- Cholera, mój aparat! – krzyknęłam, gdy najpierw przypomniałam sobie, że Jared przepraszał, że go zniszczył, a potem zorientowałam się, że nie mam go ze sobą. Nie oddał mi go! To po moim reportażu.
- Co z nim?
- Nie mam go, później Ci to wytłumaczę, ale naczelny mnie zabije jak wrócę do Polski z niczym! - pobiegłam do pokoju. Zaczęłam szukać w walizce dyktafonu. Ostatni mój ratunek. Proszę Cię, bądź tu gdzieś! Zdjęcia zawsze mogę skopiować. Przepytam kilka osób i zmontuję z tego tekst. Jest! – ucieszyłam się, odetchnęłam z ulgą, po czym opadłam na łóżko.
- Prześpij się – usłyszałam Karolinę, która weszła do pokoju. Nie miałam nawet siły podnieść głowy. Przytaknęłam jej tylko i zamknęłam oczy z nadzieją, że zasnę. Jednak szalejące w mojej głowie myśli nie chciały mi na to pozwolić. Zastanawiałam się jak odzyskać aparat, który wziął Jared. I dlaczego w ogóle go wziął. Jeśli w ogóle go wziął! Może został w taksówce? Niemożliwe, nie miałam go ze sobą wychodząc ze szpitala. A pamiętam, że tuż po przebudzeniu w szpitalu to on go trzymał. Dlaczego przepraszał za zniszczenie, skoro w momencie wypadku miałam go na szyi, więc musiał upaść na ziemię razem ze mną. Zaczęłam żałować, że nie podałam mu tego numeru telefonu, wtedy przynajmniej gdyby zadzwonił mogłabym poprosić o zwrot mojej własności. Zastanawiałam się jak mam zrobić reportaż z festiwalu. Mam zgodę tylko na fotografowanie, nikt mnie nie wpuści za kulisy, żebym mogła porozmawiać z wykonawcami. Przy ogromnym szczęściu może uda mi się kogoś złapać i wyciągnąć dwa zdania, ale co do tego nie ma żadnej pewności. Jestem na straconej pozycji. Do tego wciąż nie dawała mi spokoju sytuacja z rana. Spotkanie z Jaredem, przy którym język mi się plątał jakbym była obłąkana. Potem akcja w bramie, szpital i kolejna głupia wymiana zdań z wokalistą. Jeszcze ten wybuch histerii przy Karolinie, znowu zacznie się o mnie martwić. Wszystko działo się tak szybko i było tego zdecydowanie za wiele jak na jeden poranek. Dobrze Lauro, spójrzmy na to, jakie są fakty – zaczęłam porządkować myśli – Jeśli dzisiaj na koncercie nie będziesz rzucała się w oczy, to Pana Leto już nigdy w swoim życiu nie spotkasz, więc tym się nie zamartwiaj. Na swojej drodze miał pewnie okazję obcować z większymi wariatkami, szybko zapomni. Zatem jeden problem z głowy – pocieszałam się - Aparat nie był najnowszy i planowałaś kupić nowy, mówi się trudno. A na festiwalu zrobisz wszystko, co w Twojej mocy by nagrać kilka rozmów. Jesteś dobrym obserwatorem, zbajerujesz ochronę, polejesz trochę wodę i jakoś zmontujesz ten tekst – starałam się zracjonalizować sytuację – I zapamiętaj! Koniec z psychoanalizami. Nigdy więcej nie interesuj się smutnymi oczami humorzastych muzyków, same z tego kłopoty – uśmiechnęłam się na koniec wstając z łóżka. Ze snu nici. Postanowiłam wziąć prysznic i zacząć przygotowania do wyjścia. Jak będziemy tam wcześniej, to może uda mi się dorwać i poprosić o rozmowę kilka osób.
- Co z nim?
- Nie mam go, później Ci to wytłumaczę, ale naczelny mnie zabije jak wrócę do Polski z niczym! - pobiegłam do pokoju. Zaczęłam szukać w walizce dyktafonu. Ostatni mój ratunek. Proszę Cię, bądź tu gdzieś! Zdjęcia zawsze mogę skopiować. Przepytam kilka osób i zmontuję z tego tekst. Jest! – ucieszyłam się, odetchnęłam z ulgą, po czym opadłam na łóżko.
- Prześpij się – usłyszałam Karolinę, która weszła do pokoju. Nie miałam nawet siły podnieść głowy. Przytaknęłam jej tylko i zamknęłam oczy z nadzieją, że zasnę. Jednak szalejące w mojej głowie myśli nie chciały mi na to pozwolić. Zastanawiałam się jak odzyskać aparat, który wziął Jared. I dlaczego w ogóle go wziął. Jeśli w ogóle go wziął! Może został w taksówce? Niemożliwe, nie miałam go ze sobą wychodząc ze szpitala. A pamiętam, że tuż po przebudzeniu w szpitalu to on go trzymał. Dlaczego przepraszał za zniszczenie, skoro w momencie wypadku miałam go na szyi, więc musiał upaść na ziemię razem ze mną. Zaczęłam żałować, że nie podałam mu tego numeru telefonu, wtedy przynajmniej gdyby zadzwonił mogłabym poprosić o zwrot mojej własności. Zastanawiałam się jak mam zrobić reportaż z festiwalu. Mam zgodę tylko na fotografowanie, nikt mnie nie wpuści za kulisy, żebym mogła porozmawiać z wykonawcami. Przy ogromnym szczęściu może uda mi się kogoś złapać i wyciągnąć dwa zdania, ale co do tego nie ma żadnej pewności. Jestem na straconej pozycji. Do tego wciąż nie dawała mi spokoju sytuacja z rana. Spotkanie z Jaredem, przy którym język mi się plątał jakbym była obłąkana. Potem akcja w bramie, szpital i kolejna głupia wymiana zdań z wokalistą. Jeszcze ten wybuch histerii przy Karolinie, znowu zacznie się o mnie martwić. Wszystko działo się tak szybko i było tego zdecydowanie za wiele jak na jeden poranek. Dobrze Lauro, spójrzmy na to, jakie są fakty – zaczęłam porządkować myśli – Jeśli dzisiaj na koncercie nie będziesz rzucała się w oczy, to Pana Leto już nigdy w swoim życiu nie spotkasz, więc tym się nie zamartwiaj. Na swojej drodze miał pewnie okazję obcować z większymi wariatkami, szybko zapomni. Zatem jeden problem z głowy – pocieszałam się - Aparat nie był najnowszy i planowałaś kupić nowy, mówi się trudno. A na festiwalu zrobisz wszystko, co w Twojej mocy by nagrać kilka rozmów. Jesteś dobrym obserwatorem, zbajerujesz ochronę, polejesz trochę wodę i jakoś zmontujesz ten tekst – starałam się zracjonalizować sytuację – I zapamiętaj! Koniec z psychoanalizami. Nigdy więcej nie interesuj się smutnymi oczami humorzastych muzyków, same z tego kłopoty – uśmiechnęłam się na koniec wstając z łóżka. Ze snu nici. Postanowiłam wziąć prysznic i zacząć przygotowania do wyjścia. Jak będziemy tam wcześniej, to może uda mi się dorwać i poprosić o rozmowę kilka osób.
W łazience zastałam Karolinę suszącą włosy.
- Laura, a o co chodziło z tym chłopakiem, który Cię dziś tak zdenerwował i przez którego wpadłaś pod ten rower? – zapytała po wyłączeniu suszarki. Zbiła mnie z tropu tym pytaniem. Co ja mam jej powiedzieć?
- Nie wiem kim był. I pewnie nigdy się nie dowiem. To nie ma już znaczenia – odpowiedziałam nie patrząc jej w oczy. Zdecydowałam, że na razie nie będę jej wtajemniczała w spotkanie z Jaredem. Chciałam o tym wszystkim szybko zapomnieć, szkoda nerwów na takie wybryki natury, nie jest jej do szczęścia potrzebne wiedzieć o dziwnym zachowaniu jej siostry i jeszcze dziwniejszym zachowaniu jej idola.
Wzięłam prysznic, który w zbawienny sposób pozbył mnie całego ciężaru tego poranka. Uspokoiłam myśli, zdystansowałam się, może nawet na chwilę zapomniałam.
- Lepiej? – Karolina weszła do łazienki.
- O niebo lepiej – uśmiechnęłam się szczerze, naprawdę czułam się jak nowonarodzona. Tak już miałam. Jak nadchodził kryzys to przypominał tornado, musiałam się wypłakać wykrzyczeć, doprowadzić do ostateczności. Na szczęście taki stan szybko mijał i wszystko wracało do normy.
Wyciągnęłam kosmetyki, postanowiłam doprowadzić się do porządku, w końcu idę do ludzi. Moja siostra próbowała rozczesać swoje kołtuny.
- Laura... – zaczęła nieśmiało – Często wracasz myślami do tego, co się wtedy wydarzyło?
Przerwałam malowanie i spojrzałam na nią w lustrze.
- Przepraszam, nie powinnam – zmieszała się.
- W porządku, Karolina. Jeśli martwisz się moim dzisiejszym wybuchem płaczu, to bez obaw, nie jest tak codziennie – uśmiechnęłam się – Na co dzień o tym nie myślę. Żyję swoim życiem, które jak wiesz jest dosyć intensywne. Nie bez powodu zresztą. Mając dużo pracy i robiąc dużo rzeczy, czuję że komuś jestem potrzebna, wiem że robię coś dobrego. Daje mi to kontrolę i pewność, że moje bycie ma sens. Czasami jednak, pojawia się taki impuls jak dziś, coś mi o tym przypomina. Albo kiedy czuję się bezsilna wobec czegoś. Kiedy emocji jest zbyt wiele, to po prostu wybucham, tak jak dziś. Płaczę przez godzinę, a potem znowu wszystko jest okey.
Karolina próbowała się uśmiechnąć, ale udało się jej się osiągnąć jedynie lekkie wygięcie ust ze smutkiem w oczach. Wiedziałam, że się martwi. Usiadła na blacie obok umywalki. Rzuciłam okiem na swoje odbicie w lustrze, jeszcze tylko róż.
- Tęsknisz za nim? – spoglądając w podłogę, prawie wyszeptała to pytanie, jakby w obawie przed moją reakcją. Przez chwilę milczałam zastanawiając się, co jej odpowiedzieć.
- Staram się być szczęśliwa z tym, co mam. I naprawdę jestem z tym szczęśliwa. Tylko wiesz... inaczej, niż kiedyś. Staram się skupiać na tu i teraz. Ale... – odłożyłam pędzel i oparłam się o ścianę – Wiesz, są dni kiedy myślę o nim w każdej godzinie i każdej minucie. Kiedy poczuję znajomy zapach albo usłyszę znajomy dźwięk i kojarzę go z nim. Kiedy coś mi o nim przypomni. Czasami czuję jakby był obok albo miał za chwilę przestąpić próg powróciwszy z długiej podróży. Czasami budzę się rano i po dotknięciu pustego miejsca na łóżku uświadamiam sobie, ze jego już w moim życiu nie ma, wtedy nie mam ochoty nawet wstawać. Ale wiem, że muszę. I wstaję – westchnęłam.
Wychodząc z łazienki odwróciłam się do Karoliny i dodałam - Czy tęsknię? Pewnie, że tęsknię... Był czas, kiedy naprawdę go nienawidziłam za to, co mi zrobił – oparłam głowę o framugę drzwi - Są jednak chwile, gdy odczuwam jego nieobecność każdą najmniejszą cząstką swojego ciała. Czasami brakuje mi go tak bardzo, że nie mogę oddychać. I to się już chyba nigdy nie zmieni.
***
W końcu się z tym uporałam. Napisałam ten rozdział w niedziele razem z piątym, ale ciągle mi w nim coś nie pasowało. Chyba nawet ja wolę tę pogodną stronę Laury ;)
Pierwszy raz ze szczerym niezadowoleniem umieszczam rozdział, ale musi zostać jak jest, bo chcę już przejść dalej.
Choć ten wątek jest nieco tajemniczy i niejasny, to musiał się pojawić, bo temat niespodziewanie powróci i narobi niemałego zamieszania ;), ale to jeszcze nie teraz.
Przepraszam osoby, którym obiecywałam, że będzie wcześniej ;*
musze Cię zmartwić ;(
OdpowiedzUsuńnie jestem w stanie napisać niczego nowego bo ten rozdział jest tak samo znakomity jak poprzednie!
Uwielbiam Twoje opowiadanie i mam to gdzieś że się powtarzam ;* pisz szybko!
inna^^
Umieram z ciekawości co zdarzy się dalej!^^ Czekam z niecierpliwością:)
OdpowiedzUsuńkto jak kto ale Ty możesz zapychać . <3 wiesz , że uwielbiam Twoje opowiadanie . :D
OdpowiedzUsuńzgadzam się z poprzednimi komentarzami : ) jestem ciekawa jeszcze o kim mowa pod koniec odcinka, ale to się na pewno nie długo wyjaśni, więc czekam ;p
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny! :* kolejne rozdziały pewnie pd koniec tygodnia. w najbliższym wpisie koncert, na którym pojęcia nie mam co się wydarzy :D
OdpowiedzUsuńinna - zjada mi chyba komentarze na Twoim blogu, więc chce tylko powiedzieć, że przyprawiłaś mnie o zawał serca tym zdaniem, że musisz mnie zmartwić ;)
kolejny świetny rozdział . :D
OdpowiedzUsuńnie martw się , mnie czasami też nie podobają się " moje opowiadania " . :)
pisz dalej ! <3
~ Karolina .
Świetne. Mówię serio, pokłony kobieto :). Ciekawa jestem o kim mowa na końcu, no i jak potoczy się koncert. Dajesz czadu! ;d
OdpowiedzUsuńhehe ;D tak myślałam;D ta niepewność ;D no, ale mi się tu u Ciebie podoba! ;D mam nadzieję że nie dotrzymasz słowa i rozdział zamiast pod koniec tygodnia będzie wcześniej ;*
OdpowiedzUsuńinna^^
Łał, jeszcze o takim wybuchu ze strony Jareda nie czytałam. :D Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńmoże uda się dzisiaj bardzo późnym wieczorem (ok. 23), mam już gotowy ósmy i dziewiąty, tylko z tym siódmym koncertowym się męczę ;/, na szczęście prawie napisałam ;)
OdpowiedzUsuńcztery na change-yourself : )
OdpowiedzUsuńzabieram się za czytanie twojego bloga : )
podoba mi się to wszystko ; ) jestem ciekawa za kim Laura tak tęskni i zakładam, że jeszcze spotka się Jaredem. podoba mi się twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na www.change-yourself.blog.onet.pl ? byłabym bardzo wdzięczna : *