać w jakiej roli? niedobra Ty, niedobra... pamiętaj, jakby co, się zemszczę. :D

    Paryż, Paryż... osobiście wolę Londyn, ale może dlatego, że zdążyłam poczuć 'jego ducha'. w każdym razie, ciekawam, jak romantyczna atmosfera przy wieży Eiffla i na Montmartre'cie wpłynie na nasze towarzystwo.
    cieszę się szalenie, że pan Wen wrócił do Ciebie i okazał się tak płodnym stworzonkiem. mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się równie szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, zawsze przerywasz w tym momencie, kiedy mnie najbardziej wciaga:D Super ze wstawiasz tak czesto rozdzialy, znow wszyscy wejda w rytm i bedziesz mogla powstac jak feniks z popiolów XD Zycze dobrej weny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty wiesz, co ja myślę, już Ci wszystko napisałam 'na goraco' jak to stwierdziłaś :)

    Czekam na ten Paryż :)

    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem, jestem, ale komentować będę później :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny, co Wy tu robicie o tej porze? ;)
    Ja tu wstawiłam rozdział w drodze wyjątku, z uwagi na prośbę jednej z osób, bez czytania go, bez podkładów muzycznych, bez poprawek, z błędami, bez mojego komentarza do Was - bo byłam święcie przekonana, że NIKT tu o tej porze nie zajrzy!
    Jesteście niesamowite, naprawdę.

    Jakby coś to do rana rozdział będzie już bez błędów, z muzyką i całą tą otoczką ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciągasz, wciągasz, a na koniec przerywasz. Ah! Przez ostatnie zdanie rozdziału teraz nie wiem co myśleć. Wiem jedno: chcę ten Paryż jak najszybciej, bo nie wytrzymam! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Lauro!

    nie udzielam się zbytnio, na co mi czas nie pozwala ale czytam na bieżąco;). nawet nie wiesz jak miło jest wejść tutaj i zobaczyć coś nowego. potem chodzę cały dzień i się śmieję jak głupi do sera. ;D
    mi osobiście nie przeszkadza to, że ostatnie rozdziały to takie 'przejściówki';). a nawet lubię to. przecież Leto i Laura nie mogą ciągle prowadzić poważnych rozmów. a w sumie...mogliby ale mi się podoba tak jak jest.;)
    fajnie, że jest więcej Tima i Braxtona i ogólnie chłopaków. jakoś tak to po koncercie polubiłam tą dwójkę bardzo.;)
    nie mam pojęcia kiedy skończysz to opowiadanie i jak. (pisz jak najdłużej!;). ja na pewno będę czekać na rozwój wydarzeń. bo...( i mam nadzieję, że tutaj nic nie pomylę) Laura ma chyba jeszcze jakiś problem związany z przeszłością i jestem szczerze ciekawa czy jeszcze to pociągniesz. no i co wyniknie z jej specyficznej relacji z Leto. (chyba jednak nie wielka miłość, hah;>)
    no nic. mam nadzieję, że wszystko co chciałam to Ci przekazałam.;D ściskam ciepło, życzę weny i masy pomysłów. i powodzenia w życiu prywatnym i z tą pracą. żeby Ci się wszystko ułożyło;)
    i ogromny plus za to tło muzyczne. wszystko to co kocham;D
    Paryż, Paryż...w tym mieście coś musi być! hah. więc czekam! buziaki

    Katrina ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Laura, przystopuj! Mam już trzy rozdziału u Ciebie do nadrobienia co razem daje mi około dziesięć ze wszystkich blogów, które czytam! :D Nie no, oczywiście, że żartuję. Cieszę się bardzo, że dodajesz nowe rozdziały i znów jesteś z nami, naprawdę. :) No, ale przecież ja miałam iść odkurzać i myć podłogę... Mam nadzieję, że jak uporam się z sobotnim zapieprzem, to tu wrócę i skomentuję każdy z trzech ostatnich rozdziałów, bo to tak przeczytać i nie skomentować, to tak głupio. Tym bardziej, majac tyle zaległości co ja. xD
    No nic, posyłam caaaaaałą moc gorących uścisków i buziaków :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Anee, jeśli chodzi o tę sytuację z Emmą, to mnie samą raziło i irytowało ta nienaturalna sytuacja, że tak wiele się działo wokół Laury i że jej sprawy były dla innych takie ważne. no sorry ;) także musiałam znaleźć kogoś w opowiadaniu komu w końcu zaczęłoby to przeszkadzać - padło na Emmę :D a mogło paść na Shannona ;P Wiem, że czekasz na coś więcej z nim, postaram się by to było pozytywne ;)
    Co do Paryża, czeka mnie kolejne trudne zadanie, przedstawienie w miarę realistycznie miejsca, w którym nigdy nie byłam...
    Wena wróciła, gorzej z czasem, także z tym kolejnym rozdziałem może być ciężko.

    Ramona, ja bym bardzo chciała, żeby to wszystko działo się tak płynnie, rozdział czytacie, kilka dni, rozdział, czytacie, kilka dni i tak w kółko. Nie sądzę jednak by udało mi się utrzymać takie tempo.

    Sylwia, komentarze na gorącą było bardzo ciekawym doświadczeniem ;) Raz jeszcze dzięki za obecność i dopingowanie mnie ;)

    Dominika, ja wiem, że Ty jesteś ;) A z komentarzem spokojnie, masz dużo czasu na to wszystko :)

    Batgirl, już tak mam z tym przerywaniem w najmniej odpowiednim momencie ;) Muszę Was jakoś zainteresować i zatrzymać tutaj ;)

    Katrina, bardzo doceniam to, że mimo braku czasu, napisałaś jednak coś od siebie :)
    ja też nie wiem kiedy skończę to opowiadanie, jak zaczynałam je pisać, to byłam przekonana, że zajmie mi ono kilka miesięcy, a tu... końca nie widać o_O
    I masz oczywiście rację, że do rozwiązania czeka jeszcze ważna kwestia z przeszłości. Ja o niczym nie zapomniałam, wszystko co zostało gdzieś tam wcześniej zapoczątkowane, będzie miało swoje wyjaśnienie później.
    A tło muzyczne - cieszę się, że ktokolwiek z tego korzysta, wybierałam je chyba do 3 nad ranem ;P

    To teraz wszystkim życzę miłego weekendu, ja tu pewnie zajrzę dopiero w nocy albo jutro rano i wtedy wszystkim odpiszę. I może nawet jeszcze coś po sobie zostawię... W końcu Laura się otwiera, to może i ja powinnam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. CZEKAMY NA PARYŻ :)!!!

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej. Ale fajnie, że jest nowy rozdział cieszę się, że mogłam przeczytac.
    Pozdrawiam z całego serca; ]
    Gabi x DD

    OdpowiedzUsuń
  12. No i znowu mnie zaskoczyłaś! Mimo tego, że codziennie zaglądam i sprawdzam, czy nie dodałaś czegoś nowego;)

    Moimi faworytami z tego rozdziału są niewątpliwie:
    1# niespodzianka, jaką Jared zostawił Laurze w łazience i ich późniejsza "rozmowa" - padłam na tekst o nowym kochanku ;D

    #2 jej rozmowa z Natalią i Timem - ze wszystkim co powiedzieli Laurze zgadzam się w 1000000%. Trzeba korzystać z tego, co daje nam los, bo życie mamy tylko jedno i nikt go za nas nie przeżyje. Sama staram się wyciskać z niego jak najwięcej, ale czasami też mam wrażenie, że mogłoby dziać się więcej. Tak samo, jak szkoda czasu na pozostawanie w konfliktach. Niestety bardzo często sami tworzymy sobie problemy tam, gdzie ich tak naprawdę nie ma. Mam wrażenie, że Laura przechodzi w tym opowiadaniu taką szkołę życia. Wiemy, że wiele przeszła, a ten wyjazd z chłopakami to jakby odbieranie lekcji, jak wrócić i być tą Laurą, którą była kiedyś. Cała ekipa, jej przyjaciele, rodzina są jakby kolejnymi nauczycielami, którzy dają jej cenne wskazówki. Za każdym razem dostaje je od kogoś innego (poza Jaredem, który tych rad ma dla niej najwięcej – jak Mistrz Yoda :P)

    #3 Tło muzyczne i wizualne – dzięki za link od wywiadu z chłopakami, bo tego jeszcze nie widziałam. A linki do piosenek ułożyły się w moją dzisiejszą playlistę :D:D:D

    Na koniec dodam, że z niecierpliwością czekam na odcinek z Paryżem, bo kocham to miasto! Nigdy nie ciągnęło mnie do Francji, dopóki tam nie pojechałam. Paryż mnie oczarował i strasznie za nim tęsknię. Dlatego, jak widzę wpisy chłopaków z trasy po Francji, to najchętniej już bym spakowała walizkę i znowu się tam udała. Gdybyś potrzebowała wrażeń, odczuć czy spostrzeżeń na temat Miasta Świateł, to daj znać, chętnie się nimi podzielę ;) A nuż się przydadzą :)

    Uff.. ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że Cię tym nie zanudziłam :P

    OdpowiedzUsuń
  13. przyjemny rozdział, a Emma jakby troszeczkę zazdrosna... i wiesz co? ubóstwiam Braxtona i strasznie się za nim stęskniłam. może występował w rozdziale przed "przerwą" ale tego nie pamiętam, stąd mój banan na przeczytanie jego imienia :)

    PS czytasz jeszcze jakieś blogi? :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, Kochana! Szalejesz z rozdziałami normalnie! Ale cieszę się, że na kolejne nie musiałam tyle czekać! Życzę dużo weny i czasu, aby trwało to jak najdłużej!
    Co do rozdziału... Czekaj, od czego by tu zacząć.. Ach! Ta niespodzianka Jareda na lustrze była bardzo udana :D. I cieszę się, tak na prawdę się cieszę, że między nimi jest dużo lepiej niż przedtem. Braxton - jejku, to taki... wesołego chochlika mi normalnie przypomina :D. Uwielbiam tego koleżkę :D. Ale nie powiem, na początku jednej sceny, kiedy chciał odegrać coś na wzór tego, co robił kiedyś Jay... już myślałam, że faktycznie się w niej zadłużył!
    Emma... W sumie nie dziwię się. Jest profesjonalistką, więc musi trzymać rękę na pulsie :).
    W ogóle! Wchodzę na odsyłacze do muzyki, klikam na ten przed wywiadem a tu co? WYWIAD! I już na początku Jay wcina swoje płatka. PADŁAM! XDD. Jejku, świetnie to dobrałaś. ŚWIETNIE!
    No i końcówka... To, co powiedział Jared o Paryżu. Coś szykuje? Może coś... względem siebie a Laury?
    Pozdrawiam! : *

    OdpowiedzUsuń
  15. przez bardzo długi czas nie zaglądałam na twojego bloga, a tu proszę! widzę że praca ruszyła pełną parą. niezmiernie się cieszę, bo bardzo lubię to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż się zdziwiłam,że tak szybko dodałaś nowy rodział, ale to dobrze, widzę, że jest wena ^^
    Ciesze się, że w tym rozdziale nie było za dużo Jareda, a wszystko bardziej skupiło się na Laurze.
    Natalia ma racje. Może właśnie jej potrzeba takiego wstrząsu, żeby wreszcie się jakoś ogarnąc i zaczać cieszyc z tego co juz ma. Ten fragment o piekle jest cuuuudowny.
    Braxton to naprawdę taki dobry duch, a teraz okazuje się, że Tim trochę też.
    W sumie to nie dziwie się Emmie, że szum związany z Laurą zaczął jej przeszkadzać. Chociaż z drugiej strony moze jest zazdrosna.
    Wszyscy wiemy, że Jared kocha Paryż, wiec pewnie wymyślił coś ciekawego ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach Paryż . Magiczne miejsce i chyba moje ulubione miasto. Już czuję ten klimat :)
    Mi tam przejściówki nie przeszkadzają jeżeli są tak ciekawe jak ta.

    Wiem jak to z czasem jest ale błagam znajdź go trochę jak najszybciej. Niecierpliwie czekam :)

    Poza tym masz racje. Po dłuższym przemyśleniu Laura nie ma szans stać się kiedykolwiek nudną. Z Twoim talentem i sposobem w jaki ją przedstawiasz [za to Cię dosłownie KOCHAM] jest to niemożliwe. Ciężko znaleźć opowiadanie z tak wyrazistymi postaciami ;)

    Angie

    OdpowiedzUsuń
  18. Dotarłam w końcu do komputera, żeby skomentować ten odcinek:D:D Kocham takie przejściówki, gdzie praktycznie nic się nie dzieje.Uwaga zaczynam:
    # Braxton
    Starszy brat, który martwi się o swoją przyszywaną siostrę. Podejście Braxa do Laury jest bezbłędne. Troskliwy, opiekuńczy, zawsze uśmiechnięty, kochany. Zastanawiam mnie tylko jego próba udowodnienia głównej bohaterce jej podejścia do JL. Zrobił to w tak mistrzowski sposób, że jakbym mogła to bym go przytuliła:D Samo podejście Laury do młodego muzyka jest zastanawiające... czasami wydaje mi się, że pani fotograf traktuje go jak Daniela. Czuje się przy nim bezpiecznie i przede wszystkim wie czego się po nim spodziewać. Sytuacja w łazience pokazuje, że nie traktuje go jako faceta do jakiegokolwiek związku,lecz jako typowo aseksualny "przedmiot".
    # Jared
    Kolejna łamigłówka, która wręcz spędza mi sen z powiek. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to co Braxton chciał udowodnić Laurze w łazience i to jak ona sama prowokuje wokalistę to mamy ładny misz-masz. Jared działa Laurze na nerwy tego ukryć się nie da, ale ona sama zabiega o jego atencję. Boi się go, ale jednocześnie potrzebuje, chce, żeby się do niej nie zbliżał, ale jednocześnie potrzebuje jego bliskości. Czasami zachowuje się jak małe dziecko, które chce czegoś bardzo mocno, lecz jednocześnie wie, że to jest jej zabronione. Zastanawiam się czy obawia się tej bliskości z powodu wydarzeń z Marcelem czy jest jeszcze coś- jakieś wydarzenie, dzięki któremu pała tak silnymi sprzecznymi uczuciami w stosunku do młodego Leto.
    Najbardziej zastanawia mnie zachowanie Jareda w radio... sam z siebie pozwala dotknąć Laurze swoich włosów? Przecież jak stwierdził Tomo to jedna ze złotych reguł, których przestrzega się chcąc funkcjonować w marsowym środowisku: "nie dotykać włosów Jareda L.". Pamiętam dobrze jak Jay zareagował za pierwszym razem, gdy Laura próbowała ułożyć mu włosy.
    # kobieta z Marsa vs. kobieta-artystka
    Natalia jest moim idolem i tylko tyle mam na ten temat do powiedzenia:D Co do Emmy mam mieszane uczucia i tutaj czekam na jakieś rozwinięcie.
    W tym przejściowym rozdziale jest kilka wątków, które mam nadzieje w przyszłości rozwiniesz i już nie mogę doczekać się kolejnej notki :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Ledwo przeczytałam poprzedni rozdział, a tu już nowy (: Ale to dobrze, cieszę się, że starasz się zrekompensować nam czekanie.
    Rozdział - no nie spodziewałam się. Tutaj wychodzi, że chyba Laura coś... albo nie, bo zaraz palnę coś, co będzie całkowicie zbędne i na tym skończy się moje myślenie.
    Zaintrygowałaś mnie tym Paryżem. W końcu - miasto zakochanych, prawda?
    Jakoś nie jestem dzisiaj w stanie do komentowania czegokolwiek, przepraszam :c
    Pozdrawiam i życzę weny na dalsze pisanie, kochana :3
    WONDERFUL-LIE

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowne opowiadanie! Śledzę rozdziały już długo i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ciesze się, ze po długiej przerwie wróciłaś z takimi nowościami. Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki. Paryż... hmmm...
    Pozdrawiam i zapraszam na mój blog
    http://inspiringimages-mars.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak Natalia, która potrafi dokopać nawet przez telefon. Mam nadzieję, że Laura weźmie sobie jej mądre słowa do serca.
    Rozmowa z Emmą... Wow, aż się zakrztusiłam herbatą. Chociaż nie do końca się z nią zgadzam. Wg mnie to normalne, że stado "dorosłych dzieci" (jakkolwiek to brzmi) czuje się odpowiedzialne za Laurę.
    No i na koniec PARYŻ. Trochę się obawiam co tam wymyślisz, ale na pewno szczęka opadnie mi niejednokrotnie.
    Pozdrawiam i czekam na więcej:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczyny,
    Musicie mi to wybaczyć, ale dziś odpiszę nie personalnie, a porządkując Wasze wypowiedzi tematycznie ;)

    *Natalia - sama bardzo lubię tę postać, jest ona po części inspirowana jedną z moich przyjaciółek (być może o tym wspominałam), w dużej jednak mierze jest ona fikcyjna i głowię się jak mogę by tej barwności jej nie zabrakło. Cieszę się, że wypowiedź Natalii dotarła nie tylko do samej Laury, ale i do niektórych z Was.
    *Braxton&Tim - te postaci były, są i będą. Wiele razy mówiłam, że nie jest to opowiadanie o marsowej trójce, ale przede wszystkim o Laurze, a żeby z Laurą działo się dużo i różnorodnie, potrzebuję do tego kogoś więcej niż tylko Jareda ;) Dodam jeszcze, że bardzo dobrze odczytujecie tu rolę Braxtona, to jak jest traktowany przez bohaterkę i jak ona traktuje jego.
    *Paryż - napisałam o Paryżu i teraz wszyscy na niego czekają ;) Co zestresowało mnie jeszcze bardziej i kazało piętnaście razy wszystko przemyśleć i przeanalizować, zanim wrzucę o nim rozdział. Nigdy tam nie byłam i będę się musiała naprawdę postarać, by w miarę wiernie oddać klimat tego miejsca. Szczególnie, że wiele z Was, jak widzę, miało okazję na podstawie własnych doświadczeń wyrobić sobie o nim zdanie.
    *Emma - starałam się wejść w jej głowę, w to jak "moja Emma" mogłaby się poczuć w okolicznościach, jakie mają miejsce w opowiadaniu, stąd takie właśnie zagranie. Jak dalej będą sie układały ich relacje, czas pokaże ;)
    *Jared - faktycznie jest zagadką i jest łamigłówką. Tak samo dla Was, jak i czasami dla mnie ;) Wynika to zapewne z tego faktu, że w opozycji do wielu opowiadań, tutaj mamy TYLKO perspektywę Laury. Nie wiemy co on sobie naprawdę myśli, co czuje - wiedzę te zdobywamy tylko na podstawie jego wypowiedzi (a wiadomo, że słowa nie zawsze równają się prawdziwym myślom) oraz z tego, co o nim sądzi bohaterka i jak ona go postrzega.
    Jeśli chodzi o sytuację z włosami ;D Owszem, jednym z punktów zasad przedstawionych kiedyś przez Tomo było niedotykanie włosów Jareda, ale jeśli dobrze pamiętacie, ostatecznie zezwolił on wtedy Laurze na pomoc, więc w sumie dlaczego nie miałby zrobić tego raz jeszcze ;) Poza tym, może miał dobry nastrój albo było mu wszystko jedno ;D
    *Laura-Jared - wielki znak zapytania, przyciągają się i odpychają, grają między sobą w różne gry, które często przeczą sobie nawzajem. W związku z tym z tą relacją może się zdarzyć naprawdę wszystko.
    *Laura - czy może być nudna? Pewnie, że może... ale mam nadzieje, że taka się nie stanie. Może złagodnieć, może się zmienić, ale mam nadzieje, że zachowa w sobie to, co jej dla niej charakterystyczne. Osobiście uważam, że bardziej możliwe jest by dla czytelników przez swoje zachowanie stała sie irytującą i drażniącą postacią.
    * blogi - padło pytanie czy czytam - obecnie nie jestem w stanie nadrobić zaległości, jakich narobiłam sobie przez te kilka miesięcy (mam nadzieje, że to rozumiecie). Tam gdzie miałam do nadrobienia jeden czy dwa rozdziały, zdołałam je przeczytać, ale za opowiadania, gdzie mam do przeczytania kilka czy kilkanaście rozdziałów, zabiorę się pewnie za jakiś czas. Potrzebuję do tego więcej spokoju i czasu. Także przepraszam, będę nadrabiała sukcesywnie, inaczej po prostu się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  23. Napisałam chyba wszystko, co miałam napisać. Wybaczcie, że nie osobiście do każdej z Was, ale i tak robię to niemalże w biegu. Wiem, że wszyscy teraz czekają na Paryż, ale jeśli mam Wam coś prezentować, to chciałabym by było to dobre, a na to potrzebuję nie tylko weny, ale i grzebania w necie, informacji, inspiracji i przede wszystkim czasu.
    Wiecie albo nie wiecie ;), ale mam w tym momencie do napisania i do oddania 2 prace magisterskie, z których jedna powinna już być gotowa (a nie jest) a od jej obronienia zależy utrzymacie przeze mnie mojej obecnej pracy, a druga jeszcze nawet nie tknięta, będzie miała ogromny wpływ na dostanie tej wymarzonej pracy, o której wspominałam tu ostatnio.
    Także same rozumiecie... Bądźcie cierpliwe, miejsce litość i trzymajcie kciuki ;) To opowiadanie na pewno będzie miało swoją kontynuację, na pewno nie zostanie nagle przerwane. Gdybym tylko mogła to siedziałabym dzień i noc, by podzielić się z Wami dalszym ciągiem losów Laury, ale z uwagi na powyższe czynniki nie jest to wcale takie proste.

    Uff. Najdłuższy mój komentarz chyba. Jeśli ktoś go przeczytał to szczerze gratuluję. Będę tu zaglądała na pewno, starała się utrzymywać z Wami kontakt i oczywiście pisała kolejny rozdział.
    Jakby coś możecie odzywać się na gadu, bardzo rzadko je włączam, ale jak zostawicie namiary na siebie na FB albo twittera, to może będzie łatwiej o kontakt - na FB bywam codziennie, twittera założyłam parę miesięcy, nikomu o tym nawet nie powiedziałam i ogólnie go nie ogarniam, ale może w końcu to zmienię ;)

    Dobra zmykam, dziękuję wszystkim za obecność, za komentarze, za wnikliwe czytanie, korzystanie z tła muzycznego i za wszystko inne ;)
    Trzymajcie się i udanego nadchodzącego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeśli Twoje prace magisterskie będą takie wspaniałe jak to opowiadanie to wybacz, ale ja się o Ciebie nie martwię :)

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki Asiu, sama sobie życzę, by przy pisaniu tych prac nawiedziła mnie taka wena, jak przy tworzeniu tego opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. oj, żeby, żeby. nie powiem, leży to w interesie nas wszystkich. ale patrząc po sobie (ot, mam jutro kolosa z bio i co własnie będę robić? zabieram się za Twoje opowiadanie od początku, gwoli przypomnienia) mam nadzieję, że znajdziesz czas na duuuużo pobocznych rzeczy - takich jak historia Laury. ;)
    oczywiście, życzę powodzenia. :>

    a tak nawiasem, to na czym jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  27. Anee zapomniałam Ci tam u Ciebie napisać jeszcze a propos opowiadania i czytania go od początku... Po pierwsze: podziwiam ;) i zazdroszczę, bo sama bym chciała przeczytać, żeby sobie poprzypominać... Po drugie: są błędy merytoryczne w paru miejscach. Tak tylko mówię, bo pamiętam o nich, ale nie zawsze chciało mi się poprawiać ;P

    OdpowiedzUsuń
  28. suma sumarum grypa wygrała i na kolokwium wybiorę się innym razem. ;) dzięki temu z pewnymi przerwami na spokojnie przypomniałam sobie całą historię i bardzo dobrze zrobiłam, bo jednak Twoja przerwa dała mi trochę do wiwatu i zdążyłam zapomnieć jaka była Laura sprzed paru tygodni. i nie powiem, duża dawka sarkastycznego humoru też mi się przydała. ;>
    błędy, błędy... każdemu się zdarzają. dopiero teraz przeczytałam Twoją odpowiedź, więc też specjalnej uwagi na nie nie zwracałam, ale zdecydowanie nie są to tak szczególne dla historii sprawy.
    przypomniała mi się jedna rzecz - to było urocze, pijany Shannimal zwiewający z czekoladowym budyniem. ^^ cóż, jest też minus powtórnego czytania - zapomniałam o tym, że starszy Leto nie ufa jej do końca. ale, skoro zrobiłaś z Emmy tą złą (chyba żaden autor nie lubi tego robić, a czytelnik czytać, ale fakt faktem, jest to potrzebne do urzeczywistnienia fabuły), to może zrób jakiegoś pojednawczego brudzia, najlepiej za pomocą budyniu czekoladowego, pomiędzy naszym Zwierzaczkiem a Laurą? :>

    prześledziłam też od początku wszystkie ścieżki dźwiękowe i video - niektore doprawdy przegenialne.
    wydaje mi się, że najlepiej tę historię opisuje piosenka Marsów, jedna z moich ulubionych zresztą i umieszczona również tutaj (tak nawiasem rzecz biorąc, to chyba nawet dzięki Tobie ją poznałam), a mianowicie 'R-evolve'.
    a co do samej Laury, to w przerwach pomiędzy Twoimi soundtrackami przesłuchiwałam Chinawoman, nie wiem czy kojarzysz. ja zapoznałam się z jej twórczością zaledwie parę dni temu, ale paroma kawałkami jestem wręcz uwiedziona. i tak, niesamowicie mi pasuje do naszej dziewczynki 'Party Girl' [http://www.youtube.com/watch?v=ZBmD93NT5j4]
    osobiście uważam go za przegenialny i aż się zdziwiłam, że podświadomie go zapętliłam na czas czytania. w każdym razie tekst mi idealnie pasuje do obecnej Laury, Laury, która się waha i maskuje przeszłość.
    nie powiem, że pasuje tez do mnie, ale to inna sprawa.

    nie musisz mi odpisywać u mnie, jak na razie zaczęłam wracać do świata blogów i kto wie, może wrócę do pisania. odpisuj mi tutaj, staram się na bieżąco śledzić wydarzenia. ;>

    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przeczytałam już wcześniej,ale nie wiem czemu nie skomentowałam. Jestem ciekawa tego , dlaczego Leto ją wkurzał swoim zachowaniem, a Braxton nie. Może kiedyś to się w końcu wyjaśni. Francja mnie normalnie prześladuje, może dlatego , że ostatnio byłam w tym kraju i mi się podobało , ale jak dla mnie było za krótko:D. Czekam na Paryż :D.Do następnej. Pozdro ;)
    Izuu.

    OdpowiedzUsuń
  30. Przepraszam, że czytam tak późno, no ale szkoła i szkoła ;D
    Czytając ten rozdział przelewałam kakao z kubka do kubka i oczywiście tak mnie wciągnęło, że trochę narozlewałam ;D
    Co do rozdziału genialny, kocham to opowiadanie i czekam na następny

    Jestem również ciekawa czemu Laura przy Jaredzie zachowuje się tak a przy Braxtonie tak (nie mogłam znaleźć odpowiednich słów xD)
    I nowy na: http://a-photograph-of-you-and-i.blog.onet.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  31. (dopiero teraz odczytałam odp u mnie)
    a to dlatego takie psychoanalizy ciągle nam tutaj urządzasz! nie tylko hobbystyczne zamiłowanie, ale i profesjonalne. :>
    co do pozostałych dwóch - łał, zdolna bestyjka z Ciebie, nie powiem. ukończone (niemal) 3 kierunki? u la la. ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Przepraszam, że nie skomentowałam obu rozdziałów ale mam podobnie jak Ty - czasem zero czasu na telefon a nawet posiłek. :| Niemniej jednak przeczytałam oba i jestem tutaj cały czas więc spokojnie. 33 przeczytałam prawie, że po opublikowaniu bo ostatnio mało sypiałam, ten również przeczytałam w niedługim odstępie czasu. Podoba mi się, że Laura w końcu spasowała i, że historia z Marcelem się wyjaśniła definitywnie. W tym rozdziale bardzo mi się spodobała scena przy obiedzie z recytowaniem tragedii Szekspira i rozmowa między Braxtonem a Laurą. Może w końcu relacja między L. a J. nabierze innego znaczenia? No i ta szminka na lustrze - pomysłowe i śmiechowe. Przepraszam, że to komentarz takiej jakości ale ledwo trafiam w klawisze klawiatury, jestem wykończona. Pozdrawiam serdecznie i oczywiście czekam na więcej. :)

    A, zapomniałabym: 56 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/ Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Uff, to po kolei ;)
    Anee, naprawdę Ci zazdroszczę, że miałaś możliwość przeczytania całej historii od początku. Nie to żebym miała jakąś obsesję na punkcie własnej twórczości, ale chętnie bym sobie to wszystko raz jeszcze przypomniała. Co do muzyki, masz rację, że R-evolve bardzo pasuje do opowiadania... A co do Chinagirl, zagościło na stałe na 'laurowej liście' i kto wie, może będzie pasowało do któregoś z rozdziałów :)
    Co do psychoanaliz... One nie mają w sobie ani grama profesjonalizmu, serio ;) Wychodzą jakoś tak ze mnie, od kiedy pamiętam miałam w sobie takiego analizatora emocji, teraz może to już zupełnie nieświadomie to robię ;) nie zdając sobie sprawy z tego, że studia jakoś na to wpłynęły. Ale chyba też niekoniecznie, bo poszłam w zupełnie innym kierunku niż psychoterapia czy psychoanaliza ;)
    A na koniec życzę Ci dużo zdrowia!

    Izuu, kolejna osoba, która była we Francji i pewnie będzie umierać ze śmiechu jak przeczyta moje nieporadne opisywanie miejsce, w którym nigdy nie byłam ;)

    Zagubiona, no stress! Nie ma obowiązku komentowania (choć to oczywiście bardzo miłe!), w każdym razie nie ma się co spieszyć, szczególnie, że zanim pojawi się nowy rozdział to chwila minie...

    OdpowiedzUsuń
  34. Właśnie trafiłam na ten cudny blog i przeczytałam caaaalutkie opowiadanie. Laura, jesteś wspaniałą pisarką. Od pierwszego rozdziału co chwilę parskałam śmiechem. Sytuacja w Pradze, Laura jako Steve, humor Tomo, ironiczne poczucie humoru głównej bohaterki? Kocham to! Przez większość czasu miałam wrażenie jakby Laura miała bardzo podobny charakter do mojego, a przynajmniej jej zachowanie było w niektórych momentach podobne do mojego i może właśnie dlatego aż tak dobrze odnalazłam się w tej historii. Cieszę się, że nie musiałam przeżywać tego trudnego okresu 4 miesięcy posuchy jak niektórzy;) Ogólnie staram się omijać niezakończone historię, bo z takimi nigdy nic nie wiadomo, ale tu jakoś nie mogłam sie powstrzymać i póki co nie żałuję. Zobaczymy co będzie dalej;)
    Hm... Jadą teraz do Paryża? To może pojawi się tam jakaś uczuciwa sytuacja między Jaredem i Laurą?;-> Przecież widać, że ich do siebie ciągnie jak da magnesy, a Paryż to w końcu stolica miłości. Aż się prosi, żeby tam rozwinęła się sytuacja.
    Jestem straszna. Powinnam się uczyć, robić zadania na uczelnie, a ta historia tak mnie wciągnęła, że nie mogłam się od niej odkleić i już po 12 w nocy.
    Wszystko przez Ciebie, Droga Autorko;) Bardzo dziękuję za te miło spędzone chwilę i możesz być pewna, że będę tu często wpadać. Może nie zawsze komentować, ale będę;) (ok, jak coś konkretnego pojawi się w końcu między Jaredem i Laurą to obiecuję, że skomentuję z tej radości ^^).

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
    Życzę weny i czasu.

    Pozdrawiam,
    Nessa F.

    OdpowiedzUsuń
  35. Nessa F., przyznam, że za każdym razem kiedy pojawia się nowa osoba i pisze, że przeczytała wszystko od początku (a pisze to kiedy rozdziałów jest już kilkanaście albo jak w Twoim przypadku kilkadziesiąt), to naprawdę nie mogę wyjść z podziwu. Zastanawiam się jak to możliwe, że ktoś zechciał zabrać się za opowiadanie, które tyle już trwa i w którym jest tyle do nadrobienia ;) Także przede wszystkim raz jeszcze podziwiam, gratuluję i bardzo się cieszę, że dołączyłaś tu do nas ;) Najważniejsze, że po przeczytaniu 34 rozdziałów jesteś zadowolona. Faktycznie ominęła Cię moja czteromiesięczna przerwa i to zdecydowanie dobrze dla Ciebie ;) Cieszę się, że opowiadanie wzbudziło tyle pozytywnych emocji, śmiechu a nawet pozwoliło odnaleźć trochę siebie w zachowaniu bohaterki. Napisałaś, że starasz się omijać niezakończone opowiadania... Tu Cię mogę zapewnić, że to opowiadanie na pewno będzie miało swoją kontynuację i na pewno będzie miało swój koniec. Mogę robić przerwy, ale na pewno nie zostawię go w zawieszeniu. Za bardzo polubiłam całą te historię, w którą wplątałam Laurę ;)
    Co do komentowania, nie ma takiego obowiązku ;) Ja wiem, że tu zagląda mnóstwo osób, które nigdy nic nie napisały pod rozdziałem i to jest okey - taki ich wybór i ja to szanuję. Niemniej zawsze cieszy mnie, gdy ktoś się odezwie, żeby choćby dać znać, że jest ;)
    Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dzięki za wizytę i komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  36. Anee, właśnie się zorientowałam, że zrobiłam błąd - nie Chinagirl, tylko Chinawoman ;D

    OdpowiedzUsuń
  37. "Lauro"... jakież zdziwienie mnie ogarnęło, kiedy zobaczyłam Twój komentarz pod rozdziałem. To ja Tobie dziękuję! Nie spodziewałam się.
    I tak odnośnie Comy, cytaty z ich piosenek pojawiały się już wcześniej, ale teraz nie mogłam nie dać- zawdzięczam temu zespołowi jeden z najlepszych wieczorów mojego życia, choć ogromną fanką nie jestem :))

    OdpowiedzUsuń
  38. A ja wciąż jestem do tyłu, ugh. Tak czy inaczej, zapraszam Cię do siebie na the-last-mistake na nowy rozdział. Opublikowałam już dwa dni temu i cały czas zapominam poinformować przez ten bieg. Eh. Pozdrawiam serdecznie, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Laura ach Laura... no w końcu żeś się przebudziła z tego snu :P czekałam z utęsknieniem i wreszcie się doczekałam :D niestety nie mam teraz czasu na czytanie :/ mam zaległości i wciąż skubane przybywają, u Ciebie widzę że też zaszalałaś i nie wstawiłaś jeden a kilka nowych :0 no brawo cieszę się :] oczywiście wszystko przeczytam ale wiesz cierpliwości ;) prócz tych co opublikowałaś chciałabym chociaż z jeden z tych starych przeczytać tak dla lepszego wczucia się w tę historię oraz bohaterów po takim czasie, niby wszystko pamiętam ale jednak więź emocjonalna również trochę przysnęła i chcę ją pobudzić czytając ostatni rozdział przed tymi nowymi aby jeszcze lepiej odczuć oraz zrozumieć to co teraz nam zafundowałaś :) mam nadzieję że rozumiesz i nie masz mi za złe że tyle czekania na mój marny komentarz cię czeka :* nie wiem kiedy przeczytam ale przeczytam na pewno tego bądź pewna :]
    Pozdrawiam!

    PS widzę że odpisujesz na komentarze na swoim blogu, kochana jeśli byś miała zamiar odpisać także na mój (ale wątpię bo po co, nic takiego nie pisałam aby było trzeba na to odpisywać 0_o ) to odpisz na moim ponieważ nie mam w zwyczaju wchodzić na blog po kilka razy a więc jeśli być coś kliknęła do mnie to ja tego nie przeczytam :( a najlepiej to nie pisz wcale bo niby co, nie ma sensu ;) trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Laura, oj tam oj tam. ważne, że zrozumiałam.:D

    OdpowiedzUsuń
  41. jej, naprawdę jest miło, kiedy autor opowiadania, które skomentuje odpowie na to;) Dziękuję;) Dzięki temu czuć, że szanujesz osoby, które czytają Twoje opowiadanie. Zapewniam Cię, że jak już zaczęłam, czytać to opowiadanie to nie mogłam się powstrzymać, żeby otworzyć kolejny rozdział, więc przeczytanie tego wszystkiego nie było takie trudne, a wręcz była to dla mnie sama przyjemność.
    Cieszę się, że masz zamiar dokończyć to opowiadanie, a nawet zrobić kontynuacje (Laura zostanie z nimi w trasie dłużej niż miesiąc?;p), bo dzięki temu wiem, że będę miała co czytać;)

    Pozdrawiam,
    Nessa F.

    OdpowiedzUsuń
  42. Nessa F. Nie umiałabym milczeć, wiedząc, że ktoś wchodzi na tę stronę i poświęca swój czas na to, by czytać to, co stworzyłam, często nie tylko czyta dla samego czytania, ale też analizuje to, co się dzieje u bohaterów, a do tego jeszcze dodaje coś od siebie. Nie wyobrażam sobie by pozostawić to bez odzewu (chociaż był czas, że miałam możliwości tu zaglądać i dziewczyny poważnie zaczęły się o mnie martwić ;P). W każdym razie starałam się i będę się starać odpowiadać... czasami z opóźnieniem, ale odpowiadać ;) Zresztą ja po prostu lubię te 'podrozdziałowe' wymiany zdań i myśli...
    Jeśli chodzi o kontynuację opowiadania, to chyba nieprecyzyjnie się wyraziłam ;) Chodziło mi po prostu o to, że nie zostawię tego urwanego w połowie... Ta historia jest już napisana i skończona - w mojej głowie. Teraz tylko kwestia przelania tego i opublikowania. Nie planuję póki co kolejnych opowiadań, czy kontynuacji losów Laury, po zakończeniu 'A million little pieces' ;) Ale... do zakończenia to jeszcze trochę czasu zostało ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Kochana zaglądam w sumie na obydwa bardzo podobanie a więc tak na przyszłość pisz tam gdzie ci wygodniej bo i tu i tu to odczytam w zbliżonym czasie :) poza tym to wcale nie jest taki nowiutki blog :P ok przechodzę do sedna ponieważ szczerze byłam zaskoczona twoją odpowiedzią więc teraz ja sama również muszę coś napisać XD
    "Zacznę może od tego: Pablin (krzyczy)! Nareszcie! Czekałam na Ciebie! Naprawdę! Tak sobie myślałam czy się pojawisz czy nie i oto wielka dziś radość nastąpiła, gdy zobaczyłam komentarz od Ciebie :D" - aj kochana ale mi teraz milutko na serduszku :> nigdy bym nie przypuszczała że ktoś może oczekiwać ode mnie komentarza tym bardziej że moje opinie nigdy nie są jakieś wyjątkowe/szczególne w analizie itd. :] no ale miło i dziękuję ci za te słowa :* szczerze moja reakcja była jeszcze znacznie bardziej hmmm określmy to krzykliwa ^^ gdy ujrzałam wpis od ciebie że wreszcie wróciłaś i to oczywiście z tej ogromnej radości :D i tak jak pisałam przeczytam i naturalnie skomentuje no ale cierpliwości bo u mnie jest kiepsko :( zresztą twoje słowa idealnie to oddały mianowicie: "Szczególnie gdy okrutna rzeczywistość i mnożące się obowiązki ani trochę w tym nie pomagają :/" tak więc cieszę się że rozumiesz i że nie masz mi tego długiego milczenia za złe ;) no i kochana to ja tobie życzę czaaaasu oraz wytrwałości abyś to wszystko ogarnęła, życie prywatne jak i to internetowe :* ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  44. Asia... Asia! Gdzie jest Asia? Asia od Rocktoberfestu i koszulki z triadą! ;)

    Asia kazałaś dać znać jakbym się wybierała na jakiś koncert, o którym trąbiła EskaRock.
    Otóż właśnie wygrałam bilet na The Wombats i się wybieram do Stodoły ;D Bilet wprawdzie nie od Eski tym razem, ale tak czy inaczej, jakby coś będę tam dziś wieczorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Właśnie siedzę w pracy, w radiu leci CTTE i jestem niemal pewna, że to Ty dostałaś odpowiedź na tt od Jareda :D - mam rację? :D

    OdpowiedzUsuń
  46. zgadza się Madzik ;) jak Ty to wyczaiłaś? ;D właśnie miałam pisać na blogu, że chyba czas podać tu swojego twittera, bo skoro Dziadu mnie namierzył to już się dłużej nie będę ukrywała ;D

    OdpowiedzUsuń
  47. Skojarzyłam wszystkie fakty :D (głównie Twój wpis dotyczący tego, że założyłaś tt i nie powiedziałaś o tym swoim znajomym i koszulka, którą masz na zdjęciu z biletem na koncert :P - pisałaś o tym w komentarzach ;))) Swoją drogą dokładnie Cię rozumiem z tym tt - ja swojego założyłam już ponad rok temu, kiedy zaczynałam pisać pracę magisterską na ten temat, ale do tej pory nawet nic na nim nie opublikowałam... To jest dopiero dziwne :P chyba czas to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ja się też do niego nie mogłam przekonać. Najpierw to w ogóle go nie umiałam obsługiwać ;D Potem zaczęłam od czasu do czasu coś pisać, jak głupek generalnie, bo nikt o nim nie wiedział, więc w sumie głównie dla siebie i do siebie ;D Zresztą ja jestem zupełnie nietwitterowa, jeśli tak można powiedzieć ;)Mam ogromny problem z pisaniem krótkich wiadomości czy maili, a tam przecież jest ograniczenie znaków, co dla mnie jest nie lada trudnością ;)
    W każdym razie, też mam zamiar trochę go ożywić, może właśnie na potrzeby choćby bloga, bo wiem że dużo ludzi ma, a zawsze to łatwiej informować tam niż wysyłać każdemu oddzielnie info na gadu czy na blogach...
    Tak czy inaczej gratuluję spostrzegawczości ;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Hahah, dzięki! (może minęłam się z powołaniem i powinnam zostać śledczym albo detektywem :P)

    No to możesz być pewna, że jak tylko ogarnę się ze swoim, to przybędzie Ci nowa obserwatorka :D
    W takim razie do zobaczenia na Twitterze :D i udanej zabawy na The Wombats!!! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  50. Madzik w takim razie czekam tam na Ciebie! Od wczorajszej odpowiedzi J zaczęli mnie śledzić ludzie z najróżniejszych zakątków świata..., ale znajomi to jednak znajomi ;)
    DCo do koncertu dzięki, mam plan się dziś wyszaleć! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  51. życzę udanego koncertu!;-)
    zajrzałam chwilę więc tutaj zajrzałam i dowiaduję się ciekawych rzeczy;P! hah.
    też mam twittera ale jeszcze nie było okazji, żeby go ogarnąć więc dobrze wiedzieć, że nie jestem sama;P. szczerze boję się, że jak już tego dokonam to zyskam jedynie kolejne uzależnienie, więc póki co odkładam to;).
    w ogóle,dziwna rzecz ale ostatnio naszło mnie na analizę Laury i jej zachowania po imprezie do rana...taak. nie mam pojęcia jak, dlaczego i skąd ale cóż;P. ciekawa jestem co ciekawego wymyślisz. i jakie zakończenie szykujesz bo o nim ostatnio wspomniałaś...;). czekam.
    i nie wiem czy tweet o którym ja myślę, że Leto Ci odpisał to ten właściwy;P ale...jak ujawnisz swojego twittera (o ile;) to może się dowiem ;P.
    Ściskam, baw się dobrze ;-))

    Katrina.

    OdpowiedzUsuń
  52. Katrina, póki co nie trudno mnie znaleźć, bo na tę chwilę jestem ostatnią osobą, której Dziared odpisał. także póki nie zacznie odpisywać znowu to możesz mnie namierzyć. tweet o mamie ;) z błędem zresztą. w ogóle to jest kosmos dla mnie, bo ja przez ten błąd, tego tweeta skasowałam, więc jakim cudem on go skomentował nadal nie wiem, ale mniejsza o to ;)
    przy następnej notce podam już normalnie "namiary" na siebie, pod rozdziałem, wtedy nikomu nie umknie.
    a które to zachowanie Laury dokładniej zaczęłaś analizować? masz na myśli ten spacer, czy to co powiedziała po imprezie Jaredowi w hotelu? czy inną imprezę masz na myśli? ;D
    ja dziś padam po tym koncercie, więc więcej nie mam siły napisać. a było przeeeeeeefantastycznie, nóg nie czuję. dobranoc ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Kochana, witam Cię z powrotem! Bardzo się cieszę z Twojego powrotu,b jak widać, nie tylko ja jedna ^^ Tęskniłam za Laurą.
    Kotek, dostałaś moją wiadomość na gg? Mam nadzieję, że tek. Właściwie jestem tu tylko na moment, żeby nie było, że z mojej strony samo milczenie. I o ile kilka dni temu miałam jeszcze czas i brakło mi chęci, to teraz nie mam ani jednego, ani drugiego -.- Mam do napisania 14 prac kontrolnych na sobotę i niedzielę. Tak to właśnie jest, jak się zostawia wszystko na ostatnią chwilę...więcej tak nie zrobię (zawsze tak mówię).
    Tak czy siak, przeczytane wszystko, tylko jeszcze nie wiem co o tym napisać, ale(!) bardzo mi się podobało i to, że nie wiem co o tym wszystkim napisać, wcale nie znaczy, że mi się nie podobało. :*
    Niedługo się jeszcze odezwę. No i widzę, że masz TT? Chyba Cię znalazłam, ale nie mam pewności. :P Jakby co mój TT to Lens_Leto ^^ Mało oryginalne, ale no cóż.
    Pozdrawiam, ściskam i całuję :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  54. Niestety nie byłam na Wombatsach. Właściwie znam tylko 'Jump into the fog', ale dosmyślam się, że było świetnie(daj znać). Poza tym nie miałabym czasu jechać, gdyż siedziałam dzień i noc klejąc makietę i montując oświetlenie.

    Mam nadzieję, że będziemy jeszcze miały okazję się spotkać:) Na pewno wybieram się na Red Hotów, więc jeśli Ty też to daj znać :)

    Swoją drogą, jak miło, że ktoś o mnie pamięta :)

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  55. Pamiętam pamiętam, o dziwo, bo generalnie mam sklerozę, ale do ludzi i szczegółów z życia mam pamięć :)
    Koncert przegenialny! Ja też nie znam wielu piosenek, ale koncert był taki pozytywny, wyskakałam się, wybawiłam. Polecam Ci "1996" i "Tokyo", moje ulubione. Zakochałam się w basiście, a raczej w jego usposobieniu ;D Ogólnie do tej pory basiści kojarzyli mi się z a) moim byłym ;P, b)takimi dosyć statycznymi muzykami, raczej cichymi, spokojnymi stojącymi z boku. A ten koleś z Wombatsów jak świetlik jakiś naspeedowany, zapierdzielał po tej scenie. Ogólnie wieczór bardzo na plus :)
    Co do RHCP, wiem o koncercie i sie nad nim zastanawiam. Nigdy wielką fanką nie byłam, ale generalnie myślę, że warto byłoby się przejść. Jak zdecyduję to na pewno dam znać, czasu jeszcze dużo :)
    PS Makieta i montowanie oświetlenia? Jakbym słyszała swoją przyjaciółkę ;) Czyżby architektura? ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Lauro!;)

    Po pierwsze chciałam się przywitać;) w końcu zebrałam się, żeby naskrobać Ci coś w komentarzu. Tak, jestem jedną z tych czytelników, którzy albo ujawniają się bardzo rzadko albo w ogóle. Z Twoim opowiadaniem po raz pierwszy zetknęłam się gdzieś na początku kwietnia i od tamtej pory zaglądam to dosłownie codziennie (czasem nawet kilka razy, jak jakaś maniaczka;p). Więc gdy pewnego listopadowego wieczoru okazało się, że dodałaś nowy rozdział to cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało górę prezentów na urodziny;D Doskonale wiem, jak to jest nie mieć czasu na pisanie, bo sama kiedyś tam próbowałam coś "wypocić";) więc cierpliwie czekałam i się doczekałam;D
    Po drugie, chciałam Ci powiedzieć, że to co robisz i w jaki sposób piszesz daje mi dużo do myślenia i mogę śmiało powiedzieć, że dużo się nauczyłam jeśli chodzi i o pisanie jak i zarówno o jakieś przemyślenia związane ze swoim żywotem;) To jak opisujesz Laurę, jej przeżycia, całe sytuacje w których znajdują się zarówno ona jak i Marsi sprawia, że aż chce się czytać jeden rozdział kilkakrotnie;D
    Po trzecie, chciałam Ci życzyć jak najwięcej wolnego czasu na pisanie;] i weny przede wszystkim. Nie błagam Cię! Nie przestawaj pisać, nawet gdy skończysz już to opowiadanie, bo robisz to świetnie;D

    Pozdrawiam i do następnego;) od tej pory obiecuję zostawiać, choćby najmniejszy, ślad pod każdym rozdziałem;]

    PS Powodzenia z Paryżem;)

    Ania M.

    OdpowiedzUsuń
  57. Pierwszy zostawiony komentarz i już błędy... BŁAGAM, żebyś nie przestawała pisać;D

    Ania M.;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Cześć Aniu M. ;) Po pierwsze oczywiście dziękuję za to, że się ujawniłaś ;) i zechciałabyś coś od siebie napisać. Po drugie dziękuję za tyle miłych słów pod moim adresem - cieszę się, że to opowiadanie zmusza do myślenia, że można się dzięki niemu czegoś nauczyć. Myślę, że moje próby zrobienia z niego czegoś więcej niż tekstu do przeczytania, są wciąż nieporadne, ale bardzo mi miło, że dla kogoś to, co tworzę ma wartość większa niż tylko rozrywkową ;) Bardzo żałuję, że nie mam więcej czasu by dopracować to opowiadania, opisy przeżyć i te wszystkie przemyślenia.
    Pisać nie przestanę, obiecuję! Przynajmniej jeśli o to opowiadanie chodzi. Rozdziały mogą być częściej, rzadziej, ale będą.
    Skoro mówisz, że będziesz zostawiała po sobie ślad, to w takim razie do zobaczenia pod kolejnym rozdziałem ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  59. Taaak, zachciało mi się kiedyś architektury i teraz mam...

    Ja też nie jestem jakąś szcególną fanką RHCP, ale lubię ich twórczość i myślę, że warto.

    No i czekam na ten Paryż! Jeśli potrzebujesz troche pomocy z opisaniem Paryża to daj znać, chętnie pomogę:)

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  60. Asia myślę, że wszelkiego rodzaju subiektywne odczucia, przemyślenia i wrażenia dotyczące Paryża będą bardzo pomocne ;) Także możesz się odezwać na gadu (podane w notce od Autora) lub na TT (pani_amnezja). Wymienimy się fb albo mailem i coś wymyślimy ;) Dzięki przeogromne za chęć pomocy! Jakby coś to będę w domu dopiero po 19, także wtedy będę się odzywała/odpisywała :)

    PS Architektura, moje niespełnione marzenie ;) Gratuluję wyboru i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  61. no właśnie inną, bo to ja byłam po imprezie;P. i jak wróciłam i nie mogłam spać to myślałam o Laurze. skąd mi się to wzięło nie mam pojęcia a jednak;-). myślałam ogólnie nad jej zachowaniem i...niezdecydowana i pogubiona w przeszłości jak to Laura;)ale tym razem nie o tym, ha.
    zaintrygowało mnie to jak przedstawiasz Leto(jako bohatera w tej historii bo jaki jest naprawdę to nikt nie wie;)... i tak szczerze: sama nie wiem czego on chce od Laury? hm. cały czas to on próbuje ją rozgryźć, dowiedzieć się o niej czegoś nowego, niby chce ją mieć blisko siebie ale nie wiadomo dlaczego i po co...i pomijając fakt, że to opowiadanie głównie o Laurze;P o czym pamiętam..to co z tym panem z irokezem? ;) mężczyzna zagadka i dla mnie o wiele większa niż Laura w tej historii. jasna rzecz, nie musisz mi odpowiadać a jednak (jak to ja;P) jestem ciekawa o co jemu w tym wszystkim chodzi..jako bohaterowi oczywiście.;)
    i tak wyglądała mniej więcej wyglądała moja analiza i rozmyślania bo potem zasnęłam, oo.;-) trzymaj się ciepło. i zazdroszczę, że byłaś na koncercie i się wyszalałaś. u mnie tylko nauka póki co. ale..jeszcze trochę. ;)
    ściskam mocno i przepraszam za moje niemal egzystencjalne pytania;P

    Katrina

    OdpowiedzUsuń
  62. Nie posiadam GG, ale właśnie masz nowego followera na TT :) Znajdź mnie na Fb to tam pogadamy;)
    A tak swoją drogą, dużo zrobiło się tego: gg, kiedyś było popularne grono, twitter, myspace, facebook. A na pewno o ogromnej ilości innych nie mam pojęcia;p

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  63. Katrina, zaraz Ci odpiszę, bo dopiero do domu wróciłam, a potrzebuję się chwilę skupić by odpowiedzieć na Twoje pytania ;)

    Asia, tylko, że mi dzisiaj przybyło w followersach 3 Asie ;D Więc jeśli mam Cię znaleźć na fb, to musisz mi podpowiedzieć, czy jesteś Asia D..., Asia St... czy Asia So... ;D

    I tak zdecydowanie namnożyło się tego dziadostwa ;) Jak u mnie założono Internet (a było to jakieś 13 lat temu powiedzmy), to istniało tylko coś takiego jak IRC (nie sądzę by ktokolwiek to pamiętał ;D), taki kanał do rozmów, coś jak chat. Potem gadu. Jak na studia szłam weszło grono. W Irlandii poznałam coś takiego jak BEBO ;P Założyłam też FB, tak ze 2 lata przed tym jak nastał na niego boom w PL. W ogóle tego nie używałam, aż do czasu aż 3/4 znajomych zaczęło go mieć ;P O i tak. Zwariować od tego można ogólnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  64. jak przybyłam jako jedna Asia z followersów;) przyznaje się otwarcie;p
    a co do rozmowu o RHCP to ja też nigdy specjalną fanką nie byłam, ale chyba się wybiorę ze znajomymi i przy okazji pozwiedzam trochę Warszawę, bo jakoś nigdy nie miałam okazji tam być;)

    Pozdrawiam,
    Nessa F.

    OdpowiedzUsuń
  65. A dokładniej ja to Asia St, żebyś się nie musiała zastanawiać która to która!;p

    Nessa F.

    OdpowiedzUsuń
  66. Asia nie Nessa F, czyli Asia od Rocktoberfestu ;)
    Wysłałam Ci wiadomość na TT, bo niestety nie jest tak łatwo Cię namierzyć na FB. Masz w wiadomości moje dane, powinnaś znaleźć bez problemu. Do napisania! :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Hej hej! No i chyba się mnie doczekałaś, bo właśnie zadebiutowałam w bezmiarze ćwierkających postów - to tak jakbyś się zastanawiała kim jest Twoja nowa obserwatorka ;)

    OdpowiedzUsuń
  68. no to czekam na odpowiedź. ;D
    i widzę, że twitter robi niezłe zamieszanie. może i w końcu ja ruszę coś z moim (to się odezwę bo znalazłam twojego tt o mamie;-). jak tylko to jakoś ogarnę bo może być ciężko ;) (z fb męczyłam się ponad miesiąc, na początku przerażała mnie ilość wyskakujących ikon i zdenerwowana wyłączałam go po minucie;P)

    Katrina

    OdpowiedzUsuń
  69. ogarniesz, jak się okazuje jest tu trochę osób, dla których twitter do tej pory nie był stałym elementem dnia codziennego i przez długi czas kojarzył się głównie z czarną magią (ja! ja! ja!). powoli zaczynam się rozkręcać i
    rozumieć o co tam chodzi (Boże, niektóre osoby, jak to czytają teraz to mają mnie pewnie za kretynkę ;D)

    OdpowiedzUsuń
  70. Katrina, to odpisuję na poprzednie pytania. A raczej odpowiadam na rozważania, bo na pytania tak do końca odpowiedzieć nie mogę ;)
    Faktycznie źle zrozumiałam z tą imprezą ;)
    W każdym razie - to że Laura jest takim pokrętem trochę to wszyscy już wiedzą ;D Po pierwszych rozdziałach wszyscy "zakochali się" w spontanicznej, wygadanej i wyluzowanej dziewczynie, z której teraz niewiele zostało. To znaczy pewnie zostało, ale akurat ostatnie dni/rozdziały/wydarzenia sprawiły, że wszyscy poznali ja z trochę innej strony. I szereg pytań, dlaczego taka jest a nie inna. Być może uda mi się na to pytanie odpowiedzieć kolejnymi rozdziałami. To znaczy będę próbowała, a co z tego wyjdzie, Wy ocenicie czy to zadowalająca odpowiedź będzie.
    Co do Jareda, trochę sie powtarzam w tej kwestii, ale niestety on taką zagadką jest, przez to, że nie mamy tu jego "wersji wydarzeń". Poznajemy go tylko przez pryzmat jego wypowiedzi, jego zachowań i tego co myśli o nim sama Laura - a jak wiadomo to niewiele by dowiedzieć się jaki ktoś jest naprawdę. Być może kolejne rozdziały pomogą nieco przybliżyć jego postać.
    A co do zakończenia - myślę, że jeszcze do niego daleko ;) Wprawdzie nie mam zamiaru tego ciągnąć w nieskończoność i o dziwo w moim przekonaniu to już naprawdę niewiele zostało takich ważnych wydarzeń do opisania, ale jak znam siebie to po prostu zupełne niechcący to rozwlokę ;P
    Swoją drogą to ciekawe, że o tym właśnie myślałaś po powrocie z imprezy. Muszę przyznać, że to miłe, że bohaterowie tego opowiadania przewijają się w czyjejś głowie nawet po zakończeniu czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie wiedziałam gdzie Cie o tym poinformować, więc pisze tutaj (jeśli spamuję to sorry:)) chciałam Cię zaprosić do siebie na http://kings-and-queens-of-promise.blogspot.com/ dopiero zaczynam pisać dlatego chętnie dowiem się co o tym sądzisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  72. nowy na nocomplications
    grrrey

    OdpowiedzUsuń
  73. Hej, przeczytałam w piatek calutkie opowiadanie Twoje :D Tak się wciągnełam ze wszystkie docnki od razu przeczytałam ;)

    Jestem siostra Sylwii ;) Mogłabyś mi wysyłac na gg powiadomienie o nowym odcinku? :D

    Z góry dziekuję ;* moje gg: 31345924

    OdpowiedzUsuń
  74. ;) A już Sylwia mi o wszystkim powiedziała :) Cieszę się, że się spodobało i że miałaś tyle determinacji by czytać do późnej nocy. Wszystkie odcinki na raz, nie wiem jak Wy to robicie ;) Oczywiście zaraz zapiszę numer i powiadomię, ale w sumie już teraz mogę powiedzieć, że nowy będzie dziś ;D Tylko nie wiem o której, ale dziś na pewno.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  75. Witaj Lauro, przeczytałam Twoje opowiadanie "od deski do deski" w ciągu 2 dni... Nerwami reagowałam na każdego kto mi przeszkodził w czytaniu :) W rezultacie... 5 minut temu skończyłam czytać z bólem głowy od tych wszystkich emocji, które przeżywałam czytając Twoje Dzieło oraz zaczerwienionymi oczami (w końcu dwa dni przed komputerem w każdej wolnej chwili robią swoje) bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać to wszystko co do tej pory napisałaś tylko jedno mnie martwi... ostatni rozdział dodałaś 4 Grudnia, tak dawno temu! Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się coś nowego ku mojej uciesze, bo jak dla mnie mogłabyś nowe rozdziały dodawać codziennie :D Myślę, że już zostanę na Twoim blogu i pozwolę sobie od czasu do czasu coś napisać pod kolejnymi rozdziałami. Pozdrawiam gorąco z podziękowaniami za to wspaniałe opowiadanie :D
    Justyna

    OdpowiedzUsuń