- Proszę! – krzyknęłam słysząc pukanie do drzwi.
- Pomocy – usłyszałam głos Tomo i próby dostania się do środka.
- Emma otworzysz? – zapytałam blondynkę, z którą tej nocy w Norwegii miałam dzielić pokój. Sama zajęta byłam wciskaniem się w spodnie.
- Wykupiliście pół sklepu? – Emma zmierzyła wzrokiem Tomo i Shannona, którzy pojawili się w drzwiach a wraz z nimi wielkie papierowe torby.
- Jak impreza to impreza! – zawołał gitarzysta stawiając pakunki na stoliku.
- Jutro macie intensywny dzień, więc z tym imprezowaniem bym nie przesadzała – powiedziała całkiem poważnie Emma zaglądając do toreb – Szczególnie z tym! – dodała wyjmując dwie butelki whisky. Tomo wyszczerzył zęby.
- No pięknie nam się wieczór zapowiada – uśmiechnęłam się dopinając spodnie – A reszta gdzie?
- Zaraz będzie. Braxton z Timem już idą. Jared coś majstruje przy włosach – odpowiedział Shannon.
- Czyli będzie tu nie wcześniej jak za godzinę – roześmiał się Milicevic.
W rzeczywistości wszyscy pojawili się po kilku minutach. Poza alkoholem chłopaki zaopatrzyli nas w trochę jedzenia. Pokój był wystarczająco duży byśmy wszyscy się w nim zmieścili. Dwa łóżka, stolik i fotele.
- Jakaś psychofanka Cię napadła w drodze do nas? – tłumiąc śmiech pociągnęłam za koszulkę Jareda, która miała oberwane rękawki.
- Odezwała się ta, co w biały dzień wychodzi na ulicę w rozwleczonym dresie. Nie znasz się na modzie moja droga – odpowiedział siadając na łóżku.
- Mówiłeś, że Ci się podobał ten dres. Jak mogłeś mnie tak oszukać? Specjalnie go ze sobą zabrałam! – udawałam zawiedzioną.
- W sumie Twoje cztery litery wyglądały w nim całkiem zachęcająco... – powiedział wgryzając się w jabłko.
- Ej, ej! Od moich czterech liter to trzymaj się z daleka, zboczeńcu – zdzieliłam poduszką wytrącając przy okazji owoc, na co Jared zmierzył mnie wzrokiem.
- I co zrobiłaś dzikusie? - wytarł jabłko o koszulkę.
Tomo robił tego wieczoru za barmana i rozlewał whisky do szklanek. Rozsiedliśmy się na łóżkach i fotelach. Braxtonowi przypadło miejsce na podłodze. Włączyliśmy telewizję, ale nie było nic ciekawego, więc coś tylko leciało w tle a my rozmawialiśmy. Chłopcy omawiali koncert z poprzedniego dnia. Ustalali coś na następny dzień. W końcu z uwagi na zapoznawczy cel wieczoru zeszli na mój temat.
- Właściwie to jak to się stało, że Laura jest tu z nami? – zapytał Tim.
- Też się nad tymi chwilami zastanawiam... – powiedział cicho perkusista. Kochany Shannon, czyli jednak mu nie przeszło.
- To znaczy ja rozumiem po co tu jest, bardziej chodzi mi o to, jak do tego doszło? Jared nigdy wcześniej o Tobie nie wspominał, a widzę, że znacie się dosyć dobrze – wyjaśnił Tim.
- O tak, wyśmienicie! Znamy się... – spojrzałam na wyświetlacz telefonu – O! Wczoraj minął dokładnie tydzień. Jaka urocza rocznica. Zdróweczko z tej okazji! – uniosłam swoją szklankę z whisky zmieszanym ze Spritem.
- No co Ty? – Tim zrobił zdziwioną minę, kątem oka widziałam tylko jak Shannon przewraca oczami z dezaprobatą. Temu znowu coś nie pasuje.
- Właśnie, jak Wy się w ogóle poznaliście? – zapytał Braxton dolewając sobie whisky do szklanki. Spojrzałam pytająco na Jareda. Nie powiedział im?
- Laura napadła na mnie na ulicy – odpowiedział.
- Słucham? Nie wiem kto na kogo napadł! – oburzyłam się.
- Oj, już się nie wściekaj – uśmiechnął się – Powiedzmy, że napadliśmy na siebie oboje, mniejsza o to. W każdym razie poznaliśmy się w Czechach.
- Jak na tak krótki okres, to chyba dosyć szybko się... polubiliście? – skomentowała Emma.
- Urzekły mnie komplementy Laury pod moim adresem – powiedział z tajemniczym uśmiechem Jared sięgając po swoją szklankę. Co on wymyślił? – Jak wpadliśmy na siebie na ulicy w Pradze Laura powiedziała mi, że jestem popierdolony. Wspomniałaś chyba też coś o tym, że nie umiem śpiewać, prawda? – spojrzał na mnie i wyszczerzył zęby.
- Powiedziałam, że czasami fałszujesz! A to jest różnica.
- Naprawdę tak powiedziałaś? – Tomo się roześmiał.
- Tamta rozmowa była dosyć dziwna, ale fakt coś takiego powiedziałam.
- Następnego dnia natomiast dowiedziałem się, że Laura marzy o związaniu mnie i wykorzystaniu. Wciąż na to czekam... – puścił mi oko.
- Weź Ty już lepiej nic nie mów – pokręciłam głową, słysząc co wygaduje. Wszyscy dziwnie mi się przyglądali i nie byłam do końca pewna jak to przyglądanie się mam rozumieć. Tim był szczerze zdziwiony, Tomo wydawał się rozbawiony, Shannon, dobra, jego może pomińmy. Siedząca naprzeciwko mnie Emma uśmiechała się podejrzanie. Braxton podpierający głowę ręką wyglądał, jakby zaraz miał usnąć.
- Nie czujesz żadnego skrępowania przebywając z nami? – odezwał się mój ulubieniec. Dobra, może ja już przewrażliwiona jestem na punkcie perkusisty. Może wcale nie chciał być złośliwy?
- Jeśli mam być szczera, to nie. To znaczy odczuwam takie, jakie odczuwa się, poznając nowych ludzi, nic więcej – wyjaśniłam – Jeśli dziwi Cię, że nie skakałam i nie piszczałam, kiedy Jared mnie Wam przedstawił i później, to niestety muszę Cię zawieść, ale tego z mojej strony nie doświadczysz.
- Dziwi mnie raczej, że mój brat pozwolił Ci się obrazić i zastanawiam się jak to jest możliwe? – uniósł do góry brwi wypijając do końca whisky ze szklanki.
Ta rozmowa zaczynała zmierzać w złym kierunku. Albo starszy Leto miał zły dzień, albo nie powinien dostawać alkoholu. Jeszcze chwila i na mnie naskoczy. Poczułam się nieco nieswojo, na szczęście w końcu odezwał się Jared.
- Braciszku, nie przesadzaj. Chodzi o to, że... Laura ma taką lekkość kontaktu z drugą osobą, taką naturalność – przyglądałam się słuchając jego słów i sama nie do końca wiedziałam o co mu chodzi – Oczywiście bywa bezczelna, ale w taki znośny sposób – uśmiechnął się - Może banalnie to zabrzmi, ale nie stwarza takich barier, po prostu ja czuję się przy niej tak swobodnie... jakbym... – próbował znaleźć słowo.
- ... tak swobodnie, jakbyś miał zaraz puścić bąka! – wtrącił Tomo i wszyscy się roześmialiśmy. Chyba jednak nie tego słowa szukał Jared – Przepraszam, no nie mogłem się powstrzymać!
- Nie! Nie aż tak swobodnie, Tomislav!
- O Jezu, bo nie traktuje Cię jak boga wszechświata! – powiedziała jakby lekko poirytowana Emma – Od początku to zauważyłam. I mnie to bardzo odpowiada, nie zniosłabym kolejnej zapatrzonej w Ciebie kobiety – uśmiechnęła się. Ulżyło mi na jej słowa.
- Co? A czemu mnie tak nie traktujesz? – spojrzał na mnie i udawał zawiedzionego.
- Lauro, czemu nie traktujesz nas jak swoich bogów? Czyż nie widzisz, że nimi jesteśmy? – Tomo zaczął się prężyć i dotykać dłonią twarzy rozglądając się w rozanielonym wzroku po pokoju.
- Przestań się macać po twarzy! Bo użyję swej boskiej mocy i zaraz wylądujesz na podłodze – Shannon się roześmiał – Mów Laura.
- Znałam takich jak Wy i wiem po prostu, że nie różnią się od tych zwykłych ludzi. To jest tak banalne, że aż idiotyczne jest o tym mówić, ale myślę, że doskonale wiecie, jak wiele osób o tym zapomina.
- Trochę chyba jednak się różnią – Jared poprawił włosy w teatralnym geście, co zignorowałam.
- Owszem, jako artystom wydaje się Wam, że więcej Wam wolno. I faktycznie więcej się Wam wybacza. Bywacie też bardziej nieznośni i humorzaści, z uwagi na stresujące warunki pracy, presję i życie w biegu. A przez swój talent i wielbicieli tego talentu macie często zbyt wysokie mniemacie o sobie, co przed chwilą zaprezentował Wasz wokalista.
- Zapomniałem Wam powiedzieć, że Laura lubi psychoanalizy – powiedział Jared wstając i podchodząc do stolika po jedzenie.
- Lubię ludzi. Lubię odkrywać jacy są i z czego to wynika. Lubię poznawać motywy ich działania.
- To ciekawe. I czego się nauczyłaś z tych swoich obserwacji? – Tomo poprawił się na łóżku.
- Tego właśnie, że mimo pewnych nieznacznych różnic, jesteście jak zwykli śmiertelnicy – Jared popatrzył na mnie sceptycznie, ale z zainteresowaniem.
- Powiedz, że nie! – powiedziałam do niego - Tak samo zdarza Ci się bekać przy jedzeniu jak nikt nie patrzy, wzruszać przy składaniu życzeń na święta, tak jak zwykli ludzie wstajesz rano a Twoje włosy przypominają gniazdo bociana. Tak samo kochasz, tęsknisz i tak samo odczuwasz strach przed utratą kogoś bliskiego. Różnica polega na tym, że w obawie przed zranieniem i z potrzeby ochrony swojej prywatności lepiej te uczucia maskujesz. Inaczej zostałbyś pożarty, przetrawiony i wypluty. Wiesz, problem ludzi polega na tym, że w artyście najpierw widzą artystę, dopiero potem człowieka. Najpierw widzą produkt, od którego czegoś oczekują, bo za to zapłacili, dopiero potem widzą, choć też nie zawsze, osobę, która odczuwa tak jak oni.
Jared przyglądał mi się zdziwiony.
- Niestety Steve, muszę Cię zmartwić, ale nie masz racji... – wtrącił Tomo.
- Przecież nie musicie się ze mną zgadzać, to są tylko moje refleksje – uśmiechnęłam się obrysowując palcem brzeg szklanki – To Wy tu jesteście specjalistami w tym temacie.
- Nie zgadzam się z Tobą. Znasz nas krótko i nie wiesz, że na przykład Shannon... beka bez względu na to czy ktoś patrzy czy nie! – roześmiał się.
- Dokładnie! A jak już beknie, co wcale nie jest rzadkie, to aż drżą ściany! – Emma aż skuliła się ze śmiechu.
- Walcie się! – krzyknął perkusista, ale nie był zły. Wszyscy się roześmialiśmy.
- A moje włosy rano wcale nie wyglądają jak gniazdo bociana! – Jared przeczesał misternie ułożoną fryzurę palcami.
- Tu bym polemizował, zdarzało mi się dzielić z Tobą pokój i widzieć Cię rano – Tomo uniósł brew spoglądając na niego.
Po tej rozmowie atmosfera zdecydowanie się rozluźniła. W telewizji leciał Jerry Springer, co w połączeniu z alkoholem kompletnie nas ogłupiło. Tomo śpiewał chorwackie piosenki, a Tim z Shannonem urządzili sobie zawody na najgłośniejsze i najdłuższe bekanie. A to na mnie mówią, że zachowuję się niedojrzale. I oni mają po trzydzieści kilka lat?
Siedzieliśmy jeszcze chwilę rozmawiając, ale jak spostrzegliśmy śpiącego pod ścianą Braxtona, stwierdziliśmy, że chyba czas zakończyć wieczór. A może to było wtedy, gdy whisky się skończyło? Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi a my z Emmą padłyśmy na swoje łóżka i momentalnie zasnęłyśmy.
Rano obudziła mnie wiadomość w telefonie, która przyszła kilka minut po siódmej. Miałaś wysłać namiary na hotel, w którym jesteś. Wpadnę po Ciebie za półtorej godziny.
- O cholera – zeskoczyłam z łóżka budząc przy okazji Emmę. Wysłałam adres i szybko pognałam do łazienki. Czekało mnie tego dnia wyjątkowe spotkanie. Wyszykowałam się i poszłam na śniadanie. Emma nie czuła się najlepiej, więc została w pokoju. Na dole w restauracji czekała już część zespołu, reszta miała wkrótce dojść. Na południe zaplanowany był wywiad, przełożony z dnia poprzedniego. Z kawą w jednej dłoni i rogalikiem w drugiej, przysiadłam się do chłopaków. Wszyscy byliśmy jeszcze nieco śnięci, więc siedzieliśmy raczej w milczeniu.
- Jared, chyba Twój fan do Ciebie – Tomo prawie się zakrztusił herbatą, wskazał skinieniem głowy w stronę holu – Całkiem przystojny, ale musisz chyba w końcu podać oficjalną informację o swojej orientacji, bo nie dadzą Ci spokoju.
Jared tylko podniósł oczy i skrzywił się dalej pałaszując swój posiłek. Odwróciłam głowę i momentalnie na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- To akurat mój fan – powiedziałam szybko wypijając resztę kawy. Chłopcy spojrzeli na mnie zdziwieni – Dziękuję za śniadanie, do zobaczenia po południu.
Wstałam od stołu, odwróciłam się w stronę holu, który znajdował się za szklanymi drzwiami restauracji. Stał za nimi wysoki brunet w ciemnym garniturze. Rozglądał się, trzymając dłoni bukiet żółtych i fioletowych tulipanów. Pamiętał, że takie właśnie lubię najbardziej – zrobiło mi się ciepło na sercu. Powoli zaczęłam iść w jego stronę. Kiedy mnie zauważył i rozpoznał, a jego usta zaczęły się układać w szeroki uśmiech ukazujący chyba wszystkie zęby, niewiele myśląc zaczęłam biec i radośnie na niego skoczyłam. Zakręciliśmy się kilka razy w radosnym uścisku.
- Udusisz mnie – próbował wydobyć głos, po czym postawił mnie na ziemi wciąż mocno przytulając.
- Tak się za Tobą stęskniłam! – odkleiłam się od niego mierząc go od góry do dołu wzrokiem – Nadal przystojny i elegancki – puściłam mu oko i potargałam włosy.
- Proszę, tak przedurodzinowo – wręczył mi kwiaty – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę. Pokaż no się! – złapał mnie za ramiona, po czym obrócił dookoła oglądając z każdej strony.
- Weź, bo czuję się jak kot na wystawie! Idziemy gdzieś? Nie będziemy przecież tu stali.
- Idziemy, ale niestety nie na długo – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem – Za godzinę wyjeżdżam.
- Co? – jęknęłam – Błagam Cię, nie żartuj! – oparłam głowę na jego klatce wąchając przy okazji kwiaty, które przed chwilą mi dał.
- Nie mam na to wpływu – pogładził mnie po włosach – Ale nie martw się, zabieram Cię na kawę i lody, będziemy mieli przynajmniej chwilę dla siebie – objął mnie ramieniem i zaczął kierować w stronę wyjścia - A teraz powiedz co Ty tu w ogóle robisz? Nieźle mnie zaskoczyłaś tym telefonem.
- Właśnie, zaraz Ci opowiem – rzuciłam i widząc wychodzących z restauracji chłopaków zawołałam ich machając ręką – Zanim wyjdziemy kogoś Ci przedstawię. Przełącz się na angielski – uśmiechnęłam się do niego, na co on tylko zmarszczył brwi.
- Proszę, proszę, ledwo wyjechałaś, a widzę, że chłopak już się stęsknił. Gdyby moja Viki tak za mną wszędzie jeździła – Tomo westchnął.
- Chłopak? - uśmiechnęłam się - Tak, w sumie był czas, kiedy chciałam zostać jego żoną – objęłam w pasie mojego gościa - To jest Tomo, Jared i Shannon – przedstawiłam chłopaków po kolei.
- Daniel, miło mi – podał im dłoń.
- Właśnie dlatego tu jestem – wskazałam na nich - To są moi... jakby to powiedzieć, pracodawcy – roześmiałam się widząc przerażoną minę Daniela.
- Aż boję się zapytać, co dla nich robisz – puścił mi oko – I jak się Wam pracuje z moją gwiazdą? – skierował pytanie w stronę chłopaków, którzy wyglądali na nieco skonsternowanych.
- Weź przestań – klepnęłam go ręką w ramię – Chłopcy są z zespołu 30 Seconds to Mars, jeśli cokolwiek Ci to mówi.
- Muzycy? Tym bardziej jest mi miło! – rozpromienił się.
- Tak moi drodzy, istnieją jeszcze na tym świecie osoby, które nie mają pojęcia kim jesteście. Oto właśnie jedna z nich! – roześmiałam się widząc miny chłopaków.
- A tam muzycy, podrzędni grajkowie, nawet w radiu nie chcą nas puszczać – Tomo zaczął wkręcać Daniela.
- Niestety. To wszystko pewnie dlatego, że jeszcze nie nagraliście żadnej piosenki – zachichotałam.
- Przecież pracujemy nad tym bardzo intensywnie! – Tomo westchnął kiwając głową.
- Tak, pracujemy. Kto wie, być może kiedyś jeszcze o nas usłyszysz? Może nawet uda nam się zagrać koncert. To byłby dopiero czad – do wygłupów dołączył się Shannon. Daniel kompletnie nie ogarniał sytuacji. Jared tylko się przyglądał rozmowie, a nasza trójka świetnie się bawiła.
- Głupolu! Wstyd mi za Ciebie! Chłopaki są ze Stanów, a teraz grają trasę europejską. A ja fotografuję tę trasę! – Daniel rozszerzył oczy w zdziwieniu.
- Właściwie to jeszcze nie fotografujesz, ale miejmy nadzieje, że w końcu zaczniesz – roześmiał się Jared, który w końcu się odezwał.
- Więc jednak fotografia? Nawet nie interesuje mnie jak to się stało. Jestem z Ciebie dumny! – pocałował mnie w czoło – Byłem jej pierwszym modelem i powodem, dla którego zaczęła to robić! – powiedział z dumą do chłopaków.
- U, też chcę być takim modelem – Tomo poruszył kilka razy brwiami.
- Nie takim modelem, zboczeńcu! Daniel jest muzykiem klasycznym, gra na skrzypcach. To dzięki niemu zaczęłam chodzić na koncerty i robić na nich zdjęcia – wyjaśniłam. To była prawda. Pomijając jego recitale, dzięki niemu pierwszy raz poczułam atmosferę prawdziwych koncertów rockowych, na które mnie zabierał wiele lat temu, gdy wkraczałam w wiek nastoletni.
- Na skrzypcach? Stary, już Cię lubię – zareagował radośnie Tomo.
- Dokładnie! W Norweskiej Orkiestrze Kameralnej – powiedziałam z nieukrywaną satysfakcją i dumą.
- Właśnie, z którą wkrótce wyjeżdżam na kilka koncertów – Daniel spojrzał na zegarek - Więc przepraszam Was, ale chciałbym porwać Laurę przynajmniej na 45 minut.
- Nie wiem czy się zgodzimy, jest nam baaardzo potrzebna – żartował Milicevic, po czym dodał – Porywaj, tylko nam ją oddaj z powrotem.
- Oddam na pewno, z tym złośnikiem nie wytrzymam za długo – uszczypnął mnie w bok śmiejąc się – A Wy na nią uważajcie, potrafi być nieznośna.
- Chyba już się o tym przekonaliśmy – powiedział Jared.
- Do tego gada przez sen i strasznie się rozwala w łóżku, więc nie polecam spania z nią. I najważniejsze, nie pojawiajcie się w pobliżu niej z żadnymi słodyczami, pożera wszystko co ma jakikolwiek związek z cukrem – roześmiał się Daniel.
- Świetną mi reklamę robisz, naprawdę! Idziemy, mamy mało czasu! – popchnęłam go do drzwi – Za dwie godziny ten wywiad, tak? – odwróciłam głowę do chłopaków zadając pytanie. Pokiwali głowami – Będę niedługo – pomachałam im i wyszliśmy na zewnątrz kierując się do najbliższej kawiarni, w której, żeby słowa Daniela nie okazały się puste, pochłonęłam wielkie lody z kruszonymi ciasteczkami i mnóstwem czekoladowej polewy.
- Lepiej się czujesz? – zapytałam po powrocie, kładąc się na łóżku. Emma siedziała po turecku na fotelu z laptopem.
- Zdecydowanie, dzięki – podniosła oczy i się uśmiechnęła. Położyłam się na plecach wyciągając proste nogi do góry i opierając je o ścianę. Zadrapanie do spotkaniu z rowerem zniknęło.
- Jaki harmonogram na dziś? – próbowałam poznać plany pobytu w Oslo.
- Właśnie go ustalamy... – odpowiedziała stukając w klawiaturę.
- O już wróciłaś – przechyliłam lekko głowę do tyłu i do góry nogami ujrzałam wychodzącego z łazienki Jareda – Nie udała się randka? – podszedł bliżej i pomachał mi nad głową dłońmi, z których zaczęły na mnie spadać krople cieczy, która pozostała na prawdopodobnie dopiero co umytych dłoniach.
- Ej! Mam nadzieje, że to woda, inaczej zaraz zwymiotuję! – krzyknęłam wycierając twarz.
- Do tej pory żadna nie zwymiotowała... – uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oko.
- O Boże, trzy dwa jeden start, ble! – przekręciłam się i wychylając się z łóżka zaczęłam udawać, że wymiotuję – Randka? Udała się i to jak! Było naprawdę gorąco – westchnęłam zagryzając wargę i mrużąc oczy, na co Jared się skrzywił. W duchu nie mogłam opanować śmiechu.
- Jesteście obrzydliwi oboje – Emma wstała z fotela i podeszła do nas, wymieniliśmy tylko z Jaredem spojrzenia – Dobra, słuchajcie, plan jest taki – Emma usiadła obok na łóżku, zmieniłam pozycję tak by ją widzieć – Teraz jedziemy do tego radia, które nam wczoraj przepadło. Zajmie to około godziny. Potem szybko musimy się dostać do siedziby Rock TV, tam macie program na żywo plus kilka wywiadów po nim, do tego pewnie spotkanie z fanami. Wracamy do hotelu na obiad, potem próba, trzy godziny przerwy i na koncert.
- Mnie się podoba – powiedziałam bawiąc się włosami.
- Oczywiście podążasz za nimi jak cień. Co tam napstrykasz to już Twoja sprawa, ale towarzyszysz im przez cały dzień – przytaknęłam na słowa Emmy – A teraz spadajcie po resztę i widzimy się za 15 minut na dole.
Wzięłam aparat i posłusznie wykonaliśmy polecenie Emmy.
- Na wywiad, na wywiad! – podskakiwałam przemierzając korytarz. Po podwójnej kawie z rana i spotkaniu z Danielem miałam mnóstwo pozytywnej energii.
- Zachowujesz się jakbyś co najmniej Ty go miała udzielać – roześmiał się Jared.
- Cieszę się, że w końcu coś się będzie działo. Może wreszcie się czegoś o Was dowiem – zachichotałam odwracając do niego głowę.
- Przydałoby się! A dzisiaj naprawdę dużo będzie się działo. Po koncercie możesz też zostać, jest spotkanie z Echelonem.
- Echelon to ta Wasza sekta, tak? – zapytałam, gdy dochodziliśmy do windy. Chłopaki dostali pokoje trzy piętra nad nami.
- Faktycznie niektórzy tak ich nazywają, ja bym raczej powiedział, że to rodzina.
- Rodzina, taa... – westchnęłam – Który specjalista od wizerunku Wam to wymyślił?
- Słucham? – Jared zwolnił.
- Proszę Cię, trochę się znam na show biznesie.
- Żartujesz sobie? – stanął i zatrzymał mnie ręką, raczej nie z tego powodu, że dotarliśmy prawie do windy. O co mu znowu chodzi? Spojrzałam na niego. I znowu zobaczyłam ten wzrok. Wiedziałam już, że nie wróży niczego dobrego.
***
Długi rozdział powinien starczyć na długi czas ;) Skróciłam rozmowę w hotelu. Jej kontynuacja, tak samo jak kontynuacja wątku Daniela i Echelonu, pojawi się w kolejnym rozdziale. Dzisiaj rozdział misz masz, mało opisów, dużo dialogów i Laury, która w końcu powiedziała o jedno zdanie za dużo.
Oceńcie sami.
Feeeeeerst! ;D
OdpowiedzUsuńDaniel ma fajny charakter. Lubię gościa. :)
Myślałam, źe Jared będzie zazdrosny o niego, a tu niespodzianka. No, jak zwykle bosko. Kocham cię, to juź chyba mówiłam? ;P
Coś chyba wspominałaś ostatnio ;) Dziękuję, dziękuję ;P
OdpowiedzUsuńZazdrość Jareda, kto zrozumie tego człowieka ;)
Cześć :D .
OdpowiedzUsuńO kurka wodna. Laura pod koniec na serio przegięła. Znaczy może się tylko drażni? Jestem ciekawa, jak na to zareaguje Jared. Chociaż w sumie już teraz widzę, że ten wzrok nie wróży nic dobrego.
I Daniel... Hmm... Mam nadzieję, że jest i pozostanie on tylko przyjacielem Laury :D. Trochę taki dziwny mi się wydaje O.o.
I nie, ten dłuuuuuugi rozdział nie starczy mi na długo :<. O! Już bym chciała nowy... :D.
Pozdrawiam ;*
Będzie wojna! Już ja się boję, co znowu odwali Jared. ;> Rozmowy przy whisky były świetne, Shannonowi coś padło na głowę ;DD Chyba nie może siebie odnaleźć, bo ciągle jest nie w sosie. Jesteem przerażona wizją, w której Jared napada na Laurę z mordem w oczach. Oby jednak się opamiętał :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhipnozja.blog.onet.pl
Laura ma za długi język, ale przynajmniej mówi co myśli, więc na plus dla niej ^^
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa....aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa........aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.....
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie dziewczyno:* kocham ten rozdział... doczekałam się niektórych odpowiedzi na moje pytania:DDDD Co nie znaczy, że jestem usatysfakcjonowana, bo teraz mam jeszcze więcej pytań:P
Zaczynając jednak od początku:
pomysł z małą imprezą integracyjną jest rewelacyjny, bo jak wiadomo nie od dzisiaj alkohol rozwiązuje języki i zmusza ludzi do szczerości. Podoba mi się relacja pomiędzy chłopakami w zespole... nie ma między nimi niezdrowego współzawodnictwa i koncentrowania się tylko na liderze- w tym przypadku Jaredzie. Według mnie w twoim opowiadaniu członkowie tworzą pełną zintegrowaną całość. Każdy wnosi do teamu coś nowego i oryginalnego tworząc niezaprzeczalnie idealną harmonię.(a tak przy okazji wolę whisky z cola:D)Shannon... dalej się zastanawiam nad jego podejściem do Laury... niby ją toleruje, ale nie do końca. Zastanawiam się czy nie chce się po prostu spoufalać z pracownikami czy to może dlatego, że już kiedyś został skrzywdzony i boi się zaufać, a oprócz tego przemawia przez niego troska o brata(co też jest dla mnie dziwne. Czy podobna akcja już miała kiedyś miejsce i to właśnie to Jay stara się ukryć swoim zachowaniem?). Laura- też można zauważyć, że ma pewne obiekcję do perkusisty, ale to raczej zrozumiałe. Nie wiem czy tylko ja to zauważyłam, ale gdy główna bohaterka zaczyna opowiadać o tym dlaczego nie traktuje Marsów jak "bogów" Shannon widocznie się uspokoił i zaczął być mniej złośliwy, natomiast Jared oprócz zaciekawienia słowami swojej współpracownicy... czuje zdziwienie i dyskomfort oraz zastanawiam się czy on się czasami Laury nie boi? Boi się tego, że poprzez zwykłą obserwację i psychoanalizę ktoś odkryje prawdziwego Jareda- nie aktora, modela, piosenkarza i gitarzystę, a Jareda- zwykłego mężczyznę, który pomimo, iż ma 40 lat jest tak bardzo samotny i czuję się czasami jak niepasujący do układanki puzzel. Wydawać by się mogło, że Leto czasami zachowuje się w myśl zdania "strange in this perfect world". Odnośnie Echelonu tutaj jest ciężka sprawa. Nie chcę nikogo obrażać, bo sama czuję się integralną częścią Marsowej rodziny, ale jak tak czasami rozmawiam z ludźmi to co niektórzy na prawdę uważają nas za sektę i spotkałam się z paroma takimi komentarzami(choćby komentarz mojej mamy, gdy tłumaczyłam jej skąd się wziął pomysł na tatuaż, który posiadam na lewym nadgarstku z napisem PROVEHITO IN ALTUM)... nie dziwię się więc, że Laura właśnie tak sobie pomyślała. Z drugiej strony zachowanie "Jarka"(spolszczę trochę)też rozumiem, bo każda osoba będzie bronić swojej rodziny i nie pozwoli jej obrażać. Nie od dzisiaj wiadomo, że zespół jest bardzo emocjonalnie związany ze swoimi fanami i aby to zauważyć wystarczy prześledzić zachowania i działania zespołu. No nic kończę, bo znowu się rozpisałam:DDD Mam nadzieję, że nie obraziłam żadnego Echelona:)Przepraszam za mało spójny komentarz i już nie mogę się doczekać się następnego rozdziału:D
Ja zamiast osiem dni temu przeczytalam osiem lat temu i sie zastanawiam o co cho. czytam jeszcze raz i aaa dni. Haha
OdpowiedzUsuńEchelon jako sekta? Zawsze tak mówie koleżanką- jestem w sekcie Echelon, a one dalej wierzą ;P
No mam nadzieje, ze jakiś cudem uda się Danielowi spotkac z Laurą jeszcze raz. Myślałam, ze Jared bedzie bardziej zazdrosny, ale jestem prawie pewna, że jeszcze coś się zdazy, żeby był zazdrosny. Tak,wlaśnie na to czekam.
Myślę,że Jay mimo wszystko nie bedzie zły za na Laurę tzn. moze bedzie, ale szybko sie pogodza. Chociaz z drugiej strony znowu będzie ,, mistrz cietej riposty" Oj tak będzie zaskoczenie.
no nie! teraz to mam ochotę zamordować Laurę... Jezu, masakra. palnęła takie głupstwo. ;x
OdpowiedzUsuńNo to będzie THIS IS WAR ;d. Coś czuję, że Jay jednak udowodni Laurze, że Echelon to serio rodzina, a nie żadna sekta! Tylko żeby znowu się nie kłócili :(.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytany.
OdpowiedzUsuńWidzisz, jedna coś zrozumiałam, piszesz tak, że łatwo jest to czytać, nawet jeśli nie zna się początku ^^
A teraz do rzeczy:
1. Podoba mi sie pierwsza rozmowa^^ jak opisywali to w jaki sposób się poznali :)
2. Z tego co widzę, główna bohaterka ma temperament^^ lubię takie osoby. Sama do nich należę:D
3. Masz niewybredne poczucie humoru, które wplatasz w opowiadanie i to też mi się bardzo spodobało. :)
No i odnośnie całości to podoba mi się lekkość (to co pisałam na początku) z jaką piszesz, to widać jak się czyta. Bo czyta się przyjemnie, łatwo, no i niestety jedyna wada- szybko. Ale jakoś to przeboleję. Może dzięki temu szybciej nadrobię zaległości.
Nie wiem czy cokolwiek zrozumiałaś z tego co pisałam, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że jestem niemilosiernie wykończona, a jutro mam na 8 do szkoły, nic nie zrobiłam, a mam kilka prac do oddania...nadzieja w tym, ze wykładowcy się ulitują i pozwolą mi donieść w innym terminie. Teraz nadchodzą 'uroki' zakończenia roku szkolnego bądź semestru. Aż chce się uciec.
No nic, pozdrawiam. No i już kocham! Za talent!:*
uuuuuuups . Laura ma jednak za długi język . :D nie zdziwiłabym się gdyby Jared po raz kolejny dał jej popis swoich aktorskich umiejętności . w końcu co jak co , ale Echelon to dla niego świętość .
OdpowiedzUsuńbtw. rozdział starczy mi co najwyżej do jutra . :<
więc pisz szybko nowy . ;*
http://this-hurricane.blog.onet.pl/ 32 . : >
OdpowiedzUsuńWoooooooow,to się Jared znowu zbulwersuje,ale coś czuję,że i tak z czasem ulegnie :D
OdpowiedzUsuńhaha,to przekomarzanie się kto jak bega i rano wygląda powaliło mnie na łopatki. Podoba mi się ten rozdział,zresztą jak każdy :)
U mnie również nowość.
Pozdrawiam,
Loret
to teraz tak - Jared się wkurzy, Laura się wkurzy i będą się nawzajem przepraszać. XD dodaj szybko, bo chcę wiedzieć co jest dalej! <3
OdpowiedzUsuńwww.jared--leto.blog.onet.pl 55 chapter ! Zapraszam :))
OdpowiedzUsuńwe-will-fight.blog.onet.pl - nowy ;))
OdpowiedzUsuńgrey-eyed
Jednak dzisiaj będzie dość krótko. (Aha, ja zawsze mówię, że będzie krótko.. :>). Laura sobie naskrobała, oooj, będzie bolało. Jared to tak wrażliwa osóbka na punkcie Echelonu, że obawiam się o jej życie. Nie dość, że Jay jest wybuchowy i nigdy nie wiadomo co do łebka strzeli, to jeszcze taki krok... Tym bardziej nie mogę się doczekać co będzie dalej. Hm, Jared wybierze miazgę czy trochę się powścieka i mu przejdzie? :D
OdpowiedzUsuńCo dalej... Tak bardzo wrył mi się w pamięć śpiący pod ścianą spity Brax. :D Mam to centralnie przed oczami i nasuwa mi się jedno, głośne "aww". xD Trochę fangirlsuje Ollicie, ale mam mała słabość do tego typu urody, no i sam zainteresowany jest uroczy. :D
Wybacz, że znów tak porównam Twoje opowiadanie na tle innych i swoich, ale muszę! W większości fan fickach jest tak, że no matter what, Jared w takiej sytuacji jaka odbyła się dzisiaj między Laurą, a Danielem, wykazałby na pewno cień zazdrości. Nawet gdyby znajomość z bohaterką trwała dwa dni, już by strzelał miny, a u Ciebie tego nie ma. I prawidłowo oczywiście, bo oni znają się zaledwie tydzień jak to zostało wspomniane w rozdziale (a ja odczuwam, jakby to był miesiąc, serio). Normalne podejście itd. Cholera, podoba mi się to Twoje odbieganie od stereotypów, tak trzymaj i nigdy nie przestawaj. Ostatnio wśród opowiadań panuje taki brak oryginalności, że w głowie mi się to nie mieści, ale u Ciebie jest wszystko świeże, nowe, i jak to mawia Dziared "never done before". I w sumie dobrze, bardzo dobrze. Pisałaś mi już tyle razy, ze chcesz aby to było jak najbardziej realistyczne i niesamowicie Ci się to udaje, w ogóle się nie potykasz o wybryki fantazji. Widać, że trzymasz rękę na pulsie, wszystko starannie kontrolujesz i doglądasz, aby nie było niedociągnięć. Brawo, brawo, brawo. :)
I to miało być krótko? Strzel mnie kiedyś, jak znowu będę próbowała napisać zwięźle, a wyjdzie mi gigant. xD
Rozdział 20 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger.:)
Rozdział skomentuję jutro, obiecuję!:) to znaczy dzisiaj:)
Ja tam tez myślę, że to swego rodzaju sekta, niby wszyscy mogą należeć ale jakoś nie wszyscy mogą zrozumieć ;P
OdpowiedzUsuńKasia
Jeśli szybko nie dodasz zabije ! Jest taki ciekawy i wdech w piersiach zapiera jak się czyta. Dzieje się oj dzieje ; DD Czekam dalej. W ogóle ale dziołcha się wkopała ! Obraziła Echelon! Szczerze to sama do niego należę ; p Co on jej zrobi... dodawaj szybko błagam cię ! Kurczę trochę się rozpisałam, ale co tam ; ] A! Jeszcze jedno... Ten Daniel to był jej były, czy jak... Oj ciekawi mnie! Dawaj dawaj.! Powtarzam się ; D Dobra więc już kończę i życzę weny ;DD
OdpowiedzUsuńHurricane^ ; *
Zapraszam nowy rozdział theattack.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHurricane; *
Jak obiecałam tak komentuję. Czytając ten rozdział śmiałam się jak opętana, rozmowa przy łyskaczu - fenomenalna! Jestem pewna, że Jared słono odpłaci się Laurze za obrazę Echelonu. Sama mam ochotę jej przywalić za ten niewyparzony jęzor, który jest na swój sposób uroczy. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji, postać Daniela wprowadziła trochę zamieszania i dobrze! Biję pokłony i rozkładam się niczym przenośna wycieraczka.;) Pozdrawiam, Stronger
OdpowiedzUsuńCo z tego że długi skoro żeś tak zakończyła :P czekam z niecierpliwością na nowy :D ciekawi mnie jak rozegrasz atak złości u Jareda :) pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuń7 u mnie zapraszam :]
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-our-fate.blogspot.com/
3 dni człowieka nie ma na blogu i ile do nadrobienia! o_O
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję wszystkim za tyle miłych słów. Pojęcia nie macie jak cieszą mnie wnikliwie analizy charakteru bohaterów, motywów ich działania, domysły co do kolejnych wydarzeń. Zresztą każdy komentarz i każda Wasza obecność tu mnie cieszą.
W mojej głowie wciąż toczy się walka na temat kolejnego rozdziału, a będzie można zobaczyć efekty tej walki w czasie... bliżej nieokreślonym ;( Postaram się do końca tygodnia dodać, ale nie obiecuję. Życie rzeczywiste pochłania mnie obecnie na tyle, że nie mam czasu i możliwości na kreowanie tego fikcyjnego.
Jak zawsze chciałabym odpowiedzieć na wszystkie Wasze komentarze i obiecuję, że to zrobię, na blogach i tutaj. Już wkrótce. Wasze rozdziały nadrobię pewnie dopiero w święta.
Pozdrawiam Was wszystkie i dziękuję raz jeszcze.
jestem ciekawa czy Laura przeżyje ;D hehe ;D pan Leto się chyba wkurzył ;D
OdpowiedzUsuńco do całego odcinka: the best! O był mój 'Steve' ;D haha ;D nigdy mi się nie znudzi!;*
uzależniłam się od Twojego opka! Kocham je!
Inna^^
nowy na change-yourself (:
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na Dangerous-Attraction.
Zapraszam ! ; *
lubię jak Laura filozofuje, świetnie wytłumaczyła, jak to gwiazdeczki też są zwykłymi ludźmi. szkoda, że z Shannonem dalej nie jest idealnie. niech się chociaż stara, noo. chociaż fajnie, że Twój Shann jest inny niż w pozostałych opowiadaniach. za mało mi trochę Daniela, ej. a z tym Echelonem, to nie czaję. Laura zawsze tak szczerze mówi, powinien się Jay przyzwyczaić, chociaż nie pojmuję, czemu aż tak to na niego podziałało.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
NN na chora--wyobraznia ;*
Po pierwsze, bardzo dziękuję za ten cudny komentarz i wcale nie jest kulawy. Nieczęsto dostaję komentarze z tak głęboką analizą podpartą własnymi przemyśleniami, więc jaki by on nie był, bardzo mi się podoba i za niego dziękuję!
OdpowiedzUsuńA teraz przejdę dalej. Cieszę się, że zauważyłaś to zachowanie Amber wobec całej sytuacji. Ogółem to właśnie w ten sposób ją kreuję, że ma ona już prawie trzydziestkę, ale w środku ciągle jest dzieciakiem, nastolatką. Chciałam tak trochę odrysować moja kuzynkę, która pomimo tego samego wieku, podejście do świata ma niczym szesnastolatka. I to jej przeżywanie to jak dla mnie jest uzasadnione faktem, że miała przez całe swoje życie (dosłownie) najlepszego przyjaciela, w którym zawsze miała oparcie, zawsze mogła polegać, był prawie jak brat i nagle sprawa nabrała zupełnie innych kolorów. Z autopsji wiem, że mimo wszystko ma się wtedy kompletny mętlik w głowie i nawet dorosła kobieta nie może sobie z tym zbytnio na początku poradzić. I też mniej więcej chodzi właśnie o to, że nieświadomie przedkłada przyjaźń nad związek. Też muszę Was trochę do myślenia zmusić, bo tak mieć wszystko jak kawa na ławę postawione, to to nie miałoby w ogóle sensu by cokolwiek pisać.
Ale wracając do tematu, tak uchylając rąbka tajemnicy, to to zaraz się zmieni, bo sama też nie chcę by wszystko opierało się na lamencie i płaczu, to nie byłoby w moim stylu, że tak powiem. Po prostu potrzebowałam oddać te pierwsze emocje związane z powolnym rozsypywaniem się przyjaźni. :)
Jared jak Jared, facet. Nie patrzy na to co było, tylko na to co jest, żyje chwilą. Cholera, staram się myśleć jak facet, nie wiem czy mi się to udaje. xDDD
No mniejsza, to jednak mojemu komentarzowi brakuje spójności i porządku, ale musiałam odpowiedzieć. <: Cieszę się, że jako nieliczna zagłębiłaś się w odczucia bohaterów i przeanalizowałaś je. Zauważyłam, że takich osób jest co raz mniej, ale dzięki Bogu, spadłaś mi z nieba! *___* Naprawdę to doceniam i szczerze Ci za to dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. No, chyba piszę ten komentarz juz od godziny, ale tak to jest, jak jednocześnie ogląda się mecz, siedzi na twitterze i gg. Już nawet nie wiem co powyżej napisałam. Mniejsza. Dziękuję Ci jeszcze raz i ciepło pozdrawiając, wyczekuję niecierpliwie na kolejny rozdział. :)
hej (: z góry przepraszam za spam, jednak jakoś muszę zareklamować bloga. serdecznie Cię zapraszam na www.mystery-song.blog.onet.pl. Jest to blog z opowiadaniem o Thirty Seconds to Mars i już pojawił się prolog (:
OdpowiedzUsuńPS. Twojego bloga czytam już od jakiegoś czasu i dodaję cię do linków!
pozdrawiam!
zapomniałam dopisać: mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? z góry bardzo Ci dziękuję x]
OdpowiedzUsuńMiałam dopiero dzisiaj cię o nowym poście poinformować,bo wczoraj już czasu nie miałam,ale widzę,że już zdążyłaś przeczytać,więc na jedno wychodzi.
OdpowiedzUsuńA powiem Ci,że nie znam tych utworów.Nie słucham polskiej muzyki,oprócz Myslovitz.
Tak,na szukanie jest całe życie,ale i ono dobiega końca.
Pozdrawiam i czekam na newsa :D
dodałam Cię do linków, na never-wanna-let-go.blogspot.com i żeby nie było, ze wcześniej nie komentowałam xD podpisywałam się pod kontem na google, Marta-1998 :)
OdpowiedzUsuńszósty na we-will-fight.blog.onet.pl , zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńgrey-eyed
Zapraszam na nowy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-our-fate.blogspot.com/
33 rozdział . : )
OdpowiedzUsuń21 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger:)
nowy rozdział na change-yourself! zostaję! : ) + pewna informacja na blogu, zapraszam : *
OdpowiedzUsuńU mnie coś nowego.
OdpowiedzUsuńKiedy dasz newsa ?
Nowy rozdział na Dangerous-Attraction.
OdpowiedzUsuńZapraszam i Wesołych Świąt ; * .
P.S
Jestem spragniona nowego rozdziału xD
Trochę informacji na www.your-little-heart.blog.onet.pl :) Zapraszam!
OdpowiedzUsuńW końcu 4 rozdział! ;) http://a-weak-fallen-woman.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń22 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie, Stronger!;-)
Witam ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam teraz, że przeraziła mnie liczba "dwadzieścia dwa". Mam to wszystko nadrobić, tak? Bo i ja byłam już tutaj kilka razy, ale zawsze zamykałam okienko właśnie z ta myślę, ze może kiedyś sobie przysiądę i przeczytam wszystko... Bo z powodu ograniczonego czasu dwadzieścia dwa rozdziały to za dużo jak na "chwilkę".
Powinnam teraz podziękować za komentarz, tak? Więc: dziękuję.
I zapraszam na nowy rozdział na czekoladowej, bo prosiłaś o powiadamianie ;) Choć zdecydowanie łatwiej byłoby mi na komunikatorze...
Pozdrawiam.
u mnie pojawił się rozdział 29 xD zapraszam!
OdpowiedzUsuńInna^^
U mnie Rozdział 1 (w końcu) na hipnozja.blog.onet.pl , Pozdrawiam. Luiza
OdpowiedzUsuń