ten million miles, her way was close, to her inside, can't you see her life is broken
turn back, believe, nothing is over

12 marca 2011

Rozdział trzeci

Odwróciłam się i znowu go zobaczyłam. Tym razem był sam.
Nie, to jakieś szaleństwo – zastygłam w bezruchu widząc przechodzącego obok mnie tego samego Jareda Leto – Dobra Laura, od przeznaczenia nie uciekniesz – zażartowałam rozbawiona całą sytuacją – Najwyżej ono ucieknie od Ciebie.
- Carpe diem – wymamrotałam pod nosem i podbiegłam do wokalisty – Przepraszam, nie chcę przeszkadzać, ale...
- Trochę się spieszę – zatrzymał się – Autograf czy zdjęcie? – zapytał spoglądając na aparat nawieszony na mojej szyi.
- Nie nie, ja chciałam tylko – zaczęłam się motać. Cholera, co ja właściwie chciałam? Co mu powiem? Cześć jestem Laura, miło Cię widzieć? Lubię Twoją muzykę? Jak się spało? Nie lubię tych spodni? Piękne dziś słońce, nie sądzisz? – nagle w mojej głowie pojawiło się milion myśli – Tak Lauro, trzeba było najpierw się zastanowić o co Ci chodzi, zanim zaczęłaś zaczepiać obcych ludzi na ulicy – skarciłam się w myślach.
- Nie chcę autografu ani zdjęcia. Chyba jestem na to za stara – roześmiałam się nerwowo.
- No tak, ukończenie osiemnastu lat to faktycznie poważny wiek – powiedział z sarkazmem.
- Właściwie to za miesiąc kończę dwadzieścia pięć, ale skoro lubisz nastolatki, to mogę mieć i osiemnaście – odrzekłam złośliwie, trochę mnie wkurzył tą uwagą o wieku. Okey, nie byłam szczególnie wysoka, ubrana może młodzieżowo, ale bez przesady! Nie wyglądam jak nastolatka!
- Cięty masz język, ale nie wydaje mi się byś wiedziała, co lubię. Więc skoro zdjęcia i autografu nie chcesz, to o co chodzi?
- Właściwie to zobaczyłam Cię wcześniej, ale nie chciałam przeszkadzać. Teraz znowu, jak przechodziłeś. Pomyślałam, że skorzystam z okazji i podejdę – wymamrotałam i zaczęłam uspokajać się w myślach: Ogarnij się Laura. Co się z Tobą dzieje! Wyjdź z tego z twarzą, wymyśl coś. Coś, co powiedziałaby każda inna osoba mająca możliwość rozmowy z Jaredem Leto.
- Bardzo lubię Marsów, to znaczy Wasza muzykę, koncerty są niesamowite, to znaczy w sumie na żadnym nie byłam – Lauro, brawo, no naprawdę zabłysnęłaś! – Widziałam też kilka Twoich filmów. A, świetne teledyski. Lubię Twój głos. Śpiewałam kiedyś w chórze, wiesz, przez dziesięć lat, więc trochę się znam i mogę powiedzieć, że wychodzi Ci nienajgorzej – wyrzucałam z siebie skrawki zdań – to znaczy czasami zdarza Ci się fałszować, ale ogólnie nie jest źle – pogrążałam się jeszcze bardziej. Tak Lauro, dzisiaj wygrywasz konkurs na kompromitację roku. Nagrodą jest kop z dupę od Twojej siostry jak się o tym dowie i papierowa torba, którą w tym momencie powinnaś sobie założyć na głowę. I najlepiej nie zdejmować jej przez najbliższe trzy dni. Działo się ze mną coś dziwnego, pierwszy raz czułam się naprawdę zestresowana obecnością znanej osoby, a przecież nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
-
Czy mówiłem już, że się spieszę? stojący naprzeciwko mnie zniecierpliwiony wokalista zsunął z nosa okulary i dopiero teraz zobaczyłam jego oczy. Oczy, o których krążą legendy i na widok których mdleją dziewice. Nie-dziewice pewnie też. Nastała cisza. Te legendarne oczy wyrażały coś, czego nie umiałam nazwać. Nie był zdenerwowany, choć po tym co przed chwilą powiedziałam, chyba powinien być.
- Dziwnie wyglądasz – powiedziałam cicho.
- Dziewczyno, urwałaś się z księżyca? Coś jeszcze miłego masz mi do powiedzenia?
- Chodzi mi o to, że masz taki smutny wzrok. Nie umiem tego nazwać.
- To może nie nazywaj. Nie wydaje mi się, by powinno Cię to interesować. Zaczepiasz mnie na ulicy, sama nie wiesz po co, a teraz jeszcze urządzasz sobie psychoanalizę.
- Nie, to nie psychoanaliza! Chociaż fakt, kiedyś na studiach miałam wykłady z psychologii – znowu zaczęłam gadać od rzeczy. Czas zakończyć tę farsę – Przepraszam, chyba lepiej już pójdę. Po prostu masz w oczach dziwny smutek. Albo strach, nie umiem tego określić. Tak, masz rację, nie powinno mnie to interesować. Wybacz ten bezmyślny słowotok i udanego występu dziś wieczorem – próbowałam ratować sytuację.
- Smutek mówisz? I strach? – nagle się zainteresował tym, co powiedziałam - Chcesz coś zobaczyć? – jego ton się zmienił, nie wyrażał jednak niczego dobrego – Chodź, coś Ci pokażę – złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć.
- Słucham? A, to trochę boli – prawię się potknęłam na skutek jego szarpnięcia. Starszy przechodzień zatrzymał się i z niepokojem zmierzył wzrokiem sytuację. Jared wciągnął mnie w bramę starej praskiej kamienicy i z impetem oparł o ścianę.
- Co Ty wiesz o strachu, gówniaro? – cedził słowa trzymając mocno moje nadgarstki – Bałaś się kiedykolwiek? – teraz widziałam w jego oczach wściekłość.
- Zwariowałeś? – próbowałam uwolnić ręce z uścisku.
- Kim Ty w ogóle jesteś? Jesteś dzieckiem, które nie ma żadnego pojęcia o życiu! – podniósł ton.
- Zostaw mnie, jesteś stuknięty! – odepchnęłam go kolanem i wyszarpałam się, nie próbował mnie zatrzymać, stał naprzeciwko, słychać było tylko nasze szybkie oddechy.
- Nie podobało Ci się? Chciałem dać Ci prywatny pokaz swoich umiejętności aktorskich – roześmiał się, jego twarz znowu była spokojna.
- Z całym szacunkiem Panie Leto, wsadź sobie te umiejętności aktorskie w swój chudy tyłek! I jakby Ci to jeszcze powiedzieć – udawałam głęboki proces myślenia gładząc się po podbródku – O już wiem jak: Jesteś popierdolony! – powiedziałam prosto w twarz wskazując na niego palcem. W tym momencie nie obchodziło mnie kim jest, przeraził mnie całym tym zagraniem, byłam wściekła na siebie, że w ogóle do niego podeszłam i na niego, że sobie ze mnie zakpił.
- O widzę, że dziś mamy dzień komplementowania mojej osoby, bardzo mi miło. Okey, dziewczyno wyluzuj, żartowałem!
– Daj spokój, masz nie po kolei w głowie! – rzuciłam wycofując się z bramy.
- Uważaj! – krzyknął wyciągając rękę.
Poczułam silne uderzenie, po czym opadłam na chodnik.

***
Limit rozdziałów na ten weekend wyczerpałam ;) Udało mi się w końcu ubrać w słowa pomysł na spotkanie Jareda i Laury. Może nie jest oryginalne, co chwila mam ochotę zrobić jakąś poprawkę, ale ogólnie mam nadzieje, że wyszło nienajgorzej ;) Wreszcie będzie można wrócić do teraźniejszości i akcji dziejącej się w szpitalu.

Dziękuję pierwszym czytelniczkom za komentarze, miło wiedzieć, że ktoś tu zagląda ;)

3 komentarze:

  1. eeej, mam straszną ochotę dowiedzieć się co dalej,a ty mi tu, ze nie będzie już w ten weekend?! a co do rozdziału, ten słowotok Laury XD czasami mam podobnie ..:P

    OdpowiedzUsuń
  2. ;) Póki co dodałam większość tego, co napisałam do tej pory.
    Mam jeszcze gotowe zakończenie, które powstało jako pierwsze, ale z tym to raczej musimy poczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. haha Laura mnie rozwaliła ;D świetnie Ci wyszedł rozdział a nawet 2 ;D ;* dodaj szybko kolejny proszę!;* bo się nie doczekam ;D
    inna^^

    OdpowiedzUsuń