Tło muzyczne wprowadzające w nieco bojowy nastrój ;)
TUTAJ
Wstałam dosyć wcześnie i długo leżałam na łóżku, co niestety pozwoliło mi na przypomnienie sobie i analizę usłyszanej dzień wcześniej rozmowy. Znowu poczułam złość. Sama nie wiedziałam jak powinnam się zachować, ale jednego byłam pewna – tak tego nie zostawię. Po szybkiej porannej toalecie, ubrałam się i wyskoczyłam z pokoju. Zostało kilka minut do śniadania. Zjechałam szybko na dół i podeszłam do recepcji.
Kobieta, z którą rozmawiałam poprzedniego wieczoru, nie kryła zakłopotania.
- Proszę mi wybaczyć tamtą sytuację... Są pewne procedury, my po prostu nie możemy udzielać informacji o gościach... Szczególnie takich... – tłumaczyła unikając mojego wzroku i poprawiając mankiety białej koszuli. Właściwie w ogóle mnie nie interesowało, co miała do powiedzenia.
- W porządku, rozumiem. Było minęło. Przychodzę w innej sprawie – powiedziałam spokojnie – Jaki jest koszt wynajęcia mojego pokoju?
- Pani pokój został już opłacony – próbowała się uśmiechać.
- Wiem. Chciałabym tu jednak jeszcze kiedyś wrócić – skłamałam - Ma Pani ulotkę z ofertą?
- Tak, tak... – zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze i po chwili podała mi wydruk – Tu ma Pani opisane wszystkie...
- Dobrze, dziękuję. A najbliższy bankomat? – przerwałam jej w pół słowa.
- Jak Pani wyjdzie, to w prawo. Nie więcej jak pięćset metrów – wyjaśniła zdezorientowana.
Podziękowałam za pomoc i już chciałam kierować się do wyjścia, gdy wpadłam po drodze na Braxtona.
- Nie idziesz na śniadanie? – zdziwił się.
- Wiesz co... Muszę coś załatwić, może zdążę wrócić. Gdyby mi się nie udało, weź dla mnie proszę kawę – mówiłam przesuwając się tyłem do wyjścia.
- Wszystko w porządku?
- W porządku, niedługo wracam – pomachałam i wyszłam.
Na zewnątrz było dosyć chłodno, mimo słońca, które nieśmiało próbowało przebić się przez chmury. Przyda mi się takie orzeźwienie – pomyślałam układając w głowie plan, który wkrótce miałam zrealizować. Przemierzałam ulicę, szukając celu mojego spaceru. W końcu się udało. Gdy tylko wszystko załatwiłam, wróciłam do hotelu. Ekipa była już po śniadaniu i pakowała coś do samochodu. Zajrzałam do restauracji. Mimo sprzątniętego już stolika, zespół wciąż siedział i zajęty był rozmową.
- Mam Twoją kawę! I maślaną bułeczkę! – usłyszałam głos Baxtona i odwróciwszy się zobaczyłam jak razem z Timem siedzą na kanapie. Uśmiechnął się i podniósł to, co dla mnie wziął.
- Dziękuje, kochany jesteś. Zaraz do Ciebie przyjdę. Poczekaj, okey? – rzuciłam i po przekroczeniu progu restauracji podeszłam do stolika, przy którym siedzieli roześmiani Tomo, Jared i Shannon. Głęboki oddech, do dzieła Lauro!
- Już myśleliśmy, że nam uciekłaś. Czemu nie było Cię na śniadaniu? – odezwał się Tomo, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć - Nie powiesz chyba, że Cię nie wpuścili? – wszyscy się roześmiali, czego nie odwzajemniłam.
- Cześć Shannon, nie mieliśmy wczoraj okazji by się przywitać – powiedziałam podając rękę perkusiście. W głowie już układałam swoją przemowę - Cieszę się, że widzę Was wszystkich w tak dobrych nastrojach - zaczęłam błądzić wzrokiem po stole. Czułam jak drżą mi ręce i że za chwilę będzie tylko gorzej. Zaczynała narastać we mnie złość, którą kumulowałam w sobie przez cały wieczór i poranek, i niestety w tym wypadku jedynym rozwiązaniem było przejście do ataku.
– Chciałam wczoraj z Tobą porozmawiać w celu ustalenia planu działania – skierowałam się do Jareda – Ale pech chciał, że przyszłam w momencie, w którym prowadziłeś niezwykle ciekawą rozmowę ze swoim bratem, który jak się przypadkiem dowiedziałam, jest moim wielkim fanem - braciom Leto momentalnie zrzedły miny, Tomo zmarszczył tylko brwi – Jak wiecie nie prosiłam się o to zlecenie. Kto mnie tu ściągnął i w to wszystko wpakował, nie muszę mówić. I w dupie mam czy mi zapłacicie czy nie, bo zgodziłam się z zupełnie innych powodów. Porównywanie mnie do dziwki, za którą trzeba płacić było poniżej poziomu. Chyba wiesz o czym mówię Shannon? – spojrzałam na niego, zdążył jedynie otworzyć usta, nie pozwoliłam mu na wydobycie z siebie najmniejszego dźwięku – Skoro mnie tu ściągacie to Waszym zasranym obowiązkiem jest zapewnić mi nocleg, wyżywienie i transport, ale w obliczu rozmowy, którą wczoraj usłyszałam, mam zamiar to wszystko zapewnić sobie sama. I nie oczekuję też od Was żadnego wynagrodzenia, chyba że macie inną umowę z moją redakcją. Tego nie wiem, bo przecież Jared lubi wydzwaniać do mojego naczelnego i za moimi plecami decydować z nim o mojej pracy. Tak czy inaczej, tu drogi Shannonie są pieniądze, które mam nadzieje wystarczą na pokrycie wszystkich kosztów związanych z moim przylotem do Finlandii i pobytem tutaj. Wiem, że bardzo Cie to uwierało. Możesz się nimi zająć – rzuciłam kopertę z pieniędzmi na stół – Powinno starczyć na wszystko. Jak zabranie, nie krępuj się, by przyjść do mnie po resztę. A jak zostanie, to możesz sobie za nie coś kupić – wszyscy spojrzeli na kopertę, a potem na mnie – Byłam wczoraj pod halą. Jak mi nie wierzycie, to zapytajcie tego ochroniarza, z którym kłóciłam się przez 15 minut i przed którym zrobiłam z siebie idiotkę, żeby tylko mnie wpuścił – mówiłam szybko i nerwowo, co spowodowało, że musiałam się ‘zatrzymać’ i wziąć kilka oddechów. To nie koniec moi kochani – pomyślałam i kontynuowałam.
- A teraz Ty – spojrzałam na Jareda – Przyjechałam tu do pracy, przypominam Ci jakbyś zapomniał. Jeśli ktokolwiek z tego powodu ma odczuwać przyjemność, to będę to przede wszystkim ja, na pewno nie Ty – wycelowałam w niego palcem. Od tej chwili proszę, aby Emma była osobą, która ustala ze mną grafik pracy i informuje o moich zadaniach. Teraz zostawiam Was samych, zastanówcie się raz jeszcze czy na pewno chcecie, abym z Wami współpracowała i szybko dajcie mi znać. Nie lubię tracić czasu. Szczególnie z ludźmi, którzy mnie nie szanują.
Odwróciłam się i szybko ruszyłam w stronę windy. Po drodze napotkałam zmieszanego Braxtona. W ostatniej chwili wbiegł za mną do windy. Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy. Teraz na pewno mnie stąd odeślą. Piękne rozwiązanie moich egzystencjalnych rozterek.
- Nic nawet nie mów... – westchnęłam otwierając oczy.
- Mogę? – zapytał, gdy doszliśmy do mojego pokoju.
- Chodź... – odpowiedziałam dosyć obojętnie.
Weszłam do pokoju, wyjęłam z walizki papierosy i wyszłam na balkon. Usiadłam opierając nogi o barierkę.
- Świetny początek, nie sądzisz? – zapaliłam papierosa i mocno się zaciągnęłam wypełniając swoje ciało dymem, po czym wypuściłam go w powietrze. Zdezorientowany Braxton milczał, na szybko opowiedziałam mu o zasłyszanej rozmowie – Może powinnam była ugryźć się w język, ale niestety, nie umiałam. Chcę by wszystko było jasne. A przy okazji nie pozwolę by traktowano mnie w ten sposób.
Braxton podał mi kawę i tylko się przyglądał. Po chwili rozległo się pukanie.
- Otworzysz? – zapytałam. Pobiegł do drzwi wracając z Tomo i Timem u boku.
- Palisz? – Milicevic zrobił zdziwione oczy – Chyba lubię Cię jeszcze bardziej – uśmiechnął się wyciągając z kieszeni swoją paczkę papierosów.
- To jesteś tutaj chyba jedyny... – westchnęłam podpierając podbródek nadgarstkiem.
- Ej, ej! – zbulwersował się Braxton.
- Dobrze, tuż po nim – uśmiechnęłam się na siłę. Tomo stanął naprzeciwko mnie opierając się o barierkę – Przegięłam? – spojrzałam na niego nieco się krzywiąc – Wybacz, ale jak się zdenerwuję, to raczej trudno mnie powstrzymać, muszę wszystko z siebie wyrzucić.
- Przedstawienie zasługujące na Oskara – starał się żartować – Chłopaki jeszcze tam siedzą i zbierają szczęki z podłogi. W słowach nie przebierałaś, ale ja do końca nie wiem o co chodziło, więc nie będę się wypowiadał.
- Oni też wczoraj nie przebierali w słowach – powiedziałam gasząc papierosa – Wiesz co Tomo, ja naprawdę nie oczekuję wiele... – zaczęłam, ale w progu pojawił się Jared z Shannonem - Mamy zebranie czy szabat czarownic? Będziecie mnie palić na stosie? – spojrzałam na nich.
- Chyba musimy coś wyjaśnić – pierwszy odezwał się Jared wchodząc na balkon i stając tuż obok Tomo.
- Chyba musimy. O ile się nie mylę, mamy spędzić ze sobą najbliższy miesiąc, a w takiej atmosferze to ja sobie tego nie wyobrażam. Gdzie jeden porównuje mnie do dziewczyny na godziny, a drugi planuje zaciągnąć mnie do łóżka – powiedziałam zaplatając ręce na klatce.
- Tych drugich znalazło by się w okolicy pewnie więcej – Tomo puścił mi oko.
- Nie pomagasz – popatrzyłam na niego zrezygnowana.
- Laura, to nie tak... – powiedział Jared pocierając czoło dłonią.
- A jak? Przesłyszałam się? Czy źle zrozumiałam? – uniosłam się.
- Nikt nie chciał Cię przecież obrazić... – kontynuował.
- Faktycznie, to był najwyższy poziom komplementowania. Jak mogłam tego nie zauważyć i nie docenić? To amerykański standard czy charakterystyczny tylko dla braci Leto?
- Dobra, my Was zostawimy samych i sobie porozmawiacie – Tomo klepnął w ramię Jareda i popchnął Braxtona do wyjścia.
- Nie – zatrzymałam go – Poczekajcie. Myślę, że dotyczy to Was wszystkich, więc zostańcie.
Odsunęłam fotel i usiadłam na murku dzielącym balkony, tak by widzieć ich wszystkich.
– Posłuchajcie. Ja rozumiem, że dla Was to może być niekomfortowa sytuacja, że tu jestem. Nie znacie mnie, Jared wpadł na szalony pomysł zaproszenia mnie tu i nie wiem na ile mieliście na to wpływ, a na ile postawił Was przed faktem dokonanym, co jak już zdążyłam zauważyć, bardzo lubi robić. Rozumiem, że jest to nowa, trochę dziwna sytuacja, nie znacie mnie i nie wiedzie czego się po mnie spodziewać. Co nie znaczy, że uprawnia Was to do obrażania mnie! – spojrzałam znacząco na Shannona, który już chciał coś powiedzieć – Nie przerywać mi, bo stracę wątek! Mnie też nie jest łatwo. Jestem tu od dwunastu godzin i już zdążyłam się z Wami pokłócić. Doskonale się znacie, jesteście zgraną drużyną, a ja jestem tu zupełnie sama. Ja też Was nie znam, też nie wiem czego się po Was spodziewać. Choć co do niektórych już się dowiedziałam – tym razem wlepiłam wzrok w Jareda – I jakoś mało pozytywnie się zapowiada. Słuchajcie, ja nie oczekuję wiele. Wiem, że jestem od Was kilkanaście lat młodsza, ale wiedzieliście o tym wcześniej, więc traktujcie mnie poważnie, jak chcecie ze mną pracować. Inaczej moja obecność tutaj nie będzie miała sensu.
Cała piątka stała i wpatrywała się we mnie.
- Skończyłam! – klasnęłam w dłonie – Można się odzywać – lekko się uśmiechnęłam.
- Dla mnie wszystko jest jasne i ze wszystkim się zgadzam. Steve, jesteś równy gość i wiem to od początku – klepnęłam się w czoło na słowa Milicevica i pokręciłam głową.
- Nie przestaniesz mnie tak nazywać, prawda?
- Nie, bo to jest strasznie zabawne! – głośno się roześmiał, po czym udawał poważnego – No chyba, że zrobisz mi za to taki wykład, jak przed chwilą i jak na śniadaniu, to postaram się kontrolować. Nie zrobisz, prawda? Nie zrobisz! Okey, ja spadam, teraz na Was kolej! – klepnął chłopaków i wyszedł.
- Ja w ogóle nie wiem o co chodzi, ledwo Cię poznałem, do nikogo nic nie mam – Tim wzruszył ramionami po czym dogonił wychodzącego Milicevica.
- To ja też idę, nic tu po mnie. Ty wiesz jak jest, Cukiereczku – Braxton się uśmiechnął, po czym podszedł i potargał mi włosy.
- Spadaj już Olita – walnęłam go w bok.
Zostałam sama z Jaredem i Shannonem.
- Cukiereczku? – Jared zmierzył mnie wzrokiem – Szykuje nam się romans?
- Tak. Romans, szybki ślub i dziecko. Właśnie zostałeś mianowany na świadka! Mam nadzieje, że zabrałeś w trasę garnitur! - powiedziałam od niechcenia - No, to który pierwszy wyjmie strzelbę i we mnie wyceluje? – popatrzyłam na nich, ale obaj milczeli – Dopuściłam się przecież haniebnego czynu postawienia się braciom Leto. Sama mam wyciągnąć i sobie strzelić w łeb?
Jared zaczął trącać łokciem Shannona.
- Jezu, jak dzieci... Może rzucicie kostką? – przewróciłam oczami - Jared?
- Nie gniewaj się, nikt nie chciał Cię urazić. Usłyszałaś rozmowę, która tak naprawdę nic nie znaczyła – zaczął spokojnie wyjaśniać – Takie męskie gadanie. Takie żarty, wiesz – motał się i gestykulował.
- Ha ha? – skrzywiłam się – Czy wyglądam jakby mnie to bawiło?
Jared zrobił tylko głupią minę, po czym dodał:
- Nie bierz tego do siebie. Jeśli Cię to uraziło to przepraszam – spojrzał mi w oczy - Z mojej strony to tyle, mam jeszcze coś do zrobienia, więc idę, pogadajcie sobie. Wpadnę do Ciebie jeszcze później – powiedział.
- Wpadnij wpadnij, a nóż będę chętna na szybki numerek! W końcu od tego tu jestem! – krzyknęłam do niego wychylając głowę, na co on tylko popukał się palcem w czoło i wyszedł.
Popatrzyłam na Shannona czekając, aż wydobędzie z siebie głos.
- Słuchaj, nie mam zamiaru się przed Tobą tłumaczyć...
- Dosyć ciekawy początek jak na przeprosiny – przerwałam mu - Chyba nie mamy o czym rozmawiać w takim razie.
- Poczekaj. Okey, za to porównanie przepraszam – zaczął – Trochę niefortunne. Chodzi o to, że pojawiasz się znikąd, z dnia na dzień rzucasz swoje życie w Polsce i wyruszasz z nami w trasę. Dla mnie to nie jest normalne. Zrozum, kobieta obok Jareda oznacza kłopoty. Dlatego od początku byłem przeciwny Twojej obecności tutaj. Jesteśmy w trasie i na niej się skupiamy.
- To może po pierwsze porozmawiaj o tym ze swoim bratem, skoro ma problem. A po drugie też mam zamiar się skupić na trasie.
- Wiesz, chodzi o to, że wszystkie panny w towarzystwie Jareda wariują...
- Ja zwariowałam długo przed tym, zanim go poznałam i nie on był tego powodem, więc się tego nie obawiaj – zrobił niepewną minę, ale nie miałam już ochoty tego wyjaśniać – Nieważne. Czy możemy uznać, że jest zgoda, zaczynamy od nowa, nie wiem czysta karta i te sprawy? Ja zapominam o wczorajszym, Ty nabierasz dystansu.
- Zobaczymy co da się zrobić. Nie myśl jednak, że od razu rzucę Ci się w ramiona. Nie jestem Braxtonem.
- Słuchaj, nie oczekuję tego. Ani od Ciebie, ani od nikogo innego. Nie jestem tu po to, by z kimkolwiek się spoufalać, choć osobiście uważam, że relacje osób mających ze sobą przebywać 24 godziny na dobę, powinny być przynajmniej poprawne. Możesz mnie nie lubić, możesz ze mną nie rozmawiać, naprawdę, nie zależy mi na niczyim uwielbieniu. Szanuj mnie, moją pracę i nie przeszkadzaj mi w niej. Obojgu nam zależy, by wyszło z tego coś dobrego, a do tego potrzebna jest obustronna współpraca, tak?
- Co do tego się zgadzam – uśmiechnął się.
- Dobrze, że przynajmniej w tym jesteśmy jednomyślni... – westchnęłam.
- Słuchaj, mój brat bywa czasem nieprzewidywalny w swoich decyzjach. I dowodem tej nieprzewidywalności jest to, że Ty tu jesteś. Ja potrzebuję czasu, żeby Cię poznać. Póki co jesteś dla mnie obcą osobą. Nie zaufam Ci i nie polubię Cię tak z marszu. Masz jednak rację, mamy wspólny cel i tylko na tym się skoncentrujmy. Wiesz chyba co mam na myśli? – powiedział podkreślając słowa tylko na tym. Spojrzałam na niego pytająco czekając na wyjaśnienie.
- Chciałbym, aby Jared też mógł się w pełni koncertować na trasie, więc postaraj się mu w tym nie przeszkadzać.
- Nie martw się, nie mam zamiaru wskakiwać na scenę i wyrywać mu mikrofonu – roześmiałam się, po czym dodałam poważniej – Wiem o czym mówisz i choć ta prośba znowu pokazuje jakie masz o mnie zdanie, to mogę Cię zapewnić, że mnie również zależy na tym, by nic nie zakłóciło normalnego rytmu Waszej i mojej pracy – przez chwilę mi się przyglądał, po czym uśmiechnął się i miałam wrażenie, że mi uwierzył – A teraz wypad z mojego pokoju, zaserwowaliście mi powitanie pełne wrażeń.
- Ej, ej, licz się ze słowami mała – pogroził mi palcem uśmiechając się przy tym.
- I kto to mówi?
Weszliśmy do pokoju, w którym od razu padłam na łóżko w pozycji rozjechanej wiewiórki.
- Laura... – zatrzymał się i usiadł obok, podniosłam głowę – A te pieniądze?
- Obrabowałam bank. I kilka staruszek – zrobił wielkie oczy – Chryste, żartuje. Wy Leto jesteście zaskakująco niedomyślni – Nie chcę ich, zatrzymaj je. Tylko nie przepij, nie przepal i nie wydaj na kobiety – uśmiechnęłam się i znowu zatopiłam twarz w poduszce.
- Coś wymyślę, do zobaczenia później!
- Ehe... - wymamrotałam
- To znowu ja! – usłyszałam głos Jareda, nie miałam siły podnosić głowy – Co robisz? – walnął się obok mnie, aż podskoczyłam.
- Tańczę krakowiaczka... Hopaaaa... – flegmatycznie zgięłam nogę w kolanie - Leżę?
- Wszystko już dobrze? – podparł się łokciem, co dostrzegłam leniwie otwierając na chwilę jedno oko.
- Ostatnią rzeczą, na jaką tutaj mam ochotę to kłótnie. Powiedzmy, że jest okey. Zapominamy o wczorajszym i zaczynamy od nowa. Może tym razem wyjdzie to trochę lepiej. Chociaż czuję, że Twój brat raczej nie zapała do mnie sympatią.
- Wiesz on jest dosyć nieufny wobec kobiet, które się obok mnie kręcą...
- Eee, słucham? – otworzyłam oczy i podparłam głowę ręką – Możesz mi powiedzieć, w którym momencie zaczęłam się obok Ciebie kręcić, bo chyba mi to umknęło? – popatrzyłam na niego jak na głupka.
- Wiesz, może właśnie powinnaś zacząć. Ja naprawdę mógłbym dzielić ten pokój z Tobą, gdyby trzeba było – roześmiał się.
- Nie wkurzaj mnie. I złaź z mojego łóżka.
- Czyli z numerka nici? – stanął i udawał zawiedzionego.
Podniosłam tylko rękę i wycelowałam w niego imitując strzelanie z pistoletu.
– Eh, ciężkie jest życie mężczyzny... – westchnął.
- Takiego zboczeńca jak Ty to na pewno – opadłam znowu na łóżko.
- Dobra, dobra, idę. Widzimy się za 2 godziny przy recepcji.
Zapowiada się naprawdę ciekawie – pomyślałam mając w pamięci słowa starszego Leto.
Ustawiłam budzik i postanowiłam do wylotu nie robić już nic. Czułam, że nerwowa atmosfera powoli się uspokaja i miałam nadzieje, że to był tylko dobrego zły początek.
Jak się okazało parę godzin później, w Finlandii sprawy po prostu lubią toczyć się inaczej, niż to sobie planujemy.
***
O i taki oto rozdział powstał. Nie czuję się z nim najlepiej, ale pozostawiam go ocenie tym, którzy przez niego przebrną.
Wiecie, że dzisiaj mija 4 tydzień istnienia tego bloga?
Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale przez ten czas zostawiliście prawie 400 komentarzy i zaglądaliście tu ponad 10300 razy – osobiście totalnie tego nie ogarniam ;D
Tak czy inaczej dzięki Wam za to PRZEOGROMNE! ;*
PS Mam nadzieje, że wicherek za oknem nie wywieje Was za bardzo i jeszcze tu wrócicie ;) Miłego weekendu!
Nie pozostaje mi nic innego jak położyć się przed Tobą i stać się Twoją wycieraczką. ;) Genialne rozegranie akcji, Laura swoimi tekstami powala na kolana. Ostateczny rozrachunek z braćmi Leto - REWELACJA! Uwielbiam Cię, to opowiadanie i w ogóle w ogóle!!!
OdpowiedzUsuńTu oczywiście Stronger^^
OdpowiedzUsuńStronger, po pierwsze wiem, że to Ty :D Po drugie tekstem z wycieraczką przyczyniłaś się do tego, że moja twarz wykrzywiła się w coś, co nazywam uśmiechem i pewnie do momentu zaśnięcia mi to nie minie ;D Dzięki! :*
OdpowiedzUsuńKurczę, u mnie dzisiaj tak wiało, że myślałam, że łeb mi urwie ;D Mam nadzieję, że jutro pogoda bardziej dopisze. Co do rozdziału - a zaglądałam dzisiaj co chwilkę, odkąd wróciłam z zajęć. Wypatrywałam nowego rozdziału, aż w końcu- jest! Jejku zaciesz na miarę całego miasta. Mi rozdział podobał się bardzo, w sumie każdy jest niepowtarzalny. Normalnie: życie! Czytam, czytam i czuję się, jakbym to ja była Laurą. I to jest dobre! ;D " Cukiereczku? – Jared zmierzył mnie wzrokiem – Szykuje nam się romans?"- padłam. Padłam, padłam, padłam. Tak sobie myślę, co ja bym odpowiedziała i chyba bym zapadła się pod ziemię. W każdym razie- ten tekst wart miliona oklasków, Nobla i innych cudności tego dzisiejszego światka.
OdpowiedzUsuńJa również życzę miłego weekendu- postaram się dodać coś u siebie, bo jak na razie to wieje pustką! Ten wicher chyba wywiał mi cały prolog! Ehh! Cóż, zakończenie piątku- wyśmienite, w koncu przeczytałam rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego i niecierpliwie czekam. Pozdrawiam serdecznie ;* hipnozja.blog.onet.pl
Luiza
Luiza, u mnie chwilowo też wicher porwał wenę i wszystkie pomysły. Mam dalsze rozdziały, a kolejnego brak ;( Niech wyjdzie słońce znowu!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało oczywiście :) I czekam na coś nowego u Ciebie!
ah, czekałam na ten rozdział od 5, a dziś to byłam u Ciebie chyba co 15 minut xD Miałam taki zaciesz kiedy się ukazał i nadal go mam :D Świetny, świetny świetny, biję pokłony przed Tobą dziewczyno, mogę się nawet pokusić, że to opowiadanie jest najlepsze w całym necie! Twoje teksty mnie powalają, piszesz lekko, aż chce się czytać! moimi tekstami dnia dziś są "Wpadnij wpadnij, a nóż będę chętna na szybki numerek! W końcu od tego tu jestem!" oraz "Weszliśmy do pokoju, w którym od razu padłam na łóżko w pozycji rozjechanej wiewiórki." zaczęłam się śmiać jak nienormalna, bo wyobraziłam sobie jak taka pozycja musi wyglądać xD Mam nadzieję, że kolejny będzie szybciej, bo strasznie nie mogę się doczekać co się wydarzy :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś wieje strasznie, cud, ze mnie jeszcze nie wywiało. Pozdrawiam serdecznie :*
Alibi
Ja mam dużo pomysłów- ale w głowie. Z przejściem na papier jest trudno, bo zawsze chcę napisać coś, co będzie mi się podobało. Może jutro zdołam coś nabazgrać.
OdpowiedzUsuńMoje rozdziały setkami tworzą się w głowie. Aż się nie mogę doczekać, aż się ukażą na Hipnozji. ;DD
Luiza
Alibi, dzięki za TYLE miłych słów!
OdpowiedzUsuńJeśli o rozjechaną wiewiórkę chodzi - kładziesz się na brzuchu, najlepiej z wywalonym jęzorek, każda kończyna w inną stronę. No taki kleksik :D
Hmm, ja też wypróbuję rozjechaną wiewiórkę! ;D
OdpowiedzUsuńLuiza
Dobra, lecę spać. Trzeba przekonywać telepatycznie wicherek, żeby nie wywiał mi planu prologu. :-) Dobranoc wszystkim!
OdpowiedzUsuńLuiza
Dobranoc Ci! ;) I natchnienia przez sen życzę ;)
OdpowiedzUsuń[...] Co robisz? – walnął się obok mnie, aż podskoczyłam.
OdpowiedzUsuń- Tańczę krakowiaczka... Hopaaaa... – flegmatycznie zgięłam nogę w kolanie - Leżę? [...]
- Kobieto ! GENIALNA JESTEŚ!
Uwielbiam te teksty, a ten powyżej... mam banana na twarzy, takiego meeega. i poprawiłaś mi humor, za co z całego serducha dziękuję < 333 .
rozdział kapitalny, chyba jeden z najlepszych z tych najlepszych (cóż za stwierdzenie... xD). Laura świetnie się wybroniła i pokazała, że nie jest szarą, nieśmiałą myszką i potrafi walczyć o swoje racje. Lubię to!
i jestem ciekawa, czy Shannon faktycznie stonuje ze swoim zachowaniem...
ajajaja! Kocham to opowiadanie!
Pozdrawiam : *
Teksty Laury - mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńRozwalają mnie, serio, a rozjechana wiewiórka to już wgl ;d
grey-eyed
Jak po każdym przeczytanym rozdziale - pochylam głowę przed tobą zwariowana pisarko z szacunkiem i podziwem!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBohaterka jest moją idolką - świetnie sobie radzi w każdej sytuacji - co jak nieśmiało podejrzewam jest wynikiem tego, iż życie nieźle ją po tyłku skopało swego czasu.
Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń.
pozdrawiam cieplutko (bo za oknem wyje wiatr niemiłosiernie)ewa
Lingerer, Grey-Eyed: cieszę się, że znalazłyście 'swoje' fragmenty, które nie tylko się spodobały, to jeszcze poprawiły Wam nastrój :)
OdpowiedzUsuńLingerer: 'najlepszy z najlepszych'? a ja się bałam, że wrzucam lekki syf na bloga. trochę mi się nijaki wydawał ten rozdział. tym bardziej się cieszę, że pozytywnie go odbieracie.
Ewa: jak zawsze - dziękuję! coś jest na rzeczy z tą przeszłością Laury ;), ale to jeszcze nie teraz się wyjaśni.
u mnie też wieje tak, że boję się, że wkrótce mi balkon urwie. tez pozdrawiam cieeeeeplutko!
Rozdział numer 16 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger:)
Oj, już nie bądź dla siebie taka ostra. Wszystkie rozdziały mają swój taki.. oryginalny klimat, że się tak wyrażę. I wszystkie są świetne. A ten najbardziej przypadł mi do gustu. Pewnie przez tak dużo docinek ze strony Laury...
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej ! : D
I TAK! Chcę zostać Twoją wycieraczką!;)
OdpowiedzUsuńdziewczyno! Ja nie zasnę! Ten rozdział jest extra! Normalnie nie mogę! Te sarkastyczne teksty Laury są the best! I ten fragment z romansem Braxtona i Laury a raczej odpowiedź tej drugiej - rozwaliły mnie na łopatki! Kurczę no! I oczywiście pojawiłu tu się mój ulubiony wątek -Steve! Normalnie uwielbiam jak 'twój' Tomo wyjeżdża z tym technicznym ;D a przemowa bojowa Laury - perfekcyjna xD sorry że tak nie po kolei pisze , ale w rozdziale tyle świetnych rzeczy się działo, że się nie mogę zdecydować co najperw napisać ;D teraz Shann: strasznie nieufny, ale mu się nie dziwie xD trochę pewni boi się o brata xD a co do Jareda: tylko numerki mu w głowie xD zboczek jeden xD i jak Ty mówisz że te rozdziały są nudne to dla mnie codziennie możesz takie 'nudy' pisać ;D jesteś świetna! ;* czekam na nn ;* życze Ci tej weny, którą Ci podobno wywaiało ;D o! Patrz! Już leci z powrotem ;D ;*
OdpowiedzUsuńinna^^
Ha ha 'O patrz, już leci z powrotem!' - niemożliwa jesteś ;) :* Nie wiem czy doleciała, bo byłam tak zajęta szorowaniem łazienki, że nie poczułam by wypełniała moją głowę ;) Zobaczymy wkrótce ;) Póki co, chyba czas spać. Miło byłoby się położyć w końcu wcześniej niż o 2 w nocy ;D
OdpowiedzUsuńjejku . ;o ja nie wiem , skąd ty czerpiesz takie pomysły i skąd masz taką wenę , ale podziel się tym ze mną . :D
OdpowiedzUsuńto jest coś niesamowitego . ;*
Laura jest bezbłędna xd. Uwielbiam ją normalnie. Ładnie ich sobie tam wszystkich ustawiła. Kocham Twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńAnja, po prostu wszystko jest lepsze od nauki ;D to jest śmieszne (albo i nie), ale najlepiej mi się pisze, kiedy mam mega ciśnienie i presję, bo muszę się czegoś uczyć. wtedy to mam wenę jak stąd do Tatr :D
OdpowiedzUsuńKaty, trochę ich poustawiała, ale nie wiem czy zawsze tak będzie ;), oni też swoje charakterki pokażą... kiedyś ;P
OdpowiedzUsuńDzięki i dobrej nocy Tobie i wszystkim ;*
pobudki nie miałam fajnej, bo obudziłam się o 7 przez szczekanie mojego psa. no ale coś tam jeszcze poleżałam i biegiem do kompa. no i mam poprawiony humorek. :D
OdpowiedzUsuńah, aż się boję co będzie dalej. no, ale teksty Laury wymiatają. mwahahh. dobrze im tak! szybkie numerki, haha. jesteś zajebista! :D
dziewczyna ma charakterek, co? bardzo dobrze zrobiła. wyobraziłam sobie siebie w takiej sytuacji i pewnie wyglądałoby to podobnie. nie lubię Shannona. odbiega od tych innych blogowych, choć to fajne- taka zmiana. a w Braxtonie po prostu się zakochałam! nie wiem o co Ci chodziło, gdy pisałaś, że może nie przebrniemy przez ten rozdział. marudzisz, ot co! w innym nastroju niż reszta, jednak wciąż dobry, jak wszystkie! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na pierwszy rozdział na real-chance
jejciu, dzisiaj znowu wieje niesamowicie.
OdpowiedzUsuńkurczę, uparłam się na ten wiatr!
Luiza
Jeszcze raz mówię że moim idolem w tym opowiadaniu jest dla mnie Tomo i Laura, po prostu kocham te postacie i ich teksty!! ;D Atmosfera dość napięta ale miejmy nadzieję że się trochę w najbliższym czasie rozluźni... xD Czekam na NN :D
OdpowiedzUsuńi co przyleciała z powrotem? Hehe ;D rano przeczytałam rozdział jeszcze raz, tak mi się spodobał! ;* i zawsze na momencie z Tomem leże ;D on jest niewyjęty ;* i Braxton! Uwielbiam go! Za te wszystkie ustreamy itd! A w Twoim opku za 'cukiereczka' ;D hehe ;D kiedy dodasz kolejny? ;D wiem, wiem! Wczoraj był 20 więc powinnam dać sobie na wstrzymanie ;D tyle tylko, że ja nie potrafię ;D uwielbiam czytać Twoje rozdziały!;*
OdpowiedzUsuńinna^^
zgadzam się ;DD
OdpowiedzUsuńtomo jest mistrzem^^
Luiza
Buuu... a ja myślałam, że ta mała kobietka zrobi im większą rozróbę xD
OdpowiedzUsuńAle i tak rozdziała bardzo mi się podobał.
I nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
kiedy to czytałam, miałam ochotę powiedzieć - "Shannon, Ty idioto, wrzuć na luz, bejbe!" ;D co do miejsca, w którym zakończyłaś - Laura i Shann się pokłócą? jeśli tak, to zapewne z Jego winy.. skopię mu tyłek. -_-
OdpowiedzUsuńjak zawsze znakomity rozdział : )
OdpowiedzUsuńnowy na change-yourself : )
nowy na chora--wyobraznia :)
OdpowiedzUsuńhonest
rozdział pierwszy na we-were-the-kings. : }
OdpowiedzUsuńKurcze dziewczyno, na samym początku byłam taka nabuzowana, ale później już fajnie ; ) Zboczony Jared.... zgadzam się ! Pisz szybko nowy rozdział. ;d theattack.blog.onet.pl & molly-jared.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńBy Hurricane;*
Nie no. Wkurzyłam się, ale wszystko się wyjaśniło i git. Tylko ciekawa jestem co im się jeszcze nie udało w tej Finlandii. Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńnever-changes.blogspot.com
Escape^^
wchodzę tu od jakiegoś czasu ale nigdy nie zostawiłam żadnego komentarza, dzisiaj jednak stwierdziłam, że podzielę się z Tobą moim spostrzeżeniem. :) otóż sądzę, że Twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytam. :) świetny styl + oryginalne pomysły a nie tak jak w większości wszystko oklepane i słodkie, że aż chce się rzygać. :D
OdpowiedzUsuńSłów mi brak. Dosłownie.
OdpowiedzUsuńBo jest bosko, jak zwykle.
Właściwie to Bosko, przed duże be. :)
Rozdział świetny! Teksty z wiewiórką i krakowiaczkiem wymiatają. :) Twoje opowiadanie jest tak strasznie wciągające! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńBiję pokłony, ma mistrzyni. :D
LadyBird
Siedzę tak i siedzę już od dwóch godzin i się zastanawiam co mam zrobić i w końcu włączyłam swojego bloga, po czym skierowałam zmęczony wzrok na linki i przypomniało mi się, że jeszcze nie skomentowałam rozdziału, choć czytałam go już wczoraj! (A właściwie, to przedwczoraj, bo zapewne jak skończę pisać, będzie już niedziela, a zaczęłam tworzyć ten komentarz w sobotę. xD) Także wybacz mi moja Droga zwłokę, już się reflektuję, choć przez jakoś poniższej treści wątpię by mi się to udało. :D
OdpowiedzUsuńPoza rozjechanej wiewiórki, ahh. Bardzo lubię w tej pozie zasypiać, choć bolą po niej mnie różne części ciała. xD Mnieeejsza, gdy o niej przeczytałam aż się roześmiałam, bo wyobraziłam sobie takiego Jareda, zamiast Laury i to jakoś mnie rozbawiło. :D
Wiesz co mi się najbardziej podoba? Że jest w Twoim opowiadaniu członek 30STM, który od razu nie rzucił się do Laury z otwartymi ramionami, wręcz przeciwnie. Zachowuje dystans, okazuje brak zaufania, nie jest do końca przekonany do nowej towarzyszki w podróży. Naprawdę dobry pomysł. Zazwyczaj czyta się, że gdy dochodzi do poznania bohaterki z zespołem, to od razu nawiązuje się wielka więź (heh, sama nawet tak zrobiłam! xD), a u Ciebie jest taki ewenement i to mi się tak strrraszliwie podoba! Plus dumne, wyniosłe zachowanie Laury wobec Shannona. Dobrze, ze dziewczyna zamiast schować się w kąt i popłakać, od razu odpiera atak i ma tyle odwagi by stawić się wielkim Leto. Uwielbiam Laurę i jej charakter, choć niektóre jej odzywki są nieco przebarwione. Ale to moje zdanie. :) Jestem trochę przeczulona na temat dialogów, bo nie lubię sztuczności w nich zawartej i stawiam na przede wszystkim naturalność. A u Ciebie to tylko właśnie te drobne wyjątki u Laury. Ale nie czepiam się już! xD Jeju, juz na oczy ledwo widzę, a jeszcze mi rzęsa do prawego wpadła, genialnie. -.- Ok, to ja idę walczyć ze swoim okiem i będę niecierpliwie czekała na kolejny rozdział. :) W ogóle - wow! To już 20. Piszesz trzy tygodnie, a już mnie doganiasz liczba rozdziałów. Matko, zazdroszczę Ci weny, czasu i wszystkiego, wszystkiego, co pomaga Ci w pisaniu i dodawaniu rozdziałów w takim tempie. :) Ała, ała, ała, naprawdę juz kończę. xDD Do miłego! :*
Dziękuje Kochani za tyle słów od Was, jestem w lekkim szoku ;D Cieszę się także, że pojawiają się tu nowe osoby i piszą o swoich odczuciach :)
OdpowiedzUsuńWszystkim niezadowolonym, którzy oczekiwali większej 'zemsty' ze strony Laury - chcę by moje opowiadanie było przede wszystkim REALISTYCZNE, więc bieganie z pistoletem, rzucanie krzesłami, zbyt śmiałe zachowanie wobec zespołu nie wchodziło w grę (oni się dopiero poznają!). Gdyby Laura odstawiła za duże przedstawienie, to pewnie by ja odesłali do domu i byłby to koniec opowiadania ;) A chodziło przede wszystkim o pokazanie jej charakteru, a nie zemszczenie się na chłopakach.
O to tyle wyjaśnień na szybko :)
Dziękuję wszystkim raz jeszcze!
Przy okazji odpowiem na pytanie zadane gdzieś powyżej - nie wiem kiedy kolejny rozdział ;P Może połowa tygodnia.
No i wreszcie przeczytałam :D jak dla mnie zemsta wyszła ci bardzo dobrze tak jak napisałaś nie mogła być jakaś za ostra bo wyszłoby nienaturalnie a tak Laura pokazała ze nie daje sobie w kasze dmuchać zachowując przy tym realizm wydarzeń mi się podoba ;) trochę tak nie po polsku to zdanie ale mam nadzieje że zrozumiesz o co mi chodzi :P czekam na nowe odcinki :* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI jak znajdziesz chwile czasu to zapraszam do mnie :]
http://lost-in-our-fate.blogspot.com/
laura moja mistrzyni<3 naucze sie jej przemowy na pamiec i kiedys wykorzystam haha. szkoda, ze sie tak jakby pogodzila z shannonem, mialam nadzieje ze sie pobija czy cos :D tylko powiedz mi, skad laura wziela tyle kasy? :D
OdpowiedzUsuńszantażystka :D dopracuję jedną scenę i dodam xD bo narazie tak nielogicznie jest, ale poprawie ;D więc Ty też przygotuj się na dodanie:D hehe ;*
OdpowiedzUsuńinna^^
i musze poprawić błędy interpunkcyje bo znowu się ktoś doczepi xD
Czekam na kolejną część! Dawaj ją szybciutko, bo się nie mogę na nauce skupić :P
OdpowiedzUsuńTak bardzo chce się dowiedzieć co tam się takiego stanie, nienawidzę jak kończysz w takich momentach xD
Inna - ha ha, możesz mi podesłać swój to Ci sprawdzę pod kątem poprawności ;D (powiedziała ta, co zawsze olewa przecinki ;P).
OdpowiedzUsuńja swój 21 to muszę przede wszystkim zacząć pisać ;D
Anonimowy ktoś powyżej ;) Skąd Laura wzięła tyle kasy, no właśnie? ;D Przekonamy się za jakiś czas. A co do 'pogodzenia się' z Shannonem - nie przewidywałam tego, że się będą bić, bo nie chciałam na wstępie ich strasznie skłócać. Oni i tak jeszcze staną na wojennej ścieżce ;D
Anonimowi, błagam - PODPISYWAĆ SIĘ ;) Przynajmniej jedną literką, żebym wiedziała do kogo się zwracać! :)
Alibi, następny rozdział jest dopiero w mojej głowie :) Wbrew zapowiedziom, będzie raczej spokojny, choć faktycznie coś niespodziewanego się wydarzy...
bu bu bu, no cóż muszę poczekać xD
OdpowiedzUsuńja niestety jestem z tych strasznie niecierpliwych, więc wybacz ;)
strasznie jestem ciekawa tego niespodziewanego.
Rozdział 17 na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger:)
nie rozkminaim komentarzy na blogspocie, ale jestem na dobrej drodze xD milo mi, ze zainteresowalas sie moim chlamem, a Twoje opowiadanie postaram sie przeczytac w przeciagu tygodnia, moze troche dluzej, bo czasu to ja za wiele nie posiadam moja Droga. Pozdrawiam ;) blue-memories
OdpowiedzUsuńtrzeci na we-will-fight.blog.onet.pl ;)
OdpowiedzUsuńgrey-eyed
Co do przerw między dialogami - poprawię się, łatwiej mi było czytać, jak sprawdzałam i zapomniałam skasować ;].
OdpowiedzUsuńNie wymienili się numerami, ale Leto jeszcze zostaje w Londynie ;p
Z jednej strony ten rozdział mi się podobał, ale z drugiej, to pisałam go kilka dni i im dłużej zastanawiałam się co dopisać, tym mniej mi się to wszystko podobało. Dzięki za miłe słowa, serio.
grey-eyed
szkic nowego rozdziału już mam, wystarczy, że przeleję to na klawiaturę,czy też papier, co teraz trudne nie będzie, bo mam 3 dni wolnego , yeah! ;D, więc może dodam nowy szybciej i bardziej mi się spodobo (oby) ^^
OdpowiedzUsuńAgaa/grey-eyed
ogólnie to ja jak już sprawdzę to chcę wszystko zmieniać ;)
OdpowiedzUsuńtak, jestem w gimnazjum, obyś się nie zraziła ;))
grey-eyed
czyli tak jak ja ;)
OdpowiedzUsuńnie dziękuję ^^
grey-eyed
Laura spokojnie, bez obiecanek mi tu, będziesz miała ochotę będziesz miała czas to przeczytasz nic na siłę ;) ale jeśli przebrniesz przez moje pisanie to niezależenie od tego czy komentarz pozytywny czy negatywny to ma być przez ciebie wystawiony :] ja nie liczę na same pochlebstwa ale na szczerość :) a i pamiętaj o wyjaśnieniu stwierdzenia "specyficzny styl" no chyba że jednak stwierdzisz że specyficzny nie jest :P i oczywiście będę cię powiadamiać i cieszy mnie to że mimo braku dokładnego zapoznania się z moim blogiem jesteś chętna na zawiadomienia ^^ Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPiszę i piszę i piszę i słabo mi to idzie. Muszę się przespać ale obiecuję, że dzisiaj (w godzinach porannych)przysiądę i napiszę tą 18 do końca i zacznę kolejne. A tak w ogóle, jaką prezentację przygotowujesz?!;)
OdpowiedzUsuńStronger:)
No to w takim razie czekam cierpliwie na solidnego i szczerego komentarza z twojej strony :P tym bardziej że mam takie odczucia a nie inne co do zamieszczonych postów a więc przebrnięcie przez nie za jednym zamachem no powodzenia ^^ kurcze ja to potrafię zachęcić ha ha XD życzę owocnej nauki no i czasu oraz siły ;) Pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńPS nie wytykać mi tu długości postów ;P
Odpisałam Ci u Ciebie, ale zapomniałam o jednym: mnie 21 też nie idzie. Zamysł jest, wszystko wiem co i jak, a nie mogę tego złożyć w całość :/
OdpowiedzUsuńPowyższy komentarz był do Stronger ;D
OdpowiedzUsuńPablin: ja nic nie wytykam ;D moje posty są chyba porównywalne długością ;D I naprawdę mam zamiar przeczytać wszystko za jednym zamachem, Twoje zachęcanie albo zniechęcanie niczego tu nie zmieni. Postanowione i będzie wykonane :D
Ostatnio zauważyłam, że wywieranie na mnie dużego nacisku bardzo dobrze wpływa na moją wydajność.:) Także można na mnie "wsiadać" ale w granicach rozsądku. Mam pomysł i chcę go zrealizować ale najzwyczajniej w świecie już mi się literki zlewają na ekranie monitora. A temat bardzo ciekawy, studiujesz zapewne pedagogikę?:)
OdpowiedzUsuńKochana to ja ci tylko życzę jak najszybciej tego czasu abyś nie miała za wielkich tych zaległości u mnie tym bardziej jak nadal będę TAK pisać ponieważ za duża katorga cię będzie czekać :P ok nie przeszkadzam ucz się ucz :]
OdpowiedzUsuńBardziej piszę niż się uczę (w sensie, że nie wkuwam, tylko tworzę ;P). A czasu będę miała więcej... SOON.
OdpowiedzUsuńPostaram się w miarę szybko ten czas znaleźć, żeby faktycznie nie narobić sobie zaległości :)
No to zmykam!
Mam teraz dwa dni wolnego na uczelni to będę miała sporo czasu, żeby coś naskrobać. Oczywiście jestem ciekawa, co to są za studia... Zaintrygowałaś mnie. Widzę powyżej, że również lubisz słowo SOON ;) J.L często go używa, ostatnio w sprawie teledysku do TIW. No nic, nie zamęczam. Przygotuj się dobrze a na pewno będzie ok.:) Ja lecę spać i zapraszam jutro do siebie.:)
OdpowiedzUsuńrozdział drugi na we-were-the-kings. :)
OdpowiedzUsuńYepp, wyciągnęłam skubaną, ale ile przy tym łez popłynęło. xD
OdpowiedzUsuńUwierz mi, nikomu nie przeszkadza, ze w takim tempie dodajesz rozdziały, a wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że działa to też na fabułę, nie jest ona przewlekłą, a dzieje się praktycznie dzień po dniu, więc czytelnik jest "na bieżąco". :) Za to u mnie często zdarzają się przerwy kilkudniowe, tygodniowe, czasem nawet miesięczne, więc nawet jak nie piszę po tygodniach, to raczej ludzie się nie gubią (tak myślę. xDD).
Laurze na pewno blisko do sf. Serio, czasem odnoszę wrażenie, że rozerwie ciuchy pod którymi będzie miała majtki na rajstopach. xDDD Ale zatrzymuje się przed granicami. :D Oczywiście, nie mówię tego w sposób krytyczny, tylko żartobliwy. :D Możliwe, że za nimi zatęsknię, aczkolwiek zobaczymy. Na razie trzymam się tego, co napisałam wcześnie. Ale zaintrygowałaś mnie tą zmianą Laury. :> Hmhmhm, coś wielkiego się szykuje. :D
Z tym dystansem to masz rację, choć też nie zawsze takie sytuacje się zdarzają. :) Znam osobiście ludzi, z którymi po jednym spotkaniu miałam relacje niczym Laurą, a Braxtonem. :D Ale naprawdę, super, ze uwzględniłaś taki wyjątek i to jeszcze w postaci Shannona. Miło się będzie czytało o kolejnych etapach tej znajomości. :)
Realność przede wszystkim! Jak ja nienawidzę fantastyki i historyjek wręcz niemożliwych do wyobrażenia sobie.. Cieszę się, że i u Ciebie ten trybik działa. :D Piąteczka! xD
Oh, ah, eh, proszę bardzo, polecam się na przyszłość. :D :*
Osiemnastka na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Stronger:)
nowy na change-yourself : )
OdpowiedzUsuńLaura kiedy nowy ? :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńdziś czeka mnie zarwana noc, więc jeśli rano nie będę mogła zasnąć to wrzucę. jeśli natomiast padnę (co jest możliwe, bo ostatniej nocy zasnęłam o 5), to wtedy rozdział pojawi się jutro :)
generalnie nie jestem z niego zadowolona i tak mam opory przed publikacją... ;P
ps to naprawdę miło, że ktoś czeka :)
czeka to mało powiedziane, nabijam Ci statystykę wchodząc tu kilka/kilkanaście razy na godzinę :D
OdpowiedzUsuńszczerze to wolałabym go rano, ale jeśli Ci się nie uda, jakoś to (chyba) przeżyje :)
w takim razie owocnej nocy :)
ah, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńjest szansa na to 'rano', wpadł mi przed chwilą pomysł na jeden dialog ;D więc póki pamiętam zapiszę i może popłynę z całym rozdziałem ;P natomiast z góry ostrzegam, że nie będzie zbyt porywający... może kolejne to zrekompensują :)
wszystko co napiszesz będzie dobre! :)
OdpowiedzUsuńoj... ;) oby oby.
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej rozdział pojawi się najprawdopodobniej w przeciągu najbliższych 24 godzin :) mogę tylko zdradzić, że zakończy się w sposób, którego nie lubicie ;) tajemniczym telefonem i pojawieniem się nowej postaci, ale o tym będzie w 22 ;D
póki co - do nauki ;D
dzięki za wsparcie! niestety ledwo dziś kontaktuję, więc nie umiem wyrazić swojej wdzięczności, ale to wszystko jest przemiłe :)