ten million miles, her way was close, to her inside, can't you see her life is broken
turn back, believe, nothing is over

27 marca 2011

Rozdział pietnasty

Złożonych obietnic się nie łamie. Nie byłam ślepa. Uśmiechanie się na myśl o wokaliście 30 Seconds to Mars, przypomniało mi tylko o tym, co kiedyś sobie przyrzekłam. Nigdy więcej żadnych mężczyzn w moim życiu. Nigdy myślenia o nich. Pozwalania na wkraczanie w moje życie i mieszanie w nim. Właściwie nie było trudne wyrzucić go z mojej głowy. Pojawił się nagle i na chwilę, wyjechał, wrócił do swojego wielkiego świata, nie miałam nawet pojęcia, w której jego części teraz się znajduje. Kilka chwil, podczas których zaistniał w moim życiu nic nie znaczyły. Co z tego, że wspominał o koncercie w Polsce i naszym spotkaniu. Do tego czasu może się wydarzyć wszystko. Do tego czasu nie będzie nawet pamiętał o moim istnieniu. Do tego czasu zdążę wymyślić coś, by być wtedy w zupełnie innym miejscu. Dziękuję, koniec tematu! Wracamy do swojej rzeczywistości.

- Chyba się zakochałam... – usłyszałam w trakcie swoich przemyśleń. Spojrzałam na przeciągającą się w łóżku Karolinę. Po spędzonym wspólnie z Paulem popołudniu i nocy w klubie, wróciłyśmy do hotelu około 3. Paul rano miał mieć samolot do Francji.
- Karolina, zejdź na ziemię – powiedziałam.
- Nie, nigdzie nie schodzę. Tu mi dobrze – wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
- Dwa dni, to chyba trochę mało, żeby kogokolwiek poznać, nie sądzisz? – zapytałam siadając na łóżku.
- Żeby poznać trochę mało. Żeby się zakochać, wystarczająco – uśmiech nie schodził jej z twarzy. Przez chwilę analizowałam jej słowa.
- Jest od Ciebie starszy. I wyjechał. Myśl racjonalnie – próbowałam przemówić jej do rozsądku, choć nie byłam pewna czy mówiąc to mam na myśli ją i Paula, czy siebie i Jareda.
- Boże, czy Ty musisz wszystko psuć? Jest starszy tylko kilka lat. A Francja to nie drugi koniec świata. W Polsce nic mnie nie trzyma – tłumaczyła.
- Przypominam Ci, że dopiero co zdałaś maturę i musisz pomyśleć co dalej. To, że postanowiłaś zrobić sobie rok przerwy nie znaczy, że masz od razu wsiadać w samolot i lecieć za nim do Paryża!
- Nudziara! Ty byś nie poleciała, jakbyś się zakochała? – spojrzała na mnie.
- Ja bym się nie zakochała – wstałam i poszłam do łazienki.
- Pogadamy, jak ktoś Ci zawróci w głowie! – krzyknęła z sypialni.
- Nikt mi w głowie już nie zawróci – powiedziałam do siebie wiążąc włosy.

Było popołudnie. Nie miałyśmy sprecyzowanych planów. Festiwal się zakończył, wszyscy wyjechali, a poprzedniego dnia razem z Paulem zeszliśmy chyba całą Pragę. Do wylotu pozostało kilka godzin, które spędziłyśmy na pakowaniu, porządkowaniu apartamentu i rozmowach o sensie i bezsensie zakochiwania. Karolinę chyba naprawdę trafiła strzała Amora. Miałam wrażenie, że nie chodzi a fruwa, do tego istniała obawa, że ten uśmiech już nigdy nie odklei się z jej rozświetlonej twarzy.

W Gdańsku byłyśmy późnym wieczorem. Od czasu przeprowadzki do Warszawy, bywałam tam bardzo rzadko, więc obiecałam rodzicom, że na ostatni dzień urlopu zostanę u nich. Mama odebrała nas z lotniska i w domu za punkt honoru postanowiła sobie dokarmienie nas.
- Wyglądacie jakby Was tam głodzili – zmierzyła nas wzrokiem.
- Mamo jak zwykle przesadzasz – mruknęłam siadając do stołu.
- Ty to w ogóle wkrótce znikniesz. Jadasz w tej stolicy czasem?
Popatrzyłam na nią zrezygnowana.
- Potwierdzam! Jada! Chociaż w Pradze żywiła się głównie kawą, słodyczami i budyniami – Karolina nieudolnie stanęła w mojej obronie.
- Prawdziwie zdrowe odżywianie! Dziecko, Ty musisz o siebie dbać – mama nie ustępowała.
- Jestem dorosła i umiem o siebie zadbać, skończmy ten temat. Zajmij się lepiej swoją młodszą córką, wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będzie się żywiła głównie miłością – roześmiałam się.
- Właśnie, Paul, miał zadzwonić z Paryża... – posmutniała spoglądając na telefon.
- Daj mu trochę czasu, żeby od Ciebie odpoczął. Kleiłaś się do niego przez ostatnie dwa dni, myślę, że jest jeszcze w szoku.
- Złośnica! Zazdrościsz mi i tyle! – puściła mi oko.
- Tak, zazdroszczę Ci jak cholera. Szczególnie tego złamanego serca, które wkrótce będzie trzeba będzie poskładać – odrzekłam sceptycznie.
- Mamo, jesteś pewna, że to jest Twoje dziecko? – roześmiała się wskazując na mnie palcem - Może została podmieniona w szpitalu?
- Dziewczyny, dobrze mieć tu Was razem, naprawdę – mama usiadła z nami do stołu – A teraz jedzcie, nie wywiniecie się!

Było już naprawdę późno, więc po jedzeniu położyliśmy się wszyscy do łóżek mając w planie wspólnie spędzony następny dzień. Prawie zasypiałam, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Kim do cholery jest Jared Leto? – usłyszałam głos Natalii w słuchawce.
Natalia, moja przyjaciółka. Od zawsze. Poznałyśmy się w wieku czterech lat, gdy przeprowadziłam się z rodzicami do Gdańska. Znała mnie jak nikt inny.
- Masz refleks! Wysyłałam Ci tego sms’a dwa dni temu. Mogłabym już nie żyć – roześmiałam się.
- Ale żyjesz, więc mów gdzie byłaś, gdzie jesteś i kto to jest!
- Byłam w Pradze, jestem w Gdańsku, a kim on jest to dłuższa historia – zaczęłam wyjaśniać.

O Natalii należy powiedzieć jedno. Jeśli ja byłam z księżyca, to ona musiała przybyć z jeszcze odleglejszych zakątków kosmosu. Zdecydowanie była z innej bajki i kompletnie nie ogarniała świata. Studiowała na Akademii Sztuk Pięknych i po jej skończeniu siedziała zaszyta w swojej pracowni malując. Typowa artystka. Nocami tworzyła, dniami spała. Nie posiadała telewizora, a ostatnią znaną jej gwiazdą muzyki była najprawdopodobniej Natalia Kukulska śpiewająca ‘Puszek Okruszek’.
- Jesteś w Gdańsku? – krzyknęła – I ja się dowiaduje o tym dopiero teraz? – nie kryła oburzenia – Za 10 minut jesteś u mnie!
- Natalia, jest pierwsza w nocy... A ja w Gdańsku jestem od trzech godzin.
- Żadna pierwsza w nocy. Mam wino, dużo wina! Przyjeżdżaj póki możesz. Potem znowu przez pół roku Cię nie zobaczę. Raz, raz, wstajemy i przyjeżdżamy, no rusz się!
- Ty to jesteś stuknięta, ale wino mnie przekonało, będę za pół godziny – roześmiałam się. Wygramoliłam się z łóżka, zostawiłam kartkę na stole w kuchni i po cichu się wymknęłam. Picie u Natalii było tradycją, którą zapoczątkowałyśmy długo przez osiągnięciem pełnoletniości. Trudno oszacować ile nocy spędziłyśmy u niej śmiejąc się, rozmawiając albo płacząc, wlewając w siebie czerwony trunek. W pomieszczeniu, które kiedyś było niezagospodarowanym poddaszem, a potem stało się jej pracownią, zostawiałyśmy wszystkie radości i smutki, wszystkie tajemnice, historie naszego życia.
Natalia mimo swojego roztargnienia, była jedną z niewielu osób, która potrafiła postawić mnie do pionu i sprowadzić na ziemię. Zawsze umiała powiedzieć coś, na co ja nigdy bym nie wpadła. Miała dziwną zdolność patrzenia na świat okiem zupełnie innym niż reszta znanych mi osób. Artystyczna dusza, którą kochałam nad życie.

- Więc kim jest ten Leto? I co Ty z nim robiłaś w hotelu? – zapytała podając mi kieliszek. Rozłożyłam się na materacu, pełniącym czasami rolę łóżka. Najczęściej, gdy Natalia po pracowitej nocy nie miała siły zejść do sypialni albo gdy przychodziłam do niej ja.
- Leto, aktor taki... – powiedziałam niemrawo.
- Coś więcej? – zrobiła pytające oczy.
- Nic więcej, spotkałam go na ulicy... Co mam Ci powiedzieć? Nie ma o czym mówić... – próbowałam się wymigać od opowiadania tej historii kolejny raz.
- Znowu zaczynasz! Pojawia się temat damsko-męski i dla Ciebie nie ma o czym mówić – wstała i podeszła do stolika – Zaraz się czegoś o nim dowiemy – powiedziała sięgając po laptop – Podobno w Internecie jest wszystko. Skoro jest aktorem, to powinnyśmy go znaleźć. Masz to, wpisuj, ja tego nie umiem obsługiwać – podała mi laptop.
- W jakim Ty świecie Natalia żyjesz? – roześmiałam się. Z pewnym lękiem wpisałam jego imię i nazwisko w wyszukiwarce. Tak naprawdę nie chciałam, by Natalia wiedziała kim w rzeczywistości jest Jared. Otworzyłam jedną ze stron – Masz – podsunęłam komputer.
- Jared Leto – zaczęła czytać - ur. 26 grudnia 1971, amerykański aktor, model, wokalista i gitarzysta zespołu 30 Seconds to Mars – spojrzała na mnie – Wokalista i gitarzysta?
- Właśnie... – zagryzłam wargę.
- Zły początek. Rozumiem, że został już skreślony przez Ciebie? - skrzywiła się, na co ja wzruszyłam tylko ramionami – Amerykańska wersja Marcela?
- Nie wiem – powiedziałam obojętnie.
Na dźwięk imienia Marcel przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Dlatego właśnie miałam opory przez mówieniem Natalii o Leto. Wiedziałam, że prędzej czy później do tego nawiąże.

Marcela poznałam na samym początku studiów. Dopiero zaczynałam swoją pracę u Dennisa. Dostałam na fotografowanie koncertu pierwsze zlecenie, od którego zależało moje redakcyjne być albo nie być. W drodze na koncert okazało się, że chłopak mający przeprowadzać wywiad z zespołem utknął w połowie drogi i wywiad mam przeprowadzić ja. Wtedy jeszcze do głowy by mi nie przyszło, by postawić się Dennisowi, więc posłusznie wykonałam jego polecenie. Byłam kompletnie nieprzygotowana, nie miałam nawet dyktafonu. O zespole nie wiedziałam nic poza tym, że obecnie zajmują pierwsze miejsce w Polsce wśród grup grających rocka i że właśnie ruszyli w trasę promującą najnowszy album. Poratowała mnie funkcja nagrywania w aparacie i spotkani pod klubem fani, którzy trochę mi o zespole opowiedzieli. Po koncercie poszłam przeprowadzić wywiad. Wtedy właśnie poznałam Marcela. Miał wówczas dwadzieścia osiem lat i był gitarzystą grupy. Dzięki niemu przeżyłam ten wywiad, jako że wokalista próbował mi udowodnić, że nic nie wiem o muzyce, a reszta zespołu wszystko miała gdzieś. Później wziął mój numer telefonu i powiedział, że zadzwoni i pomoże mi spisać ten wywiad tak, żeby w redakcji wszystkim opadły szczęki. Byłam przekonana, że po prostu starał się być miły. Nie spodziewałam się żadnego telefonu, a tym bardziej pomocy ze strony osoby znanej i starszej ode mnie. Jednak zadzwonił. Spisaliśmy zupełnie nowy wywiad, którym Dennis był zachwycony. Na tym się jednak nie skończyło. Marcel pisał codziennie. Budziłam się, wiadomość, szłam na uczelnię, wiadomość, jadłam obiad, wiadomość, spałam, wiadomość. Pisał dosłownie o wszystkim. O tym, że wstał, o tym, że jedzie samochodem, że idzie na próbę, że ogląda telewizję, że nagrał nowy kawałek. Pomiędzy opisywaniem swojego dnia pisał rzeczy, których wtedy nie rozumiałam, że tęskni, że nie może przestać o mnie myśleć, że zwróciłam mu w głowie. Z jednej strony bardzo mnie to dziwiło z uwagi na krótką znajomość, z drugiej jednak chcąc nie chcąc, sprawiał tym, że czułam się ważna i potrzebna. Moje zbyt długie milczenie skutkowało telefonem od niego. Byłam młoda i nie do końca chciałam się spotykać z kimś takim, ale w końcu uległam jego prośbom. Spotkaliśmy się kilka razy. Bardzo szybko się otworzył, opowiadał o swojej przeszłości, rodzinie, utracie bliskich, o kobietach w jego życiu. Wciągnął mnie do swojego świata, trochę do siebie przywiązał. Dogadywaliśmy się naprawdę nieźle, choć nie mogłam powiedzieć, że mu ufam. Niepokoiły mnie sytuacje, kiedy przez dwa dni nie było z nim żadnego kontaktu. Pisał dużo, a potem nastawała cisza. Tłumaczył to jednak rozładowanym telefonem, nocami spędzonymi w studiu albo wyjazdami. Po jednej z takich sytuacji powiedziałam, że to koniec naszej znajomości. Nie dawał za wygraną, nadal pisał i dzwonił, mimo mojego sprzeciwu. Mówił, że nie może przestać o mnie myśleć i nie wyobraża sobie życia beze mnie. Pewnego dnia miał spotkanie z fanami i grał koncert w moim mieście. Powiedziałam, że możemy się spotkać. Chciałam ostatni raz wszystko wyjaśnić i dać mu szansę. Tego dnia coś mnie tknęło, zaczęłam grzebać w Internecie i przeglądać różne portale społecznościowe. Wtedy trafiłam na zdjęcia jego i dziewczyny w moim wieku. Wszystko wskazywało na to, ze są razem. Wydrukowałam zdjęcie i wzięłam je na spotkanie Marcela z fanami. Jak gdyby nigdy nic, weszłam rzuciłam je na stół i wyszłam. Wieczorem skontaktowałam się z dziewczyną ze zdjęcia. Byli razem od pół roku. Potem się posypało. Poza nią wypłynęły kolejne jego jedyne, bez których nie wyobrażał sobie życia. Naliczyłam ich siedem. Sam Marcel dzwonił próbując wyjaśnić sytuację i zarzekając się, że są to jego siostry albo fanki, które coś sobie uroiły. Jego tłumaczenia mnie nie interesowały, a w moim przekonaniu utwierdziła mnie dziewczyna, która pewnego dnia napisała i powiedziała, że wkrótce urodzi jego dziecko. Dziecko, którego on się oczywiście wypiera. Marcel przez kolejne tygodnie dobijał się do mnie wszelkimi możliwymi sposobami. W sprawie dziecka zmieniał zeznania – raz twierdził, że był z tą dziewczyną, ale został wrobiony, innym razem, że nie ma pojęcia kim ona jest. Początkowo chciałam dać mu szanse przynajmniej na wyjaśnienia, potem miałam dość kolejnych kłamstw i jego nienormalnego świata. W końcu zmieniłam numer i zupełnie się odcięłam. Okazał się nie tylko kompletnym dupkiem, ale człowiekiem z zaburzeniami osobowości, którego wręcz się bałam. Od jego dziewczyn dowiedziałam się jak z nimi pogrywał – zabieranie na koncerty, wspólne wyjazdy, obietnice, plany na przyszłość, znikanie a potem pojawianie się z miną zbitego psa i obietnicą poprawy. I tak w kółko. Gdyby nie moja nieufność, stałabym się pewnie jedną z nich. Sam Marcel był małym chłopcem uwięzionym w ciele dorosłego mężczyzny z trudną przeszłością. Przepełniony lękiem, z jednej strony potrzebujący miłości, z drugiej krzywdzący napotykane przez siebie osoby. Cieszyłam się, że mu nie uległam i że byłam czujna, ale chore historie o jego jeszcze bardziej chorym życiu, których się nasłuchałam, wyryły w mojej głowie pokaźną rysę. Od tamtej pory samo to imię wywołuje we mnie nieprzyjemny dreszcz.

- Tu ziemia do Laury! – Natalia machała mi ręką przed twarzą.
- Przepraszam, zamyśliłam się – ocknęłam się ze wspomnień.
- To co będzie z tym Jaredem? – zapytała dopełniając kieliszki.
- Natalia, nic nie będzie - zirytowałam się - On jest teraz w trasie, na stałe mieszka w Stanach. W ogóle o czym my mówimy? Ja go po prostu spotkałam, chwilę z nim rozmawiałam. Było miło i to tyle. Koniec historii – powiedziałam spokojnie – Poza tym, sama wiesz jak jest, nie w głowie mi mężczyźni.
- To mnie akurat niepokoi, mogłabyś sobie wreszcie jakiegoś znaleźć! – pokręciła z niezadowoleniem głową.
- Mówisz jak moja mama, wszyscy się uwzięliście na ten temat. Jeśli chcę być sama, to będę sama, Wasze gadanie nic nie da.

Rozmawiałyśmy do 4 rano. Wysłałam mamie wiadomość, ze zostaję u Natalii na noc i przyjadę rano. Tak też zrobiłam.
Nikogo specjalnie to nie dziwiło, bo mieszkając w Gdańsku często u niej nocowałam.
Przy śniadaniu u rodziców spotkałam się z naburmuszoną miną Karoliny.
- Co, nie dzwonił jeszcze? – spytałam delikatnie. Pokręciła przecząco głową.
- Dupek, a wydawał się całkiem miły – powiedziała smutno.
- Może to taka odmiana: miły dupek – uśmiechnęłam się lekko, ale Karoliny nastroju chyba nic nie było w stanie polepszyć - Pełno takich na świecie, im szybciej to zrozumiesz tym lepiej – skwitowałam.
Szykowałyśmy się do wyjścia z mamą, gdy Karoliny telefon jednak zadzwonił. Zaczęła skakać po całym mieszkaniu.
- O Boże, to on, to on. Taki dziwny długi numer, to na pewno on – o mało co nie wpadła na szafę.
- To może odbierz zanim przestanie dzwonić? O ile mnie pamięć nie myli czekasz na ten telefon od dwudziestu czterech godzin – spojrzałam na nią.
- To on, to on, nie jest dupkiem, to on! – odstawiała taniec radości przez całą długość korytarza.
- Odbierz to albo ja odbiorę i powiem, że zamknęli Cię w zakładzie psychiatrycznym! – krzyknęłam.
Odebrała i pobiegła do swojego pokoju. Gdy usłyszałam, że rozmawia po angielsku, ucieszyłam się. Mimo mojego sceptycznego podejścia do jej zauroczenia, nie chciałam, żeby się zawiodła czy cierpiała.
Usiadłyśmy z mamą w przedpokoju, gotowe do wyjścia, czekając aż Karolina skończy rozmawiać. Wyszła z pokoju bardzo szybko.
- Proszę – podeszła do mnie i podała mi telefon.
- Do mnie? A czego Paul może ode mnie chcieć? – spojrzałam zdezorientowana.
- To nie Paul... – odpowiedziała cicho.
Wzięłam telefon i przyłożyłam do ucha.
- Słucham? – zapytałam niepewnie. Karolina stała i się we mnie wpatrywała. Po drugiej stronie głucha cisza - Halo! Mi tu szaro*! - zaczęłam śmiejąc się śpiewać fragment piosenki Fisza – Przyjedź to się nawrócę, to uwierzę jeszcze raz*.
-
Może nie po polsku, bo raczej nie zrozumie – powiedziała Karolina obojętnie kierując się do salonu.
- Co? – spojrzałam na nią, nadal nikt nie odpowiadał.
- Jared dzwoni idiotko!
- Jared? – krzyknęłam bardziej chyba do Karoliny niż do słuchawki.
- Cześć Laura! Ładnie śpiewasz, chociaż nic nie zrozumiałem – zaczął się śmiać. Siedziałam zszokowana, teraz ja milczałam, wstałam i wyszłam na balkon – Jesteś tam?
- Jestem! Co Ty, dzwonisz i się nie odzywasz? W ogóle pogrzało Cię? Ze Stanów to strasznie drogo! Co się stało? Poza tym skąd masz numer telefonu Karoliny? – zasypałam go pytania.
- Po pierwsze też się cieszę, że Cię słyszę. Po drugie dzwoniłaś przecież z mojego telefonu do siostry. Po trzecie chciałem Cię usłyszeć – słyszałam, że się uśmiecha.
- E... – zacięłam się – To słyszysz. Mam śpiewać dalej?
- Pośpiewasz jak się spotkamy...
- Wytrzymasz miesiąc czasu bez mojego anielskiego głosu?
- Laura... Jest jeszcze po czwarte. Co byś powiedziała na to, gdybyśmy spotkali się wcześniej? – zaczął nieśmiało.

*fragment piosenki Fisza Kuchnia

***

Rozdział trochę wcześniej, bo tym razem będziecie mieć więcej czasu, aby go przetrawić. Jest dłuższy i kończy się w innym miejscu niż planowałam. Dodatkowo pojawia się fragment przeszłości Laury (ważny, choć nie najważniejszy). Pojawiają się nowe postaci, które oczywiście pojawiają się nie bez powodu - jeszcze powrócą.
Wszystko to z mojego punktu widzenia jest dosyć istotne i odegra ważną rolę w wydarzeniach, które są przed Laurą.

PS Bardzo dziękuję wszystkim za te 5000 wejść, dla mnie to istny kosmos, blogspot chyba kłamie! ;)

Proszę też o cierpliwość w kwestii zaglądania na Wasze blogi, mam teraz sajgon i nie ze wszystkim wyrabiam. Obiecuję, że nadrobię zaległości!

40 komentarzy:

  1. wiedziałam , że Jared zrobi wszystko aby się z nią zobaczyć wcześniej . ;D
    a co do tych 5000 wejść to wcale się nie dziwię . ;D należy Ci się . ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. końcówka najlepsiejsza : DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. o jeeej. w końcu się 'najadłam'. znaczy wiesz, taki głuuuugi rozdział, że póki co jestem 'syta' :D. i strasznie fajnie to wszystko opisałaś, ale to pewnie wiesz - lubię Twój styl pisania. i nie spodziewałam się tego, że Jared do niej zadzwoni. ale to miło z jego strony ;D. ciekawe, czy się zgodzi...
    no i w końcu co nieco dowiedziałam się o przeszłości Laury, to trochę pomogło mi powiązać kilka informacji ze sobą...
    pozdrawiam i do następnego!
    ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Żebyś Ty widziała ,jaki mam smajl na twarzy.Kobieto,kocham Cię za to opowiadanie :D

    Wiedziałam,że się spotkają ! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Anja, mój pierwszy czytelniku ;) dzięki ;* ja naprawdę wciąż jestem w szoku, że ktoś tu zagląda. może w siebie nie wierze a może jestem zbyt krytyczna, ale każde wejście i każdy komentarz to dla mnie wielkie zaskoczenie i wielka radość :)

    Vastige - czułam, że jeśli coś się spodoba, to pewnie końcówka, bo reszta taka niemarsowa ;P

    Lingerer - 'najedzona i syta' ;D nie spodziewałaś się, że zadzwoni, zobaczymy czy będziesz zaskoczona jak się dowiesz co dokładnie wymyślił i jak zareaguje na to Laura ;D co do przeszłości Laury, to najważniejsze najbardziej przełomowe wydarzenie z jej życia jeszcze przed nami ;P

    Anonimowi, podpisywać się! bo nie wiem kto mnie kocha i komu za tę miłość dziękować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz bardziej lubię to opowiadanie :D a imię Marcel mnie powala.. może to przez "Władców Much" XD

    OdpowiedzUsuń
  7. ha ha, imię wzięte z powietrza, stałam na balkonie i wpadło mi do głowy! nie skojarzyłam z W.M pewnie dlatego, że nie posiadam telewizora (z własnego wyboru, żeby nie było ;D)

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy nowy rozdzial? :D:D dziewczyno, uzalezniasz tym opowiadaniem! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. będę okropna jak powiem, że nowy jest gotowy i będzie około środy? ;P albo nawet dalej?
    zdecydowanie za często dodaje, muszę to zmienić ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. bedziesz okropna! jak bardzo trzeba cie blagac, zeby byl wczesniej? :) skonczylas w takim momencie a do tego mowisz, ze nowy juz napisany... ehh no wiesz, tak sie nie robi! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. muszę Was potrzymać chwilę w niepewności ;) żebyście mogli posnuć domysły co dalej ;P
    a przy okazji dać trochę czasu wszystkim, żeby przeczytali ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Wczoraj w nocy nadrobiłam rozdziały, ale nie komentowałam, bo nie byłam już w stanie. Dzisiaj patrzę i już kolejny. Ale mi to jak najbardziej nie przeszkadza ;)
    No no, Dżaredo mnie zaskoczył. I w zasadzie, to trochę podobnie się zaczyna, jak historia z Marcelem. Laura się sparzyła, ale myślę, że z obietnicą "nie zakochania się" chodzi o coś innego niż samego Marcela... Noo, ale czekam na kolejne rozdziały, by się o tym przekonać ;)
    Ps. U mnie 2 rozdział, jak już chyba wiesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. fajnie, fajnie ;P czekam na nowe :D
    i zapraszam do mnie. prolog 2 części dodany ;D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  14. o, tak. końcówka najlepsza. :D
    nie spodziewałam się tak szybko rozdziału, więc zrobiłaś mi miłą niespodziankę. (:
    bosko, jak zawsze. :P

    OdpowiedzUsuń
  15. eeeeeej , no skoro już go masz , to stanowczo jestem za tym , żebyś dodała go wcześniej .! ;D
    nie możesz nas tak trzymać w napięciu aż do środy , hahah .;d

    OdpowiedzUsuń
  16. wszystkim dobrze zrobi trochę odpoczynku od Laury ;) rozdział 16 jeszcze poprawiam, wydawał się już gotowy, ale go 'wydłużam' ;P
    za parę dni będzie, nie niecierpliwić się, poprzedni dodałam 2 godziny temu! ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. poza tym, psychicznie się przygotujcie, to będzie 5 stron rozmowy telefonicznej ;D nie wiem czy to przeżyjecie ;D
    dobra za dużo już powiedziałam. milknę i do następnego!
    buziaki dla wszystkich odwiedzających! ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. łał, łał.. piszesz długie notki, podziwiam xD u mnie nowa notka: http://hello-rosalie.blog.onet.pl/ mam nadzieję, że się spodoba i skomujesz ; D

    OdpowiedzUsuń
  19. według mnie powinnaś je właśnie dodawać co dwie godziny . ;D wszystkim dobrze by to zrobiło . :D
    nie no , ale na serio dodaj go chociaż we wtorek . ;* nie wytrzymam do środy . ! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Dlaczego wy mi to robicie? Uzależniłam się. :[

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja nie jestem "najedzona i syta"! Przez tą końcówkę jeszcze bardziej zgłodniałam. ;D
    Lauro, KOCHAM CIĘ za to Twoje opowiadanie i proszę, dodaj szybko następny rozdział, bo nie wytrzymam - wydaje mi się, że też jestem uzależniona. ;P
    LadyBird

    OdpowiedzUsuń
  22. O jak miło Jared zadzwonił ; )))))))) nie spodziewałam się. Czekam na dalsze i szybko, bardzo szybko dodawaj ! Bo nie wytrzymam !
    By Hurricane;* theattack.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Aaaawww...Ale miło z jego strony że zadzwonił do Laury :)Swietna koncówka aż sie usmiechalam do monitora hah... No oczywiście cały rozdział jest super:D

    Edyta^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Przeczytałam wszystko i co chwila wybuchałam śmiechem! xD Jesteś niesamowita ;D Mój chłopak czytał ze mną i też się śmiał, a on za Marsami nie przepada, więc to oznaka, że twój blog może się podobać wszystkim xD Masz zajeebiste poczucie humoru, którego gratuluję. Bardzo mi się spodobało, historia niebanalna. xD Całusy i pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  25. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAa! jakie to cudne. normalnie on jest w Polsce, prawda? prawda? prawda? :D
    mega banan wstąpił na me usteczka, gdy przeczytałam końcówkę rozdziału. oczywiście całość była świetna, chociaż zastanawia mnie, czy "były" Laury coś namiesza...? oby nie >.< :D
    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Weszłam tak żeby sobie poczytać jeszcze raz a tu nowy rozdziałek !!!!!!
    Cudny i dodawaj następny zaraz szybciutko bo Twoje opowiadanie uzależnia i za długi odwyk nie jest wskazany - takie nałogi to prawdziwa rozkosz!!!!!
    pozdrawiam ewa

    OdpowiedzUsuń
  27. Ewa, dziękuję bardzo za tyle miłych słów od Ciebie (nie pierwszych zresztą!).
    Kolejny rozdział będzie tak jak napisałam, za dwa-trzy dni ;) Czyli to jeszcze nie odwyk, a jedynie mały odpoczynek.
    I dziękuję, że zaglądasz, czytasz, komentujesz i że Ci się podoba! Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Moja, moja droga Lauro! Zgadzam się z Ewą - nałóg jest po to, żeby go sycić! Twoje opowiadanie jest tak uzależniające (jeśli można to porównałabym do uzależnienia od czekolady;)). Spróbujesz trochę ale chcesz więcej i więcej z każdym kolejnym kęsem. O matko! Rozdziały jak zwykle perfekcyjnie dopracowane i cholernie wciągające. A co do snucia domysłów - jestem pierwsza w czymś takim! Ale taka jestem teraz zakręcona, że nic nie wymyślę!;) CUDOWNIE!!!
    Tymczasem u mnie rozdział ósmy, na http://strongerthanyou.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam, Stronger:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zajrzałam sprawdzić czy czasem nie zmieniłaś zdania i skróciłaś nam ten mały odpoczynek (choć ja się czuję jak na odwyku - ciężko!)
    A i jeszcze jedno opowiadanie nie tylko mi się podoba - ja jestem nim zachwycona - talent masz nie da się ukryć!
    pozdrowionka ewa

    OdpowiedzUsuń
  30. tym razem choćbym chciała to zdania zmienić nie mogę, bo gonią mnie inne terminy, a rozdział zaczęłam wczoraj modyfikować i jednak nie jest gotowy :D
    jak tylko dokończę to wrzucę ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Czytam twojego bloga ,że tak się wyrażę z bananem na ryju. ; )) bardzo podobają mi się pomysły. Jaki Jared jest miły zadzwonił ; )) czeka na nn i informuj mnie proszę. + dodaje cię do polecanych
    zajrzyj również do mnie coffee-with-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. rozdział 28 na www.this-hurricane.blog.onet.pl . :)

    OdpowiedzUsuń
  33. a ja jestem ciekawa czy Paul w końcu zadzwoni do Karoliny xD. Dziewczyna się niecierpliwi, a telefon milczy.
    Ale końcówka... skończyłaś w takim momencie że nie mam pojęcia co tam dalej wymyśliłaś :)
    PS: I mam nadzieję że nowy wrzucisz hmm.. jutro? No proooszę bo ja chyba też się uzależniłam i sprawdzam tego bloga co 2 godz. czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału
    POZDRAWIAM :*
    Magdaa

    OdpowiedzUsuń
  34. rozdział ósmy na we-were-the-kings.blog.onet.pl :}

    OdpowiedzUsuń
  35. nowy rozdział na change-yourself : )

    OdpowiedzUsuń
  36. uff nadrobiłam xD szlaban sie skończył jakieś 10 dni przed czasem ;D hehe xD rozdział świetny ! (jak zawsze);D
    zaczne od tego: kiedy Paul zadzwoni do mojej imienniczki? ;)
    a teraz Laura i Jared: jak miło że Pan Leto zadzwonił ;D ciekawe co wymyślił ;D ja już czekam na te 5 stron rozmowy telefonicznej xD ( boshe jaka ja jestem dziwna pisze komenta i nie moge przestać się uśmiechać - to przez Twoje wywalone na Marsa opowiadanie xD ;*) i koniec tego odwyku ;D dodaj dodaj szybko ! ;*
    inna^^

    OdpowiedzUsuń
  37. Wybacz, komentarz będzie na szybko i niezdarnie, ale zanim zapomnę, że dodałaś nowy rozdział, wolę napisać to, co mam teraz w głowie. Mam nadzieję, że się nie obrazisz. :)
    Oczywiście końcówka totalnie rozłożyła mnie na łopatki. Leto to ma jednak łeb, uwielbiam tutejszego Jareda. :D Jest taki.. Nachalny, ale w miły sposób. Przez takiego typka mogłabym być nawiedzana. I ja liczę oczywiście na to, że Laura nie odmówi spotkania!
    Historia z Marcelem urzekająca i prawdziwa. Podobało mi się to jak ja przedstawiłaś, bo nie było chaotycznie, tylko wszystko dobrze poskładane w jedną całość i nie mieszało się ani w oczach, ani w głowie. :) Cóż jeszcze. Postać przyjaciółki Laury (nie mam siły by przejechać suwaczkiem w górę dla sprawdzenia imienia, a czytałam rozdział wczoraj, więc dziura w pamięci obowiązkowo się zrobiła.. ) jest niesamowita. Uwielbiam takich świrniętych, odciętych całkowicie od świata artystów, nigdy nie wiedzących co się dzieje. Mam nadzieję, że jej postać jeszcze się pojawi. :)
    Ok, jak krótko pisać nie umiem, chyba, że chodzi o powiadomienia o nowych rozdziałach. xD Ale to soon (nie, nie Jaredowe :D), jak nie w tygodniu, to na weekend pojawi się nowy rozdział na All I wanted was you. To tak piszę odnośnie tego, co napisałaś mi pod ostatnim rozdziałem na The last mistake. :) Ok, zamykam się już, bo masz mnie już pewnie dość. :D Trzymaj się ciepło, przesyłam mnóstwo pozytywnych fal. :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ms. Nobody - Ty wiesz, gdzie szukać odpowiedzi na ten komentarz ;)
    Inna - Karolino, nie ma obaw, wątek Twojej imienniczki będzie powróci jeszcze ;)

    Cała Reszta - dziękuję dziękuję dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  39. Mało kiedy piszę komentarze napisze raz aby wyrazić co czuję o danym blogu i zależnie od tego co we mnie wzbudzi czytam lub nie ty jak wiesz (chyba że nie pamiętasz mojego komentarza :P) jestem twoją stałą czytelniczką ;) a teraz klikam ponieważ chcę ci oznajmić że masz u mnie duuużego plusa za Fisza (oraz wybór piosenki^^):D pozdrawiam i twórz dalej tak wspaniale :]
    ~marsik~

    OdpowiedzUsuń
  40. o jak miło :) tu się będzie od czasu do czasu pojawiała muzyka do tła albo muzyka wpleciona w tekst i będzie to zdecydowanie muzyka bardzo bardzo różnorodna (także jeśli ktoś jest tylko 'marsowy' to może być zaskoczony ;P).
    a Fisza też lubię :] i oczywiście, że pamiętam Twój poprzedni komentarz :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń