ten million miles, her way was close, to her inside, can't you see her life is broken
turn back, believe, nothing is over

5 kwietnia 2011

Rozdział dziewietnasty

Tło muzyczne: TUTAJ

Laura, jesteś mistrzynią. Nie do końca normalną, ale mistrzynią – myślałam wsiadając do samolotu. Dzień był, delikatnie mówiąc, zwariowany. Bieganie po sklepach, bank, kantor, odwiezienie Goldena, ostatnie dopakowywanie.
Cudem udało się zdążyć na ostatni samolot do Helsinek. Kiedy już w nim usiadłam, mogłam wreszcie odetchnąć. Słuchając Aerosmith Fly Away From Here przyglądałam się Warszawie, którą zostawiałam na najbliższe kilkadziesiąt dni. Pierwszy przystanek – Finlandia.
„Widzimy się po koncercie” –
odczytałam wiadomość od Jareda stojąc w łazience na lotnisku w Helsinkach. Ich występ miał się zaraz zacząć. Nie musiałam się specjalnie spieszyć, dostałam instrukcje od Jareda, że tego dnia mam zdążyć przede wszystkim na pokoncertowe spotkanie z fanami. Ponad dziesięciostopniowa różnica temperatur między Polską a Finlandią zmusiła mnie do zmiany ubrania. Założyłam spodnie i długi rozpinany sweter. Stanęłam przed lustrem oglądając się z każdej strony. Najdłuższe kosmyki włosów, których niestety nie zdążyłam przed wylotem podciąć, sięgały mi do połowy pleców. Związałam je dla wygody stwierdzając przy okazji, że przydałoby się odświeżyć kolor. Pod wpływem słońca niewiele miał już wspólnego z czekoladową praliną, do której miesiąc wcześniej namówił mnie mój fryzjer.
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam w celu znalezienia taksówki i dostania się pod halę. Po południu dostałam wszystkie dane dotyczące miejsca koncertu i noclegu. Podałam adres taksówkarzowi i pojechaliśmy.
Wygramoliłam się z samochodu próbując poradzić sobie z dwiema walizkami, laptopem, aparatem na szyi i podręczną torebką. Stanęłam i rzuciłam okiem na napis Jäähalli. To tutaj. Pod halą była garstka ludzi, którzy raczej kręcili się tam bez celu, niż przyszli na koncert. Sądząc po docierających z wewnątrz budynku dźwiękach na pewno już trwał.
Znalazłam tylne wejście, którym miałam dostać się do środka. Stał przy nim rosły ochroniarz.
- Dzień dobry, Laura Kuligowska, jestem fotografem – dyszałam.
- Kto? – nadstawił ucha.
- Laura Kuligowska – wzięłam głęboki oddech i powiedziałam powoli – Powinnam być na liście, jestem fotografem – wyciągnęłam dowód i mu pokazałam, ale tylko rzucił z daleka okiem.
- Mhm... – pokiwał głową.
- Prosto z lotniska przyjechałam – wyjaśniłam widząc, jak spogląda na moje bagaże.
- Nie ma Pani na liście – powiedział przejeżdżając palcem po podkładce z kartką.
- Jestem, jestem. Może nazwisko Pan źle sprawdza – chciałam wyciągnąć rękę po to, co trzymał, ale odchylił się.
- Zaraz zaraz, młoda damo.
- Muszę szybko wejść, już jestem spóźniona – wyjaśniłam poprawiając spadającą torbę z laptopem.
- To, ze jesteś spóźniona to prawda. To, że musisz wejść już niekoniecznie – odpowiedział z pełną powagą.
- Słucham? Muszę. Jestem umówiona z chłopakami i ...
- Nie jesteś pierwszą, która tak twierdzi – przerwał mi uśmiechając się złośliwie.
- Co? – spojrzałam skrzywiona – Nie, nie jestem żadną fanką. Mam dla nich pracować, od dziś.
- Pracować? – roześmiał się – Ciekawe co to za praca...
- Człowieku, mówię Ci, mam robić zdjęcia – zirytowana podniosłam do góry aparat - Dlatego jak najszybciej muszę tam wejść. Mogę zobaczyć listę?
- Nie, nie możesz. Nie ma Cię na liście, więc nigdzie nie wejdziesz.
- Świetnie. To może niech Pan zawoła kogoś z ekipy, managera, kogokolwiek, oni będą wiedzieli kim jestem – powiedziałam, a ochroniarz obejrzał się za siebie.
- Nie widzę nikogo z ekipy. Przykro mi.
Cholera. Jak to możliwe, że nie ma mnie na liście? Miałam być! Jared pisał, że będę! Zapomnieli? A może to był jeden wielki żart? Może ktoś źle podał moje dane? Do głowy wpadł mi pewien pomysł i była to moja ostatnia deska ratunku.
- A może Steve... – odchrząknęłam – Steve Robinson?
- Steve? – zmierzył mnie wzrokiem – A to nie jest męskie imię przypadkiem?
- Takie trochę męskie, trochę żeńskie. Wie Pan, czasy takie.
- Steve... – spojrzał na swoją listę – Jest Steve Robinson.
- Właśnie... To ja! – krzyknęłam wyszczerzając zęby – Oni tak na mnie mówią, Steve. Taka głupia historia, nie będę Panu opowiadać, ale pewnie chcieli zrobić żart i podali mnie jako Steve’a.
- I Ty jesteś Steve Robinson? - ochroniarz zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak, właśnie! – próbowałam być przekonująca – Steve, to ja! Jak żywy! – rozłożyłam ręce z uśmiechem.
- To ciekawe, bo Steve jest na liście, ale jakby to powiedzieć, jest odhaczony, co oznacza, że już wszedł – powiedział to z taką satysfakcją, że miałam ochotę mu przyłożyć.
- Jest Pan pewien? To może ktoś wszedł za mnie? – zaczęłam ściemniać, choć wiedziałam, że odhaczony został na pewno prawdziwy techniczny.
- A dowód tożsamości Pani ma?
- Mam, pokazywałam Panu, ale on jest na Laurę, a nie na Steve’a. To znaczy ja jestem Laura, tak od urodzenia, ale dla nich jestem Steve, dlatego tak mnie pewnie podali – kłamałam – Poważnie mówię!
- Dziewczyno, jedź do domu, wytrzeźwiej, a na następny koncert kup bilet. Dziękuję, do widzenia!
Stałam jeszcze przez chwilę wpatrując się niego ze złością. Niestety, nic więcej nie mogłam zrobić. Z nikim nie mogłam się skontaktować. Jedyną osobą, do której miałam telefon był Jared, a było raczej mało prawdopodobne, że będzie go sprawdzał w trakcie koncertu. Już po mnie. Świetnie, po prostu świetnie. Odwróciłam się i poszłam. Postanowiłam pojechać do hotelu i na nich poczekać. Wsiadłam w taksówkę i podałam kierowcy namiary. W drodze wysłałam Jaredowi wiadomość, że dotarłam do Helsinek, ale na koncercie mnie nie będzie i zobaczymy się w hotelu.

Podeszłam do recepcji, przywitała mnie kobieta w średnim wieku.
- Dobry wieczór. Laura Kuligowska, chyba mam tu dziś nocować – powiedziałam.
- Chyba? – zapytała uśmiechając się - Ma Pani numer rezerwacji?
- Nie bardzo, ale dowód tożsamości mam, jeśli to pomoże - wzięła ode mnie dowód i wklepała dane.
- Może pomoże, zobaczymy... A jaki to miał być pokój?
- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, nie ja robiłam rezerwację – powiedziałam drapiąc się po głowie.
- Właśnie, bo nie mam Pani nazwiska – zrobiła zaniepokojoną minę.
Pięknie, ten wieczór zaczyna mi się podobać jeszcze bardziej – pomyślałam przewracając oczami.
- To może jest rezerwacja na Jareda Leto albo na Emmę... Cholera nie znam jej nazwiska... Albo ogólnie 30 Seconds to Mars? – zapytałam a ona zaczęła błądzić wzrokiem - Jestem tu z nimi. Są dla nich rezerwacje, prawda?
- Przykro mi, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.
Co jest do cholery? Kobieto, jak to nie możesz odpowiedzieć?
- Proszę Pani, mi nie chodzi o informację, w którym pokoju oni śpią, nie planuję tam biec i wzdychać pod drzwiami. Jeśli jest na nich rezerwacja, to znaczy, że jest też rezerwacja na mnie. Proszę to sprawdzić po prostu.
- Naprawdę nic nie mogę zrobić, nie mam Pani nazwiska w bazie, nie posiada Pani numeru rezerwacji, a informacji o gościach nie udzielamy.
O gościach? Już ja tym gościom pokaże jak wrócą... – pomyślałam nerwowo oddychając.
-
Mamy wolne pokoje, może Pani wziąć jeden z nich – zaproponowała.
- Pozwoli Pani, że poczekam tu na nich? Pokoju na razie nie będę brała, bo według moich informacji jest już dla mnie zarezerwowany – powiedziałam zrezygnowana i miałam ogromną nadzieje, że się nie mylę.
Kobieta beznamiętnie przytaknęła głową. Widać, że nie było jej to na rękę, ale najwyraźniej odpuściła. Ze swoimi tobołami raczej nie przypominałam psychofanki, która miałaby się na nich rzucić tuż po wejściu.
Usiadłam na jednej z miękkich kanap w holu. Spojrzałam na telefon – cisza. Recepcjonistka mimo wszystko czasami przyglądała mi się podejrzliwie, jakbym co najmniej miała zaraz schować szklany pozłacany stolik pod kurtkę i z nim uciec. Podciągnęłam nogi, za co zmierzyła mnie wzrokiem, ale było mi już wszystko jedno. Obserwowałam zegar wiszący nad recepcją. 21... 21.30... 22... Czas dłużył się niemiłosiernie. Byłam zmęczona, byłam zła, zaczęłam się nawet niepokoić czy może przypadkiem chłopaki mnie nie wystawili. Akcja pod halą, a teraz hotel – nie wyglądało to najlepiej. Stwierdziłam jednak, że to niedorzeczne. W moim przekonaniu utwierdziła mnie wiadomość od Jareda, która przyszła po 22: ‘Co się stało? Jeszcze spotkanie, wkrótce będziemy’.
Faktycznie, po koncercie miało się przecież odbyć spotkanie z fanami. Wiedziałam, że trochę sobie poczekam. Jego wkrótce przeciągało się już do 45 minut. Podparłam ręką głowę i nie pamiętam w którym momencie przysnęłam. Obudziły mnie czyjeś głosy.
- A to jest nasz Cukierek – ktoś się roześmiał.
Jaki kurwa cukierek?
- Trochę mało energii w tym Cukierku – odpowiedziała inna osoba.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Braxtona, a obok niego mężczyznę, którego spotkałam pierwszy raz, choć wiedziałam, że to Tim.
- Jezu, nareszcie... – wstałam przeciągając się – Czekam na Was od kilku godzin. Cześć, jestem Laura – podałam mu Timowi. Braxton rozłożył ramiona. Jego bezpośredniość zadziwiała mnie od samego początku.
- Jak Ty mnie nazwałeś? – zmarszczyłam brwi.
- Cukierek. Opowiadałem Timowi, o tym jak się poznaliśmy. I zostałaś tak przez nas ochrzczona – powiedział i czekał na moją reakcję.
- Chryste, Braxton, zlituj się! To brzmi jak z pornola! Czy Wy macie problem ze zwracaniem się do ludzi po imieniu? – roześmiałam się – Wystarczy, że Tomo mówi na mnie Steve.
- Co Tomo, co Tomo? – usłyszałam za sobą i gdy się obejrzałam ujrzałam Milicevica - Witamy w końcu naszego... – Tomo uniósł ręce do góry.
- Proszę, nie kończ! Dzisiaj nawet udawanie Steve’a mi nie pomogło – powiedziałam celując w niego palcem, na co on zrobił tylko zdziwioną minę.
- Witamy! – usłyszałam głos Jareda wchodzącego do hotelu – Odgrażałaś się, że mnie zabijesz, a chyba będzie na odwrót!
- Słucham? – spojrzałam na niego wychylając się zza Tomo.
- Co to za numery odstawiasz pierwszego dnia pracy? – zapytał Jared podchodząc do mnie bliżej. Ściągając kaptur z głowy ukazał swoje ciemne włosy. Wciąż jednak miał na sobie okulary, więc nie mogłam stwierdzić czy mówi poważnie czy żartuje.
- Ja odstawiam numery? – zdziwiłam się – To lepiej Wy mi wytłumaczcie dlaczego nie było mnie na liście, a Pani w recepcji nie chciała mi nawet udzielić informacji czy jest dla mnie rezerwacja?
Spojrzeli na siebie pytająco.
- Byłaś na liście, Shannon miał Cię podać – odpowiedział Jared oglądając się za siebie. Starszy Leto stał za szklanymi drzwiami hotelu i rozmawiał z grupką młodych ludzi.
- To musiał to zrobić chyba telepatycznie, a i tak nie wyszło – westchnęłam zbierając swoje rzeczy – Słuchajcie, jeśli mam być Waszym fotografem, to musicie coś z tym zrobić. Trochę ciężko będzie mi uwiecznić trasę stojąc na zewnątrz klubów czy poza terenem festiwalu.
- Spokojnie, wyjaśnimy to później. Najważniejsze, że dojechałaś – zdjął okulary i się uśmiechnął, co starałam się odwzajemnić, ale chyba nie wyszło najlepiej.
- Dojechałam, ale zdjęć z Finlandii już nie będzie – zapakowałam na szyję aparat i przerzuciłam przez ramię laptop.
- Cały miesiąc przed nami, zdążysz zrobić tyle zdjęć, że Ci się odechce – Tomo klepnął mnie w ramię – A teraz idziemy spać! Padam na ryj! – dodał ziewając.
- Emma, chodź! – zawołał Jared do mijającej nas drobnej blondynki – To jest właśnie Laura.
- Hej – uśmiechnęła się.
- Cześć, jestem Laura – podałam jej rękę.
- Zwana Stevem! – krzyknął Milicevic.
- I Cukierkiem – dodał Braxton wciskając między nas swoją głowę.
- Tak, Laura zwana Stevem i Cukierkiem – powtórzyłam przez zęby – Proszę, nie pytaj dlaczego! – roześmiałam się i nachylając się do ucha Emmy dodałam – Będę Ci wdzięczna, jeśli jednak będziesz się do mnie zwracała po imieniu. Wkrótce dostanę przez nich rozdwojenia jaźni albo innej schizofrenii.
- Jasne – uśmiechnęła się – A ja jestem Emma... Zwana po prostu Emmą. Miło Cię w końcu poznać. A teraz dzieci, wszyscy idziemy spać! Pogadamy sobie jutro, mamy cały dzień wolny – Emma zagarnęła ramionami chłopaków kierując wszystkich w stronę recepcji.
Odebraliśmy klucze do pokoi i każdy udał się w swoją stronę.
Jak tylko dotarłam do swojego i zapakowałam wszystkie graty do środka, pierwsze co zrobiłam, to rzuciłam się na łóżko.
Dziwny początek wielkiej przygody... – pomyślałam przecierając oczy.
Po wypakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy na tę jedną noc, postanowiłam pójść do chłopaków, żeby dowiedzieć się jaki mamy plan na następny dzień. Przemierzając korytarz usłyszałam podniesione głosy braci Leto.
- Powiedz, że nie zrobiłeś tego specjalnie! – Jared był wyraźnie zdenerwowany.
- Przestań, zostawiłem kartkę, może się gdzieś zapodziała, trzeba było poprosić kogoś innego – rzucił obojętnie Shannon.
- Poprosiłem Ciebie, bo byłeś pod ręką i wydawało mi się, że to zrobisz!
- A może ta panna po prostu nie przyszła? Nie wziąłeś tego pod uwagę? Może tak właśnie wywiązuje się ze swoich obowiązków? Przecież Ty nic o niej nie wiesz! W sumie taka trasa to dla niej niezła zabawa: podróże, koncerty, drogie hotele, my obok. Nie pomyślałeś o tym?
Zatrzymałam się i oparłam o ścianę słysząc słowa starszego Leto, które ewidentnie dotyczyły mojej osoby.
- Shannon, o co Ci chodzi? Jaki masz z nią problem? – Jared mówił już nieco spokojniej.
- To raczej Ty masz z nią problem.
- O czym Ty mówisz?
- Dobrze wiesz, że nie zabieramy w trasę dziewczyn. A Ty ściągasz tu pannę, którą ledwo znasz, jakbyśmy nie mogli wziąć znajomego fotografa, mężczyzny! Mam dziwne przeczucie, że bardziej chcesz się z nią przespać niż pracować.
- Przestań... Chociaż tego nigdy nie można wykluczyć! – roześmiał się.
- Świetnie. Jak potrzebowałeś panienki na noc, to trzeba było powiedzieć. W jednym i w drugim wypadku i tak trzeba płacić.
Shannon, Ty dupku! – pomyślałam zaciskając zęby.
- Nie przesadzaj.
- A dzisiaj płacimy dodatkowo za jej pobyt tutaj, z którego nie wynika nic! – krzyknął starszy Leto.
- Mówisz tak, jakby nie było nas na to stać. Jak szkoda Ci kasy, to od jutra mogę z nią dzielić pokój, będzie taniej – roześmiał się – I na pewno przyjemniej.
Pięknie, jeden lepszy od drugiego!
-
Czekasz na kogoś? – usłyszałam głos Emmy, która szła w moją stronę.
- Ja... – zmieszałam się próbując opanować zdenerwowanie – Chciałam się... zapytać, o której jutro wstajemy?
- Śniadanie o 9. Wylot o 14. Spokojnie się wyśpisz – uśmiechnęła się.
- Dzięki, taki właśnie mam plan – pomachałam jej i szybko ruszyłam w stronę pokoju - Między innymi taki mam plan – dodałam w myślach - Już ja im jutro pokaże.
Byłam wściekła po tym wszystkim, co usłyszałam. Miałam ochotę pójść i jednemu i drugiemu dać w twarz. To by było jednak zbyt proste.

Pierwszy przystanek tej podróży nie należał do najbardziej udanych. Najpierw sytuacja z ochroniarzem, robienie z siebie idiotki, potem godziny czekania w hotelu, a na koniec podsłuchana rozmowa braci. Z tych nerwów nie mogłam myśleć o niczym innym. Na szczęście spędzenie poprzedniej nocy na praniu, prasowaniu i pakowaniu dało się we znaki na tyle, że zasnęłam szybciej niż bym się tego spodziewała.

***

Warunek Laury z poprzedniego rozdziału – wszyscy się na tym skupili, a tak jak pisałam w komentarzach to nie jest takie istotne. Jeszcze nie teraz ;) Laura będzie chciała ten warunek wykorzystać za kilka...naście rozdziałów ;D

Póki co jest w Finlandii i muszę Wam powiedzieć, że zanim stamtąd wyjedzie pokaże na co ją stać ;) To będzie dosyć ciekawy poranek dla członków zespołu ;D

A skoro już przy zespole jesteśmy. Jak pewnie zauważyliście nie umiejscowiłam zbyt dokładnie akcji w czasie (celowo zresztą), a jednocześnie nie przykładałam wagi do charakterystyki członków zespołu. Jakbyście chcieli wiedzieć jak ja ich widzę w tym opowiadaniu, to wyglądają MNIEJ WIĘCEJ tak: KLIK

Zatem kochani, do następnego! A następny prawdopodobnie w weekend – jestem dosyć zabiegana, z góry więc przepraszam za mniejszą aktywność na Waszych blogach, nadrobię wkrótce.

Uff, rozpisałam się. A jeszcze jedno – czy już Wam mówiłam, że jesteście niesamowici? ;)

36 komentarzy:

  1. obaj panowie Leto mnie wkurzyli tą rozmową! Gadali o niej jak o.... Nie ważne xD a Shann zrobił to specjalnie? Jak tak to normalnie nie wiem co mu zrobie (raczej nic bo wątpie żebym dorwała kiedykolwiek Shanna z Twojego opka xD)! A juz myślałam że Steve zadziała ;D no to teraz musimmy czekać do weekendu ;D!;*
    inna^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuuuu nieładnie nieładnie się niektórzy zachowują!!!! Ale znając Twoją bohaterkę zemsta będzie przesłodko smakować!!!!
    Jak zwykle zachwycona pozdrawiam
    I może wcześniej niż w weekend się uda hahaha - wiesz nałóg to nałóg!!!!
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmmm.... i co ja mam Tobie powiedzieć moja droga?
    Pierwsze pytanie to: czy Ty cierpisz na bezsenność, bo patrząc na godzinę dodania notki to zaczynam się o ciebie martwić:DDD Wracając do odcinka jak zawsze świetny i powtórzę to jeszcze raz jestem zachwycona tym opowiadaniem. Laura i komizm zaprezentowanej sytuacji jest po prostu nie do przebicia:D Tak to jest jak zostawiasz coś facetom do załatwienia:D Zastanawiam się teraz nad relacjami Shannon- Jared- Laura. Przyznam szczerze, że zaintrygowałaś mnie i nie spodziewałam się takiego ciągu zdarzeń. Jared to Jared jemu nigdy nie wiadomo co do głowy wpadnie... przynajmniej na takiego go kreujesz w tym opowiadaniu- nieobliczalny mężczyzna z kryzysem wieku.:) Tomo, Braxton oni zawsze się jakoś w opowiadaniu przewijali i mogłam jakoś odnieść się do ich charakteru czy zachowania. Shannon był i dalej jest dla mnie Tabulą rasą, jednak w tym odcinku zaczęłaś go w pewien sposób jakoś kreować. Pamiętam odcinek bodajże 12 gdzie odbyła się oficjalne spotkanie Laury z chłopakami i z tego co pamiętam Shann od samego początku był "mało pozytywnie" nastawiony do głównej bohaterki. Jestem ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy, no i jak każda czytelniczka jestem ciekawa jaka będzie zemsta Laury:DD Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Tobie dalszej weny i prosić o szybki dodanie notki :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam tutaj przez linki u innych dziewczyn, które pisały właśnie w tematyce Marsów. Cieszę się niezmiernie, że mogłam poznać Twoje opowiadanie. Cholera, zazdroszczę Ci stylu pisania piekielnie! Wyobraź sobie, że czytałam wiele książek, i dzielą się one na złe i dobre. I teraz uważam, że niektóre blogi są zdecydowanie lepsze niż niektóre książki wydawane wręcz bezmyślnie! Super! Mogłabym tak pisać te komplementy cały dzień, ale chyba umrę jak czegoś nie zjem na swojej diecie proteinowej... jak się jesy wegetarianinem to jest sto razy gorzej! Więc tak: godzina mnie przeraża, olbrzymi szacunek! Shann skubaniec. No i zemsta- właśnie, wyczekiwane najbardziej! Mogę liczyć na powiadomienia? Mój nr gg to 3662288, blog: hipnozja.blog.onet.pl (ehh, też Marsi, niestety na razie tylko opis bohaterów). Dodałam Cię do linków :-) Dużo więcej osób powinno ujrzeć Twój talent literacki.
    Pozdrawiam ciepło :)
    Luiza

    OdpowiedzUsuń
  5. dziewczyny mają rację . ;D godzina przeraża . ;d
    nie wątpię w to , że Laura im da popalić . w pełni na to zasłużyli . :)
    teraz magiczne pytanie: kiedy 20 rozdział . ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. O jej, już myślałam, że Marsi ją wykiwali Oo.
    A to nasz Shannon... Swoją sroga nie rozumiem, dlaczego tak jej nie lubi, hm? Być może dowiemy się w przyszłych rozdziałach? :D .
    A co do Jareda... No, mam nadzieję, że tak od razu jej nie wykorzysta xDD.
    I jestem ciekawa, jak się jutro im 'odwdzięczy'.
    A wiem, że Laura miewa genialne pomysły xDDD.
    Ach!
    Ta sytuacja z ochorniarzem bardzo mnie rozbawiła xDD.
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. biedna Laura . już myślałam , że zamieszka na tych kanapach w hotelu . :D
    u mnie nowy , przedostatni rozdział - we-were-the-kings.blog.onet.pl :}

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz tak... Nawet nie wiem jak to określić. Ale bardzo podobał mi się ten rozdział. Już wiem, że Shannon będzie mnie wkurzał. ;d "Panienka na noc" bardzo sympatyczne określenie ;dd theattack.blog.onet.pl
    By Hurricane

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się jakbym miała deja - vu! Jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, że jest fantastycznie chociaż gdybym miała okazję za te złośliwości w stosunku do Laury to Shannona przekręciłabym przez kolano i mu wtłukła! Dlaczego on ją traktuje?! Ciekawa jestem dalszej akcji!:) Pozdrawiam!;D

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko! Moja polszczyzna w powyższym komentarzu woła o pomstę!;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam, Stronger;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć ^^

    od jakiegoś czasu czytam twojego bloga, a teraz chciałabym ciebie zaprosić do swojego, bo odważyłam się opublikować swoje wypociny ;) jakbyś miała za dużo czasu to zapraszam : we-will-fight.blog.onet.pl

    grey-eyed

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny i nic więcej nie dodam ; p zapraszam na mojego drugiego bloga : molly-jared-blog.onet.pl
    Hurricane ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ależ ja mam wielką ochotę skopać Shannonowi to jego seksowne dupsko! Nie podoba mi się jego zachowanie w ogóle, ale cóż... Rozpoczęła się głęboka przygoda z Marsami to i rozpoczyna się głębsze wtajemniczenie w umysły naszych drogich chłopców, a wiadomo - facetom jedno po głowie chodzi. Mam przeczucie, że Shann będzie się dawał Laurze we znaki swoim zachowaniem i że szykuje nam się niezła wojna. :D Aż się nie mogę doczekać co będzie w następnym rozdziale! (Oczywiście, nie tylko z tego względu, bo na każdy Twój rozdział wyczekuję z ogromnym utęsknieniem. :)).
    W ogóle, to ja bym Letosom po głowie nieźle dała za taką akcję, ale znamy już winowajcę. Chyba na miejscu Laury wściekłabym się i wróciła do Polski. xD Ale jednak jakieś zasoby cierpliwości to Ona ma, wiec duży plus. :D
    Cóż jeszcze mogę napisać... Bardzo niecierpliwie czekam na ciąg dalszy moja Droga! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale mnie Shannimal wkurza, wrr! To widzę, że Laura będzie miała ciekawie tam z Marsami, jeszcze wiele przygód ją czeka xd.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na 2 rozdział :]
    http://lost-our-fate.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. dziewczyny, dziewczyny! kochane jesteście! wszystko czytam, wszystko przyjmuję, tylko jestem w biegu i nie mogę każdej odpisać ;( nadrobię to wkrótce, tak samo jak Wasze blogi, wiec cierpliwości :)

    jeśli o mój sen chodzi i dziwną godzinę publikacji, nie martwcie się, dla mnie to codzienność, często zasypiam, gdy już słońce wschodzi.
    wiele o mnie można powiedzieć, ale nie to, że normalnie sypiam ;)
    dodam tylko, że 3.25 to tylko godzina publikacji, a nie napisania rozdziału, bo ten był napisany wcześniej :)

    biegnę dalej do swoich spraw, jutro mam nadzieje, będę mogła jak człowiek normalny odpisać i się odnieść do Waszych uwag :)

    OdpowiedzUsuń
  18. ohmg. ja o 23 w łóżeczku już powoli zasypiam i wcale mi to nie przeszkadza :D, a Ty 3:25 i jeszcze nie śpisz. o_O

    OdpowiedzUsuń
  19. nie jest to najpóźniejsza godzina, o której zdarzało mi się kłaść spać ;P
    dodam tylko, żeby nie było wątpliwości - nie pracuje w żadnym nocnym klubie, ha ha ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Laura witaj w klubie mi nocne życie też nie jest obce he he :P
    Muszę napisać komentarza (chociaż już wiesz że ja ich bardzo mało klikam :>)ponieważ ślę duże pokłony w twoją stronę rewelacyjnie rozgrywasz akcję w opowiadaniu dzięki czemu wywołujesz u czytelnika po każdym odcinku uczucie ciekawości co się dalej wydarzy itp. gratuluje :* Dla twojej bohaterki też uznanie za cierpliwość ja bym ich już nieźle poustawiała po czym wypięła pupę i wróciła do Polski hi hi no ale widzę że i ona ma granice i za tą ich piękną rozmowę się już z nimi rozliczy no fajnie fajnie ^^ nie mogę się już doczekać co będzie dalej :] pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Na http://possibility-of-mars.blog.onet.pl/ pojawił się nowy rozdział. :) Hope you'll like it.

    OdpowiedzUsuń
  22. A widzę że zaszły małe poprawki w szablonie :P i mimo że to szczegół to chyba teraz jest lepszy bardziej oddanie charakter opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. no nie mogę. znając mnie i mój iście wybuchowy charakter pewnie zrobiłabym aferę chłopakom. a Shannon, jestem pewna!, zrobił to specjalnie, wszystko, żeby "skreślić" Laurę. tylko co ona mu tak przeszkadza? niech da się Jaredowi konkretnie zakochać i wgl, no! :) jestem straaasznie ciekawa jak da im popalić i niech nie ma litości! wnioskuję, mam nadzieję, że dobrze, że częścią jej planu będzie owy warunek, który wciąż siedzi mi w głowie? albo nie... >.<
    i widzę małą zmianę w wystroju bloga :D
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział jak zwykle świetny!!! Świetnie piszesz :D jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy dalej i dlaczego Shanny nie lubi tak bardzo Laury bo przecież ona mu nic nie zrobiła... ;/ Czekam na NN P:

    OdpowiedzUsuń
  25. mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? wdzięczna bym była www.we-will-fight.blog.onet.pl

    grey-eyed

    OdpowiedzUsuń
  26. Nowy, 14 rozdział na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam, Stronger;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Cytat by Honest: "niech da się Jaredowi konkretnie zakochać i wgl, no!" - boskie, rozwaliło mnie to ;D

    Pablin i Honest - tak, szablon nieco zmieniony i jak znam siebie, to nie ostatni raz, bo nie jestem z niego do końca zadowolona, ale cieszę się, że zauważyłyście i że się podoba :)

    Anja - odpowiedź na magiczne pytanie: rozdział w weekend :) postaram się, by była to sobota, ewentualnie noc z piątku na sobotę :)

    Żeby Was uspokoić powiem, że wszyscy bohaterowie przeżyją kolejny rozdział ;) finlandzkiej masakry nie będzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  28. Zapomniałam napisać, że odwiedzę wszystkie blogi, przeczytam wszystkie notki, ale będę to robiła sukcesywnie, powoli i pewnie zajmie mi to kilka dni z uwagi na inne pilne sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  29. ostatni rozdział na we-were-the-kings. zapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nareszcie dorwalam internet , ktory pozwala mi tu pisac...
    Oczywiscie wiadome bylo, ze Laura pojedzie z chlopakami ^^
    Mimo wszystko ciesze się, ze Shann jej nie lubi, bo nie zawsze przeciez wszystko musi byc takie super, chociaz te jego slowa musialy ja zabolec.
    Jared tez no wiadome Jared on tam ma swoje ,, zboczenia" i nigdy ich sie nie pozbedzie, wiec nie ma co go winic za ten tok myslenia.
    No as Laury, ciekawe co to bedzie

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetne opowiadanie.
    Twoja bohaterka, ma niezłe przygody ;)
    Ciekawe jak się odegra na tej dwójce ;)
    Zapraszam na mojego bloga 30stm-party.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. nowy na change-yourself : )

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeśli chodzi o błędy, to ja nie mam programu do poprawiania błędów;) Mogła byś mi jakiś polecić??

    OdpowiedzUsuń
  34. http://strongerthanyou.blog.onet.pl/ Rozdział 15, zapraszam ;) Stronger

    OdpowiedzUsuń
  35. wprowadzenie do nowego opowiadania i prolog na we-were-the-kings. : ))

    OdpowiedzUsuń