Tło muzyczne:
TUTAJ
Stanęłam przed gmachem Gdańskiego Teatru Tańca. Na samą myśl o tym miejscu poczułam się lepiej. Bezpieczniej. Jak u siebie. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się patrząc na znajomy teren. Powoli wdrapywałam się po schodkach prowadzących do wejścia. Otwierając ogromne drewniane drzwi uderzyła mnie panująca wewnątrz cisza. Wiedziałam, że odnajdę tu spokój, którego tak potrzebowałam.
W okienku kasy dostrzegłam niepewny wzrok.
- Dzień dobry Pani Basiu – wyszczerzyłam się wtykając głowę przez dziurę w szybie.
- Laura? – jej brwi uniosły się niemal do połowy czoła, po czym opadły, a twarz rozświetliła się wesołym grymasem – Jak miło Cie widzieć! Dawno Cię u nas nie było.
- A no dawno dawno... – westchnęłam opierając się o blat i rozglądając się po holu – Pan reżyser u siebie?
- W jedynce są, trwa próba – wskazała palcem. Jakby zapomniała, że to miejsce było swego czasu moim drugim domem i znam chyba wszystkie jego zakamarki.
Przemierzałam korytarz dotykając zimnych ścian. Weszłam po cichu na salę i usiadałam mniej więcej w połowie. Byłam jedynym widzem w tej niewielkiej wypełnionej przygaszonym światłem sali. Wysoki lekko przygarbiony mężczyzna obserwował aktorów odgrywających swoje role. Ostrożnie stawiał kroki przechadzając się po drewnianej scenie, wprawiając ją w delikatne skrzypienie.
- Nie, nie nie! - przerwał donośnym krzykiem dialog między dwójką, gestykulując przy tym nerwowo rękami w stronę szczupłej dziewczyny - Jesteś rozdarta, pełna sprzeczności. Chcę widzieć emocje! To ma wypływać z Twojego serca! Z samego jego dna. Jak tego nie rozumiesz, to je sobie wyrwij, przyjrzyj się mu, wsadź z powrotem i zagraj to jeszcze raz!
Parsknęłam śmiechem. Te jego porównania. Spłoszony moją reakcją, spojrzał w stronę widowni mrużąc oczy. Pomachałam mu ręką.
- Macie przerwę, ściągnijcie resztę obsady, tancerzy i wokalistów, za pół godziny widzę Was tu z powrotem. Profesjonalistów a nie amatorszczyznę z teatrzyku szkolnego! – rzucił w stronę stojących na scenie. Posłusznie wyszli. Zostaliśmy sami.
- Wpędzisz ich wszystkich w depresję. Siedzą pewnie w domu i obgryzają z nerwów paznokcie na myśl o pracy z Tobą – roześmiałam się, gdy się zbliżał.
- Oni to kochają, tylko jeszcze o tym nie wiedzą! – nachylił się i mnie pocałował w sam czułek głowy.
- Cześć Kruszynko – powiedział czule, siadając obok. Z tyrana sprzed minuty nie został żaden ślad. Oparłam głowę o zamszowe bordowe obicie fotela. Na sali panowała cisza, którą dopełnialiśmy swoim milczeniem. Mimo iż mój wzrok przesuwał się po krawędzi oparcia, czułam, że się we mnie wpatruje.
- Tato, czy ja się oszukuję? – zapytałam spoglądając prosto w jego szare, chyba nieco zmęczone oczy. Czekały na rozwinięcie mojego pytania, wzięłam głębszy oddech próbując znaleźć odpowiednie słowa – Czy oszukuję się w kwestii tego, co chcę w życiu robić? W kwestii studiów, pracy, swojego miejsca w tym chorym świecie?
- Dla mnie Twoje miejsce zawsze będzie tam – wskazał palcem na pustą scenę.
- Proszę, nie zaczynaj... – westchnęłam.
Spojrzałam w kierunku, który wskazał. Jako dziecko spędzałam całe dnie siedząc w garderobie z aktorkami albo biegając po teatrze, ganiana przez sprzątaczki. Kiedy w końcu sama zaczęłam śpiewać i tańczyć, nie było odwrotu od rodzinnej tradycji i zaczęłam występować. Lekcje tańca współczesnego, chór, artystyczna szkoła średnia. Kochałam to, ale kiedy w liceum dowiedziałam się, że rodzice chcą się rozwieść, porzuciłam teatr i postanowiłam iść na prawo. Trudno powiedzieć czy naprawdę tego chciałam, czy chodziło mi tylko o to, by zrobić im na złość – ojcu reżyserowi i matce kostiumologowi.
- Nie brakuje Ci tego? – zapytał poprawiając moje włosy, które opadły na twarz.
- Pewnie, że czasami brakuje. Powinnam jednak ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje. Nie mogę całe życie poszukiwać i zmieniać zdania. Skoro zdecydowałam się na prawo to muszę być konsekwentna.
- Muszę, powinnam. Nie lubię tych słów. Jeśli coś musisz, to odpowiedzieć sobie na pytanie co chcesz w życiu robić, co Cię uszczęśliwia.
- Gdyby to było takie proste...
- A dlaczego nie jest? O co chodzi z tym oszukiwaniem siebie?
- Pojawiła się możliwość wyjazdu na miesiąc z pewnym zespołem muzycznym i fotografowanie ich trasy. Odmówiłam. Zaczęłam tę aplikację i...
- Jedź – przerwał mi.
- Co?
- Jedź. Już wolę, żebyś jeździła po świecie i robiła zdjęcia niż siedziała na sali sądowej. Fotografii trochę bliżej do sztuki, a ja zawsze będę po jej stronie. Dziecko, Ty jesteś za wrażliwa na pranie brudów w sądzie. A przy okazji też trochę za bardzo rozbrykana – roześmiał się, po czym poważnym tonem kontynuował – Szanuję wszystkie Twoje decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. Uszanowałem to, że odeszłaś z teatru, choć to nie było łatwe. Zawsze robiłaś wszystko po swojemu, więc nie mam zamiaru do czegokolwiek Cię przekonywać na siłę – lekko się uśmiechnęłam na te słowa. Wreszcie ktoś, kto nie nazywa mnie wariatką tylko dlatego, że nie posikałam się ze szczęścia na propozycję Pana Leto - Dlaczego odmówiłaś?
- Głównie chyba ze względu na aplikację. Nie sądzę, bym mogła nagle wziąć miesiąc wolnego i wyjechać z dnia na dzień.
- A pytałaś ich o to w ogóle? – spojrzał z zainteresowaniem.
- Właściwie to nie – zacisnęłam usta - Założyłam z góry, że się nie zgodzą. A może na rękę mi było takie założenie. Tato, mam dwadzieścia pięć lat, to nie jest już czas na spontaniczne wyjazdy, poszukiwania siebie i zmiany decyzji, co mam w życiu robić. Boję się zostawić to, co zaczęłam.
- Boisz się, że go zawiedziesz.
- Słucham?
- Boisz się, że zawiedziesz Dominika. Myślę, że gdyby nie on, rzuciłabyś te studia i nie zaczęła żadnej aplikacji.
- Nie mów tak. Był czas, kiedy naprawdę tego chciałam.
- Był też czas, kiedy chciałaś przerwać studia prawnicze, zacząć dziennikarstwo i on Cię od tego odwiódł – wpatrywałam się w niego, zastanawiając się czemu o tym wspomniał, po chwili kontynuował – Mówisz, że masz dwadzieścia pięć lat i mówisz o tym w taki sposób, jakbyś co najmniej miała wkrótce przejść na emeryturę. Po pierwsze jeszcze tych dwudziestu pięciu lat formalnie nie skończyłaś, a po drugie na poszukiwanie siebie nigdy nie jest za późno. Poza tym, Laura, jeśli to ma być miesiąc, to nie zostawiasz tego, co zaczęłaś na zawsze. Po prostu na chwilę odstawiasz to na bok. Może właśnie taka przerwa pomoże Ci odpowiedzieć na pytanie, gdzie naprawdę jest Twoje miejsce. Utwierdzić się w przekonaniu, że właśnie prawo jest Twoją drogą albo zupełnie na odwrót, że są rzeczy, które fascynują Cie znacznie bardziej.
Uśmiechałam się słuchając tego, co mówił. Zawsze z takim spokojem potrafił ze mną rozmawiać. Wiedziałam jak bardzo go zawiodłam porzucając teatr, choć nigdy tak naprawdę nie dał mi tego odczuć. Wyładowywał pewnie całą złość na biednych aktorach. Mnie zawsze dawał wolną rękę, zawsze pozwalał podejmować samodzielne decyzje, zawsze wspierał. Wiedział, że jakiekolwiek próby nacisku skończą się awanturą.
- No rozchmurz się! – złapał mnie za nos – Słyszałaś co mówiłem do tej dziewczyny na scenie?
- To o tym sercu?
- Tak. Zrób to samo ze swoim – wskazał skinieniem głowy na moją klatkę piersiową, po czym wstając dokończył - Wyjedź, zostaw na chwilę to wszystko. Nowe miejsca i obcowanie ze sztuką sprzyja takim podróżom w głąb siebie.
- Myślę, że mógłbyś mieć spore zastrzeżenia do tej sztuki – roześmiałam się przywołując sobie obraz koncertu, szalejących chłopaków, skaczącego ze sceny Jareda, rozwrzeszczany ściśnięty pod barierkami tłum i mojego ojca między nimi.
- Chodź – objął mnie ramieniem – Napijemy się jeszcze kawy i będę wracał do tej bandy dzieciaków, nazywających się aktorami.
- Jeśli kochają Cię tak samo, jak Ty ich, to musi to być naprawdę trudna miłość – roześmialiśmy się oboje opuszczając salę.
W drodze powrotnej na wyświetlaczu telefonu pojawił się napis: Dennis. Tylko jego mi teraz do szczęścia brakuje, jego histerii, popędzania i zapowietrzania się.
- Tak, jestem już w Polsce i nie napisałam jeszcze artykułu. Jak będzie gotowy to Ci go wyślę, więc nie musisz mnie pospieszać - nie czekając, aż się odezwie wyrecytowałam jednym tchem tuż po odebraniu.
- Laura, czy Ty oszalałaś? – krzyknął. Dennis to był nieokiełznany frustrat, ale takiej reakcji się nie spodziewałam.
- Też się cieszę, że Cię słyszę. O co Ci chodzi? Przecież rozmawialiśmy na ten temat, artykuł będzie gotowy w czasie, jaki mam na jego napisanie, więc nie rozumiem Twojego unoszenia się.
- Nie o to mi chodzi! Dzwonił do mnie menager 30 Seconds do Mars – zaczął – Masz mi coś do powiedzenia w tej sprawie? Podobno odmówiłaś współpracy z nimi?
Jared, już nie żyjesz.
- Odmówiłam – wymamrotałam zszokowana.
Jak on do cholery się z nim skontaktował?
- Zatem oszalałaś. A miałem nadzieje, że to pomyłka albo żart. Co Ty wyprawiasz? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Nie możesz takich decyzji podejmować sama! Co Ci do głowy strzeliło? Czy Ty zdajesz sobie sprawę, jaka to dla nas szansa? – zasypał mnie pytaniami.
- Odmówiłam, bo stwierdziłam, że nie mogę. Skoro zrobiła się z tego wielka sprawa, to wyślij kogoś z redakcji, masz ludzi przecież.
- Wysłałbym, uwierz mi, że bym wysłał. Nawet to zaproponowałem, ale niestety z niewiadomych mi przyczyn brana pod uwagę jesteś tylko Ty - rzekł z pretensją.
- Widzisz jakiego masz rozchwytywanego pracownika, zupełnie mnie nie doceniasz. Liczę, że uwzględnisz to przy kolejnym wynagrodzeniu – roześmiałam się.
- Laura, w ogóle mnie to nie bawi. Jesteś niepoważna. Nie dość, że nie raczyłaś mnie nawet poinformować o takiej propozycji, to jeszcze zrobiłaś ze mnie przed tymi ludźmi idiotę!
Jakbyś nim nie był wcześniej.
- Odmówiłam, bo nie mogę. Przecież poza redakcją mam też inne swoje zajęcia – zaczęłam tłumaczyć.
- To się dziewczyno wreszcie określ albo redakcja, albo kancelaria. I lepiej zrób wszystko, żebyś mogła jechać. Dali Ci czas do jutra.
- A jak jej nie zmienię to co? – nie doczekałam się odpowiedzi, bo rzucił słuchawką.
No cześć, miło się gawędziło.
Weszłam do domu. Nie, bardziej wpadłam do niego niż weszłam. Karolina z mamą oglądały w pokoju zakupione ubrania.
- Dawaj telefon do tego głupka! – krzyknęłam podchodząc do mojej siostry.
- Jakiego głupka? – spojrzała zdezorientowana. – I gdzie Ty byłaś tyle czasu?
- U taty byłam. Daj mi numer Jareda! – wzięłam jej telefon i zaczęłam przeszukiwać ostatnie połączenia.
- Nie jesteś już na mnie zła? – spytała z przygnębieniem w głosie.
- Karolina, pytasz jakbyśmy się pierwszy raz w życiu pożarły. Nie jestem zła. Teraz jestem zła na kogoś zupełnie innego. Jared nasłał na mnie swojego menagera czy kogokolwiek innego. W każdym razie Dennis przed chwilą dzwonił, wściekły jak cholera i jeśli dobrze zrozumiałam, to odmowa wyjazdu z nimi równa się z końcem mojej współpracy z redakcją.
- Oooo... – Karolina uśmiechnęła się pod nosem próbując udawać, że jest jej przykro - Czyli musisz zmienić decyzję?
- Tak, wiem, że Tobie bardzo to na rękę – pokręciłam głową i wyszłam z pokoju – Tylko, ze ja nienawidzę, kiedy ktoś stawia mnie pod ścianą i próbuje za mnie decydować – krzyknęłam z kuchni.
Spisałam numer i bez chwili namysłu zaczęłam pod wpływem emocji tworzyć wiadomość:
„Oszalałeś? Zabiję Cię za te akcję z Dennisem!”. Wysłałam nawet się nie podpisując.
- Co mu w ogóle do głowy strzeliło, żeby dzwonić do redakcji? Nasyłać na mnie swoich ludzi? On jest niezrównoważony. Jeśli stracę przez niego tę pracę, to przysięgam, że bardzo tego pożałuje – mówiłam wstawiając mleko do zagotowania – Zachowuje się jak rozwydrzone dziecko, które nie może dostać tego, czego chce!
- Wszystko wskazuje na to, że chce Ciebie, więc powinnaś się cieszyć – Karolina stanęła w progu kuchni. Popatrzyłam na nią spod byka – No co? Ja bym się cieszyła.
- Widzisz jak się cieszę? Skaczę z radości po prostu. Zaraz sufit przebiję – usiadłam na krześle i gapiłam się przed siebie.
- Jak im się udało skontaktować z Twoim naczelnym? Nie sądzisz, że to dziwne?
- Dla osób takich jak on, to nie jest problem. Mają swoje kontakty w Polsce, wytwórnie i wydawnictwa ze sobą współpracują, mają tu ludzi, wystarczyło podać moje dane i imię Dennisa. Pewnie wykonali kilka telefonów i tak do niego dotarli. Więc to nie jest dziwne, jest natomiast na pewno nienormalne! Kolejny narwaniec pokroju Marcela, szlag by to trafił.
- Wiadomość.
- Co? – spojrzałam na nią.
- Wiadomość dostałaś zawiasie! – wskazała na telefon.
„Jeśli chęć zabicia mnie sprawi, że przyjedziesz, to w ostateczności się zgadzam”.
- Żarty się go trzymają – wymamrotałam - On jest stuknięty – rzuciłam telefon na stół i podeszłam do kuchni zalewając kakao mlekiem.
- Nie zmienisz zdania? – zapytała nieśmiało.
Wpatrywałam się w ulatującą znad kubka parę. Odstawiłam go na stół i oparłam głowę o podkurczone kolana.
- Nie wiem! Nie wiem, nie wiem, nie wiem – zaczęłam jęczeć jak małe dziecko – Teraz nawet jakbym chciała i mogła, to jestem na niego tak wściekła, że najchętniej zrobiłabym mu na złość. Tylko tak naprawdę najwięcej na tym stracę ja. Chociaż przynajmniej sytuacja by mi się wyklarowała – prychnęłam z ironią - Wywalą mnie z redakcji, zostanie mi kancelaria. Skończą się moje życiowe dylematy – zagryzłam dolną wargę analizując sytuację.
Wzięłam telefon do ręki, który znowu zasygnalizował nową wiadomość.
- On jest niemożliwy... – powiedziałam do siebie.
W wiadomości znajdowało się zdjęcie zrobione tamtej nocy, gdy wracaliśmy z Opery. Wyryty przeze mnie na murku napis Impossible is nothing. A pod zdjęciem tekst „Ktoś mi ostatnio powiedział, że stara się w to wierzyć. Myślę, że musi się postarać trochę bardziej”.
***
Teraz możecie krzyczeć, bić i narzekać, że rozdział nie taki, że niemarsowo i wieje nudą ;)
Trochę rozkmin egzystencjalnych pojawić się musiało. To jest w końcu Laura, no! ;)
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję i ściskam za wszystkie miłe słowa od Was, które zostawiacie pod rozdziałami. Do weekendu!
Nie wieje nudą jest ciekawy jak zawsze!!!! A egzystencjalne przemyślenia są bardzo ważne!!!!!!
OdpowiedzUsuńZachwycona jak zawsze ewa
no własnie ! wcale ten rozdział nie jest nudny ; ) jak zawsze swietnie :P Czekam na nastepny ;P
OdpowiedzUsuńOlka
aaaaj, daj spokój!
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty, jak każdy inny. fajnie, że napisałaś coś takiego, jak spotkanie Laury z ojcem.
no i tak, Jared jest nienormalny i baaardzo uparty. chociaż w sumie tutaj dobrze na tym wychodzi, tak mi się zdaje.
i Laura niech przyjmie tę pracę i będzie spoko :D.
łuuhuuu!! xDD.
ok, ok. uspokajam się : DD.
pooozdrawiam! ;***
kocham to! kocham to! kocham to!
OdpowiedzUsuńtata Laury jest w porządku.
spodobała mi się ta akcja z Dennisem. :D
i koniec! koniec boski; ten sms!
boskoooooooo! :P
REWELACJA!!! Gdybym mogła to uklękłabym przed Tobą, moja mistrzyni!^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, idę jeszcze raz przeczytać!
Stronger
Twoje opowiadania są świetne. Uwielbiam rozmowy Laury z Jaredem, ogólnie sytuacje są ciekawe i ciągle się coś dzieje. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Laura się zgodzi :)). Jay to jednak ma łeb, hih xd. Świetnie jak zawsze <33.
OdpowiedzUsuńAhhhh, niech ona w końcu pojedzie! ;D
OdpowiedzUsuńPoza tym mam ogromną ochotę `zapożyczyć` sobie pomysł z podkładem muzycznym... c:
przepraszam! Przeprasza! Przepraszam! Że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale za dwa tygodnie mam egzamin i nauczyciele dowalają lekcji jak by sie wściekli xD rozdział świetny! Uwielbiam romowę Laury z ojcem! Niesamowita! A Jared nieźle się uparł żeby Laura przyjechała ;D czyżby aż tak mu na niej zależało? ;D a teraz troche coś o nie o tym rozdziale ;D uwielbiam Toma jak mówi o Laurze jak o ich technicznym! Po prostu kocham to ;D ;*
OdpowiedzUsuńinna^^
nie jest nudny . ! ;D ale Jareda trochę mi brakowało . ;D
OdpowiedzUsuńhttp://this-hurricane.blog.onet.pl/ 29 rozdział . :)
pojawił się jeden esemes, och... :< już tęsknię za docinkami Lury i Jaya xD ubóstwiam Cię za to, że dość często dodajesz rozdziały i że są one całkiem długie! :) a wracając do jeszcze nie pary... xD to takie... słodkie (za często używam tego słowa xD) że Jared chce się z nią zobaczyć *_*
OdpowiedzUsuńpisz, pisz, pisz szybko! :D
Ależ Kochana, don't worry, ja mam wszystko przeczytane, jestem na bieżąco, tylko po prostu nie mam czasu by komentować cokolwiek, egzaminy mi się zbliżają i latam jak nienormalna pomiędzy szkołą, a książkami, także nawet u siebie nie mam kiedy czegoś napisać, ale pomiędzy historią i matematyką znalazłam trochę czasu i spieszę z komentarzem. :)
OdpowiedzUsuńRozmowa Laury z jej ojcem - świetna. Z reszta nie będę się rozdrabniała, wszystkie dialogi masz genialne. :D Iiiile razy ja Ci już to mówiłam? <: Sama nawet nie wiem.
Propozycja Jareda bardzo ciekawa, mam przeczucie, że po tej rozmowie z tatą Laura zgodzi się i pojedzie, bo to świetna okazja.
Gdybym nie była taka zmęczona i na wpół nie przysypiała, opisałabym Ci drugie dno jakie widzę w tym opowiadaniu, ale sama muszę najpierw wszystkie swoje przemyślenia ogarnąć i wtedy dostaniesz wszystko na talerzu. :D Poza tym "rozkminy egzystencjalne" podbiły moje serducho. :D Nawet w wieku 25 lat można mieć wiele wątpliwości a propos tego, co chcemy w życiu robić i kim tak naprawdę jesteśmy. Phiu, a ja się martwię sobą. xD Zaintrygował mnie wspomniany Dominik. <: Ale czekam (nie)cierpliwie na dalszy rozwój wydarzeń. :)
Sama widzisz, nie potrafię pisać krótko, nawet gdy nie mam czasu, łeh. Trudno. :D Możesz mieć pewność, ze nawet gdy nie komentuję, to czytam wszystko z uwagą, a nie zawsze też potrafię coś "inteligentnego" napisać, a nie chciałabym odpierniczać Ci tu czegoś, co słyszysz tysiąc razy pod rząd. Taaak, stawiam sobie ostatnio oryginalność ponad wszystko. :D Nieważne, kończę! Trzymaj się ciepło, niech wiosna wpaja w Ciebie jeszcze więcej weny i co raz to lepszych pomysłów! :D
Jak obiecałam, tak zrobiłam! ;D Zapraszam na rozdział nr 10:D http://strongerthanyou.blog.onet.pl/ Stronger^^
OdpowiedzUsuńodpowiadam na Twoje pytanie; chciałam żeby wywiązała się jakaś ostrzejsza sytuacja między Jaredem i Alexem stąd powrót do gwałtu . w następnym rozdziale będzie część powracająca do momentu w którym Anja mu to mówiła (podczas spaceru) ale dzisiaj się spieszyłam i nie miałam czasu , żeby to dopisać . :) i tak nieźle wymęczyłam ten rozdział . miał być zupełnie inny . a stan zdrowia Anji sto razy gorszy . ale wymyśliłam w międzyczasie tyle dramatycznych rzeczy , które będą się w przyszłości działy ( oczywiście na zmianę z pozytywnymi sytuacjami ) że wolałam im nie komplikować teraz bardziej życia . ;D
OdpowiedzUsuńa co do tego zwrotu to się nie przejmuj . :D ja to użyłam biorąc sytuację z życia: konkretnie mojej kuzynki . ;)
i dobrze, że nie zrobiłaś z tego większego dramatu, przecież ta Anja ciągle coś sobie robi, jak nie pozdzierane nogi, bo uciekała przez fotografami, to wyrostek (chyba był wyrostek, nie?), o gwałcie nie wspomnę! więc teraz się cieszyłam, że tylko w nogę coś sobie zrobiła.
OdpowiedzUsuńaż sie boję co Ty jej szykujesz za dramaty w przyszłości! :)
odnośnie tego zwrotu, to właśnie u mnie też z życia wzięte, miałam z tym pewną sytuację, trochę inną może... dobra, bo już mieszam, jeśli się pojawi kiedyś w rozdziale u mnie to zobaczysz o co mi chodziło ;)
to co im teraz szykuje bardzo dramatycznie się skończy . nie wiem dlaczego lubię tak im uprzykrzać życie . nic na to nie poradzę . ;D
OdpowiedzUsuńi tak to był wyrostek . to akurat pisałam kiedy sama leżałam w szpitalu przez niego . :D
tak mi się właśnie kojarzyło, że Anja leżała przez wyrostek i że Ty wspominałaś, że pisałaś to na bazie własnych doświadczeń.
OdpowiedzUsuńaż się boję co Ty im szykujesz ;) nie dasz im w spokoju żyć, co rusz to nowa trauma ;) ale dobrze dobrze, niech się dzieje ;D
ale tej przyszłej na szczęście nie miałam okazji przeżywać i raczej bym nie chciała ... i nie chodzi mi o to , co wyjdzie w przyszłym rozdziale ale o to co stanie się trochę później . ;)
OdpowiedzUsuńdobra , bo się zaraz wygadam . :D
póki co, pojęcia nie mam co to może być, ale jestem bardzo ciekawa, wiec oczywiście będę czekała, aż pojawi się rozdział :)
OdpowiedzUsuńja swoim bohaterom zafundowałam już kilka traum i ekstremalnych doznań, ale to się pewnie pojawi za kilkanaście rozdziałów (jak dobrze pójdzie :D).
a teraz czas spać! do zobaczenia pod kolejnymi notkami, ha ha ;D ;*
'do weekendu'? wohooo dzis juz piatek, moze jutro z rana? :D
OdpowiedzUsuńnie umiem sie obiektywnie wypowiadac o tym co piszesz, bo jestem nieodwolalnie w tym zakochana! :D wiec niech wystarcza ci tylko te slowa- jestes genialna ^^
podalam ci pod ostatnim rozdzialem swoj numer gg, nie wiem czy widzialas ten komentarz i zapomnialas poinformowac, czy nie zwrocilas uwagi. w kazdym razie, jezeli bys mogla- 10180086
pozdrawiam :*
Bardzo się cieszę! :D No proszę, czyli mimo klejących się oczy potrafię coś jeszcze wyłapać, może ze mną nie jest tak źle jeszcze. A myślałam, że coś jednak przegapiłam w poprzednich rozdziałach, że umknęło mi to i jestem zacofana. Uff, jest dobrze. :)
OdpowiedzUsuńDasz radę, nie przekombinujesz. ;) Umiesz dobrze pisać, więc jestem przekonana, że sobie poradzisz. I bardzo mi się to podoba, można w opowiadaniu można odnaleźć wiele zagłębień, to jak najbardziej na plus. :) A Laur jest największą rozkminiaczką (? xDD) ze wszystkich bohaterek z jakimi miałam do tej pory styczność. :D
czy pisałam ci już, iż kocham twoje opowiadanie i czytam go chyba po raz setny ? ; )) pewnie nie, ale to już wiesz. pisz szybko i dodawaj. życzę weny. a u mnie 2 rozdział :theattack.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHurricane:***
Rozdział przeczytany i powiem szczerze mam mieszane uczucia... To, że Jared nie odpuści byłam pewna, ale sposób w jaki dąży do przekonania Laury nieco zaskakuje. Co najbardziej podobało mi się w tym rozdziale to nawiązania do przeszłości bohaterki. Jako wierna fanka Twojego opowiadania staram się już od jakiegoś czasu rozgryźć Laurę, ale nie bardzo mi to wychodzi. Gdy myślę, że wiem już jaka jest Laura Ty za każdym razem komplikujesz coraz bardziej jej osobowość... No nic cieszę się, że jest to jedno z opowiadań, które zmusza mnie do myślenia i wywołuje emocje... oby tak dalej :DDDDd
OdpowiedzUsuńDrama Queen, myślę, że Laura sama do końca nie wie jaka jest i jaka chce być. może uda jej się wkrótce znaleźć odpowiedź na to pytanie, a może właśnie nie.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że nawiązania do przeszłości się podobały, one są wpisane w to opowiadanie i będą się pojawiały często, co jednych może interesować, a innych nudzić... ale tak jak pisałam w pierwszej notce - to jest opowiadanie o niej, zespół jest tłem (choć wiem, że to właśnie może wielu zniechęcić do opowiadania)
a ten sposób, w jaki Jared dąży do przekonania Laury zaskakuje w sposób pozytywny czy negatywny? :)
czemu ty tak marudzisz :<? PRZECIEŻ TO JEST PIĘKNE! Laura jak to każda kobieta zmienną jest i pewnie nas zaskoczy jescze nie raz, a poza tym niektóre rozdziały muszą być takie, bo "co za dużo to nie zdrowo" i trzeba opisać coś co będzie miało wpływ na kolejne części, także nie martw się, bo jest świetnie! pozdrawiam i życzę weny : ) / change-yourself
OdpowiedzUsuńCześć z tej strony marsik chociaż od dziś już Pablin ;) pokuszę się na kolejnego komentarza ponieważ kobieto znów mnie mile zaskoczyłaś i znów masz plusa za muzykę :P życzę ci również tak wspaniałej weny jak masz do tej pory :*
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to zapraszam na mojego marsowego bloga :]
http://lost-our-fate.blogspot.com/
Na dniach pojawi się pierwszy wpis :)
Pozdrawiam świetną blogerkę!!! ^^
http://strongerthanyou.blog.onet.pl/ Rozdział 11:) Pozdrawiam, Stronger:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Vastige marudzisz moja droga:DDD Co do przekonywania Laury to- właśnie się zastanawiam ... hm... to, że zadzwonił do Dennisa i tak pokierował całą akcją budzi u mnie trochę negatywne emocję, bo chyba nikt nie lubi jak prawie obca osoba komplikuje komuś życie, sms-y na prawdę mnie rozbawiły, ale najbardziej podobało mi się wysłanie motta, które Laura pozostawiła po sobie na murze w Pradze. W sumie zastanawiając się nad całą sytuacją nic dodać nic ująć- prawdziwe życie. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do sposobu perswadowania Jareda :DDDD
OdpowiedzUsuńdzięki Drama za wszystkie refleksje! to dla mnie naprawdę cenne - przyznam, że jeśli chodzi o Laurę, mam na nią pomysł i wiem jak nią 'pokierować', a właśnie z Jaredem jeszcze sie waham, nie wykrystalizowała mi się ta postać, raz jest miły i uroczy, innym razem odwala takie numery - wydaje mi się, że wiem jak z tego 'wybrnąć', ale pomyślę jeszcze nam nim ;)
OdpowiedzUsuńa ponarzekać muszę, ja nigdy nie jestem z siebie zadowolona, wiec radzę przywyknąć ;D
Zapraszam na kolejny rozdział na Dangerous-Attraction.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; * !
No tak autor powinien być krytyczny wobec tego co tworzy, aby w kolejnych notkach dochodzić do perfekcji i dawać z siebie jeszcze więcej, ale pamiętaj moja droga, że nie jesteś obiektywna. Mogę Tobie z ręką na sercu powiedzieć, że Twoje opowiadanie jest jednym z lepszych jakie czytałam- górna półka, a wierz mi w blogach z opowiadaniami o różnej tematyce siedzę już jakieś 5 lat, więc jak to mówi moja koleżanka powinnam uchodzić za eksperta:DDD Czy moje refleksje są cenne? Sama musisz to ocenić... ja się na ten temat nie wypowiadam. Co do Jareda robiąc analizę jego postawy(a raczej tego co możemy zobaczyć w telewizji bądź na koncertach i spotkaniach z fanami) zastanawiam się, na ile w życiu jest sobą, a na ile kreuję się na kogoś innego. Osoba publiczna tego pokroju jest niewolnikiem- show biznesu, pieniędzy, mody, wyobrażeń innych osób... nie można być całkowicie sobą, więc jestem ciekawa na ile człowiek może być szczery sam ze sobą i z ludźmi wokół których się obraca. Wydaje mi się, że Twój wykreowany Jared jest podobny z moimi wyobrażeniami o nim. Jest zakręcony, żyję pełnią życia, ale jest też druga strona, której jeszcze Echelon nie poznał i już pewnie nie pozna. Jeżeli mogę Ciebie o coś prosić, to tylko o to, aby Jared pozostał dalej taką wielką niewiadomą- jest bardziej przyziemny i prawdziwy i nie wygląda wtedy na wyidealizowane "bóstwo" posiadające tylko dobre cechy.
OdpowiedzUsuńDrama jednego możesz być pewna - J nie będzie wyidealizowanym bóstwem, jestem od tego bardzo bardzo daleka, poza tym nie lubię skrajności i 'upraszczania', szczególnie ludzi.
OdpowiedzUsuńCo do J w rzeczywistości - temat rzeka, ale absolutnie się zgadzam z tym, co napisałaś (o niewolnictwie i szczerości) i ta kwestia na pewno będzie poruszona w opowiadaniu, ale kiedy to nie wiem :)
Kochana, serdecznie Cię zapraszam na All I Wanted Ws You, gdzie ukazał się właśnie 15 rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga od pierwszego odcinka i jestem zachwycona.Laura to takśmieszna osóbka.Podoba mi się sposób , w jaki opisujesz jej relacje z Jaredem.Ich rozmowy i przemyślenia głownej bohaterki.Nie mam weny na pisanie racjonalnego komentarza,więc powiem tyle,że dodałam cię do linków i mam nadzieję,że poinformujesz mnie o nowym odcinku.
OdpowiedzUsuńPS ja też chcę takiego tatę i niech Laura już będzie tym fotografem Marsów ! :)
pozdrawiam,
where-is-your-god.blog.onet.pl
zapraszam na mego nowego bloga, tym razem o 30STM :)
OdpowiedzUsuńreal-chance.blog.onet.pl
Teraz ja spieszę z komentarzem ;)
OdpowiedzUsuńRozmowa Laury z ojcem? Bardzo mi się podobała. Co napisać więcej? Mądra, pouczająca... Nie będę się rozdrabniać.
Dominik? Wiedziałam, że jest jeszcze drugi facet! A teraz zżera mnie ciekawość o historię z nim związaną. Mam swoją teorię, ale nie będę jej tutaj wykładać ;P
Niemożliwy Jared? Dla niego rzeczywiście "Impossible is nothing", dlatego nie zdziwił mnie taki obrót wydarzeń. Zakładam też, że Laura w końcu przystanie na propozycję tego narwańca ;)
"Druga Abigail", która rzekomo u Ciebie komentuje, to nie ja. [a-weak-fallen-woman] to moje pierwsze i jedyne, jak dotychczas opowiadanie. Na więcej po prostu brak czasu.
No i u mnie kolejny rozdział. Zapraszam do przeczytania ;D
Nowa notka na http://jared-and-magda-story.blog.onet.pl/ Zapraszam :* :D A mi się właśnie podobało rozmowa z ojcem bardzo fajna :D Jared jest nienormalny czyli jak zawsze, Shannon to cham. Ale Tomo jest moim Idolem!!!!!!!!!! po prostu uwielbiam go! :D ja nie wiem no gdzie ty sie tyle chowałaś ze swoim talentem ? Naprawdę świetnie piszesz i oby tak dalej!! Czekam na nową notkę :D
OdpowiedzUsuń