ten million miles, her way was close, to her inside, can't you see her life is broken
turn back, believe, nothing is over

22 marca 2011

Rozdział jedenasty

- Co to? – Karolina zajrzała mi przez ramię.
- Jeszcze nie wiem – odpowiedziałam. Co on wymyślił? Wyjęłam z koperty kolejną większą kartkę. Rozłożyłam – To chyba zaproszenie na dzisiejszą imprezę pofestiwalową – podałam ją Karolinie – Dennis coś o tym wspominał, ale nie udało mu się załatwić wejściówek.
- To jest zaproszenie VIP, dla Ciebie! Z osobą towarzysząca, którą będę oczywiście ja – Karolina wyszczerzyła zęby.
- Że co? – spojrzałam na nią zdziwiona – Ja się nigdzie nie wybieram.
- Żartujesz, prawda? Dostałaś zaproszenie na imprezę, na której będą wszyscy artyści z festiwalu, mnóstwo znanych osób i mówisz mi, że się nie wybierasz? Na głowę upadłaś?
- No. Wczoraj chyba o ile mnie pamięć nie myli. Chcesz to idź – odrzekłam obojętnie. I wszyscy tam na pewno nie będą, niektórzy właśnie opuszczają Pragę – dodałam w myślach.
- Wiesz, czasami to Cię nie rozumiem – pokręciła głową – Masz prawie dwadzieścia pięć lat a zachowujesz się jak emerytka. Kiedy Ty ostatnio wychodziłaś?
- E poczekaj, to było tak dawno, nie wiem czy moja pamięć jest w stanie przypomnieć sobie tak odległe czasy. Ojej, czyżby wczoraj?
- To ‘wczoraj’ to była Twoja praca! Pytam kiedy wychodziłaś tak dla zabawy, po prostu.
- Karolina, wychodzę średnio dwa razy w tygodniu na koncerty, wychodzę ze znajomymi z kancelarii, nie rób ze mnie starego mohera co zaszywa się w domu oglądając M jak Miłość i dziergając sweterki na drutach, bo wiesz że tak nie jest.
- Koncerty równa się praca. Kancelaria równa się praca. Jest godzina 19. Idziesz się wykąpać, doprowadzasz się do porządku i na 21 tam idziemy.
- Czy wyglądam jakbym miała ochotę tam iść? – ziewnęłam i wyciągnęłam ręce wyginając się maksymalnie w bok.
- Dobrze, to inaczej. Skoro Dennis chciał Ci załatwić tę wejściówkę, to znaczy, że prawdopodobnie chciał, abyś zrobiła relację z tej imprezy, tak?
- Możliwe.
- Więc potraktuj to jak pracę, którą podobno tak kochasz! – rozłożyła ręce – Przykro mi obowiązki wzywają!
- Ty cwaniaro!
- Aparat odzyskałaś, zaproszenie masz, osobę towarzyszącą w postaci swojej cudownej siostry też. Wybacz, ale to po prostu jest Ci pisane! – roześmiała się.
- Widzisz to łóżko? – wskazałam na uchylone drzwi do sypialni – Ono właśnie mówi, że mnie potrzebuje. I Karolina, ja mu wierzę!
Karolina popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Widzisz tę stopę? – podniosła do góry swoją nogę – Zaraz będzie miała spotkanie trzeciego stopnia z Twoim tyłkiem, jeśli w tym momencie nie pójdziesz to łazienki, nie doprowadzisz się do porządku i za godzinę nie będziesz tu stała gotowa do wyjścia!
Zrobiłam minę zbitego psa, spuściłam głowę i jak obrażone dziecko powędrowałam do łazienki.
Byłam niewyspana po festiwalu i porannej pobudce. Od siedzenia przed komputerem ledwo widziałam na oczy. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę to imprezowanie. Zimny prysznic na szczęście zmył ze mnie całe zmęczenie i wychodząc z niego doszłam do wniosku, że faktycznie to przyjęcie może być dobrym sposobem na udobruchanie Dennisa, gdyby z reportażem poszło coś nie tak.
- Wiesz, że Cię kocham? – krzyknęłam radośnie, gdy po wyjściu z łazienki zobaczyłam na stole dwie kawy, które Karolina musiała przynieść w trakcie mojego prysznica.
- Czasami mam co do tego spore wątpliwości, ale wierzę Ci na słowo – uśmiechnęła się.
Wlałam w siebie połowę zawartości kubka i poszłam wybrać ubranie.
- Może być? – zaprezentowałam Karolinie czarne wąskie spodnie i kolorową tunikę.
- Jak na Ciebie to może. Już się obawiałam, że znowu wyskoczysz w worku na ziemniaki.
- Bardzo śmieszne – ruszyłam w stronę pokoju.
- To, że powiedziałam, że może być, nie znaczy, że w tym pójdziesz! Załóż sukienkę. Skoro to oficjalna impreza, to będzie bananowy lans, przydałoby się nie odstawać od reszty. Nie sądzisz?
- Sądzę, sądzę, ale jedyna sukienka jaką przywiozłam to ta wczorajsza, a ona nadaje się bardziej na bieganie po łące i zbieranie stokrotek, niż na lansowanie się w klubie – skrzywiłam się.
- Poczekaj – pobiegła do pokoju i po chwili wróciła trzymając w jednej dłoni granatowe szpilki, a w drugiej delikatną kremową sukienkę i granatową marynarkę z wywijanymi mankietami.
- Ekhm... – zawahałam się – Co najmniej jak na spotkanie z prezydentem.
- Bierz, nie marudź. Powinno pasować – rzuciła mi ubrania – Teraz ja idę pod prysznic a Ty w tym czasie się umaluj. A i jeszcze jedno, Twoje włosy.
- Co z nimi? – złapałam mokre kosmyki opadające na ramiona.
- Nie waż się ich wiązać! W mojej walizce są grube wałki, nawiń je na nie.
- Dobrze mamo! – pokiwałam głową.

Po 30 minutach stałam obok Karoliny w łazience w zwiewnej sukience na pół uda, odcinanej pod biustem pasmem granatowo-fioletowych kryształków. Na powiekach zrobiłam kreski eye-linerem, rzęsy przeciągnęłam wydłużającym tuszem.
- Tak mogę iść? – roześmiałam się spoglądając na swoje odbicie w lustrze, którego największą powierzchnię zajmowała moja głowa opatulona z każdej strony kilkudziesięcioma wałkami – Trochę kosmicznie.
- Niewątpliwie zrobiłabyś furorę – Karolina podeszła do mnie i powoli zaczęła ściągać okrągłe potwory z moich włosów – Piękne są, w ogóle ich nie doceniasz – kręciła z niezadowoleniem głową oglądając moje włosy, a na moje ramiona i plecy opadały kolejne kosmyki delikatnych fal.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła, mój Ty stylisto? – przytuliłam ją, gdy skończyła a moim oczom ukazał się całkiem znośny widok samej siebie. Dostałam jeszcze od niej krótkie skromne kryształowe kolczyki i niewielki sztuczny kwiat do wpięcia we włosy. Nie był to typowy strój, który zakładałam wychodząc z aparatem na zlecenia, ale do tej pory chodziłam głównie na rockowe koncerty. Teraz czas sprawdzić się w nieco innym klimacie.
- Gotowa? – spojrzałam na Karolinę obwiązującą swoją szyję masą koralików na poplątanych sznurkach.
- Nawet nie wiesz jak bardzo! Wychodzimy!

Klub znajdował się w podziemiach Praskiej Opery i stąd też pochodziła jego nazwa. Wnętrze jednak z Operą niewiele miało wspólnego. Klub był wielkim labiryntem. Dwie większe sale z barami plus mnóstwo korytarzy, z których można było wejść do mniejszych pomieszczeń z kanapami. Wszystko urządzone było w indyjskim stylu – bordowe obicia przełamane były złotymi wykończeniami i figurkami Buddy. Było dosyć tłoczno i głośno. W jednej sali na dużym ekranie wyświetlano fragmenty festiwalu, trochę ludzi tańczyło do puszczanej przez DJ’a muzyki. W drugiej nieznane mi radio wręczało nominacje do nagród muzycznych dla czeskich wykonawców, chyba niezbyt znanych sądząc po liczbie obserwujących to osób. Działo się jednak dużo, co bardzo mnie ucieszyło. Wiedziałam, że Dennis będzie zachwycony tym materiałem. Pobiegałam trochę po klubie robiąc setki zdjęć. Poza mną kręciło się tam wielu fotografów i reporterów, więc czułam się całkiem swobodnie. Karolina za to włączyła swój radar i co jakiś przybiegała powiedzieć kogo znanego widziała.
Podeszłam do baru, żeby zamówić coś do picia. Kiedy barman postawił przede mną kolorowego drinka, wyjęłam pieniądze by zapłacić.
- Do północy jest open bar – odsunął pieniądze z uśmiechem.
Oops, trzeba się pilnować – pomyślałam mając w perspektywie nieograniczony dostęp do alkoholu. Wprawdzie piłam bardzo rzadko, ale jeśli już mi się zdarzało, to miałam spore problemy z powiedzeniem stop. W pewnym sensie byłam tam jednak w pracy, do tego musiałam pilnować Karoliny, więc nie planowałam szaleć. Oparłam się o bar i obserwowałam ludzi. Ta sukienka była jednak dobrym pomysłem, ludzie byli odstawieni co najmniej jakby to była Gala Oskarów. Z zamyślenia wyrwała mnie Karolina.
- Nie uwierzysz! – zaczęła mną potrząsać.
- Uspokój się, wylejesz mi drinka – odsunęłam się nieco.
- Co tam Twój drink! Widziałam Shannona! Marsi tu są! – jej uśmiech zajmował trzy czwarte jej twarzy.
- Sama jesteś z Marsa, nie ma ich tu – odrzekłam sceptycznie, pamiętając co mówił Jared o wylocie.
- Jak nie ma, jak są! Widziałam perkusistę! – upierała się.
- Karolina, mówię Ci, że ich nie ma.
- A Ty skąd to niby możesz wiedzieć? – popatrzyła z zainteresowaniem.
- Po prostu wiem – odpowiedziałam, chociaż w tym momencie nie byłam tego już taka pewna. Może Jared wyleciał wcześniej, a reszta zespołu została w Pradze? Mówił, że grają dopiero jutro. Po co jednak mieliby się rozdzielać?
-
Jak zwykle jesteś najmądrzejsza. Ja wiem co widziałam! – przystawała przy swoim. Naszą wymianę zdań przerwał mężczyzna, który do nas podszedł.
- Cześć, Ty jesteś Laura, prawda? Ta, która zgubiła aparat? Widzę, że już go odzyskałaś – zagadał łamaną angielszczyzną.
- Mhm – przytaknęłam upijając trochę drinka – My się znamy?
- Tak trochę. Widzieliśmy się na festiwalu, dałaś swojego maila z prośbą o wysłanie zdjęć. Jestem Paul, z francuskiego Miusique – podał rękę mnie i Karolinie, na szyi miał przewieszony aparat.
- Widziałeś 30 Seconds to Mars? Są tu, prawda? – Karolina skierowała się do nowopoznanego kolegi i nie ustępowała w swoim przekonaniu.
- Szczerze mówiąc to nie wiem, nie zauważyłem – odparł niepewnie.
- Mówiłam Ci, że ich nie ma, daj już spokój. Idź się pobawić lepiej – odpowiedziałam.
Staliśmy chwilę z Paulem i rozmawialiśmy. Był całkiem uroczy, wyglądał na nie więcej jak dwadzieścia pięć lat.
- To skoro wykonaliśmy już swoją pracę, to może czas się zabawić? – Paul uśmiechnął się. Nie bardzo wiedziałam o co dokładnie mu chodzi, więc kontynuował – Mówię, żebyśmy poszli potańczyć!
- A! - załapałam - Weź Karolinę, ja jeszcze zrobię trochę zdjęć, właściwie jesteśmy tu od niedawna – popchnęłam w jego stronę swoją siostrę, która wydawała się tym faktem całkiem zadowolona.
– Idź poszukać tych Twoich Marsów – dodałam, gdy ruszyli w stronę parkietu. Karolina tylko się odwróciła i pokazała mi język.
Zamówiłam jeszcze jednego drinka, którego szybko wypiłam i już miałam ruszyć w tłum, gdy go zobaczyłam. Najpierw przeciskającego się między ludźmi a potem zatrzymującego się przy szwedzkim stole.
- O cholera – powiedziałam do siebie, odstawiając szklankę na blat. Czyżbym przesadziła z alkoholem? Wyostrzyłam wzrok. Kilkanaście metrów ode mnie jak gdyby nigdy nic w grupce nieznanych mi ludzi stał Jared Leto. Ten sam, który tego popołudnia miał wylecieć z Pragi. Otoczony kilkoma mężczyznami i kilkoma kobietami po prostu sobie stał, śmiejąc się rozmawiał z jedną z nich.
Niemożliwe, miało go nie być! Nie wierzyłam własnym oczom. Więc Karolina mogła mieć rację. Po co zatem zostawił to zaproszenie, a wcześniej przekonywał, że tego dnia wylatuje? Bez sensu.
Musiał poczuć moje nachalne spojrzenie na sobie, bo nagle w trakcie rozmowy z wysoką blondynką jego wzrok spotkał się z moim. Spotkał... i nie wyrażał zupełnie nic. Nadal rozmawiał z kobietą i kilka sekund obojętnie się przyglądał. Chciałam się uśmiechnąć, ale przerwał tę wymianę spojrzeń i wrócił do rozmowy. Po chwili po prostu się odwrócił i z otaczającymi ludźmi gdzieś poszedł.
Chory show biznes. Wielki mały świat. Rano się znamy, wieczorem już nie – pomyślałam sięgając po szklankę z drinkiem. Wypiłam do końca i ruszyłam w drugą stronę.

***

Przyznam, że pojęcia nie mam kiedy pojawi się kolejny rozdział. Wprawdzie kilka mam już prawie gotowych, ale są średniej jakości z uwagi na mój mało imprezowy nastrój.

W każdym razie w najbliższych wpisach pojawi się jeszcze kontynuacja przyjęcia i powrót z niego... zakończony kłótnią. Z jakiego powodu i pomiędzy kim - tego narazie nie zdradzam ;)

Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że bardzo mi się podobały Wasze pomysły na to, co mogłoby być w kopercie. Mam nadzieje, że nie jesteście zawiedzeni tym, że znalazło się tam coś zupełnie innego.

20 komentarzy:

  1. odwrócił się!? Faceci... Ich nikt nie zrozumie... Kurde pisz szybko cd ;p ja teraz lece nadrabiać swoje zaległości dalej xD a potem poprawiam swój rozdział więc na razie krótki koment xD ;*
    inna^^

    OdpowiedzUsuń
  2. a może Jared jej nie poznał . ? :D w końcu na przyjęciu pokazała swoją drugą twarz , a poprzednie okoliczności były mniej oficjalne . ;D taaaaak , na to liczę . hahaha . ;D
    i mam wielką nadzieję , że jak najszybciej napiszesz kolejną cześć , bo naprawdę jestem ciekawa co się wydarzy .

    OdpowiedzUsuń
  3. taaaaaaaak, zmotywuj się i dodaj szybko rozdział ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. wenę to ja mam, tylko że taką na dramatyczno-łzawe historie ;) a tym nie chcę nikogo katować ;)
    jak ogarnę naukę, to może znajdę w sobie trochę weselszych pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no oczywiscie, że nie jestem zawiedziona z faktu, iż w kopercie było co innego. kuurde, Ty to masz pomysły : D.
    a czytając... gdy Karolina tylko powiedziała, że widziała Shannona, na mojej twarzy wyrósł mega banan :D. ale kuurczę... Jared dziwnie się zachował. i wiem, o jaki wzrok chodziło. jak ja to znam... >.<. ale to faceci i tyle.
    hmm... kłótnia? to albo trafi na Jareda, ale to może zbyt przewidywalne? hmm... to może kłótnia z siostrą? albo z porąbanym szefem? XD.
    ojeeej. chcę już następny rozdział! :D.

    p.s
    przepraszam, nie zauważyłam, że z linkiem coś nie tak. już wszystko naprawiłam.
    pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. nadrobiłam ;D i teraz mogę napisać coś więcej ;D telenowela się rozkręca ;D i to jak ;D fajnie że w kopercie było zaproszenie ;D okazja do spotkania ;D ale Leto... Co on sobie myśli! Odwracać się! Ja mu dam! Ciekawe jak się wytłumaczy !? ;D hehe xD się zbulwersowałam ;D coś Ty tam wymyśliła ;D ja chyba dzisiaj dodam 20 xD miała być jutro ale mi się nudzi xD zastopowałam na pisaniu 40 rozdziału i zajęłam się drugim opkiem xD ale do pierwszego i tak całe szczęście mam dużo pomysłów więc jeśli po drodze się wszystkim nie znudzi i dopisze do końca to będzie ciekawie ;D
    napisałaś już kolejny? ;D ta ciekawość ;D
    inna^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahaaaa! :D ale boskie to opowiadanie, omg! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. 40 już mam bo miałam taką wene że pisałam po 3 rozdziały dziennie xD z drugim opkiem jest zupełnie inaczej xD zanim jedno zdanie napisze zastanawiam się 5 min xD mam pomysł na końcówkę i jeżeli jakoś do niej dobrnę to będzie dobrze xD jak masz juz kolejne 2 rozdziały to wrzucaj:D się doczekać nie mogę:D a tą lukę szybko zapełnisz:D :* wiesz może wymieńmy się nr gg bo zanim będę Ci odp na blogu to już stracimy wątek rozmowy xD moje gg jak coś : 1955524 :D:*
    inna^^

    OdpowiedzUsuń
  9. inna^^ - dobra pomysł z tym gadu, odezwę do Ciebie wkrótce jak znajdę chwilę, bo teraz muszę usiąść do pisania, ale pracy na zajęcia :/

    batgirl - ja to się zawsze zastanawiam czy Ty na poważnie to piszesz, czy się zbijasz ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde, ty to masz pomysly!! A z Jareda niestety cham, wkurzyl mnie.. :(.

    OdpowiedzUsuń
  11. na trap-memories.blog.onet.pl pojawił się nowy rozdział:) Zapraszam;)

    [Alice]

    OdpowiedzUsuń
  12. wieeeeeedziałam . ! ;D
    nie musisz nic wprowadzać żeby mnie z
    askoczyć . ;d możesz zrobić to w inny sposób - dodając szybciutko nowy rozdział , hahaha . :D naprawdę się nie pogniewam . ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. 20 :D na http://map-of-the-world.blog.onet.pl/ :D
    inna^^

    OdpowiedzUsuń
  14. "Rano się znamy, wieczorem już nie" - bardzo mi się podoba :) może Jared po prostu jej nie poznał ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  15. no dobra wkońcu moja kolej! :D zazwyczaj unikam komentowania ale już powtrzymać sie nie mogłam!:) to tak: powalają mnie dialogi! czasami poprostu leże ze śmiechu!jak sie czyta ma sie wrażenie że bierze sie udział w tej scenie. Piszesz bardzo ralistycznie, i tak prawdziwie chyba wiesz o co mi chodzi:) nie czuje sie sztuczności , jak by to była hisoria która sie zdarzyła a ty nam ją opowiadasz:)Bardzo fajnie pokazałaś główną bohaterke z jednej strony ironiczna , czasem nieznośna osoba , dla której takie zachowanie jest maską, takim murem obronnym przed światem. Na samym początku jak opisywałaś Karoline i jej miłość do muyzki ,a potem gdy jako Laura pisałaś o koncertach miałam wrażenie jakbyś przelała w słowa to co myśle:D a tak już na koniec małe pytanko: następny pokaz umiejętności aktorskich Jareda? i kłótnia o to z nim?
    mam nadzieje że za niedługo pojawi sie nowy :)choć widząc od jak dawna jest ten blog i ile jest odcinków bardzo sie nie martwie że długo poczekam:)a co do krytyki to jeszcze pomyśle bo nad tym trza by sie długo zastanowić xD na razie mi sie tylko jedno nasuwa:czemu musisz zawsze przerywać w najciekawszych momentach? xD ok koniec, bo sie rozpisałam ,jak na osobe nie piszącą komentarzy:)
    Toshi

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście wiadooome było ,że Jared będzie na imprezie, ale myślałam , że wyskoczy z wielkim bananem na twarzy i coś wykombinuje,a tu zdziwienie...

    Nie, nie było u mnie 7 rodzialu 'P

    OdpowiedzUsuń
  17. Malwa - to nie było wiadome, że się pojawi ;P mógł się jednak nie pojawić ;D
    a z tym 7 coś mi się popierdzieliło, za dużo ostatnio czytam chyba ;P

    Toshi - cieszę się, że jako osoba nie pisząca komentarzy postanowiłaś jednak napisać i to tak dużo! :) mam nadzieje, że nie zawiodę kolejnymi rozdziałami ;) choć aż tak często jak do tej pory nie będą się pojawiały, ze względu na brak czasu... ;(

    OdpowiedzUsuń
  18. sześć na change-yourself ; )

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiedziałam, że jakieś papierzyska tam wsadził i wiedziałam, że nas zaskoczysz co do tego, czego będą one dotyczyły. <; I muszę przyznać, miałaś bardzo zaintrygowało mnie zachowanie Jareda, chociaż to dziwny człowiek, więc nikogo nie powinno dziwić, że nawet nie zareagował zwykłym uśmiechem na widok Laury. Także ja na niego nie marudzę. xD Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo ciekawa bardzo jestem, co się stanie dalej na tej imprezie i kto się pokłóci. Ma w głowie ustalony duet, ale Ci nie powiem. :D Niech wena będzie z Tobą cały czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja teoria brzmi: Jared nie poznał Laury w takim stroju. Cały odcinek lekko się czyta a rozmowa Laury z siostrą co chwila wywoływała banana na mojej twarzy. Nie strasz, że rozdziały będą rzadko bo się zdenerwuję.;) Uzależniłam się i teraz muszę z tym żyć.^^
    Tymczasem u mnie rozdział numer 5. Życzę miłego czytania i pozdrawiam serdecznie!^^ Stronger http://strongerthanyou.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń